Jestem właścicielką kota(specjalnie nie napisałam,że mam kota,bo różnie z komentarzami bywa).Krótko przed moim wyjazdem do Niemiec miałam trochę dziwne "spotkanie" z podobnym kotem.Akcja dzieje się późnym wieczorem.Wychodzę przed dom i wołam swojego kota.Po chwili z wielkim kocim wrzaskiem pędzi do mnie kot.Patrzę zdziwiona...Kot,owszem,ale nie mój.Mój Olo jest biały z czarnymi łatami a ten to wielki,czarny z białymi łapkami.Stanął przy moich nogach,ociera się o nie i nadal miauczy jak szalony.Ja w lewo,on za mną.Ja w prawo on również i nadal się łasi.Zaczynam do niego mówić,żeby sobie poszedł bo za chwilę się przez niego przewrócę.Ja do domu...on za mną.A w domu moje psie dziewczynki.Mówię spadaj bo cię poszczuję psami.Ile się"nagimnastykowałam",żeby go pogonić.Kot sąsiadki,zakochany w obcej osobie.:-)
