To poprowadzę ten monolog dalej - może ktoś się jednak zdecyduje otworzyć i opisze, co czyta, co przeczytał.
Bo tyle tutaj czytających osób, ale podzielić się to niewiele osób chce.
Przed Maleńczukiem przeczytałam drugą część książki Afryka Trek - Alexandre i Sonia Poussin. Małżeństwo Francuzów przemierza pieszo Afrykę - od RPA do Izraela. Nocują często w domach tubylców, nie przyjmują ofert podwózek, po drodze robią wypady, żeby obejrzeć okoliczne atrakcje. Pierwsza część była interesująca, ale momentami trochę monotonna. Przemierzanie RPA było ciekawe, bo mnie temat apartheidu interesuje. I w ogóle RPA to fascynujący kraj. Jednak przemierzali tez państwa mało ciekawe, jak Mozambik, Zimbabwe, Malawi, gdzie bieda aż piszczy, a poza tym mało się dzieje. Ile można o tej biedzie czytać.
W drugiej części przechodzą przez ciekawsze państwa - Kenia, Etiopia, Sudan, Egipt i Izrael. Przynajmniej ja o tych państwach więcej wiem, więc dobrze było jeszcze pogłębić tą wiedzę. W Kenii są Masajowie i piękne parki narodowe, Etiopia ma ciekawą historię i zabytki, Sudan był ciekawy ze względu na nastroje społeczne tam panujące. Jak wiadomo Sudan się podzielił na dwa państwa, ale oni byli tam przed podziałem. Poza tym Sudan Północny to już kultura arabska, do której bardzo mi blisko. Wreszcie Egipt i Izrael - państwa, które osobiście odwiedziłam, więc też fajnie było skonfrontować moje skromne doświadczenia z ich przygodami i refleksjami.
Wczoraj skończyłam czytać książkę Michała Kruszony - Uganda. Jak się masz muzungu?
Czytało się ją wyśmienicie,bo autor ma lekkie pióro, dużo humoru jest w tej książce. Pisze o problemach Afryki bez zbędnego patosu, tragizmu. Momentami przypominał mi styl pisania Kapuścińskiego. Zresztą Kapuściński planował napisanie książki o Idim Aminie - krwawym dyktatorze z Ugandy, jednak już nie zdążył. Można w tej książce poczytać o ciekawej historii Ugandy. Jeszcze w XIX wieku było to królestwo Bugandy, a jej królowie zwani byli kabaka. Taki kabaka był władcą absolutnym, a to co wyprawiało się na ich dworze przechodzi ludzkie pojęcie. Na przykład kabaka sobie spacerował, za nim orszak dworzan, a jak kabaka się zmęczył, to siadał na plecach jakiegoś dworzanina, który za krzesło miał robić. Pół biedy, gdy władca tylko na chwilę chciał przycupnąć. Bywało jednak i tak, że godzinami tak sobie odpoczywał. Ich żony zabijane były, bo się na przykład zbyt głośno odezwały. Kobiety były grzebane razem ze zwłokami męża. Ten zwyczaj jeszcze gdzieś był praktykowany. Nie wiem, czy czasami nie w Indiach. Nie będę Wam dalej opisywała, ale to naprawdę godna polecenia książka. Mam w domu jeszcze "Rumunia. W poszukiwaniu diabła" tego samego autora i zaraz po powrocie do domu po nią sięgam.
Teraz słucham na audiobooku książkę Johna Grishama - Niewinny człowiek. Kolega polecał mi gorąco jego książki, ale na razie to szału nie ma. Trochę z Harlanem Cobenem porównywalne.