Dorotee, dzięki wielkie! Na razie czekam na niedzielę, i zobaczę, co powie zmienniczka. A w domu pogadamy- co robimy, żebyśmy byli zadowoleni. Ominęło mnie trochę, ale to były nasze decyzje- nic na siłę. O zawieszeniu pomyślę, jeśli się okazałoby się, że nie da się ułożyć tak, jak nam potrzebne. Na razie to tylko moje przypuszczenie, przyjeżdża nowa dziewczyna- muszą ją poznać i posłuchać co powie

Praca opiekunki mi pasuje. Wiem coraz więcej- i o tym, co trzeba robić i o tym, na co jestem w stanie się zgodzić. Już nie jestem pod taka presją, że muszę brać, co się trafia. I jestem gotowa na zmiany w razie czego. I na dokładkę zamierzam się nimi cieszyć- w razie czego



Wpis na blogu mnie poruszył, bo akurat było tak ostatnio- zmarł kolega z klasy. Kontakt mamy częsty- w większej lub mniejszej grupie. I się przekonaliśmy, że te spotkania są dla nas ważne- możemy być ze sobą szczerzy, pogadać o wszystkim, pochwalić się i pożalić. Nie mamy przy tym powiązań zawodowo- rodzinnych, które gdzieś by nam tę równowagę naruszały. I żal był ogromny, kiedy dowiedzieliśmy się, co się stało. Kto mógł, był na pogrzebie.
Cały czas powtarzam, że podoba mi elastyczność tej pracy. Więcej, mniej, krótko dorobić, zmieniać miejsca, być w jednym jakiś czas... A potem w domu nic mnie nie goni, mam czas na to, co chcę. Dojechać też można różnymi środkami transportu- może nie wszędzie, ale można szukać zlecenia bliżej, czy tam, gdzie lotnisko, albo pociągi. I zrezygnować też można- jeśli to za duże obciążenie.
Jeszcze kilka lat temu nie podejrzewałam, że się odnajdę w tej pracy. Robiłam test w biurze pracy, co by mi pasowało. I wyszło, że opieka nad osobami starszymi nie....