Magmab będzie miała garnki w czyśccu, a ja żelazko i deskę do prasowania. Na bank, bo nie cierpię tego zajęcia a że z natury jestem skrupulatna, to będę gwałcić tą bluzkę, czy inną bardziej skomplikowaną część garderoby, dopóki nie będzie najmniejszego zagniecenia . Tu dzięki Bogu nie ma parcia na prasowanie. Zona dziadka to luzaczka i dobrze. Za to jak wracam do domu, to mój ukochany stary

angazuje mnie w te okropne zajęcie ,kadząc mi, że robię to lepiej

No i jak mam odmówić?
Prasuję na siedząco i ze słuchawkami na uszach, żeby własnych okropnych w tej chwili myśli nie słyszeć. Kiedyś nie wytrzymam i go podrapię

Dobra

. A w temacie, to wczoraj potrawkę dyniową ugowałam z indykiem i domieszką innych warzyw. Bardzo lubimy. Dziadki sobie dziś odgrzeją. Babka jak będzie miała wenę to coś do tego dorobi-jeśli nie- zjedzą z chlebem i też będzie ok.