C. miała psychologa. Mieszka w małej miejscowości. Podobno nie trafiła na odpowiedniego. Ale obserwuje u C. to, co zaobserwowałam u starszych ludzi. Krytykują wszystko i wszystkich. Począwszy od lekarzy, w tym psychologów, po opiekunki. Narzekają.Obserwuję też to w Polsce, żeby nie było, że tylko Niemcy tacy są. Też wydaje mi się, że do końca C. nie pogodziła się z chorobą. Ale pracuję z nią i nad nią. Dzisiaj wymieniła 5 rzeczy, które ma: pieniądze, mamę, nogi i ręce itd. Doceniła, że ma fajną, pozytywną 84 letnią przyjaciółkę. Jutro wymieni, to, co może w tej chwili zrobić: przesiąść się na wózek, samodzielnie zjeść itp. Inni niepełnosprawni tego nie mają.



"Do przeczytania książki „Wredni ludzie” Jaya Cartera zachęcił mnie przede wszystkim sam tytuł, bo już sam w sobie jest dość nietypowy – jednych może bawić, innych trochę dziwić, innych może irytować – ale chyba nie można przejść obojętnie wobec tej książki po przeczytaniu samego tytułu.
A o czym jest sama książka? Jak sam tytuł wskazuje opowiada o ludziach „wrednych”, którzy w książce są określani jako „umniejszacze”. Ci ludzie w tej książce są zaprezentowani jako ci, którzy lubią świadomie kontrolować innych ludzi, pragną przyjaźni innych „…ale na własnych warunkach”.* Autor tej książki ukazuje ich portret, jakie metody stosują wobec swych ofiar (m.in. – niepewność, projekcja, generalizacja) i jak osoba, może rozpoznać w drugiej osobie umniejszacza. Autor portretuje umniejszaczy na przykładzie Adolfa Hitlera, powtarzając za Robertem Payne, iż „Małe Hitlerki wciąż krążą wśród nas.”** I tak jak Hitler umniejszacze pragną zdobyć władzę, aby móc kontrolować „ludzi i zdarzenia”.*** Jay Carter przedstawia, iż właśnie 1% ludzi to świadomi umniejszacze, natomiast 21% ludzi działa „podświadomie”.****"