Dzień mija podobnie jak się zaczął, radośnie, że jutro już sobota,ptaki nadal śpiewają, chyba nawet plotkują między sobą, bo tak trelują na zmianę, jedynie słońce gdzieś powędrowało,ale zostawilo po sobie ciepły wieczór.
Naspacerowałam się dzisiaj w czasie pauzy, ciesząc się tym,że tylko bluzka bez rękawów, spodnie do kolan, tenisowki na bose stopy i można wędrować. Cudowne uczucie ciepła, kiedy słońce liże nam odsłonięte części ciała :-)
Po południu miałyśmy "bezuchów ".
Znajoma babci miała wczoraj urodziny, a że moja Pdp nie mogła w nich uczestniczyć, to jubilatka przyszła dzisiaj, wraz ze swoją opiekunką do nas. Oczywiście przyniosły ciasto,polskimi "ręcami" przez opiekunkę zrobione. Pycha!Wypilłyśmy wspólnie kawę, a później , babcie 2 godz plotkowały po niemiecku na balkonie,a opiekunki w ogrodzie po polsku-czyli jakby extra przerwa.
Jak goście poszli sobie do domu,to ja szybciutko kolację, porządek w kuchni,i już wolny wieczór .
Rozsiadłam się na "górnym "balkonie i czuję dzisiejszy dzień w nogach.
Teraz cieszę się, że babcia szykuje się do łóżka, zejdę jeszcze tylko, żeby otulić ją kołderką i z przyjemnością poczytam, najpierw o tym,co się u Was dzisiaj działo, a później książkę.
I tak mija kolejny dzień, który znowu ciut ciut przybliżył mnie do końca tego pobytu "na wyjeździe :-)

