Moja pierwsza miłość

14 marca 2013 13:05 / 1 osobie podoba się ten post

Pomyślałam, że może wiosna szybciej do nas przyjdzie, gdy zaczniemy wspominać nasze pierwsze, wielkie uczucie. Bo czyż to nie ta właśnie pora roku najbardziej im sprzyja?


Moją gwiazdą był Włodek, kolega z III klasy podstawówki. Podkochiwałam się w nim, bo nie przeklinał, nie palił papierosów i nie bił dziewczynek. Wychowałam się w rejonie, gdzie było trochę niegrzecznych dzieci, stąd zainteresowaniem chłopcem łagodnym i z dobrymi manierami. Niestety, Włodek nie byl zaciekawiony mną, a wrodzona nieśmiałość nie pozwalała mi zrobić jakieś kroki w jego kierunku. Cierpiałam więc w milczeniu i z nadzieją, bez rezultatów. Czasem myślę, jak ten ładny chłopiec wygląda teraz i nie wiedzieć czemu widzę łysego grubasa z nadciśnieniem i hemoroidami. Może to zemsta wyobraźni za pierwsze, miłosne odtrącenie?

14 marca 2013 13:50
Oj Romana nie ,,mścij'' się aż tak bardzo.:))
15 marca 2013 08:37 / 1 osobie podoba się ten post

Hahaha - oj Andrejka !! Te hemoroidy co to Romana wymysliła, to dobra zemsta za nieodwzajemnioną miłośc. Musze pomysleć ......

15 marca 2013 08:41 / 1 osobie podoba się ten post
moja taka całkiem pierwsza to był Irek z półkolonii, na które chodziłam latem z racji tego, że moja babcia była tam wychowawczynią. ja miałam całe 7 lat a Irek chyba 8 ale nie pamiętam dokładnie. całkiem oficjalnie mnie za rękę prowadzał przez 2 tygodnie i jabłka żeśmy zawsze na pół jedli :) wszystkie panie wychowawczynie wzdychały zachwycone (co mi babcia po latach powiedziała, bo wtedy nie zwracałam na to uwagi). normalnie dwutygodniowy romans wszechczasów :D
15 marca 2013 09:58 / 10 osobom podoba się ten post
Tych milosci, to mialam chyba trzy i kazda jednako wazna i pierwsza !!! Ale pamietam pierwszy pocalunek, on mial na imie Grzegorz, przydusil mnie do sliwki wegierki u mojego dziadka w sadzie, a ja bylam swiezo po babcinym, obfitym obiadku, no i katastrofa, jezyk jego gdzies tam kolo migdalkow poczulam i chlast, caly niedzielny gajerek Grzesia obfajtany. Cala noc nie moglam spac, wstyd i lek, myslalam, ze bede miala dziecko po tym pocalunku !!!! Matko, co bylo pozniej wstyd mowic, moja starsza kuzynka, juz oblatana w "tych sprawach", miala zemnie taka polewke, ze nawet teraz, na rodzinnych spotakaniach ryje ze mnie jak wariatka!
15 marca 2013 10:38 / 1 osobie podoba się ten post
ok ,Andrea -powiadomię lokalna prasę:)temat będziemy w maju odswiżać jak na 100% będzie pewne ,że to lipiec będzie bo jak narazie to nie mam jeszcze tej pewnosci-ale to w tamtym wątku,wszelkie info,ok?

1sza miłosc - praktyki letnie ,szkola rolnicza,16lat ja 18lat on.Sceneria -szklarnie,chlewy,obory,pole kukurydzy-całowanie do utraty tchu ale o innej aktywnosci to sie jakos wtedy nie myslało.Czas trwania 1 miesiac ,praktyki sie skonczyły i miłosc tez:)
I jeszcze opowiastka ,która swiadczy jak bardzo "w tamtych czasach",czyli 30lat temu byliśmy nieuswadomieni w temacie sexu.Koleżanka ze szkoły opowiada nam,ze wczoraj to ona z chłopakiem ten 1x i jest PRAWIE/!!!!!/ w ciąży.No,my szok!i dawaj liczyc te 9 mcy:) ale jakos nam to nie pasowało i jej tez ,ze to tak 1x i juz ciąża-a że nasza wychowawczyni młoda ,swieżo po studiach i fajna to idziemy wszystkie zapytac nasza panią jak to jest z tym "prawie",bo kto nam powie jak nie ona?przeciez nie rodzice!!!Pani profesor nas oswieciła!!!I wiecie ,żeby nie ona to bysmy w to wierzyły święcie -takie to kiedys były czasy:):)Potem robila z nami i z chlopakami czesto takie spotkania na TE tematy i w zasadzie to ona nas uswiadamiala bo w domu to kazdy wie jak wtedy było:):):):)zero rozmów.A dzis ?Rozmawiacie z dziecmi bez skrępowania ?
15 marca 2013 10:45
Moja pierwsza milosc . Tak dawno to bylo ze nie pamietam czy mialam 13 czy 14 lat . Wakacyjna milosc . Chlopak nazywal sie Henryk i byl bardzo przystojnym starszym ode mnie o jakies dwa lata blondynem . Wzdychalam do niego ale ciagle sie czulam ze on nie zwraca na mnie uwagi . Przyjezdzal na wakacje do swoich dziadkow ktorzy mieszkali niedaleko mnie . W kolejne wakacje cos miedzy nami zaiskrzylo i chodzilismy ze soba prawie przez dwa miesiace . Potem musial wrocic do domu bo sie rok szkolny zaczal a mieszkal chyba 300 kilometrow ode mnie . Pisalismy listy az w koncu nasz kontakt sie urwal . Potem zmarl jego dziadek i Henryk przestal przyjezdzac na wakacje .
15 marca 2013 10:53 / 3 osobom podoba się ten post
Pytasz czy rozmawiamy bez skrępowania . To pewnie nowy temat , ale opowiem tutaj . Mój syn był harcerzem z krwi i kości . Pare razy do roku krótkie rajdy wekendowe w okolicy noclegi w szkołach . Raz zapomniał trampek , dzwoni . No to mamuśka w auto i grzeje 22km , dobija sie do odpowiedniej szkoły , otwiera druch Stefan ,miał służbę przy wejściu i widze w śpiworze druhne klaudie , podałam trampki .Po powrocie pytam syna czy to tak zawsze dziewczyny z chłopakami , a on ,że klaudia marzła więc spali w jednym śpiworze .Na nastepny wyjazd pytam mojego Daniela czy wszystko spakował i niczego nie zapomniał , a on że tym razem ma wszystko , czy aby napewno , oj mamo raz mi sie zdarzyło , a ja kładę na plecak paczkę prezerwatyw , a on , ale ja nie potrzebuję , a ja no może nie ty , ale jak znowu ktoś zapomni śpiwora!?
15 marca 2013 11:00 / 1 osobie podoba się ten post
Grzesiu, alte love, mamy kontakt od kilkunastu lat, on pisze tradycyjne listy, ja maile. Mieszka w Ameryce,gdy bylam z Michalina(ta najmlodsza corka)w ciazy, Grzesio wyslal mi zaproszenie do Stanow, ale nie skorzystalam. Na czesc tej starej milosci, moj wnuk ma na imie Grzesiu. Bylam przy jego narodzinach, takie bylo zyczenie mojej corki, moj ziec wtedy mlody szczylek, zapytal mnie: mamus, masz jakis pomysl na imie dla naszego synka, a twojego wnusia? Krzyknelam: moze Grzes? I tak mam Grzesia.

Jesli chodzi o rozmowy na "te" tematy, tak ja rozmawialam i rozmawiam z moimi dziewczynami, moja Mama ze mna nie rozmawiala, tak byla wychowana, ale nawet w szkole podstawowej, zanim weszla nauka o czlowieku, miedzy kolezankami, tez nie mowilysmy o tych sprawach. Jak dostalam pierwsza miesiaczke, to Papa, mi wytlumaczyl, ze to nie choroba,Mama, go wyslala,zeby mnie uspokoil i wytlumaczyl.
15 marca 2013 12:25 / 3 osobom podoba się ten post

Moich milosci bylo kilka i kazda byla inna, bardzo wazna i jak zawsze ta wymarzona.


 


Jednak nigdy nie zapomne trzech Panow: 


- Rafala - kolegi z klasy, od ktorego przez cala 7 i 8 klase dostawalam buziaka na dzien dobry i do widzenia,


- Artura, ktory bardzo chcial mnie zmienic w zupelnie inna osobe, az sam sie w tym pogubil i tak zaangazowal, ze sie przestraszyl i uciekl, oraz


- Alego, mojej najwiekszej dziewczecej milosci. Alego poznalam w klubie, kiedy go poraz pierwszy zobaczylam stanelam jak wryta, wszystko sie zatrzymalo i widzialam tylko jego, mojego wymarzonego ksiecia z bajki, pieknego wysokiego sniadego mezczyzne. Moja przyjaciolka, ktora byla ze mna skwitowala go jednym zdaniem, "no co Ty Wiesia - taka czarna dupa? wez, nie....".


Ale to wszystko bylo niewazne - liczyl sie On. Pozniej bylo romantycznie i cudownie przez prawie dwa lata, Ali mieszkal w Szwecji, ja w Polsce wiec spedzalismy dlugie godziny na telefonie, lub kursowalismy promem w jedna i w druga strone. A potem sie nagle skonczylo .....


I w dniu, kiedy tak strasznie oplakiwalam swoja utracona milosc na mojej drodze pojawil sie najwspanialszy facet na ziemi - moj Maz, latajacy Orzel.


I ta milosc okazala sie najcudownejsza, spelniona i mam gleboka nadzieje, trwajaca do konca swiata i jeden dzien dluzej.
Uwielbiam swojego Orla ze wszytskimi jego "minusami", jest moim najlepszym przyjacielem, mezem i ojcem dla naszych Skrzatow.

15 marca 2013 12:38
Wiesiula, ladnie to napisalas. Nic tylko pogratulowac i zyczyc, aby tak zostalo do konca.
15 marca 2013 12:51
Wspomniałyście tu o pierwszym pocałunku - mój debiut był w IV klasie podstawówki. Mieliśmy koleżankę , która powtarzała rok, Danusię i ona zrobiła u siebie prywatkę, co wtedy było marzeniem każdego małolata, bo na takich imprezach można było robic same niedozwolone rzeczy. I tak Wacek, który palił od III klasy, przyniósł papierosy, graliśmy w butelkę - cztery dziewczynki w wieku 11-12 lat oraz jeden chłopiec, więc roboty miał sporo. Kto nie wie co to za gra, temu wytłumaczą bardziej doświadczone koleżanki. To z Wackiem się pocałowałam, jak zresztą chyba wszystkie z nas. Pamiętam do dziś, że ani papierosy, ani ten pocałunek wcale mi się nie podobały, jednak trzeba było udawać dorosłego z honorem i zgrywać, jakie to wszystko jest super. "Najfajniejsze" okazało się jednak potem, gdy nieoczekiwanie wcześniej wrócił z pracy tato naszej koleżanki Danusi i zastał kilkoro małolatów w kłębach tytoniowego dymu. Mina Danusi mówiła jedno- JEZUUUUUU, RATUJ!!!! JA JUZ NIGDY NIE BEDE!!!! Zmyliśmy się błyskawicznie i choć potem próbowałam palić, nigdy mi to nie weszło w krew, z pocałunkami na szczęście było zdecydowanie lepiej. Ale tato był fajny, nie doniósł na nas do szkoły.
15 marca 2013 13:24 / 1 osobie podoba się ten post
Moja druga z tych pierwszych milosci, miala na imie Waldemar, przyjechal na szkolenie zawodowe. Ja bylam absolwentka 8 kl podstawowki(taka dobrze rozwinieta),on 20 lat mial. Powiedzialam Waldusiowi, ze mam 18 lat i chodze do zawodowki, ktora miescila sie 2 km od mojej podstawowki.Pewnego dnia, Waldus zapytal mnie o ktorej koncze lekcje bo chce mnie po szkole odprowadzic do domu. Matko ! Nigdy nie zapomne tego dnia, jak zgrzana bieglam po lekcjach do zespolu szkol, wbieglam od tyl przez warsztaty, zeby wyjsc frontem, prosto w ramiona ukochanego ! Sprawa, niestety sie rypla, bo moj Papa, byl jednym z nauczycieli w tej szkole, i w ktoras niedziele oznajmil, ze zaprosil dwoch mlodziencow na sobotni obiad, jak zobaczylam Waldusia w drzwiach, oniemialam. Oczywiscie, moj Papcio nie omieszkal przy obiedzie pochwalic sie osiagnieciami w nauce swojej osmoklasistki. Po tym feralnym obiedzie, pozegnalismy sie, ja czerwona ze wstydu, a on wyznal mi, ze bedzie na mnie czekal, i kazal obiecac to sama, obiecalam,...ale kobieta plocha jest i 2 miesiace po romantycznym rozstaniu z Wadusiem, poznalam nastepna swoja wielka milosc.
15 marca 2013 13:28
Waldemar... imię jak z "Trędowatej"...
15 marca 2013 13:31 / 1 osobie podoba się ten post

Waldemar... imię jak z "Trędowatej"...

Mial zamiast zaprzegu z czterech koni CeZetke, ha, ha, ha !