Aktywizacja podopiecznego - porady

22 lipca 2013 20:44
Witam,
 
szukam kogos, kto ma doswiadczenie z podopiecznymi, ktorzy sa ogranicczeni ruchowo i cierpia z tego powodu na depresje. Dodam, ze moja podopieczna jes wiecznie niezadowolona. Nie ma ochoty rozmawiac, pomimo tego, ze potrzebuje  rozmowy. Nie wiem, jak  mozna ja aktywizowac. Odnosze wrazenie, ze nie jestem osoba, ktora jej odpowiada. Przede mna miala kilka opiekunek. Pomozcie, sama zaraz wpadne w depresje. Z szeciu tygodni zostaly mi jescze cztery.
22 lipca 2013 21:03 / 7 osobom podoba się ten post
germanka

Witam,
 
szukam kogos, kto ma doswiadczenie z podopiecznymi, ktorzy sa ogranicczeni ruchowo i cierpia z tego powodu na depresje. Dodam, ze moja podopieczna jes wiecznie niezadowolona. Nie ma ochoty rozmawiac, pomimo tego, ze potrzebuje  rozmowy. Nie wiem, jak  mozna ja aktywizowac. Odnosze wrazenie, ze nie jestem osoba, ktora jej odpowiada. Przede mna miala kilka opiekunek. Pomozcie, sama zaraz wpadne w depresje. Z szeciu tygodni zostaly mi jescze cztery.

Za bardzo emocjonalnie do tego podchodzisz. Ja wprawdzie pracuje tylko trzy lata. Pomimo ostrzezen zaangazowalam sie emocjonalnie i przez to sama ponioslam uszczerbek na zdrowiu. Walczylam jak lwica zeby pomóc mojej podopiecznej, wydzwanialam do siostry, pielegniarki...po 3 m-cach corka mi powiedziala ze to nic nie da bo lekarz powiedzial ze beda takie problemy. I wtedy powiedzialam "basta". Poczulam sie zignorowana, wszystkie moje wysilki okazaly sie syzyfowe. Dlatego teraz nie robie nic ponad to co sie ode mnie wymaga, co jest napisane w umowie. Zadnych wlasnych inicjatyw. Od tego jest rodzina bardziej poinformowana ode mnie. jestem serdeczna, staram sie byc ciepla, uśmiechnieta...ale nie bede bawic sie w psychoterapeute. Nie jestem w tym szkolona. Poza tym mysle ze zadna z opiekunek jej nie odpowiadala skoro nie wracają. Nie bierz tego do siebie.
22 lipca 2013 21:25 / 5 osobom podoba się ten post
germanka

Witam,
 
szukam kogos, kto ma doswiadczenie z podopiecznymi, ktorzy sa ogranicczeni ruchowo i cierpia z tego powodu na depresje. Dodam, ze moja podopieczna jes wiecznie niezadowolona. Nie ma ochoty rozmawiac, pomimo tego, ze potrzebuje  rozmowy. Nie wiem, jak  mozna ja aktywizowac. Odnosze wrazenie, ze nie jestem osoba, ktora jej odpowiada. Przede mna miala kilka opiekunek. Pomozcie, sama zaraz wpadne w depresje. Z szeciu tygodni zostaly mi jescze cztery.

Asik już Ci odpowiedziała ,ja dorzuce swoje 3 grosze.Po pierwsze -wcale nie wiesz czy podopieczna potrzebuje rozmowy,może wrecz odwrotnie.Po drugie jesli nie ma ochoty na żadne formy aktywizowania to nie!Musi tego chcieć -na siłę nic nie zrobiśz a efekt będzie odwrotny od zamierzonego.Rób tyle ile musisz ,jak Asik ,nie siedź przy niej na okragło,obserwuj ale dyskretnie,nie narzucaj swoich pomysłów.W chorobie pacjent moze byc nieznosny i depresyjny.Wiecznie niezadowolony,z pretensjami do całego swiata,ze nie jest zdrowy jak kiedyś.I najczęściej "wyżywa" się na tej osobie ,która ma pod reką.
Choroba ,która unieruchamia człowieka w jakis sposób ma 4 podstawowe etapy zanim pacjent nie pogodzi sie ,ze odwrotu nie ma.
1-niemozliwe!, bedzie dobrze!/ STRACH I NADZIEJA/
2.dlaczego ja???/PRETENSJE/
3.dajcie mi spokój,chce umrzeć!/DEPRESJA/
4.trudno,inaczej nie będzie a żyć trzeba./AKCEPTACJA/
 
Nie oznacza to ,ze każdy pacjent tak samo reaguje i zachowuje się bo każdy czlowiek jest inny .Myśle ,że najlepsza postawa w takiej sytuacji jak u ciebie to cierpliwość i spokój -Twoje stresy i nerwy tez się podopiecznej udzielają.Jakoś musisz do końca przetrwac ,więc sposobem nie zdenerwowaniem.Dasz radę:)
22 lipca 2013 21:31 / 5 osobom podoba się ten post
Asik masz rację. Jeżeli chcemy być zdrowe emocjonalnie to musimy zachować zdrowy dystans w relacjach z podopiecznymi. Wiele z nas - uczuciowo skłonnych do pomocy potrzebującym chciałoby ich uszczęśliwiać na siłę. A tak się nie da. Jednak takiego dystansu trzeba się uczyć, nabywa się go poprzez wewnętrzne ćwiczenie samego siebie. żeby nie przejmować się humorkami i złymi nastrojami osób, którymi się opiekujemy. Jeśli zrobiłyśmy wszystko, co do nas należało - reszta - nie zależy już od nas.
22 lipca 2013 21:39
Podpisuję się pod tekstem Kasi obiema rękami! Jedyne, czego możesz sprobować, to dać swojej podopiecznej jakieś zajęcie domowe - wytarcie naczyń, obranie marchewki, niektórzy to chwytają i chętnie robią, przynajmniej czasem.
22 lipca 2013 22:02 / 2 osobom podoba się ten post
germanka

Witam,
 
szukam kogos, kto ma doswiadczenie z podopiecznymi, ktorzy sa ogranicczeni ruchowo i cierpia z tego powodu na depresje. Dodam, ze moja podopieczna jes wiecznie niezadowolona. Nie ma ochoty rozmawiac, pomimo tego, ze potrzebuje  rozmowy. Nie wiem, jak  mozna ja aktywizowac. Odnosze wrazenie, ze nie jestem osoba, ktora jej odpowiada. Przede mna miala kilka opiekunek. Pomozcie, sama zaraz wpadne w depresje. Z szeciu tygodni zostaly mi jescze cztery.

Moja podopieczna również jest ciągle niezadowolona, na początku też myślałam, że jej się nie podoba jak pracuję. Trochę porozmawiałam z córką, poobserwowałam, po kilkunastu dniach doszłam do wniosku, że pani jest nieszczęśliwa i totalnie depresywna. Gorączki ją męczą, jest chodząca lecz słaba, wciąż narzeka i narzeka, patrzy się na mnie jakby chciała powiedzieć: po co tutaj jesteś skoro nie możesz mi pomóc. Niczym się nie interesuje, wzrok dobry ale czytanie już ją nie interesuje, robienie na drutach odrzuciła ze 4tyg temu, tv - siedzi przed ale nie ogląda, gry też nie, mówi do mnie że się nie odzywam ale sama tematów do rozmow nie podejmuje, siedzi a jak coś powie to tylko narzeka jaka słaba jest i nieszczęśliwa.
Nie jesteś sama z takim problemem, staraj się dobrze wykonywać swoją pracę by pani była czysta i najedzona, więcej nie jesteś w stanie zrobić. Jeśli masz trochę czasu wolnego zajmij go czymś, ja np codziennie robię ćwiczenia tybetańskie i lekką gimnastykę, czytam na temat zmian w psychice osób starszych i chorych np z chomików. Jak zaczyna marudzić nie dyskutuję z nią, jak widzę jej niezadowolenie nie zwracam często na nią uwagi, udaję że tego nie widzę, często mówię że ja idę na tv i że jak chce to ma dołączyć. Jak robi sceny że nie będzie jadła, odpowiadam że dla mnie nie musi jeść tylko dla jej zdrowia. Jest chodząca, jedyną działającą aktywizacją na którą wpadłam jest sprzątanie ze mną stołu po posiłkach, mówię jej że każda musi utrzymywać czystość ze swojej strony stołu. Niestety jej sypialnia to katastrofa, jestem tutaj od 2czerwca i raz pozwoliła mi wejść z odkurzaczem i mokrą ścierką, poza tym nic ruszyć tam nie mogę bo to jej królestwo - tak powiedziała.
Nie to nie, ja nikogo na siłę uszczęśliwiać nie będę.
Dasz radę te 4 tyg tylko się wyluzuj, nie bierz zbyt wiele do siebie bo to ona ma problem ze sobą samą. Mi na szczęście niecałe 2 tyg zostały. Wytrwałości
 
 
 
 
23 lipca 2013 00:06 / 1 osobie podoba się ten post
Dziewczyny wielkie dzieki za wsparcie i za slowa otuchy. Moze rzeczywiscie zbyt osobiscie odbieram jej niezadowolenie z zycia. Wiem od jej dzieci, ze zawsze taka byla, a wiek i udar tylko to poglebily. Odnosze wrazenie, ze jestem typem, ktory jej nieodpowiada i cokolwiek sprobuje zrobic, bedzie zawsze zle. Moze jak skoncza sie upaly i bedzie mogla wyjsc do ogrodu, to humor jej sie polepszy. Na poczatku taka nie byla, ale od niedzieli jest nie do zniesienia. Dziewczyna, ktora byla przede mna po miesiacu chciala wyjezdzac, bo byla nawet winna temu, ze w chlebie jest dziura, ale babcia wspomina teraz, ze tamta byla super. Nie mam wyboru. Musze wytrzymac. Na nude nie narzekam. Mam do dyspozycji rower, okolica przepiekna, wiec moge sie odstresowac. Bede tu czesciej zagladac:)))
23 lipca 2013 16:51 / 3 osobom podoba się ten post
Hej germanka, wydaje mi się że dziewczyny mają rację - jej humory nie wiążą się z pewnością bezpośrednio z Twoją osobą. Sądzę że na wszystkich reaguje podobnie. A jak napisałaś o udarach to sporo wyjaśnia - depresja, obniżenie nastroju są zwykle nieodłącznym towarzyszem po udarze. Medycyna opisała nawet takie coś jak depresje czy płaczliwość poudarową. Pewnie tak już zostanie i na pewno nie ma związku z Tobą. Trzymaj sie, powodzenia!
25 lipca 2013 22:20
Podłaczam sie pod wypowiedzi Asik i Kasi63 to bardzo madre słowa i rady :))))) powodzenia
25 lipca 2013 23:33 / 1 osobie podoba się ten post
germanka

Witam,
 
szukam kogos, kto ma doswiadczenie z podopiecznymi, ktorzy sa ogranicczeni ruchowo i cierpia z tego powodu na depresje. Dodam, ze moja podopieczna jes wiecznie niezadowolona. Nie ma ochoty rozmawiac, pomimo tego, ze potrzebuje  rozmowy. Nie wiem, jak  mozna ja aktywizowac. Odnosze wrazenie, ze nie jestem osoba, ktora jej odpowiada. Przede mna miala kilka opiekunek. Pomozcie, sama zaraz wpadne w depresje. Z szeciu tygodni zostaly mi jescze cztery.

Trochę się wyłamię i napiszę na Twoje pytanie z początku. Rehabilitacja! - to jest odpowiedź. Nie napisałaś ile podopieczna ma lat ani na jakie zaburzenia ruchowe cierpi. Piszesz, że jest po wylewie - tutaj musiałby być odpowiedni specjalista do takiej rehabilitacji. Może u kogoś takiego była i się leczyła zaraz po wylewie? Może zlecił jakieś ćwiczenia? Na razie nie umiem Ci nic podpowiedzieć.
03 sierpnia 2013 18:39
Miala rehalibitacje, ale zrezygnoawala z niej przed dwoma laty, bo ja za bardzo bolaly kosci. Chcialaby jak inni uczestniczyc w zajeciach dla seniorow, ale czuje sie na to za slaba. Poza tym zawsze sie obawia, ze krzesla beda malo stabilne i bedzie miala problem ze wstaniem. Cokolwiek sie jej zaproponuje jest zle. Mysle, ze tez nie odpowiada jej moja osoba. Pomimo mojej dobrej znajomosci niemieckiego, nie zlapalysmy kontaktu. Jedynym jej zajeciem sa gry, ale te ja tez czasami nudza. Miala przede mna juz cztery opiekunki, ale ja jestem podobno najgorsza, pomimo, ze pierwsza w ogole nie mowila po niemiecku i corka po miesiacu odeslal ja do domu. Kiedys jej zaproponowalam, bysmy razem zrobly Kartoffelsalat, to uslyszalam, ze mlodej kobiecie nie trzeba pomagac. Moze powinnam sie zdystansowac i ograniczyc sie do typowej opieki, czyli mycie, ubieranie itp.
03 sierpnia 2013 18:43 / 3 osobom podoba się ten post
germanka

Miala rehalibitacje, ale zrezygnoawala z niej przed dwoma laty, bo ja za bardzo bolaly kosci. Chcialaby jak inni uczestniczyc w zajeciach dla seniorow, ale czuje sie na to za slaba. Poza tym zawsze sie obawia, ze krzesla beda malo stabilne i bedzie miala problem ze wstaniem. Cokolwiek sie jej zaproponuje jest zle. Mysle, ze tez nie odpowiada jej moja osoba. Pomimo mojej dobrej znajomosci niemieckiego, nie zlapalysmy kontaktu. Jedynym jej zajeciem sa gry, ale te ja tez czasami nudza. Miala przede mna juz cztery opiekunki, ale ja jestem podobno najgorsza, pomimo, ze pierwsza w ogole nie mowila po niemiecku i corka po miesiacu odeslal ja do domu. Kiedys jej zaproponowalam, bysmy razem zrobly Kartoffelsalat, to uslyszalam, ze mlodej kobiecie nie trzeba pomagac. Moze powinnam sie zdystansowac i ograniczyc sie do typowej opieki, czyli mycie, ubieranie itp.

Germanka daj sobie na luz co będziesz sobie nerwy targała. Babci i tak bliżej do ziemi niż do klubu seniorów. Oczywiscie życzę jej jak najdłuższego zycia -.
03 sierpnia 2013 20:19
Babcia i tak mi juz je stargala, mam nadzieje, ze juz bardziej sie nie da. Bo jezeli tak, to zostanie mi tylko butelka koniaku, ktora stoi w szafce kuchennej. Swoja droga nie wiem, po co??? Na szczescie zostaly mi jeszcze dwa tygodnie:))))) Gdyby bylo mi blizej do ziemi, to nie przejmowalabym sie duperelami typu, ze wazonik ma stac po prawej stronie, a nie po lewej, ze jejecznica nie jest odpowiednio luzna. W/g niej zadna z jej polskich opiekunek nie umiala przyrzadzic jajecznicy. Na szczescie udalo mi sie jajko ugotowac, bo inne tego tez nie umialy (wedlug meiner Oma). No to sie pozalilam. Chyba wystarczy..
03 sierpnia 2013 20:42 / 5 osobom podoba się ten post
Ja mam znów odwrotny problem.Z jajkami.Moja podopieczna nie lubi luźnej jajecznicy,ani sadzonego jajka z plynnym żółtkiem.Wszystko musi być wysuszone,zapieczone.Ale wedlug skali babci,bo jakies ma wyobrażenia i kryteria odnośnie jajecznicy.Jak przyrzadzę te nieszczesne jajka wg jej wypbrażeń i stopień spieczenia spełnia kryteria,to nie marudzi ,ale nie potrafi tego pokroić.Jezeli zrobię po mojemu,to jojczy,że ona zawsze jeszcze na drugą stronę te jajko obracala i przypiekała itp.,ale je ze smakiem i bez problemów.I gada do talerza,że te jajka nie takie jak ona robiła....No i niech sobie gada.Kiedys zmienniczką tu była taka mloda dziewczyna,to zostawila nieuzywaną parę zatyczek do uszu.
03 sierpnia 2013 21:19
Tina, a moze jak robisz sadzone jajka, to przykryj patelnie pokrywka, one wtedy sie nie spieka, zetna sie i bedzie tak pol po babcinemu, pol po "normalnemu", a nie beda takie, jak podeszwa.