Perły rzucone przed damy

Witamy Cię serdecznie Basiu. Jest nam ogromnie miło, że zechciałaś poświęcić nam czas na przeprowadzenie wywiadu.

Z tego, co nam wiadomo jesteś opiekunką osób starszych oraz prowadzisz blog, opisujący m.in. Twoje doświadczenia w tym zawodzie. Uważamy to za niezwykły akt odwagi oraz poświęcenia. W końcu to zajmuje sporo czasu, a praca opiekunki, jak wiemy jest czasochłonna.

 

 

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga? Jakiego efektu ze strony czytelników chcesz się spodziewać? Czy jest to forma edukowania innych opiekunek? Czy bardziej miejsce na przemyślenia z danej chwili?

 

Bloga zaczęłam pisać przez przypadek. Nigdy wcześniej nie czytałam innych blogów. Nadal nie czytam. Gdy zaczęłam prowadzić bloga, weszłam dla porównania na pierwszy lepszy blog opiekunki. Przeczytałam na nim jedno zdanie o „hitlerówkach”. Bardzo szybko zaniechałam porównań i przestałam szukać wzorów do naśladowania. Piszę o tym, co uważam za ważne i o tym, co po prostu mam ochotę napisać. Zaczęło się od opowiadań.

Niemal od samego początku pracy w opiece, udzielałam się na forum opiekunek. Pisałam tak dla siebie. O moich dramatach na zleceniu, rzeczach, które mnie wkurzyły, rozśmieszyły, zastanawiały. Forum zrobiło się troszkę nudne. Ospałe. Pod koniec roku 2017 znalazłam się na Facebooku na grupach dla opiekunek. Już przy pierwszych tekstach pytano mnie, czy jestem blogerką. Przeczyłam i pisałam dalej. Zapytań było tyle, że stwierdziłem, że skoro wszyscy uważają mnie za blogerkę, to dlaczego miałabym nią nie zostać.

 

Założyłam blogi w kilku różnych miejscach (o tych samych tytułach), nie zastanawiając się po co i nie licząc na tak wysoką liczbę czytelników. Bardzo szybko podpasował mi blog na boggerze i tam zostałam http://kasiaperla.blogspot.com Liczba czytelników przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Gdy zaczynałam pisać i na bloga wchodziło 200- 300 osób, nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje. Dla mnie to był fenomen. Tymczasem kilka tygodni później, jeśli nie kilkanaście dni później, dziennie miałam 2 tys. wejść. Liczby nakręcały mnie do działania. To, co powstało dla zabicia czasu, wypełnienia nudy na zleceniu, stało się moim obowiązkiem. Na blogu miały się znaleźć jedynie opowiadania. W pewnym momencie poczułam jednak, że należę do potężnej grupy ludzi wykonujących bardzo specyficzną pracę. Zaczęłam również czytać, co piszą opiekunki. Na forum pisałam z małą grupką ludzi. Nie zawsze się zgadzałyśmy na różne tematy. Natomiast jeśli chodziło o temat naszej pracy, to panowała całkowita jedność.

 

Większość osób znała swoje prawa, obowiązki i nikt nie poddawał ich w wątpliwość. Ci, którzy wpadali gościnnie, czytali i wyciągali wnioski. Tymczasem na Facebooku ujrzałam tysiące opiekunek, które nie mają pojęcia, o czym piszą. Jedne czytają uważnie, szukają i słuchają rad, inne osoby wprowadzają je w błąd. Nieliczni piszą mądrze i na temat. Jeden wielki misz masz. Misz masz spowodowany niewiedzą. Komuś, kto zaczyna z pewnością trudno zdecydować, kogo słuchać i kto ma rację. Dlatego na blogu prócz opowiadań zaczęły pojawiać się również podstawowe informacje dotyczące naszej pracy. Zainteresowanie było coraz większe i większe. Z czasem powstały pierwsze lekcje języka niemieckiego, które niestety również cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

 

„Niestety” ponieważ prowadzenie bloga jest bardzo czasochłonne, a ja czuję się w obowiązku prowadzić go dalej. Są dni, że wstawianie posta sprawia mi przyjemność. Niestety są dni, gdy nie mam czasu, siły, lub ochoty. Fajnym rozwiązaniem okazały się przepisy kulinarne. Posiłki na zleceniu gotuje się codziennie, a nawet najprostszy przepis spotyka się z zainteresowaniem. W ogóle to nigdy nie wiadomo, jaki temat wypali. Gdy czasami myślę, że coś będzie hiciorem, statystyki pokazują, że zainteresowanie jest średnie. Natomiast, gdy wrzucę coś od niechcenia, obserwuję, jak post jednego dnia ma ponad 2 tys. odsłon. Jak już pisałam- dla mnie to jest fenomen, którego nie rozumiem. Płynę z prądem. Z resztą całe moje życie rzeczy działy się przez przypadek. Nigdy nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości. Tego, że znajdę się w gastronomi i przepracuję w niej ponad 10 lat, nikt się nie spodziewał.

 

Przed opieką broniłam się rękami i nogami. A jednak przepracowałam w niej już 4 lata. Nadal nie wiem, co chcę robić w życiu. Wiem, że nie chcę pracować w opiece. Natomiast póki co, należę do grupy opiekunek i opiekunów. Pierwszy raz w życiu mam uczucie, że należę do jakieś grupy i w pewien sposób czuję się odpowiedzialna za to, co się w niej dzieje. Od samego początku, gdy powstawał blog, nie liczyłam na nic. Nie myślałam co będzie dalej. Po prostu pisałam.- To co chciałam napisać i to, o co mnie pytano. Edukowanie opiekunek? No cóż. Rad można udzielać na Facebooku. Niestety, gdy co tydzień powtarzają się te same pytania, w pewnym momencie człowiek sobie myśli „czy tym pytaniom nie będzie końca?”. W chwili obecnej, wchodzę na bloga, wybieram temat, o który ktoś pyta i wrzucam link. Zaobserwowałam, że opiekunki zaczynają same sobie podawać namiary na mojego bloga, co uważam za super fajne. W jakiś sposób jest to więc forma uświadamiania opiekunek. Forma, która jest trwalsza, łatwiejsza, pełniejsza i szybka w obsłudze. Każdy sam decyduje o tym, czy skorzysta z moich mądrości, czy nie. Zapewniam jednak, że nie wyssałam ich z palca.

 

2. Jesteś zadowolona z decyzji podjęcia pracy w opiece, w Niemczech? Jeżeli tak, możesz nam przybliżyć, co wpływa na ten pozytywny fakt?

 

Tak. Moja decyzja nie wynikała z wyboru, ale z bezradności i bezsilności. Uważam, że w takiej branży nie można pracować latami. Dla mnie 4 lata to stanowczo za dużo. Widzę jednak światełko w tunelu i podążam do niego, by osiągnąć swój cel. Jedyny plus tej pracy, to duży zastrzyk gotówki. Nigdzie indziej nie zdoła się, w takim tempie odłożyć takich pieniędzy. Natomiast jestem zdania, że nawet jeśli w tej  branży kiedyś zapanuje porządek, to nie jest to praca na lata. Człowiek powinien mieć swój dom, do którego wraca po pracy. Po 8 godzinach pracy. Życie w kratkę, to nie jest życie. Rozpadają się rodziny, urywają kontakty socjalne, człowiek w pewnym momencie tak naprawdę jest sam. Jeśli nawet nie jest tak dramatycznie, to tracimy połowę naszego życia będąc na zleceniu. A mamy je tylko jedno.

 

Dla mnie kolejnym plusem tej pracy okazał się blog, który bez niej nigdy by nie powstał. Obecnie zrobiłam sobie już miesiąc czasu urlopu. Nie tylko od pracy, ale i od bloga. Jak najbardziej zamierzam jednak do niego wrócić. Chciałabym, by stał się profesjonalnym blogiem i by pracowało nad nim więcej ludzi. W chwili obecnej ma taki rozmiar, że ciężko to ogarnąć, a jest jeszcze tyle rzeczy, które trzeba napisać i które chciałabym poprawić.

Trzeci plus to książka, która właśnie powstaje. A właściwie czeka na druk. „Perły rzucone przed damy” ukaże się za około 3 miesiące (początek lipca). Na blogu podam, gdzie można będzie ją nabyć. W życiu wcześniej nie myślałam, że napiszę książkę. Mam pomysły i materiały na kolejną. Tylko czasu brak.

 

3. Miałaś kiedykolwiek chwile zwątpienia, chciałaś rzucić wszystko i wrócić do kraju? Poszukać pracy w Polsce?

 

Oczywiście. Zawsze i wszędzie. To jest nieludzka branża. Nie zniosłabym tej pracy i nie wytrwałabym tak długo, gdybym nie miała celu. Kiedyś myślałam, że w gastronomii nie liczy się człowiek. W opiece nie liczy się nikt- ani opiekunka, ani podopieczny. To wielki biznes. Można by zaryzykować słowa „mafia”?

 

4. Co w ogóle sądzisz o branży opiekuńczej, zarówno od strony środowiska opiekunek, ale i od strony pracodawców? Czy jest coś, co Twoim zdaniem powinno ulec zmianie?

 

Wszystko powinno ulec zmianie.

Większość podopiecznych powinna się znajdować w specjalistycznych ośrodkach (zakład psychiatryczny, dom starców, dom opieki, tymczasowy dom opieki, szpital, hospicjum) lub opiekunka, czyli praktycznie pomoc domowa, powinna pracować jednocześnie z opieką medyczną, która wykonuje wszystkie czynności medyczne i pielęgnacyjne. Pozostanie na starość w domu to jest luksus. Luksus, który dla Niemców dzięki polskiej opiekunce stał się standardem. Tymczasem do wielu czynności opiekunka nie posiada kwalifikacji. Czas pracy opiekunki to średnio 40 godzin tygodniowo. Bez wsparcia opieki medycznej oraz rodziny podopiecznej, czas pracy opiekunki bardzo często wykracza poza godziny pracy, za które ma płacone, a wysiłek fizyczny i psychiczny, jaki wkłada w pracę jest ogromny.

 

Czasami dokonujemy rzeczy niemożliwych. Często pracuję z osobami demencyjnymi. Śmiem twierdzić, że towarzyszą im choroby psychiczne. Pacjenci raz na trzy miesiące widzą przez 5 minut neurologa, który ustawia tabletki na kolejne 3 miesiące. Tabletki, które w pewnych sytuacjach podaje się według potrzeby. W specjalnych ośrodkach, gdy jest taka potrzeba pacjent dostaje większą lub mniejszą dawkę. Podczas opieki domowej służby medyczne przychodzą dwa razy dziennie i wydają tabletki według zaleceń. Opiekunka, a nawet służby medyczne nie mogą zmienić dawki nawet, gdy widzą, że jest taka potrzeba. W efekcie ta sama podopieczna z powodu za wysokiej dawki trzy miesiące śpi dzień i noc, ponieważ tabletki ją tak otępiają, a kolejne 3 miesiące po zmniejszeniu dawki wchodzi opiekunce na głowę lub wręcz wbija opiekunce widelec w czoło. Takie leki powinny być ustalone stacjonarnie.

 

Po drugie raz jest lepiej, raz gorzej i ktoś powinien mieć prawo na bieżąco dostosowywać dawkę. Dlatego twierdzę, że niektórzy nie powinni przebywać w domu. Opiekunka nie ma żadnych środków, by zająć się takim podopiecznym. Nie mówiąc już o wiedzy. Natomiast obłożnie chorzy pacjenci często nie mają potrzebnego sprzętu, a służby medyczne przychodzą i wykonują jedynie minimum- to, za co im się płaci. Reszta obowiązków spoczywa na opiekunce. Chodź wiele z nich tak naprawdę do nas nie należy. Ponadto oczekuje się, że zastąpimy podopiecznym rodzinę. Wymaga się, by opiekunka warowała przy podopiecznym dzień i noc, chociaż nie ma takiej potrzeby. Opiekunka nie jest lekarstwem i rozwiązaniem na samotność niemieckich seniorów. Od tego mają oni swoje własne rodziny.

 

 

Firmy powinny być kontrolowane. Unika się płacenia pełnego ZUSu, podatków. Opiekunka wyjeżdżając nigdy nie ma pewności na jakich warunkach będzie pracować. Np. wczoraj rozmawiałam z firmą, która twierdziła, że płaci ZUS od średniej krajowej. Dzisiaj wyszło na jaw, że od średniej krajowej w skali trzech miesięcy. W rezultacie wychodzi, że ZUS jest płacony miesięcznie średnio od 1/ 3 średniej krajowej. Moim zdaniem to jest oszustwo. Takie rzeczy wychodzą w większości firm, jeśli zada się wystarczająco dużo pytań.

 

Opiekunki powinny być sprawdzane- wiedza, pewien poziom, umiejętności, język niemiecki, testy psychologiczne, kultura. To jest praca z człowiekiem, a nie przerzucanie worków z ziemniakami. Tymczasem kwalifikacje i język sprawdza się, ale tylko po to, by obniżyć wysokość pensji. Opiekunka i tak jest wysyłana, ponieważ w firmach brakuje opiekunów.

 

Na zlecenia regularnie powinien przyjeżdżać koordynator, by sprawdzać, czy wszystko jest ok i jak wygląda współpraca między opiekunką, podopiecznych i rodziną. Tymczasem koordynatorzy czasami miesiącami, jeśli nie latami, nie widzieli ludzi, z którymi podpisali umowy, i którzy dla nich i na nich pracują.

Państwo polskie i niemieckie powinno egzekwować prawa i przepisy, które wprowadza w życie. W opiece panuje bezprawie i nikogo to nie obchodzi.

 

5. Masz za sobą sporo doświadczenia, dlatego jesteśmy ciekawi Twojej opinii na temat idealnej kandydatki na opiekunkę. Jaka powinna być osoba, która chce pracować w opiece? Jakie umiejętności powinna posiadać, by praca w tym zawodzie nie stała się dla niej rozczarowaniem?

 

Powinna posiadać wiedzę. Nie medyczną!

Powinna wiedzieć, w jakim charakterze wyjeżdża do pracy.

Wykazać się asertywnością i poczuciem odpowiedzialności za dom podopiecznej i za podopiecznego.

Powinna jednak pamiętać, że ponosi odpowiedzialność, ale nie wszystko musi wykonywać sama. Od wykonywania różnych czynności są różne zawody. Jest rehabilitant, ogrodnik, pielęgniarka, ktoś do mycia okien, złota rączka,  psycholodzy i rodzina podopiecznych...

Opiekunka powinna znać język w stopniu komunikatywnym, by zdobyć zaufanie podopiecznych i ich rodzin oraz by się z nimi komunikować- informować o sprawach bieżących i w wielu sprawach, służyć pomocą jak np. zorganizowanie terminu, przyjęcie ślusarza, elektryka, kominiarza w domu, towarzyszenie podopiecznej podczas wizyt nie tylko ciałem, ale i „głową”.

Ważna jest również cierpliwość. Nie można być nastawionym jedynie na zyski.

Trzeba przynajmniej w małym stopniu lubić to, co się robi. Ale tak jest w każdej pracy.

Warto mieć jakąś odskocznię. Niech to będzie książka, internet, szydełkowanie, by nie zwariować w tej pracy.

Trzeba też wiedzieć, gdzie kończy się nasza odpowiedzialność, a gdzie odpowiedzialność ponosi rodzina podopiecznych. Warto rozumieć, kiedy i jak odejść.

 

6. Czy masz jakąś radę dla początkujących opiekunek? Pytamy o to, ponieważ komentarze o tej pracy nie zawsze są pozytywne.

 

Nie oczekiwać wdzięczności. Nastawić się na ciężką pracę pod względem fizycznym lub psychicznym. Przed wyjazdem zapoznać się z charakterem naszej pracy. Poznać swoje prawa i obowiązki. Nie liczyć na to, że ktoś poda idealne zlecenie na złotej tacy. To ciągła walka o swoje prawa i o szacunek. Pilnować swoich spraw. Sprawdzać zlecenia, przygotować się do wyjazdu. Liczyć tylko na siebie. Ponosić odpowiedzialność za siebie i za podopiecznego. Jeśli ktoś nie potrafi zadbać i walczyć o siebie, nie powinien podejmować się pracy w opiece. To praca dla silnych ludzi, którzy powinni potrafić poradzić sobie za granicą.

 

Dziękujemy za Twój czas, a czytelników zapraszamy na blog Basi (Perły rzucone przed damy, adres: http://kasiaperla.blogspot.com  oraz na stronę, na FB (Perly Rzucone Przed Damy).

https://www.facebook.com/Perly-Rzucone-Przed-Damy-141846583289776/

 

Życzymy sukcesów i spełniania się w życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym.

Zespół Opiekunki24.pl

07 lipca 2018 20:34
Myślę, że to napisała jakaś Polka, ale coś w tym jest. 
07 lipca 2018 20:35
Nowy post. Sobota - czas na relaks. Grywacie z podopiecznymi? Na blogu propozycja: gra Słowa. Zapraszam!!!
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/07/aktywizacja-podopiecznych-gra-sowa.html?m=1
08 lipca 2018 16:01
Na odległość agencja nie sprawdzi, czy opiekunka to nałogowa alkoholiczka. Zastanawiam się, czy one piją przez nałóg, czy przez stres.
09 lipca 2018 00:22 / 1 osobie podoba się ten post
Też myślę, że to, że ktoś się upił, nie znaczy, że jest alkoholiczką. 2 miesiące dzień w dzień z ppdopiecznym z dala od domu... przecież człowiek musi jakoś odreagować. Przy takim modelu zatrudnienia, gdzie opiekunki nie mają wolnego, pozostaje tylko się upić. 
09 lipca 2018 00:24
Sama, jakbym mogła to bym się codziennie upijała ale mam problemy z głową i jakbym się upiła, bałabym się, że umieram. A jeszcze do nieprzytomności to już wogóle. Haha ja po lampce wina myślę, czy już wzywać pogotowie, czy jeszcze nue.
09 lipca 2018 06:32
Ale w tych przypadkach mowa o osobach mających problem alkoholowy. Z ich strony- wiadomo, nałóg ponad wszystko, odpowiedzialność też. Ale jest ta druga strona- rodzina, opiekunowie, lekarze, koordynator. Gdyby każdy z nich przyszedł odwiedzić co jakiś czas podopiecznego to by była większa szansa wyłapać nieprawidłowości. Akurat tam, gdzie pracowałam zjawiali się goście o różnych porach dnia.
09 lipca 2018 07:16 / 1 osobie podoba się ten post
Po co im taka opiekunka, ktorej tez trzeba pilnować. Tu wchodzi w grę zaufanie . Pracodawca nawet nie bierze takiej opcji pod rozwagę, że opiekunka moze naduzywać alkoholu lub okradać . Dlatego dochodzi do takich sytuacji . Przecież piwnicę, w której leżakuja wina mozna zamknąć na klucz. Nie robią tego, bo ufają. Ostatnio gdzieś czytałam, że jest nas ponad 200.000 tys. więc nie ma co sie dziwić, że przy takim sposobie zatrudniania ( telefon) trafiają się rózni pracownicy . Tu walka o ilość a nie o jakośc trwa nieustannie . 
09 lipca 2018 07:55
Wiesz. Raczej nie mam nic na sumieniu, ale jakby mi wpadali ludzie bez zapowiedzi, podziękowałabym takiej rodzinie. W niemczech nie wpada się bez uprzedzenia. Poniekąd jestem tu gpspodynią i gdyby wpadali nic nie mówiąc odebrałabym to przynajmniej jako brak szacunku do mnie. W zależności od zachowania być może nawet jako brak zaufania. A nie pracuję dla ludzi, którzy mi nie ufają i mnie nie szanują. Oczywiście na początku może być jakaś niepewność i mogą się zdarzyć niezapowiedziane odwiedziny, ale zawsze daję do zrozumienia, że sobie tego nie życzę. 
09 lipca 2018 08:07
Trochę zaniżone te statystyki. Ja czytałam, że nawet 400 000 do 500 000. I masz rację. Jak się kogoś zatrudnia to jednak trzeba mieć zaufanie. Trudno mi sobie wyobrazić, by w miejscu, gdzie ktoś kontroluje, chętnie się pracuje. A i charakter trzeba mieć, żeby takie naloty robić. Oni nas zatrudniają, by mieć święty spokój. Kontrola opiekunki mija się więc z celem. Zresztą oni myślą, że jesteśmy sprawdzonymi przez firmę opiekunkami. Nie raz, gdy mówie, że pierwszy raz pracuję z firmą i nikt mnie nie widział na oczy, dziwią się, że tak to funkcjonuje. Najsmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że prawnie firma nie odpowiada za do, gdy wyśle alkoholika, czy mordercę. Tak było właśnie w przypadku promedica24. Firmy nie można było ruszyć. Oskarżono jedynie dwóch opiekunów. 
09 lipca 2018 11:09 / 2 osobom podoba się ten post
Nie wiem, czy brat, koleżanka córki czy sąsiadka umawiają się na wizytę z Maliną- nie słucham jej rozmów przez telefon. Ale gdyby nawet nie, to nie widziałam w tym nic złego, że odwiedzają bliską osobę. A co do zaufania i kontroli- w zdecydowanej większości przypadków wszystko jest w porządku. Ale opiekunki to nie zawsze wszystko wiedzące pielęgniarki? Mogą się mylić, czegoś nie wiedzieć. A zapytać- to trzeba wiedzieć o co. I taka osoba z zewnątrz może coś podpowiedzieć, zwłaszcza lekarz czy pielęgniarka. Albo koordynator, który z definicji powinien coś o tej pracy wiedzieć i móc naprostować, jeśli uzna, że coś jest nie tak- po obu stronach?
Wyobraziłam sobie, że do bliskiej mi osoby zatrudniam kogoś w taki sposób. Chciałabym wiedzieć, czy wszystko jest w porządku, zwłaszcza w przypadku, gdyby był problem z komunikacją. Zaufanie zaufaniem, ale nie wejdę do głowy nowo poznanej osoby i nie sprawdzę, jaka ona jest. Po jakimś czasie rozumiem, że można kogoś poznać, ale na początku? Przypominają mi się żachnięcia niektórych osób, gdy pracując w sklepie sprawdzałam grubsze banknoty (nie maszynką, ale podstawowe znaki) i tekst- "przecież ja nie oszukuję". Po pierwsze, nie znam klienta. Po drugie- nie wiem, czy wcześniej ich ktoś nie oszukał, lub nieświadomie dał fałszywy banknot. Ja nie sprawdzam, jak przyjmuję resztę, czy gdzieś za coś dostaję pieniądze. To nie jest kwestia zaufania, tylko ochrony swoich interesów- w opiece celem jest dobry stan podopiecznego, który często sam nie może da znać, jeśli coś jest nie tak. Nie zamierzam się obrażać na rodzinę, która sprawdza, czy u ich krewnego jest wszystko w porządku.
09 lipca 2018 11:45 / 2 osobom podoba się ten post
No i napewno pytanie zadane przez rekrutera "czy ma pani problem z alkoholem" oraz zaprzeczenie opiekunki, nie jest żadną gwarancją, że taka osoba mówi prawdę. Kiedyś miałam do czynienia z koleżanką alkoholiczką (z pracy). Pracowałam w dyrekcji dużej firmy i taka osoba została zatrudniona na sekretarkę prezesa Niemca. Ufff, jakie było zdziwienie i zaskoczenie, kiedy parę razy przyłapano ją na upojeniu alkoholowym późnym popołudniem, kiedy szefa nie było. Była miła, ładna, zadbana i wykształcona. Nikt wcześniej się na tym nie poznał, mimo bezpośredniej rekrutacji. Oczywiście szybko wyleciała z pracy.
Swoją drogą to jest bardzo smutne, że ludzie (zarówno mężczyźni, jak i kobiety) nadużywają alkoholu, wpadają w nałogi i niszczą swoje życie .... oraz swoich bliskich.
09 lipca 2018 15:42
Tutaj na początku tak było, że nie wiedziałam kiedy kto przyjedzie. Ja widzę w tym coś złego, bo wiem, że oni nie odwiedzają się bez zapowiedzi. Dlaczego mają więc odwiedzać mnie, nie informujac mnie o tym? Chodzi o zasady. W Polsce faktycznie wpada się niespodziewanie. Być może dlatego wielu opiekunkom to nie przeszkadza. Mi przeszkadza. Tutaj powiedziałam synowi, że chcę wiedzieć kiedy kto przyjedzie, tymbardziej, że na poczatku to oni robili zakupy, a ja nie wiedziałam, czy mi ktoś coś kupi do jedzenia, czy nie. Umowilismy się, że będzie mnie informował mailem. Dwa razy dostalam maila. Ostatnio nje dostałam. Ale zawsze wypytywałam podopieczną i teraz jak wie, to mnie informuje. 
09 lipca 2018 15:54
Też nie zamierzam się obrażać, że chcą wiedzieć. Tylko ważne w jaki sposób to robią. Ja jestem już tym pokoleniam, a może taką osobą, która również w Polsce nieprzepada za  niezapowiedzianymi wizytami, więc nawet nie o samą kontrolę tu chodzi tylko o to, że moim zdaniem nie wypada. 
09 lipca 2018 15:55
Nawet do mamy dzwonię, że będę. Ciotkom robię niesppdziankę, bo nie mają telefonu. I tam zawsze się tak jeździło bez zapowiedzi.
09 lipca 2018 17:27 / 1 osobie podoba się ten post
Na blogu kolejna lekcja niemieckiego z muzyką. Dziś piosenka "Engel weinen, Engel leiden".
Zapraszam.
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/07/lekcja53-przyjemne-z-pozytecznym-ben.html?m=1

Tak poza tym jestem kurna zmęczona. Urlopik by się przydał, albo chociaż jakiś ludź w naturze...