Babcia po kolacji, jeździ w wózku i sama ze sobą rozmawia. Kolację zjadła, ale nie gonię jej jeszcze spać, bo poźno pauzę mieliśmy. Fusspflegerin dziś w południe była, syn zapomniał kasę przygotować, ale dzwonił do niej. I zapłaci jej w sierpniu. Poźniej miał przyjechać do nas na chwilę, ale z kolei auto mu siadło... A wieczorem do pracy. Taksówka podjechać musi i płacze, że jest "toja". Dobrze, że jeszcze chleb mamy. Tak więc ogólnie spokój. Problem z fryzjerem w dalszym ciągu... Babcia dalej ma dłuuuugie włosy, wszędzie ich pełno, bo wypadają. Ale ogólnie sobota, ta ostatnia tutaj, za mną. Mecz oglądam, sercem z Czechami jestem, no ale przegrywają. Druga połowa przed nami. Jak mawiał K. Górski... piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Wszystko więc jeszcze możliwe. :radosc1:
