16 sierpnia 2013 22:03 / 3 osobom podoba się ten post
Moja pierwsza podopieczna tak mnie przestraszyła, że w następne miejsce jechałam z duszą na ramieniu. Dobrze trafiłam, babcia 90 lat, leżąca i z taką demencją, że nie pamietała jak się nazywa. Nie lubiła być sama, niczym nie mogłam jej zainteresować, nie miała rodziny, wszyscy znajomi poumierali. Była cudowna, zawsze uśmiechnięta, wszystko jej smakowało, ale miałam problem co z nią robić, jak zająć jej czas. Kiedyś usiadłam przy niej z szydełkiem w ręku, robiłam obrus, a Ona patrzyła na mnie jak zauroczona, ja dziergałam a Frania tylko patrzyła i była szczęśliwa. Później sąsiadka mi powiedziała, że moja Frania przez wiele lat uczyła w szkole robótek ręcznych i pięknie robiła na szydełku. Myślałam, że może coś sobie przypomni, ale jej głowa już była mocno chora. Najważniejsze, że podopieczna była zadowolona i do dzisiaj pamiętam jej uśmiech, zaraz po mim wyjeździe zmarła we śnie.Szydełkowanie i robienie na drutach to nie talent, ale prosta umiejętność, grunt, że przydatna.