Kika67Dusia nie jest tam pierwsza opiekunką .
Mam nadzieję , że tak jest (co do męczennicrwa).Pisze to tylko dlatego , że też jakieś dwa lata temu miałam taką sytuację . Myślałam ,że 4 tygodnie jakoś da się przetrzymać ,byłam 10 dni . . Jeszcze od firmy usłyszałam , że przy poprzedniej opiekunce było wszystko w porządku czyli dziadek agresywny nie był Zmienniczka przyznała się , że był ale w rozmowie prywatnej .Jak firma potrąciła mi za podróż ,to już skontaktować z nią się nie mogłam .Pomijam fakt , że o mało co dziadek mi głowy nie rozwalił doniczką tarasową i suma sumarum został zabrany do psychiatryka po tym jak sąsiad zadzwonił po policję słysząc odgłosy kolejnej awantury .
Jak ktoś chce ryzykować to jego sprawa :bezradny:
Zgadzam się z Tobą, ale piszesz o ekstremalnej sytuacji. Dusi koleżanka tam była i gdyby było choćby tak, jak Dusia zastała, na pewno powiedziałaby o tym. A może ona nie widziała w zachowaniu babci nic niebezpiecznego.
Nie będę się mądrzyła, bo nigdy z taką sytuacją się nie spotkałam. W pracy, prywatnie tak. Mój ojciec miał demencję i Alzheimera. Agresja pojawiła się praktycznie z dnia na dzień. Natychmiast lekarz psychiatria i oddział psychiatryczny w szpitalu. Po wyciszeniu odpowiednimi lekami, my,dzieci,wspólnie zdecydowaliśmy o domu opieki

.