Promedica24 Zobacz profil firmy

Zarobki
5 / 5
Warunki umowy
5 / 5
Jakośc obsługi
5 / 5
Dopasowanie oferty
5 / 5
Liczba oddziałów
5 / 5
03 maja 2019 15:14 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Jedna z dziewczyn (z trzema rozmawiałam bezpośrednio) pracuje tam 6 lat. Co roku prosi o podwyżkę i ją dostaje. Teraz miała 1500. Fakt, że język zna doskonale na pewno jej w tym pomaga. Druga pracuje 4 lata i ma poniżej 900 euro. Raz się upomniała, przeegzaminowano ją z języka i trochę dostała, ale niewiele. Po rozmowach z nimi doszłam do wniosku, że w tej firmie osoby z bardzo dobrym językiem mają szanse na lepsze pieniądze, ale innym, nawet z doświadczeniem jest trudniej coś uzyskać. Tak mi się wydaje.
Przypadki dziewczyny miały różne, firma też nie zachęcała do szczerości (dwóm z nich koordynatorki wyraźnie powiedziały, żeby nie mówiły wszystkiego ewentualnej zmienniczce- jedna odmówiła).
Wydaje mi się, że skoro są firmy, które zaczynają współpracę od wyższej stawki niż ta, którą tu mają po latach, to nie ma co się zastanawiać. Miny mogą być wszędzie, dobrze jest znaleźć taką firmę, która na to reaguje. Na moją nie narzekam, ale też nie miałam jakichś większych problemów na miejscu, to nie miałam okazji się przekonać, jaka jest w takim działaniu. I nie tęsknię za tym:-)

właśnie, ja się do swojej firmy przyzwczyaiłam i nie uważam, że mam źle w pr24. niemiecki znam na wysokim poziomie. 
08 maja 2019 11:09 / 1 osobie podoba się ten post
jejku dla mnie dto niesamowite, że ludzie nadal uważają że ZUS to zaleta z pracy. Raz że to obowiązek a nie przywilej, a dwa że jakbym mogła to bym z niego zrezygnowała :)
a co do samej promediki, to ja też z nimi jeżę juz od lat, przyzwyczaiłam sie i mam fajną koordynatorke, pewnie w innych firmach jest podobnie ale w atermie kazali mi czekać na sztel e a tu od razu mam
16 maja 2019 15:33 / 1 osobie podoba się ten post
Animak

jejku dla mnie dto niesamowite, że ludzie nadal uważają że ZUS to zaleta z pracy. Raz że to obowiązek a nie przywilej, a dwa że jakbym mogła to bym z niego zrezygnowała :)
a co do samej promediki, to ja też z nimi jeżę juz od lat, przyzwyczaiłam sie i mam fajną koordynatorke, pewnie w innych firmach jest podobnie ale w atermie kazali mi czekać na sztel e a tu od razu mam

Ja też w trudnych sytuacjach mogę liczyć na swoją koordynatorkę. Fakt to, że nie trzeba na sztellę to duży plus opiekunka jak szuka pracy to od razu chce wyjechać a nie po miesiącu 
26 lipca 2019 23:21 / 1 osobie podoba się ten post
Witam. Czy któraś z was wyjeżdża do Niemiec z firmy promedica? Pytyam bo bym wolała wiedzieć coś o tej firmie i czy jak wyjeżdża się ze słabym językiem Niemieckim to czy mniej płacą?bo tak różnie słyszałam na ten temat proszę o odpowiedź.dzięki pozdrawiam☺
27 lipca 2019 06:01
Krol.malgo

Witam. Czy któraś z was wyjeżdża do Niemiec z firmy promedica? Pytyam bo bym wolała wiedzieć coś o tej firmie i czy jak wyjeżdża się ze słabym językiem Niemieckim to czy mniej płacą?bo tak różnie słyszałam na ten temat proszę o odpowiedź.dzięki pozdrawiam☺

Wyżej masz dział: Opinie o pracodawcach.
Tam jest dużo o tej firmie.
https://www.opiekunki24.pl/opinie-o-agencjach/139/promedica24
Osobiście nie polecam, chociaż krótko u nich pracowałam.
27 lipca 2019 08:30
Krol.malgo

Witam. Czy któraś z was wyjeżdża do Niemiec z firmy promedica? Pytyam bo bym wolała wiedzieć coś o tej firmie i czy jak wyjeżdża się ze słabym językiem Niemieckim to czy mniej płacą?bo tak różnie słyszałam na ten temat proszę o odpowiedź.dzięki pozdrawiam☺

Ja wyjeżdżam , nie wiem jak że słabym językiem jest , u mnie w miarę . Pracowałam dla nich przed zmianami , było przejrzyściej , teraz, to na minus , czasami można nie wiedzie. Ile się zarabia.
27 lipca 2019 14:43 / 2 osobom podoba się ten post
Właśnie się zastanawiam czy warto tam jechać ze słabym językiem bo ponoć słabo wychodzi się na tym.
27 lipca 2019 15:06 / 1 osobie podoba się ten post
Krol.malgo

Właśnie się zastanawiam czy warto tam jechać ze słabym językiem bo ponoć słabo wychodzi się na tym.

Masz jeszcze troche czasu, weź książki, poducz sie słówek. Oglądaj niemiecka tv(w polsce tez mam ichnie kanaly. Obojetnie co ale ogladaj), mnie to osobiście duzo dalo. W Empiku, i w lepszych kioskach dostaniesz deutsch aktuell( gazeta dla uczących się niemieckiego) . I lepszą noga do przodu.
27 lipca 2019 15:39 / 2 osobom podoba się ten post
Krol.malgo

Witam. Czy któraś z was wyjeżdża do Niemiec z firmy promedica? Pytyam bo bym wolała wiedzieć coś o tej firmie i czy jak wyjeżdża się ze słabym językiem Niemieckim to czy mniej płacą?bo tak różnie słyszałam na ten temat proszę o odpowiedź.dzięki pozdrawiam☺

Firma nie jest najważniejsza , istotne są Twoje umiejętności i stan pdp. potem kasa .
27 lipca 2019 15:57 / 1 osobie podoba się ten post
Nick1

Firma nie jest najważniejsza , istotne są Twoje umiejętności i stan pdp. potem kasa .

Chyba już długo jeżdzisz
27 lipca 2019 16:39 / 2 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Chyba już długo jeżdzisz:-)

Wczesniej wyjeżdzałem do innych robót , w opiece dopiero 7 lat
27 lipca 2019 16:54 / 2 osobom podoba się ten post
Nick1

Wczesniej wyjeżdzałem do innych robót , w opiece dopiero 7 lat

Dopieroja 4 i cały czas mnie podopieczni czymś nowym zaskakują
27 lipca 2019 16:57 / 2 osobom podoba się ten post
Krol.malgo

Właśnie się zastanawiam czy warto tam jechać ze słabym językiem bo ponoć słabo wychodzi się na tym.

Chyba lepiej niż w krajusię wychodzi
24 sierpnia 2019 11:09 / 1 osobie podoba się ten post
#TematDlaUwagi
Nie polecam tej "firmy". Zastraszanie, matactwa i wrzucanie opiekunow na sztele - miny. Sztela - niesprawdzona. Koordynatorka - nieprzyjemna i pyskata. Nazwala mnie psychicznie chorym, po czym za przeproszeniem, "rzucilem sluchawka". Kazali mi pracowac po 15 godzin dziennie i jeszcze w nocy. W umowie napisane jest 40 godzin. Gdy upomnialem sie o zaplate za te nadgodziny, to mnie wysmiali. To byla podstawa do zerwania kontraktu w trybie natychmiastowym. Zorganizowalem sobie sam transport, a oni i tak mi na sile wepchneli tego swojego busika. Udali, ze nie wiedzieli, a wiedzieli, bo oznajmilem to niemieckiej koordynatorce. Musialem z aniego zaplcic oczywiscie. Za tydzien pracy rzucili mi pozarcie 80 euro. Omijac szerokim lukiem. Oto zrzuty ekranu z wiadomosciami od koordynatorki:
05 listopada 2019 12:59 / 4 osobom podoba się ten post

Chcę opowiedzieć, jak łatwo jest paść ofiarą oszustwa finansowego ze strony firmy pozornie wyglądającej na profesjonalną i uczciwą. Jak paść ofiarą firmy ProMedica24.
Zapewne jest bardzo wiele osób, które sytuacja finansowa i niemożność zdobycia pracy w kraju  postawiły pod ścianą i zmusiły do szukania zatrudnienia za granicą. Często, zwłaszcza kobiety, szukają pracy, jako opiekunki osób starszych.
Też byłam w takiej sytuacji. Po wyprowadzeniu się z Gdyni i powrocie do mojego rodzinnego miasta, przez kilka miesięcy nie mogłam znaleźć pracy. Dla kobiety w wieku 50 lat to naprawdę trudne. Było ciężko, bo niestety, banków nie interesowała moja utrata płynności finansowej i oczekiwały nadal regularnych spłat zobowiązań. A zobowiązań miałam sporo.
Wtedy właśnie, przeglądając oferty pracy, wpadłam na pomysł wyjazdu za granicę, w charakterze opiekunki osób starszych. Doświadczenie miałam, opiekowałam się babcią, chora na demencję i w ostatniej fazie życia również na raka. Poza tym znałam swoje predyspozycje, cechy charakteru i wiedziałam, że w takiej pracy odnajdę się i będę ją dobrze wykonywać.
Ale odpowiednie podejście do pracy to w przypadku zatrudnienia przez ProMedica24 tylko jednostronne działanie, ze strony opiekunki. Bo firma, niestety, oszukuje.
Opowiem tu o tym, jak wygląda dzień pracy opiekunki. Ile czasu trwa. No właśnie – ile? Otóż trwa 12 godzin przez 7 dni w tygodniu. Bo podopieczny z reguły budzi się o 7.00 rano a idzie spać o 21.00. Daje to 14 godzin. W tym są dwie godziny przerwy. Zostaje 12 godzin. I jest to 12 godzin pracy, bo TRZEBA być przy podopiecznym. To obowiązek, nie dobrowolność i sposób spędzenia czasu.
Niestety, według ProMedica24 opiekun pracuje tylko 40 godzin tygodniowo. Daje to nieco ponad 5,5 godziny dziennie. I tylko za tyle płaci. Resztę pracy wykonuje się charytatywnie… Ale ja – i wiele innych opiekunek – nie zgadzamy się z tym. Chcemy przełamać dotychczasowe milczenie i upomnieć się o swoje. Ale najpierw przybliżę temat.
Spośród wielu firm wybrałam ProMedica24. Dlaczego? Nie wiem. Po prostu taki wybór… Zdecydowałam się na wyjazd do Anglii. Znam dobrze język, więc nie miałam obaw. Proces rekrutacji był długi i żmudny, trzeba było dostarczyć mnóstwo dokumentów, wyrobić paszport (ja miałam nieaktualny), dostarczyć zaświadczenie o niekaralności, opisać przebieg swojej pracy zawodowej na kilkanaście lat wstecz. Gdy były okresy bez pracy, trzeba było opisywać, dlaczego i co się w tym czasie robiło. Do tego referencje z dwóch ostatnich miejsc pracy oraz od…sąsiadów. Ach, i jeszcze akt urodzenia – jak najstarszy, bo nowy wzięty z USC się nie liczył…No i oczywiście były kilkakrotne weryfikacje językowe.
Czułam się, jakbym aplikowała na stanowisko w ambasadzie w Anglii ;)
Gdy udało się przejść całe to sito, otrzymałam kilkudziesięciostronicową umowę i przede mną był jeszcze tylko 5-dniowy intensywny (po 8 godzin dziennie) kurs dla opiekunów, w moim przypadku odbywał się w Elblągu. Po kursie mieliśmy czekać na informację o kontrakcie. Mogłoby to być w ciągu kilku dni, tygodni lub…miesięcy.
Ja ukończyłam kurs w piątek, w poniedziałek zadzwoniono do mnie z propozycją kontraktu a w środę…już byłam w Anglii. Tak więc tempo było ekspresowe. Dlaczego? O tym dowiedziałam się później…
Jak było..? Jeśli chodzi o pracę to, jak wspomniałam, odnajdowałam się w niej. Jestem osobą pełną cierpliwości, empatyczną, spokojną. Wiem, w jaki sposób często są traktowane osoby starsze i chore… Wprawdzie w Anglii chodzi nie tyle o złe traktowanie tych osób przez ich rodziny, ile o to, że…rodziny nie mają czasu i po prostu nie chcą się zajmować taką osobą. Wolą zapłacić opiekunce i mieć, że tak powiem, problem z głowy.
Mój pierwszy kontrakt to opieka nad 66.letnim mężczyzną z zaawansowanym Alzheimerem i dużą dozą agresji. Gdy pracownica PM24 opisywała mi ten kontrakt, zdawkowo wspomniała, że poprzedni opiekun zrezygnował, bo: „wie pani, jakieś zdarzenie tam było, że pan Steve (podopieczny) zachował się jakoś agresywnie w stosunku do opiekuna…Ale wie pani, pewnie był zazdrosny o żonę a jak pani będzie, kobieta, to nie będzie miał powodu…”
O tym, że była to bajka dowiedziałam się już na miejscu. Podopieczny i zazdrość..? Bzdura zupełna. W jego stadium zaawansowania choroby było to uczucie abstrakcyjne. A przynajmniej nie ono było źródłem agresji. Podopieczny po prostu był agresywny a mój poprzednik, opiekun, zrezygnował z tego kontraktu w czwartym dniu. Poprzednia osoba wytrzymała 10 dni.
Ja wytrwałam 3 tygodnie. Było ciężko. Bardzo. Podopieczny wstawał o 8.00, kładł się późno, ale ja kończyłam dzień pracy o 21.00. Tak, mieszkał z żoną. Ona przejmowała nad nim opiekę między 21.00 a 8.00 ale w ciągu dnia miała swoje zajęcia, często wychodziła i po prostu wymagała ode mnie, abym była stale przy jej mężu, gdyż takie były jej ustalenia z ProMedica24: opieka ciągła.
Bo też i inaczej nie mogło być…. Stopień zaawansowania choroby spowodował, że, nazwijmy go Mark, nie był zdolny do samodzielnej egzystencji.
 - zerwane było połączenie wzrok - mózg; z tej przyczyny Mark nie rozumiał, co widzi, nie potrafił się skupić na żadnej czynności. Z tej przyczyny niezwykle trudnym było zorganizowanie czasu podopiecznemu - a na tym przecież również polega opieka, nie można po prostu podawać jedzenia, pomóc wstać itp.czynności Podopieczny powinien mieć zorganizowany czas. I to też jest praca, w dodatku, przy takim stanie rozwoju choroby, bardzo trudna.
 
- bardzo utrudniona komunikacja werbalna; Mark wypowiada tylko pojedyncze słowa, często niewyraźnie, nawet jego żona nie zawsze była w stanie zrozumieć. Natomiast podopieczny oczekiwał pełnego zrozumienia, gdyż jego brak wywoływał w nim agresję (o agresji za chwilę).
 
- Mark często zapominał o tym, jak wykonuje się czynności fizjologiczne, jak oddanie moczu lub...przełykanie śliny. To mogło się zdarzyć w każdej chwili i było niebezpieczne, gdyż zaczynał się po prostu dusić Należało zaprowadzić Marka do zlewu lub podstawić naczynie, aby mógł wypluć nagromadzoną ślinę. Ponieważ mogło się to zdarzyć w każdej chwili - jasnym jest chyba, że przy takiej osobie należy być cały czas.
 
- Mark zapominał nagle, gdzie jest; gdzie są poszczególne pomieszczenia. Gdy zaczynało mu się wydawać, że jest w obcym miejscu - zaczynał krzyczeć, chciał uderzać pięścią w okna, próbował się wydostać. Znowu pojawiała się agresja - duża agresja... Potrafił rzucać we mnie np. trzymaną właśnie szklanką
 
- halucynacje: należało bardzo uważać, ponieważ mogły albo wywołać agresję (wtedy chciał np.uciekać albo uderzyć wyimaginowane postaci - musiałam prowadzić działania uspokajające, odwracające uwagę) albo były "łagodne", kiedy "widział" przyjemne rzeczy i oczekiwał, że też je widzę. Wtedy należało wejść w jego świat, okazanie braku zrozumienia od razu prowadziło to etapu agresji
 
Wszystkie te aspekty choroby występowały równolegle i permanentnie. Dlatego tak ważnym było, aby przy podopiecznym ktoś był cały czas. I nie była to obecność bierna, jak to, niestety, podsumowała ProMedica24, lecz obecność aktywna. Nie zawsze trzeba wykonywać konkretną czynność, aby można ją było nazwać pracą. Siedzenie obok osoby, która zatapia się w słuchaniu muzyki i baczna obserwacja, by reagować na każdy przejaw zmiany nastroju - co u osób zmagających się z tą chorobą może zdarzyć się w każdej chwili - to bardzo ciężka i odpowiedzialna praca.
 
Tak, od śniadania do lunchu głównie spędzaliśmy czas w salonie, słuchając muzyki klasycznej. Nie było to jednak po prostu siedzenie z mojej strony. Nie był to mój sposób na spędzanie wolnego czasu. Ja PRACOWAŁAM. Sądzę, że jest to już jaśniejsze w świetle mojego powyższego opisu. Nie byłam bierną opiekunką. Starałam się znaleźć drogi dotarcia do podopiecznego, aby czuł się rozumiany a co za tym idzie - bezpieczny. Zauważyłam, że zainteresowało go, gdy pokazywałam mu, jak "czuję" muzykę. Polegało to na tym, że siedząc obok niego dłońmi w powietrzu "dotykałam" dźwięków. To uspokajało Marka, dołączał do mnie, przeżywając muzykę na swój sposób, gestykulując, wydając różne odgłosy - ale widział, że JESTEM z nim w tym świecie. Czasem trwało to nieprzerwanie ponad godzinę. czasem coś nagle odwracało jego uwagę, jakaś halucynacja - i nastrój zmieniał się nagle. Nagle zrywał się i chciał wyjść z domu, albo do ogrodu... Albo zaczynał wchodzić i schodzić po schodach, co było niebezpieczne ze względu na zaburzenia postrzegania odległości. Jasnym jest więc chyba, że opiekun MUSI być cały czas obok takiej osoby i że wtedy PRACUJE a nie ma czas wolny.
Poza "czuciem" muzyki odkryłam, że Panu Markowi pomaga się wyciszyć taniec. Zaczynałam więc sama (głównie do muzyki folk, którą również lubił) a on albo patrzył, albo dołączał.
Niestety, ProMedica24 wszystko to podsumowała: „siedziała sobie pani i słuchała muzyki”.
 
Drugi kontrakt, dwutygodniowy, miałam u pani w wieku 86 lat, schorowanej staruszki, cierpiącej na ogromny artretyzm i poruszającej się na wózku. Dzienna rutyna wyglądała następująco.
Pani, powiedzmy, Irene, budziła się przed 7.00 rano, ale umówione byłyśmy tak, że o 7.00 wchodziłam do jej sypialni. Wtedy:
- umieszczałam podopiecznej specjalny klin silikonowy między palcami prawej stopy
- zakładałam P.Irene buty
- przystawiałam balkonik i krzesło na kółkach do łóżka
- podnosiłam łóżko tak, aby P.Irene łatwiej było wstać
- przy pomocy balkonika P. Irene powolutku obracała się tak, aby stanąć tyłem do krzesła na kółkach
- asekurowałam przy siadaniu na krzesło uważając, aby proces ten przebiegł delikatnie
- zawoziłam balkonik do toalety i ustawiałam go we właściwym miejscu przy muszli
- szłam po P. Irene i zawoziłam ją do łazienki
- po odpowiednim ustawieniu krzesła, zablokowaniu hamulców pomagałam P. Irene się podnieść
- gdy przy pomocy balkonika ustawiła się przy sedesie, opuszczałam jej pieluchomajtki i asekurowałam przy siadaniu
- teraz zostawiałam P. Irene w łazience, aby mogła załatwić potrzeby fizjologiczne i w kuchni wstawiałam wodę na herbatę
- następnie szłam po P. Irene, podciągałam pieluchomajtki i asekurowałam, gdy bardzo powoli szła przy balkoniku z łazienki do salonu
- pomagałam P. Irene usiąść na specjalnym fotelu, uprzednio poprawiając na nim poduszki i matę antyodleżynową
- ustawiałam balkonik przy fotelu tak, aby był do niego łatwy dostęp, gdyż służył jednocześnie, jako stolik
- podawałam P. Irene herbatę i w czasie, gdy piła, robiłam śniadanie jej i sobie
- gdy skończyła pić, ustawiała fotel w innej pozycji, ja na jej kolana kładłam poduszkę, tackę i ściereczkę
- podawałam śniadanie a następnie brałam swoje i jadłam w towarzystwie P. Irene, zwracając cały czas uwagę, czy nie potrzebuje pomocy, czy daje radę z jedzeniem
- po śniadaniu podawałam leki
- następnie ponownie pomagałam P. Irene wstać z fotela, przy pomocy balkonika usiąść na krześle na kółkach, asekurując w momencie siadania
- zawoziłam balkonik do łazienki
- zawoziłam P. Irene do łazienki i pomagałam usiąść na sedesie
- następowała godzinna procedura mycia i nakładania kremów i maści
- po myciu ubierałam P. Irene i asekurowałam przy przejściu (przy balkoniku) do salonu na fotel
- z reguły było po 9.00 rano, wtedy siadałam obok P. Irene, by dotrzymać jej towarzystwa, gdyż bardzo to lubiła
Chcąc profesjonalnie i jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki – czyli zadbać o jak największy komfort podopiecznej – nie pozostawiałam jej samej sobie i nie szłam zajmować się swoimi sprawami. Towarzyszyłam jej, gdyż to należało do moich obowiązków, a co za tym idzie – do mojej pracy.
 - około godziny 12.00 szłam do kuchni przygotować P. Irene lunch. W międzyczasie, między 9.00 a porą przygotowania przeze mnie lunchu z reguły raz lub czasem dwa razy P. Irene chciała skorzystać z toalety, czyli pomagałam jej w całej opisanej wcześniej procedurze
  W trosce o dobro i komfort życia podopiecznej oraz mając na uwadze dobre imię Agencji zapewniałam podopiecznej różnorodność potraw, codziennie gotując świeże, nowe dania, za każdym razem inne – na co mam również dokumentację fotograficzną – była ona również wysyłana do pracownicy ProMedica24. Takie przygotowywania były czaso- i pracochłonne, ale dla mnie najważniejsze było zadowolenie podopiecznej.
 - około godziny 13.00 pomagałam P. Irene zająć pozycję do jedzenia (procedura jak w przypadku śniadania)
- obiad jadłyśmy razem, również ze względu na to, aby P. Irene dobrze się czuła, nie czuła się samotna; podkreślam tu, że była z tego bardzo zadowolona – a co za tym idzie zadowolona z usług świadczonych przez Agencję; po obiedzie podawałam leki
- po obiedzie sprzątałam w kuchni, pomagałam P. Irene skorzystać z toalety a następnie - ułożyć się w fotelu na drzemkę
- z reguły od 14.00 do 16.00 P. Irene spała i wówczas miałam przerwę; w czasie przerwy wychodziłam na półgodzinny spacer a resztę czasu spędzałam w swoim pokoju, na wypadek gdyby P. Irene się obudziła i potrzebowała czegoś. Jednakże całe dwie godziny liczę jako przerwę, gdyż pozostawanie w pokoju było całkowicie moją wolą
- o 16.00 P. Irene się budziła; ponownie procedura korzystania z łazienki.
- następnie przygotowywałam P. Irene tost
- dalej, od 16.00 do 18.00 wspólnie spędzałyśmy czas, zabawiałam P. Irene rozmową lub oglądałyśmy teleturnieje – P. Irene uwielbiała oglądać je razem i komentować. 
 Powtórzę tu zasadniczą uwagę: chcąc profesjonalnie i jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki – czyli zadbać o jak największy komfort podopiecznej – nie pozostawiałam jej samej sobie i nie szłam zajmować się swoimi sprawami. Towarzyszyłam jej, gdyż to należało do moich obowiązków, a co za tym idzie – do mojej pracy.
 - o godzinie 18.00 rozpoczynała się procedura wieczornej toalety; pomagałam P. Irene przedostać się do łazienki. Tam ją rozbierałam i następowała 40-minutowa procedura mycia i nakładania kremów
- po założeniu koszuli nocnej asekurowałam P. Irene do salonu
- przygotowywałam wodę w misce i zanosiłam do salonu, gdyż tam odbywał się dalszy ciąg mycia – mycie stóp
- mycie i osuszanie bardzo wrażliwej i delikatnej skóry stóp zajmowało około kwadransa
- następnie P. Irene ustawiała fotel do pozycji półleżącej i rozpoczynał się jej ulubiony moment dnia. Była to czynność, którą sama wprowadziłam do codziennej rutyny, gdyż już za pierwszym razem, przypadkowo, zauważyłam, jaką ulgę przynosi P. Irene masaż stóp podczas nakładania kremu. Dlatego, mając na uwadze dobro podopiecznej i zapewnienie jej komfortu, co razem wpływało na jej ogólne zadowolenie z usług Agencji – codziennie podczas ulubionego serialu P. Irene, od 19.30 do 20.00 masowałam jej stopy
- po masażu P. Irene życzyła sobie jeszcze zjeść dwa krakersy, z serami brie i cheddar i do godz.21.00 oglądałyśmy razem (z przyczyn, o których było wyżej) teleturniej lub program kulinarny. Podawałam również leki
- o 21.00 pomagałam P. Irene wstać i przemieścić się do łazienki
- w łazience, po wykonaniu przez P. Irene czynności fizjologicznych, pomagałam jej umyć zęby i następnie zawoziłam ją do sypialni
- podczas załatwiania przez P. Irene potrzeb fizjologicznych przygotowywałam jej łóżko w sypialni: uruchamiałam materac antyodleżynowy, układałam slide sheet, opuszczałam łóżko do właściwego poziomu, ustawiałam balkonik przy łóżku
- szłam po P. Irene i zawoziłam ją do  sypialni; pomagałam wstać z krzesła na kółkach i przy pomocy balkoniku usiąść na łóżku
- za pomocą slide sheet przesuwałam P. Irene na środek łóżka, w razie potrzeby przesuwając dodatkowo, aby zajęła jak najwygodniejszą pozycję, gdyż nie była w stanie jej w nocy zmieniać
- na łóżku układałam potrzebne rzeczy, jak zegarek, grzebień, chusteczki i pilot do telewizora
- opuszczałam łóżko, przysuwałam balkonik, na którym ustawiane były dwa kubki z napojami, leki do wzięcia o 6.00 rano oraz talerzyk z ciastkami
- z reguły około 21.20 żegnałam P. Irene i szłam do swojego pokoju
 W trosce o komfort życia P. Irene udoskonaliłam sposób picia napojów, który wcześniej sprawiał jej problem. Zaproponowałam użycie słomki i to rozwiązanie spotkało się z aprobatą i zadowoleniem P. Irene – i ponownie przełożyło się na pozytywną opinię podopiecznej o Agencji.
 
Wiem, to długi opis, ale musiałam go przedstawić. Wystąpiłam do ProMedica24 z pytaniem o wysokość i termin zapłaty za nadgodziny, których w moim przypadku było 184. Dodatkowo podałam osoby, które zgodziły się potwierdzić długość mojej pracy: żonę pana Marka i samą panią Irene….
I rozpętało się piekło. Najpierw moje maile były lekceważone, ale byłam uparta. Wreszcie dowiedziałam się, że wszystko jest weryfikowane i analizowane. Na kontraktach opiekun musi wypełniać rodzaj dziennika, gdzie opisuje, jak wygląda dzień z podopiecznym. Prowadziłam te dzienniki bardzo rzetelnie, więc sądziłam, że to będzie naprawdę prosta procedura.
Pomyliłam się.
Po długo trwającej weryfikacji przez care managerów otrzymałam podsumowanie mówiące o tym, że….w sumie to byłam na kontrakcie na wakacjach i pracowałam góra 5 godzin dziennie.
Co ciekawe, zaraz po moim dochodzeniu sprawy nadgodzin do pozostałych na kontraktach opiekunek zaczęły się zgłaszać panie manager z oświadczeniami do podpisu, że opiekunka pracuje tylko 5 godzin dziennie. No ciekawe, dlaczego..? Oczywiście dziewczyny nie podpisały.
A ja, po takim podsumowaniu mojej ciężkiej pracy poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz. Nie, absolutnie nie zgodziłam się z taką opinią, czemu dałam wyraz w kolejnym mailu do firmy. Tym razem odpowiedziano mi, że sprawa trafi do działu reklamacji, który ma 20 dni roboczych na odpowiedź.
20 dni roboczych minęło 4 listopada. W dniu 5 listopada otrzymałam odpowiedź. Jej treść po prostu tu przytoczę…
Szanowna Pani,
Działając w imieniu spółki Care UK24 DE Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Spółka komandytowa z siedzibą w Warszawie (dalej jako: „Spółka”), w odpowiedzi na Pani zażalenie przesłane do Spółki w dniu 18.09.2019r., wskazuję, iż:
 1)      z charakteru wykonywanych zadań objętych Umową o świadczenie usług dnia 18.07.2019 r. wynika, iż  praca opiekuna osób starszych z zamieszkaniem u klienta charakteryzuje się zmiennym planem dnia uzależnionym od stanu zdrowia podopiecznego. Istotnym czynnikiem determinującym charakter usług wykonywanych przez opiekuna osób starszych z zamieszkaniem u klienta jest stopień zróżnicowania trybu życia jego podopiecznego;
zgodnie z postanowieniami Załącznika nr 2 do Umowy, należy „monitorować godziny pracy tak, aby ich liczba nie przekraczała średnio 40 godzin w tygodniu”;
 2)      porządzone przez Panią podczas pobytu u podopiecznej raporty, zostały zweryfikowane przez przypisanego Pani indywidualnego Opiekuna w Wielkiej Brytanii - Care Manager`a. Przedstawione Spółce dokumenty w postaci sporządzanych przez Panią notatek podczas pobytu u Pana Stephen -a  wykazują dzienny czas świadczenia usług w zakresie ok. 4 godzin dziennie u podopiecznego. Zatem czas świadczenia usług nie był przedłużony ponad przewidziany limit. Zgodnie z umową do czasu świadczenia usług zaliczany jest czas wykonywania poszczególnych czynności, rejestrowanych w raportach, a nie czas swoistej gotowości – np. podczas słuchania muzyki czy spędzanie czasu w ogrodzie, spożywanie posiłków z podopiecznym i jego rodziną – nie jest to wliczane jako aktywne sprawowanie czynności opiekuńczych. Prowadzone przez Care Manager’a audyty opierają się właśnie na notatkach prowadzonych przez Państwa i na tej podstawie możemy wnioskować jak wyglądał Państwa dzień u podopiecznego.
 3)      zweryfikowane zostały również Pani raporty opisujące zakres wykonywania czynności opiekuńczych dla Pani Olive. Z prowadzonych przez Panią raportów wynika, że przeznaczała Pani ok. 6 godzin na świadczenie usług dla podopiecznej. Podczas przeliczania czasu świadczonych czynności należy wziąć pod uwagę czas aktywny oraz pasywny. W Pani raportach widzimy, że spędzała Pani sporo czasu oglądając telewizję – stąd też  przeliczone godziny świadczenia przez Panią usług opiekuńczych wykazują znacznie mniejszą liczbę, niż ta którą podała Pani w zażaleniu skierowanym do firmy Promedica24.
 Np. podczas jednego dnia zanotowała Pani wykonywanie czynności od 13: 00 do 16:00: Ms Bailey is wants to watch TV and then she will have a nap. Then I will have my break. Nie są tu jednak wykazane aktywne wykonywanie czynności opiekuńczych dla podopiecznej przez 3 godziny.
Kolejny zapis brzmi: 4:00 PM  – 6:00 PM Ms Bailey is watching TV. Then her son comes to visit her. I serve piece of cake with some fruits and sweet yoghurt. They have a chat. Ten zapis wykazuje, że jedyną aktywną czynnością związaną z opieką nad Panią Olive było przygotowanie i podanie jej podwieczorku, co zapewne trwało krócej niż 2 godziny zapisane w raporcie.
Wymieniam powyższe przykłady, aby pokazać w jaki sposób Care Manager weryfikuje ewentualny, wydłużony czas świadczenia usług dla podopiecznych.
Podsumowując, biorąc pod uwagę Pani zapisy w raport book nie stwierdza się, aby świadczyła Pani usługi opiekuńcze przez czas dłuższy niż wskazuje umowa podpisana przez Panią dnia 18.07.2019.
 Z wyrazami szacunku
Emilia Krupicz
 
Cały czas myślę… Jak firma, która zajmuje się świadczeniem usług opiekuńczych może wykazywać się aż taką ignorancją i niewiedzą odnośnie tego, jak zachowują się i czego potrzebują osoby cierpiące na zaawansowany stopień Alzheimera lub poruszające się na wózku…? Cała moja praca i poświęcenie zostało sprowadzone do rangi „siedzenia sobie i słuchania muzyki lub oglądania telewizji”. Wszystkie moje wyjaśnienia i opisy pozostały nie zauważone. Nie skontaktowano się z osobami bezpośrednio zainteresowanymi, jak żona Pana Marka lub sama Pani Irene, które prosiły o kontakt, bo chciały opowiedzieć, jak wyglądała moja praca…
Jestem bardzo rozczarowana firmą ProMedica24 i ich traktowaniem pracowników. To smutne, jak umniejszany jest ogrom pracy i poświęcenia opiekunów… Pozostaje ostrzec kolejnych chętnych do pracy z proMedica24, aby pod żadnym pozorem nie pracowali ani minuty dłużej, niż 5,5 godziny dziennie. Nie ważne, czy podopieczny jest leżący, czy na wózku, czy cierpiący na inne choroby wymagające stałej obecności opiekuna. Nie ważne. Po przepracowaniu 5,5 godziny – wychodźcie, zajmujcie się swoimi sprawami. Nie jesteście już w pracy. Jak na to zareaguje podopieczny i jego rodzina? Cóż. Zapewne ProMedica24 pięknie im to wytłumaczy.