Perły rzucone przed damy

Witamy Cię serdecznie Basiu. Jest nam ogromnie miło, że zechciałaś poświęcić nam czas na przeprowadzenie wywiadu.

Z tego, co nam wiadomo jesteś opiekunką osób starszych oraz prowadzisz blog, opisujący m.in. Twoje doświadczenia w tym zawodzie. Uważamy to za niezwykły akt odwagi oraz poświęcenia. W końcu to zajmuje sporo czasu, a praca opiekunki, jak wiemy jest czasochłonna.

 

 

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga? Jakiego efektu ze strony czytelników chcesz się spodziewać? Czy jest to forma edukowania innych opiekunek? Czy bardziej miejsce na przemyślenia z danej chwili?

 

Bloga zaczęłam pisać przez przypadek. Nigdy wcześniej nie czytałam innych blogów. Nadal nie czytam. Gdy zaczęłam prowadzić bloga, weszłam dla porównania na pierwszy lepszy blog opiekunki. Przeczytałam na nim jedno zdanie o „hitlerówkach”. Bardzo szybko zaniechałam porównań i przestałam szukać wzorów do naśladowania. Piszę o tym, co uważam za ważne i o tym, co po prostu mam ochotę napisać. Zaczęło się od opowiadań.

Niemal od samego początku pracy w opiece, udzielałam się na forum opiekunek. Pisałam tak dla siebie. O moich dramatach na zleceniu, rzeczach, które mnie wkurzyły, rozśmieszyły, zastanawiały. Forum zrobiło się troszkę nudne. Ospałe. Pod koniec roku 2017 znalazłam się na Facebooku na grupach dla opiekunek. Już przy pierwszych tekstach pytano mnie, czy jestem blogerką. Przeczyłam i pisałam dalej. Zapytań było tyle, że stwierdziłem, że skoro wszyscy uważają mnie za blogerkę, to dlaczego miałabym nią nie zostać.

 

Założyłam blogi w kilku różnych miejscach (o tych samych tytułach), nie zastanawiając się po co i nie licząc na tak wysoką liczbę czytelników. Bardzo szybko podpasował mi blog na boggerze i tam zostałam http://kasiaperla.blogspot.com Liczba czytelników przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Gdy zaczynałam pisać i na bloga wchodziło 200- 300 osób, nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje. Dla mnie to był fenomen. Tymczasem kilka tygodni później, jeśli nie kilkanaście dni później, dziennie miałam 2 tys. wejść. Liczby nakręcały mnie do działania. To, co powstało dla zabicia czasu, wypełnienia nudy na zleceniu, stało się moim obowiązkiem. Na blogu miały się znaleźć jedynie opowiadania. W pewnym momencie poczułam jednak, że należę do potężnej grupy ludzi wykonujących bardzo specyficzną pracę. Zaczęłam również czytać, co piszą opiekunki. Na forum pisałam z małą grupką ludzi. Nie zawsze się zgadzałyśmy na różne tematy. Natomiast jeśli chodziło o temat naszej pracy, to panowała całkowita jedność.

 

Większość osób znała swoje prawa, obowiązki i nikt nie poddawał ich w wątpliwość. Ci, którzy wpadali gościnnie, czytali i wyciągali wnioski. Tymczasem na Facebooku ujrzałam tysiące opiekunek, które nie mają pojęcia, o czym piszą. Jedne czytają uważnie, szukają i słuchają rad, inne osoby wprowadzają je w błąd. Nieliczni piszą mądrze i na temat. Jeden wielki misz masz. Misz masz spowodowany niewiedzą. Komuś, kto zaczyna z pewnością trudno zdecydować, kogo słuchać i kto ma rację. Dlatego na blogu prócz opowiadań zaczęły pojawiać się również podstawowe informacje dotyczące naszej pracy. Zainteresowanie było coraz większe i większe. Z czasem powstały pierwsze lekcje języka niemieckiego, które niestety również cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

 

„Niestety” ponieważ prowadzenie bloga jest bardzo czasochłonne, a ja czuję się w obowiązku prowadzić go dalej. Są dni, że wstawianie posta sprawia mi przyjemność. Niestety są dni, gdy nie mam czasu, siły, lub ochoty. Fajnym rozwiązaniem okazały się przepisy kulinarne. Posiłki na zleceniu gotuje się codziennie, a nawet najprostszy przepis spotyka się z zainteresowaniem. W ogóle to nigdy nie wiadomo, jaki temat wypali. Gdy czasami myślę, że coś będzie hiciorem, statystyki pokazują, że zainteresowanie jest średnie. Natomiast, gdy wrzucę coś od niechcenia, obserwuję, jak post jednego dnia ma ponad 2 tys. odsłon. Jak już pisałam- dla mnie to jest fenomen, którego nie rozumiem. Płynę z prądem. Z resztą całe moje życie rzeczy działy się przez przypadek. Nigdy nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości. Tego, że znajdę się w gastronomi i przepracuję w niej ponad 10 lat, nikt się nie spodziewał.

 

Przed opieką broniłam się rękami i nogami. A jednak przepracowałam w niej już 4 lata. Nadal nie wiem, co chcę robić w życiu. Wiem, że nie chcę pracować w opiece. Natomiast póki co, należę do grupy opiekunek i opiekunów. Pierwszy raz w życiu mam uczucie, że należę do jakieś grupy i w pewien sposób czuję się odpowiedzialna za to, co się w niej dzieje. Od samego początku, gdy powstawał blog, nie liczyłam na nic. Nie myślałam co będzie dalej. Po prostu pisałam.- To co chciałam napisać i to, o co mnie pytano. Edukowanie opiekunek? No cóż. Rad można udzielać na Facebooku. Niestety, gdy co tydzień powtarzają się te same pytania, w pewnym momencie człowiek sobie myśli „czy tym pytaniom nie będzie końca?”. W chwili obecnej, wchodzę na bloga, wybieram temat, o który ktoś pyta i wrzucam link. Zaobserwowałam, że opiekunki zaczynają same sobie podawać namiary na mojego bloga, co uważam za super fajne. W jakiś sposób jest to więc forma uświadamiania opiekunek. Forma, która jest trwalsza, łatwiejsza, pełniejsza i szybka w obsłudze. Każdy sam decyduje o tym, czy skorzysta z moich mądrości, czy nie. Zapewniam jednak, że nie wyssałam ich z palca.

 

2. Jesteś zadowolona z decyzji podjęcia pracy w opiece, w Niemczech? Jeżeli tak, możesz nam przybliżyć, co wpływa na ten pozytywny fakt?

 

Tak. Moja decyzja nie wynikała z wyboru, ale z bezradności i bezsilności. Uważam, że w takiej branży nie można pracować latami. Dla mnie 4 lata to stanowczo za dużo. Widzę jednak światełko w tunelu i podążam do niego, by osiągnąć swój cel. Jedyny plus tej pracy, to duży zastrzyk gotówki. Nigdzie indziej nie zdoła się, w takim tempie odłożyć takich pieniędzy. Natomiast jestem zdania, że nawet jeśli w tej  branży kiedyś zapanuje porządek, to nie jest to praca na lata. Człowiek powinien mieć swój dom, do którego wraca po pracy. Po 8 godzinach pracy. Życie w kratkę, to nie jest życie. Rozpadają się rodziny, urywają kontakty socjalne, człowiek w pewnym momencie tak naprawdę jest sam. Jeśli nawet nie jest tak dramatycznie, to tracimy połowę naszego życia będąc na zleceniu. A mamy je tylko jedno.

 

Dla mnie kolejnym plusem tej pracy okazał się blog, który bez niej nigdy by nie powstał. Obecnie zrobiłam sobie już miesiąc czasu urlopu. Nie tylko od pracy, ale i od bloga. Jak najbardziej zamierzam jednak do niego wrócić. Chciałabym, by stał się profesjonalnym blogiem i by pracowało nad nim więcej ludzi. W chwili obecnej ma taki rozmiar, że ciężko to ogarnąć, a jest jeszcze tyle rzeczy, które trzeba napisać i które chciałabym poprawić.

Trzeci plus to książka, która właśnie powstaje. A właściwie czeka na druk. „Perły rzucone przed damy” ukaże się za około 3 miesiące (początek lipca). Na blogu podam, gdzie można będzie ją nabyć. W życiu wcześniej nie myślałam, że napiszę książkę. Mam pomysły i materiały na kolejną. Tylko czasu brak.

 

3. Miałaś kiedykolwiek chwile zwątpienia, chciałaś rzucić wszystko i wrócić do kraju? Poszukać pracy w Polsce?

 

Oczywiście. Zawsze i wszędzie. To jest nieludzka branża. Nie zniosłabym tej pracy i nie wytrwałabym tak długo, gdybym nie miała celu. Kiedyś myślałam, że w gastronomii nie liczy się człowiek. W opiece nie liczy się nikt- ani opiekunka, ani podopieczny. To wielki biznes. Można by zaryzykować słowa „mafia”?

 

4. Co w ogóle sądzisz o branży opiekuńczej, zarówno od strony środowiska opiekunek, ale i od strony pracodawców? Czy jest coś, co Twoim zdaniem powinno ulec zmianie?

 

Wszystko powinno ulec zmianie.

Większość podopiecznych powinna się znajdować w specjalistycznych ośrodkach (zakład psychiatryczny, dom starców, dom opieki, tymczasowy dom opieki, szpital, hospicjum) lub opiekunka, czyli praktycznie pomoc domowa, powinna pracować jednocześnie z opieką medyczną, która wykonuje wszystkie czynności medyczne i pielęgnacyjne. Pozostanie na starość w domu to jest luksus. Luksus, który dla Niemców dzięki polskiej opiekunce stał się standardem. Tymczasem do wielu czynności opiekunka nie posiada kwalifikacji. Czas pracy opiekunki to średnio 40 godzin tygodniowo. Bez wsparcia opieki medycznej oraz rodziny podopiecznej, czas pracy opiekunki bardzo często wykracza poza godziny pracy, za które ma płacone, a wysiłek fizyczny i psychiczny, jaki wkłada w pracę jest ogromny.

 

Czasami dokonujemy rzeczy niemożliwych. Często pracuję z osobami demencyjnymi. Śmiem twierdzić, że towarzyszą im choroby psychiczne. Pacjenci raz na trzy miesiące widzą przez 5 minut neurologa, który ustawia tabletki na kolejne 3 miesiące. Tabletki, które w pewnych sytuacjach podaje się według potrzeby. W specjalnych ośrodkach, gdy jest taka potrzeba pacjent dostaje większą lub mniejszą dawkę. Podczas opieki domowej służby medyczne przychodzą dwa razy dziennie i wydają tabletki według zaleceń. Opiekunka, a nawet służby medyczne nie mogą zmienić dawki nawet, gdy widzą, że jest taka potrzeba. W efekcie ta sama podopieczna z powodu za wysokiej dawki trzy miesiące śpi dzień i noc, ponieważ tabletki ją tak otępiają, a kolejne 3 miesiące po zmniejszeniu dawki wchodzi opiekunce na głowę lub wręcz wbija opiekunce widelec w czoło. Takie leki powinny być ustalone stacjonarnie.

 

Po drugie raz jest lepiej, raz gorzej i ktoś powinien mieć prawo na bieżąco dostosowywać dawkę. Dlatego twierdzę, że niektórzy nie powinni przebywać w domu. Opiekunka nie ma żadnych środków, by zająć się takim podopiecznym. Nie mówiąc już o wiedzy. Natomiast obłożnie chorzy pacjenci często nie mają potrzebnego sprzętu, a służby medyczne przychodzą i wykonują jedynie minimum- to, za co im się płaci. Reszta obowiązków spoczywa na opiekunce. Chodź wiele z nich tak naprawdę do nas nie należy. Ponadto oczekuje się, że zastąpimy podopiecznym rodzinę. Wymaga się, by opiekunka warowała przy podopiecznym dzień i noc, chociaż nie ma takiej potrzeby. Opiekunka nie jest lekarstwem i rozwiązaniem na samotność niemieckich seniorów. Od tego mają oni swoje własne rodziny.

 

 

Firmy powinny być kontrolowane. Unika się płacenia pełnego ZUSu, podatków. Opiekunka wyjeżdżając nigdy nie ma pewności na jakich warunkach będzie pracować. Np. wczoraj rozmawiałam z firmą, która twierdziła, że płaci ZUS od średniej krajowej. Dzisiaj wyszło na jaw, że od średniej krajowej w skali trzech miesięcy. W rezultacie wychodzi, że ZUS jest płacony miesięcznie średnio od 1/ 3 średniej krajowej. Moim zdaniem to jest oszustwo. Takie rzeczy wychodzą w większości firm, jeśli zada się wystarczająco dużo pytań.

 

Opiekunki powinny być sprawdzane- wiedza, pewien poziom, umiejętności, język niemiecki, testy psychologiczne, kultura. To jest praca z człowiekiem, a nie przerzucanie worków z ziemniakami. Tymczasem kwalifikacje i język sprawdza się, ale tylko po to, by obniżyć wysokość pensji. Opiekunka i tak jest wysyłana, ponieważ w firmach brakuje opiekunów.

 

Na zlecenia regularnie powinien przyjeżdżać koordynator, by sprawdzać, czy wszystko jest ok i jak wygląda współpraca między opiekunką, podopiecznych i rodziną. Tymczasem koordynatorzy czasami miesiącami, jeśli nie latami, nie widzieli ludzi, z którymi podpisali umowy, i którzy dla nich i na nich pracują.

Państwo polskie i niemieckie powinno egzekwować prawa i przepisy, które wprowadza w życie. W opiece panuje bezprawie i nikogo to nie obchodzi.

 

5. Masz za sobą sporo doświadczenia, dlatego jesteśmy ciekawi Twojej opinii na temat idealnej kandydatki na opiekunkę. Jaka powinna być osoba, która chce pracować w opiece? Jakie umiejętności powinna posiadać, by praca w tym zawodzie nie stała się dla niej rozczarowaniem?

 

Powinna posiadać wiedzę. Nie medyczną!

Powinna wiedzieć, w jakim charakterze wyjeżdża do pracy.

Wykazać się asertywnością i poczuciem odpowiedzialności za dom podopiecznej i za podopiecznego.

Powinna jednak pamiętać, że ponosi odpowiedzialność, ale nie wszystko musi wykonywać sama. Od wykonywania różnych czynności są różne zawody. Jest rehabilitant, ogrodnik, pielęgniarka, ktoś do mycia okien, złota rączka,  psycholodzy i rodzina podopiecznych...

Opiekunka powinna znać język w stopniu komunikatywnym, by zdobyć zaufanie podopiecznych i ich rodzin oraz by się z nimi komunikować- informować o sprawach bieżących i w wielu sprawach, służyć pomocą jak np. zorganizowanie terminu, przyjęcie ślusarza, elektryka, kominiarza w domu, towarzyszenie podopiecznej podczas wizyt nie tylko ciałem, ale i „głową”.

Ważna jest również cierpliwość. Nie można być nastawionym jedynie na zyski.

Trzeba przynajmniej w małym stopniu lubić to, co się robi. Ale tak jest w każdej pracy.

Warto mieć jakąś odskocznię. Niech to będzie książka, internet, szydełkowanie, by nie zwariować w tej pracy.

Trzeba też wiedzieć, gdzie kończy się nasza odpowiedzialność, a gdzie odpowiedzialność ponosi rodzina podopiecznych. Warto rozumieć, kiedy i jak odejść.

 

6. Czy masz jakąś radę dla początkujących opiekunek? Pytamy o to, ponieważ komentarze o tej pracy nie zawsze są pozytywne.

 

Nie oczekiwać wdzięczności. Nastawić się na ciężką pracę pod względem fizycznym lub psychicznym. Przed wyjazdem zapoznać się z charakterem naszej pracy. Poznać swoje prawa i obowiązki. Nie liczyć na to, że ktoś poda idealne zlecenie na złotej tacy. To ciągła walka o swoje prawa i o szacunek. Pilnować swoich spraw. Sprawdzać zlecenia, przygotować się do wyjazdu. Liczyć tylko na siebie. Ponosić odpowiedzialność za siebie i za podopiecznego. Jeśli ktoś nie potrafi zadbać i walczyć o siebie, nie powinien podejmować się pracy w opiece. To praca dla silnych ludzi, którzy powinni potrafić poradzić sobie za granicą.

 

Dziękujemy za Twój czas, a czytelników zapraszamy na blog Basi (Perły rzucone przed damy, adres: http://kasiaperla.blogspot.com  oraz na stronę, na FB (Perly Rzucone Przed Damy).

https://www.facebook.com/Perly-Rzucone-Przed-Damy-141846583289776/

 

Życzymy sukcesów i spełniania się w życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym.

Zespół Opiekunki24.pl

21 czerwca 2018 17:10 / 1 osobie podoba się ten post
Osoby, które chętnie oglądają zdjęcia, zapraszam na wycieczkę po Willich. Zameczek, rzeźby, kościoły, fontanny. Fajne miasteczko. Uwielbiam rzeźby. A jak zobaczyłam w internecie tą, którą w poście umieściłam, jako pierwszą, odrazu zadecydowałam, że muszę tam być. Pomyśleć, że rok pracowałam pobliżu, a nigdy nie byłam w tych miejscach. Bez auta jednak daleko się nie dojedzie. Teraz full wypas. Ja decyduję, gdzie jadę i co oglądam. Jeśli kogoś to dołuję, wybaczcie.
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/wiilich-schloss-neersen-i-willich.html?m=1
 
21 czerwca 2018 17:30
Fajne zdjęcia. Też lubię zwiedzać i oglądać fajne miejsca- i tutaj mogę.
21 czerwca 2018 20:31 / 1 osobie podoba się ten post
Dzięki. Dzięki zdjęciom mogę się dłużej coeszyć wypadem. A nawet bardziej, widząc, jak ładne miejsca widziałam. Trochę mnie wykańcza to zwiedzanie, ale lepsze to niż siedzenie z podopieczną. Gdy jestem w pl, wolę siedzieć w domu. Może przy okazji złapię bakcyla podróżnika. 
21 czerwca 2018 20:57 / 1 osobie podoba się ten post
Jak jestem w domu to też nie siedzę. Teraz mam zaplanowane spotkanie klasowe- z okazji rocznicy matury, wyjazd do Gdańska z przyjaciółką, kilkudniowy wypad rowerowy z synami po Suwalszczyźnie. I to raczej nie wszystko, tylko to, co już wiem teraz.
22 czerwca 2018 00:00 / 1 osobie podoba się ten post
Super. Zazdroszczę. 
22 czerwca 2018 13:37 / 3 osobom podoba się ten post
Tak jest, trudny temat i każdy pewnie w czterech ścianach postępuje podobnie. Nikt nie zostawi starego człowieka bez pomocy jak zajdzie taka potrzeba, nawet po godzinach pracy.
22 czerwca 2018 15:53 / 2 osobom podoba się ten post
Nie sądzę, żeby ktokolwiek tu pisał o zostawianiu kogokolwiek samemu. Temat jest rzeczywiście trudny. Może sytuacja zmienić się z dnia na dzień. Jak byłam wcześniej u leżącej pani to noce przesypiała, dwa razy zdarzyło się, że zeszłam do niej. Po moim wyjeździe zaczęło się to zmieniać i pod koniec drugiej zmiany wstawanie nocne było częste. Moja obecna podopieczna wstaje kilka razy w nocy, ale nie budzi mnie- nawet wody wtedy nie spuszcza, żeby nie przeszkadać opiekunce, dopiero ranao. Ale jak długo będzie jeszcze chodzić o lasce- nie wiadomo- taka to praca.
Ale mi te dyskusje uświadomiły, że jestem tu pomocą, która też ma swoje prawa. I mój czas pracy to nie 24 na dobę. Mam swoje do zrobienia, jestem obok w razie potrzeby, mam zadbać o podopieczną i tyle. Nie muszę się spinać i szukać sobie zajęcia, bo wcześniej miałam wrażenie, że muszę być stale widoczna.
 
22 czerwca 2018 23:52 / 1 osobie podoba się ten post
Nie wiem dlaczego ludzie popadają ze skrajności w skrajność i jeśli ktoś tłumaczy im, że nie jesteśmy na każde zawołanie, wkraczają w mroczne wizje umierającej podopiecznej i bezczynnej opiekunki. Dzięki werska. Z reguły nie przywiązuje wagi do ników, ale widzę, że nie pierwszy raz probujesz coś wytłumaczyć moim zdaniem osobom, które nie chcą pewnych spraw zrozumieć. Taka sprawa na bierząco, która w sumie jest nawet w temacie tutaj: pamiętacie wojsztyna? Znowu piszą, że nie woadomo, jak to się stało, że zajmował się w domu chorymi, bo w polsce nie było go nawet na liście pielęgniarek. Kuu.. jego mać. A ktora/ który z nas jest na liście pielęgniarek? I w tym jest cały problem. My nie powinnyśmy jeździć do podopiecznych, które same w nocy do kibla nie pójdą, czy nie wezmą sobie szklanki wody. A jeśli nawet, to ktoś inny powinien przy nich czuwać, a my zajmujemy się domem. Zwłaszczą w nocy. Ale i w dzień. Przypadki leżące, umierające, agresywne demencje to nie nasza działka i ktoś inny powinien się nimi zajmować, a my powinnyśmy być dodatkiem zajmującym się domem. Ale jak jeździ się do takich ludzi, nie ma tam na stałe opieki medycznej to i trudno zrozumieć, jak to jest z tą szklanką wody w środku nocy. 
23 czerwca 2018 07:14 / 2 osobom podoba się ten post
Najlepiej nie podpisywać umowy w ktorej jest (nawet ) określona ilość godzin pracy a reszta czasu nazwana szumnie " czuwaniem" . To nie jest praca dla samolubów,wygodnickich i olewatorów. To jest praca, za którą ludzie płacą niemałe pieniądze . Zastawiają swoje domy w bankach ,żeby spedzić ten ostatni czas w swoim domu. I jakby nie patrzył każda ze stron ma swoją racę. Tylko trzeba mieć na uwadze, że skoro decyduję się na taką pracę to musze ja wykonać zgodnie ze swoim sumieniem. A sumienie jak wiadomo, kazdy ma swoje. Nauczyłam sie brac takie sztele, na których spokojnie pracuję, chociaz nie powiem, że zawsze miałam z górki. 
23 czerwca 2018 08:47
Mleczko napisałaś, że "nauczyłaś się brać takie sztele, na których spokojnie pracuję". Ale zawsze są nowe, które niby wiedzą, na co się piszą i są wysyłane do przypadków, którymi zajmować się nie powinny. Dawno temu, bo po liceum byłam rok w studium pielęgniarskim (dwuletnie było). I tam miałam zajęcia z takiej podstawowej opieki nad pacjentem. Gdyby nie to, to byłoby mi ciężko na moim pierwszym zleceniu, gdzie była osoba leżąca, z przykurczami, z którą trzeba było robić wszystko. Jedyne, co mogła, to trzymać w ręku piłeczkę (w ramach ćwiczeń, ale już wypuścić jej nie dawała rady) i zasygnalizować potrzeby. Jak taką osobę myć, przebierać, sadzać na fotelu do jedzenia czy toaletowym umiałam ze szkoły. Ale znajoma pracująca w opiece kilka lat załatwiła sobie plecy na takich zleceniach i teraz ledwo chodzi.
Wg. nie chodzi tu o to, żeby poświęcić się dla podopiecznego kosztem siebie, ale żeby to była praca, gdzie firma zadba o odpowiednie dobranie opiekunki (chodzi o doświadczenie i umiejętności) do danej osoby. Również o zadbanie o nas- i o psychikę i organizm. Sądzę, że w sporej części tej pracy wahadło wychyla się w stronę wykorzystywania, a nie równowagi pomiędzy potrzebami obu stron. I takie dyskusje mogą pomóc w upominaniu się opiekunek o przestrzeganie swoich praw u firm, podopiecznych. W różnych wspomnieniach opiekunek i potem w komentarzach do nich czytałam, że ta osoba nie nadaje się do opieki domowej, albo nie w ten sposób. Była sytuacja, gdzie córka powiedziała swojej matce, że może wzywać opiekunkę kiedy chce- i ta to robiła, dzień i noc do dupereli, opiekunka zmęczona, niewyspana bo pani ma taki kaprys. Nie o to chyba chodzi?
Dla mnie to jest praca, w której się odnalazłam. Nie powołanie, któremu mam się oddać. Nie zaniedbuję przez to osoby, którą się opiekuję. W tej chwili mam lekkie miejsce. Ale gdybym była w takim, gdzie jest kiepsko, to czułabym się źle, gdybym po prostu zmieniła miejsce godząc się na wszystko w danym momencie a nic z tym nie próbowała zrobić- na zasadzie, że niech się inni później męczą.
Jeśli to oznacza, że jestem samolubem, bo nie chcę poświęcić się całkowicie dla podopiecznego, to ok. Jestem
23 czerwca 2018 09:07 / 2 osobom podoba się ten post
Napisałam, że nauczyłam sie brac takie sztele , ale nie napisałam, że biorę tylko takie gdzie można " lezec pod gruszą na dowolnie wybranym boku.... " . Tez lubię zwiedzać , chodzić na kawę , mieć wolne, ale to nie jest moim priorytetem . Ja jadę do pracy i to mój głowy powód wyjazdu . Kazda z nas czegoś innego doświadczyła i inne wartosci ma . Każda też może swoje zdanie wyrazić . Moja pierwsza sztela 950 € podopieczna leżąca z odlezynami Al z P . Tam nauczyłam sie roboty, pracowałam na tym miejscu 2,5 roku . Wspominam to miejsce pracy i określam jako badzo serdeczne . Bo gdybym kładła nacisk na to , że chcę miec pod opieką osobę sprawną, odzielną łazienkę , internet i duzo kasy, to nie doszłabym do tego, do czego doszłam . Pracuję przeważnie ( od jakiegos czasu z polecenia ) a ktoś kto poleca bierze na siebie odpowiedzialność . Więc cieszę sie, że mam wsparcie u ludzi , u których pracowałam. I to by było na tyle, jak mówił pewien prof.mniemanologii stosowanej .
23 czerwca 2018 10:50 / 2 osobom podoba się ten post
Ale ja odbieram to tak, że w swoich wpisach oceniasz, że ktoś, kto nie czuje się na siłach/nie chce pracować z osobami w ciężkim stanie- choć ma wybór i może wybrać kogoś, kto bardziej pasuje do jego potrzeb to egoista, samolub i chce tylko leżeć. Dlatego biorę udział w tej dyskusji tutaj. Ja nie wybierałam, ale trafiłam teraz i poprzednio w bardzo lekkie miejsce i się z tego cieszę. To był przypadek, nie mój wybór. Ale właśnie dzięki takim dyskusjom dociera do mnie, że to ja decyduję. I mogę jechać w miejsce, gdzie będę się dobrze czuła. Może to być osoba leżąca- u takiej pracowałam i było w porządku (zrezygnowałam, bo zmienniczka tak sobie plan pracy ustaliła, że chciała mieć całe wakacje wolne i w sumie pracowałabym 1,5 miesiąca w czasie 5 miesięcy- nie odpowiadało mi to), choć było przy niej sporo zajęcia.
Ale wcześniej, jako początkująca w tej branży nie wiedziałam, co mogę, co powinnam jeszcze robić, jak się zachowywać, kiedy to, co trzeba zrobione. Firma nie była za bardzo pomocna (jestem teraz w innej i mam wrażenie, że tu mogę liczyć na więcej wsparcia).
Podoba mi się twój system pracy, daje większe możliwości , ale nie czuję się na siłach, żeby na niego przejść (język, doświadczenie, brak kontaktów). Dlatego na razie pracuję z firmą.
Nie wiem, jak długo będę tak pracować, z jakimi ludźmi i w jakich warunkach. Dlatego z zainteresowaniem czytałam wpisy Grubej. Dla mnie są przejawem większej świadomości na temat warunków tej pracy, a nie egoizmu. Choć dalej uważam, że nie da się pracować tyle godzin, ile jest w umowie i zrobić to, co trzeba. Nocne wstawanie w nagłych przypadkach, dodatkowe czynności wynikłe z jakiegoś czasowego problemu moim zdaniem zawierają się w "czuwaniu", które taż jest elementem naszej pracy- nie widziałam, żeby gdziekolwiek ktokolwiek napisał, że nie wstanie, czy nie zrobi czegoś, bo limit czasu wyczerpał. Moim zdaniem chodzi tu o takie podejście, żeby nie być nadgorliwym. Ja na moim pierwszym zleceniu byłam. I właśnie tego chcę uniknąć.
Poza tym w każdej chwili może tu się sporo zmienić- np. nocnego wstawania nie było, teraz jest, bo taka potrzeba. Rozumiem, że w trakcie zlecenia nic się nie zmienia. Ale dlaczego kiedy przyjeżdża zmienniczka jest na takich samych zasadach, umowach , itp.? Informacja o stanie pdp ciągle ta sama (u mnie np. pisało, że czyta i sama je- a tak już od roku nie było).
Mleczko, jestem ciekawa jak to u ciebie w umowie jest- jeśli następuje radykalna zmiana stanu podopiecznego i zmieniają się jego potrzeby to coś zmieniasz, renegocjujesz, czy pozostajesz na tym samym?
23 czerwca 2018 11:20
:"Ale ja odbieram to tak, że w swoich wpisach oceniasz, że ktoś, kto nie czuje się na siłach/nie chce pracować z osobami w ciężkim stanie- choć ma wybór i może wybrać kogoś, kto bardziej pasuje do jego potrzeb to egoista, samolub i chce tylko leżeć" a gdzie tak napisałam ? nie oceniam nikogo i nie pisze, że ja sobie wybiorę a inne to są be - bo nie potrafią i jeszcze napisać, że każda ma wybór. Jaki wybór ? jesli ktoś decyduje za mnie i wysyła mnie wg własnego uznania to ja mam wybór ? Nie ma sensu prowadzic dyskusji .
23 czerwca 2018 11:47
To nie ma sensu czy mam odpowiedzieć gdzie tak napisałaś? Są różne firmy i różne zlecenia u nich. Taki wybór.
23 czerwca 2018 13:05 / 2 osobom podoba się ten post
Piszemy w zależności od nastroju. Lubię dziadzia dlatego nawet jak nie muszę czegoś zrobić a chcę to zrobię. Byłam kiedyś u wrednej Niemki. Nie szanowała ludzi dlatego i ja nie robiłam więcej. Raz robię z dobrego serca, w innym miejscu zachowuję dystans. Potrzebuję pieniędzy dlatego tu pracuję. Skończymy remont domu to będzie mniej wyjazdów, więcej czasu zostanę z mężem.