Wychowanie dzieci, a wyjazd do pracy za granicę

10 sierpnia 2013 21:59
Esserga

Dziewczyny, podaję Wam link do świetnego felietonu Sylwi Chutnik, który ukazał się w Pani, w numerze sierpniowym. Trochę popłakałam nad nim w drodze do pracy, ale jakoś trzymałam fason, dopiero tutaj jednak przeczytawszy go kolejne kilka razy rozkleiłam się na dobre. Mój szesnastoletni syn, przebojowy i otwarty na ludzi idzie do szkoły średniej, będzie poza domem, około 50 km, ale poza...Mój siedmiolatek, wrażliwiec, delikatny "facet", introwertyk- rozpoczyna we wrześniu nowy rozdział... Boję się jak cholera, boję się rozłąki, tęsknoty, jak sobie poradzą, czy my z mężem damy radę, po prostu się boję...   Chciałabym krzyczeć za autorką " Mieściłś się synku na moim ramieniu i myślałam, że zawsze będziesz taki mały, że do końca życia będziemy siedzieć w nocy i się na siebie patrzeć. Tak mi się zdawało..."   Jak sobie radzicie, biorąc pod uwagę system naszej pracy, z dziećmi? Jak przechodzicie przez kolejne progi ich dorastnia? Ja nie radzę sobie zupełnie.

Moja córka tez w tym roku idzie do szkoły średniej. Do tej pory szkołę miała 200 metrów od domu, teraz będzie dojeżdżać ponad 20 km. To spora rewolucja w jej życiu, a ja akurat wyjeżdżam, pierwszy raz. Nigdy nie będzie dobrego momentu... Martwię się jak wstanie do szkoły, czy zdąży wyjść z psem, czy nie spóźni się na autobus, czy zrobi sobie kanapkę, czy nie wpadnie w złe towarzystwo, czy nie opuści się w nauce i o tysiące innych rzeczy. Moja córka nie jest przebojowa, spokojna i wrażliwa. To mądra dziewczyna, nigdy nie miałam z nią najmniejszych problemów wychowawczych i mam nadzieję że tak zostanie.
 
Zofija bardzo, bardzo mi przykro, ściskam Cię mocno.
10 sierpnia 2013 22:41 / 1 osobie podoba się ten post
Jak wyjezdzalam pierwszy raz,moj maly madralinski szedl do I-szej klasy,pomyslcie jak mi bylo ciezko?:(
Malo tego starszy w drugim roku moich wyjazdow przystapil do matury-zdal spiewajaco:):):)
Przezywalam te chwile bardzo:(Plakalam po nocach,nie mialam dostepu do internetu,tylko tel.do Polski.Dzwonic moglam,tylko po 21-ej,to byl dopiero bol.
Przetrwalismy to ,wszyscy razem:)
Ja mysle,ze to tez zalezy w wiekiej mierze od samych nas.Jezeli mamy dobry kontakt z dziecmi,pielegnujemy ten kontakt,jest milosc(nie tylko mowiac -kocham cie-co tez jest bardzo wazne)od zawsze,to nawet rozlaka nie jest przeszkoda.
Wiem ,jest mimo wszystko bardzo ciezko,ale pozytywnie patrzmy,to wielki krok do sukcesu wychowawczego:)
Wiele z nas tutaj opowiadala,ze jednak mozna te nasze wyjazdy jakos przetrwac i pogodzic ze zmianami w zyciu naszych pociech-Emilia,Andrea,Romana,Bea i jeszcze wiele innych.
:):):):)
10 sierpnia 2013 22:59 / 2 osobom podoba się ten post
hogata76

Jak wyjezdzalam pierwszy raz,moj maly madralinski szedl do I-szej klasy,pomyslcie jak mi bylo ciezko?:(
Malo tego starszy w drugim roku moich wyjazdow przystapil do matury-zdal spiewajaco:):):)
Przezywalam te chwile bardzo:(Plakalam po nocach,nie mialam dostepu do internetu,tylko tel.do Polski.Dzwonic moglam,tylko po 21-ej,to byl dopiero bol.
Przetrwalismy to ,wszyscy razem:)
Ja mysle,ze to tez zalezy w wiekiej mierze od samych nas.Jezeli mamy dobry kontakt z dziecmi,pielegnujemy ten kontakt,jest milosc(nie tylko mowiac -kocham cie-co tez jest bardzo wazne)od zawsze,to nawet rozlaka nie jest przeszkoda.
Wiem ,jest mimo wszystko bardzo ciezko,ale pozytywnie patrzmy,to wielki krok do sukcesu wychowawczego:)
Wiele z nas tutaj opowiadala,ze jednak mozna te nasze wyjazdy jakos przetrwac i pogodzic ze zmianami w zyciu naszych pociech-Emilia,Andrea,Romana,Bea i jeszcze wiele innych.
:):):):)

Mam jedną córke...kiedy wyjeżdzalam byla w klasie maturalnej. Zdala świetnie, dostala sie na studia...nigdy nie miala klopotów z nauką. Decyzje o wyjeździe pomogla mi podjąc wlasnie ona. Jednak powiedziala ze gdyby to bylo pare lat wczesniej (byl taki moment) to nie zrozumialaby, Wtedy dobrze zrobilam ze zostalam w domu...pomimo wielu cierpien i klopotów. Wprawdzie moje zycie przypominalo piekielko ale decyzja o wyjeździe wrócila niczym bumerang i to z zupełnie innej strony.:) Nawet nie wiecie z jakiej :) Ale nie o tym ja teraz. Ona bardzo to docenila, powiedziala ze jest ze mnie dumna....naprawde...to sie dla mnie najbardziej liczy. Moja córka wie jaka jest moja praca, ze pampersy, ze czasem bezsenne noce ...i jest dumna...to mi wystarczy :) ..
11 sierpnia 2013 13:03 / 5 osobom podoba się ten post
Asik

Mam jedną córke...kiedy wyjeżdzalam byla w klasie maturalnej. Zdala świetnie, dostala sie na studia...nigdy nie miala klopotów z nauką. Decyzje o wyjeździe pomogla mi podjąc wlasnie ona. Jednak powiedziala ze gdyby to bylo pare lat wczesniej (byl taki moment) to nie zrozumialaby, Wtedy dobrze zrobilam ze zostalam w domu...pomimo wielu cierpien i klopotów. Wprawdzie moje zycie przypominalo piekielko ale decyzja o wyjeździe wrócila niczym bumerang i to z zupełnie innej strony.:) Nawet nie wiecie z jakiej :) Ale nie o tym ja teraz. Ona bardzo to docenila, powiedziala ze jest ze mnie dumna....naprawde...to sie dla mnie najbardziej liczy. Moja córka wie jaka jest moja praca, ze pampersy, ze czasem bezsenne noce ...i jest dumna...to mi wystarczy :) ..

Asik, moja mama również od lat jeździ do pracy w opiece, kiedyś o niej pisałam tutaj. Zaczęła przygodę we Włoszech w klinice w Mediolanie, nostryfikowała dyplom pielęgniarski, nauczyła się języka i była tam 5 lat. Potem postanowiła być bliżej domu, dlatego wybrała Niemcy a obecnie Luksemburg. I znów nauczyła się języka- kolejnego- i wyjechała. Czuje się młoda duchem, ma swoje marzenia, które konsekwentnie realizuje, nie siedzi na garnuszku państwa. Jestem z niej bardzo dumna!
Marzeniem byłoby miejsce, w którym mogłybyśmy się we dwie zmieniać, lecz narazie to niemożliwe. Poza tym obecnie możemy widywać się w kraju co jakiś czas, a przy zmianach byłoby to już trudne.
Mama zaczęła wyjeżdżać zaraz po tym jak skończyłam szkołę średnią, byłyśmy same. 
Teraz u mnie w domu jest trochę inna sytuacja, ponieważ mimo moich wyjazdów chłopakami zajmuje się mąż, który z racji prowadzenia działalności nie jest uwiązany czasowo w jakiejś firmie. Wiadomo, co mama to mama, ale odpukać, narazie nie było sytuacji, kiedy nie mogliśmy czegoś ogarnąć organizacyjnie ;-)
 
Nie wiem jak długo będę tak pracować, nie planuję. Życie pokaże, czy wybór był słuszny, a wracając do dziewczyn 50-60+ to Was podziwiam i jestem z każdej dumna jak z własnej Mamy !
11 października 2013 10:00
Smuci mnie dzisiaj dzień , tak właściwie to porykuję sobie po kątach od wczoraj.Moja córcia już jutro wyjeżdża do ANGLII. A ja głupia myślałam , że się może rozmyślą jeszcze. Od jakiegoś czasu i tak mieszkamy osobno i to jeszcze w innych miastach.A teraz jeszcze te moje wyjazdy.Ale już mi się płakać chce , więc kończę:(
11 października 2013 10:18 / 3 osobom podoba się ten post
Tak to jest - większości z nas ,,wyfrunęły'' już dzieci z gniazda . Inne miasta , inne kraje - tak jest coraz częsciej .Nawet gdyby Twoja córka , Aniu została w PL ale w innym mieście też widywałabyś ją niezbyt często . Mój syn został w kraju , pracuje w Wwie - 400 km od domu i wcale tak często się nie widujemy .I mam tylko jedno dziecko .Ale spojrz od innej strony - próbuje innego pomysłu na życie . Jeśli będzie tam szczęśliwa - zostanie , jeśli nie - wróci . Ale przecież dla nas szczescie naszych dzieci jest najważniejsze - nieważne pod jakim niebem.
11 października 2013 10:26 / 1 osobie podoba się ten post
Dzięki,ale jest mi i tak smutno....:((wiem , że będzie jej tam lepiej niż tu w PL jest ambitna , zna język wierzę , że ona sobie znajdzie szybko pracę.Mają gdzie mieszkać wiem , że będzie dobrze :))
11 października 2013 11:04
No koleżanki siedzę , czytam i płaczę ....Temat dotyczy i mojej osoby - wyjeżdżam do DE do pracy i też jestem zmuszona zostawić moich synków 2 i 5 lat . Boli rozstanie bardzo , nie raz zdarza mi sie popłakać na wyjeździe w poduszkę . Traz znów szykuję się do wyjazdu , a starszy syn już popłakuje i smutny chodzi i te pytania kiedy mamo jedziesz , a mamo wrócisz do nas , a mamo dlaczego jedziesz ? Chodzę i tłumaczę jemu w koło to samo . Dzis już sobie popłakałam ..... Szkoda mi ich zostawiać , ale niestety polskie realia mnie do tego zmuszają .
11 października 2013 11:46 / 1 osobie podoba się ten post
alinka1339

No koleżanki siedzę , czytam i płaczę ....Temat dotyczy i mojej osoby - wyjeżdżam do DE do pracy i też jestem zmuszona zostawić moich synków 2 i 5 lat . Boli rozstanie bardzo , nie raz zdarza mi sie popłakać na wyjeździe w poduszkę . Traz znów szykuję się do wyjazdu , a starszy syn już popłakuje i smutny chodzi i te pytania kiedy mamo jedziesz , a mamo wrócisz do nas , a mamo dlaczego jedziesz ? Chodzę i tłumaczę jemu w koło to samo . Dzis już sobie popłakałam ..... Szkoda mi ich zostawiać , ale niestety polskie realia mnie do tego zmuszają .

Rozwazasz z mezem opuszczenie kraju.... mialabys dzieci przy sobie... jestes im potrzebna na codzien a nie od swieta...
Jesli masz wsparcia w drugiej polowie... uciekajcie jak najdalej z kraju.... jaka przyszlosc zapewnisz Twoim brzdacom pracujac jak dotychczas...
 
Pisze pod silnym wzburzeniem... jesli kogos urazilam to niezamierzenie....
 
11 października 2013 12:06
kika1

Rozwazasz z mezem opuszczenie kraju.... mialabys dzieci przy sobie... jestes im potrzebna na codzien a nie od swieta...
Jesli masz wsparcia w drugiej polowie... uciekajcie jak najdalej z kraju.... jaka przyszlosc zapewnisz Twoim brzdacom pracujac jak dotychczas...
 
Pisze pod silnym wzburzeniem... jesli kogos urazilam to niezamierzenie....
 

Rozmawialiśmy z mężem na temat opuszczenia kraju i często o tym myślę . Chętnie bym to zrobiła , ale mam obawy jak dzieci sobie z tym poradzą język itd Mąż też nie kuma niemieckiego , a ja też dopiero się uczę . Mieszkanie , praca boję się ,że to wszystko mnie przerośnie , a z drugiej strony to życie w polsce brak kasy , pracy , rachunki do płacenia masakra
11 października 2013 12:16
alinka1339

Rozmawialiśmy z mężem na temat opuszczenia kraju i często o tym myślę . Chętnie bym to zrobiła , ale mam obawy jak dzieci sobie z tym poradzą język itd Mąż też nie kuma niemieckiego , a ja też dopiero się uczę . Mieszkanie , praca boję się ,że to wszystko mnie przerośnie , a z drugiej strony to życie w polsce brak kasy , pracy , rachunki do płacenia masakra

...o dzieci sie nie martw... latwo sie adaptuja /zwlaszcza w tym wieku/  i za rok, dwa... beda lepiej szprechaly jak Ty kiedykolwiek... zawod meza jest wazny... najlepiej gdyby byl spawaczem... tokarzem... slusarzem... zawody te ciesza sie tutaj duzym uznaniem... kolezanki syn otrzymal od reki mieszkanie przy zakladzie... Moj syn niestety do mojej rady sie nie dostosowal... zyje na krawedzi ubostwa.... ale w kraju!!!
11 października 2013 13:19 / 1 osobie podoba się ten post
alinka1339

Rozmawialiśmy z mężem na temat opuszczenia kraju i często o tym myślę . Chętnie bym to zrobiła , ale mam obawy jak dzieci sobie z tym poradzą język itd Mąż też nie kuma niemieckiego , a ja też dopiero się uczę . Mieszkanie , praca boję się ,że to wszystko mnie przerośnie , a z drugiej strony to życie w polsce brak kasy , pracy , rachunki do płacenia masakra

Alinka, kiedy moje dzieci byly jeszcze male, chcialam wyjechac z cala rodzina z nie rozwojowego kraju i takiegoz miasta, teraz kiedy dzieci dorosly wyjechalam sama, poniewaz kraj i miasto pozostaly na tym samym nierozwojowym etapie.Dzieci tez porozjezdzaly sie po swiecie bo chca miec lepiej,.A mąz?, zostal sam w domu.Moze to pomoze Ci w podjeciu decyzjii.Pozdrawiam. Wtedy nie chcial mąz, zapomnialam dodac.
11 października 2013 13:29 / 1 osobie podoba się ten post
ANULA62

Alinka, kiedy moje dzieci byly jeszcze male, chcialam wyjechac z cala rodzina z nie rozwojowego kraju i takiegoz miasta, teraz kiedy dzieci dorosly wyjechalam sama, poniewaz kraj i miasto pozostaly na tym samym nierozwojowym etapie.Dzieci tez porozjezdzaly sie po swiecie bo chca miec lepiej,.A mąz?, zostal sam w domu.Moze to pomoze Ci w podjeciu decyzjii.Pozdrawiam. Wtedy nie chcial mąz, zapomnialam dodac.

W tym naszym kraju to coraz gorzej jest i nie wierzę ,że bedzie lepiej . Mój mąż chętnie by opuścił mazury - bo tu mieszkamy , ale on chciał w moje rodzinne strony -czyli śląsk . A co na tym ślasku to jest lepiej ? Powiedziałam ,że jak mam się przenosić to tylko do DE , ale jego problem to język . Ja twierdze ,że wszystkiego można się nauczyć , trzeba tylko chcieć .
11 października 2013 13:33
alinka1339

W tym naszym kraju to coraz gorzej jest i nie wierzę ,że bedzie lepiej . Mój mąż chętnie by opuścił mazury - bo tu mieszkamy , ale on chciał w moje rodzinne strony -czyli śląsk . A co na tym ślasku to jest lepiej ? Powiedziałam ,że jak mam się przenosić to tylko do DE , ale jego problem to język . Ja twierdze ,że wszystkiego można się nauczyć , trzeba tylko chcieć .

I tak trzymaj, wierc mu dziure w brzuchu, az uzna, ze to jego pomysl.
11 października 2013 13:41 / 4 osobom podoba się ten post
Ja probowalam tu byc, mialam dobra stala prace, dzieci co tydzien, na Cale wakacje, nauczylam sie jezyka, ale co z tego jak ja nie ten typ jestem? Nie moglam "tu" byc. Po 15 latach powiedzialam koniec!Teraz jezdze na opieke, ale na stale nigdy nie mysle tu zostac.