Demencja czy Alzheimer?

21 sierpnia 2013 22:56 / 3 osobom podoba się ten post
Miałam dwóch podopiecznych ze zdiagnozowaną demencją i z obydwoma byłam do ich śmierci.Każdy przypadek, tak samo jak każdy człowiek jest inny...demencja i alzheimer to wciąż otwarta księga,nie ma jednoznacznej definicjii,zawsze będziemy się nawzajem od siebie uczyli...demencyjni całkiem nieświadomie ucza nas pokory...przyznajemy się do niewiedzy...demencyjnego pacjenta nie da się umieścić w jakiekolwiek ramki.Miałam podopiecznego z demencją,który był zawsze przekochanym człowiekiem  jeszcze w pierwszej fazie demencjii a potem miał urojenia i między innymi całe noce ryczał jak zwierzę, aż sąsiad raz interweniował w nocy, co się dzieje...mój podopieczny zamawiał telefonicznie tira na przeprowadzkę do mamy...ale inny przypadsek demencjii polegał na całkowitym zapomnieniu czynności codziennych i życiowych,czyli języka ojczystego,jak jeść,jak chodzić...ale do końca był przemiły i przekochany...łzy przeplatały mu się ze śmiechem...nie znajdzie sie jednoznacznej odpowiedzi na objawy demencjii lub alzheimera.Miałam również podopiecznego z alzheimerem...i nigdy więcej alzheimera...agresja...agresja...agresja...
22 sierpnia 2013 08:01 / 2 osobom podoba się ten post
smagana wichrem

Miałam dwóch podopiecznych ze zdiagnozowaną demencją i z obydwoma byłam do ich śmierci.Każdy przypadek, tak samo jak każdy człowiek jest inny...demencja i alzheimer to wciąż otwarta księga,nie ma jednoznacznej definicjii,zawsze będziemy się nawzajem od siebie uczyli...demencyjni całkiem nieświadomie ucza nas pokory...przyznajemy się do niewiedzy...demencyjnego pacjenta nie da się umieścić w jakiekolwiek ramki.Miałam podopiecznego z demencją,który był zawsze przekochanym człowiekiem  jeszcze w pierwszej fazie demencjii a potem miał urojenia i między innymi całe noce ryczał jak zwierzę, aż sąsiad raz interweniował w nocy, co się dzieje...mój podopieczny zamawiał telefonicznie tira na przeprowadzkę do mamy...ale inny przypadsek demencjii polegał na całkowitym zapomnieniu czynności codziennych i życiowych,czyli języka ojczystego,jak jeść,jak chodzić...ale do końca był przemiły i przekochany...łzy przeplatały mu się ze śmiechem...nie znajdzie sie jednoznacznej odpowiedzi na objawy demencjii lub alzheimera.Miałam również podopiecznego z alzheimerem...i nigdy więcej alzheimera...agresja...agresja...agresja...

Masz calkowita racje , demencyjnego człowieka nie mozna umiescic w jakiekolwiek ramki . Co do Alzheimera , to sa tez przypadki swietego spokoju , ale jest i agresja jak piszesz . Pewnie wiele od lekow zalezy .
22 sierpnia 2013 09:24 / 2 osobom podoba się ten post
JaninaWasiak

Masz calkowita racje , demencyjnego człowieka nie mozna umiescic w jakiekolwiek ramki . Co do Alzheimera , to sa tez przypadki swietego spokoju , ale jest i agresja jak piszesz . Pewnie wiele od lekow zalezy .

Zgadzam sie z Toba Janina-w AL,sa przpadki swietego spokoju.Leki maja bardzo duzy wplyw.Moja tesciowa,dopuki nie ustawiono odpowiedno lekow byla agresywna,teraz jest dobrze.Jest spokojna,usmiecha sie.Fakt, ma tam swoje bala-bala,ale ogolnie jest dobrze.Jest pod stala kontrola psychiatry.
Czesto duzym problemem jest rodzina podopiecznego,ktora nie chce widziec problemu,lub sam lekarz,ktory czesto okazuje sie poprostu konowalem-albo olewatorem.
22 sierpnia 2013 09:55 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Dzięki drogie panie. :)
Ja zawsze potwierdzam i jestem miła do bólu. Dobrze sobie z nią radzę, byłam tylko ciekawa tych halucynacji, bo na taki objaw się wcześniej nie natknęłam. To nie są wyobrażenia,że ktoś coś na przykład coś  zrobił, ona patrzy i w danej sekundzie widzi kogoś w ogrodzie, kogo tam nie ma. Nawet do tej osoby się usmiecha, tak jakby ją naprawdę widziała....
A lekarz faktycznie, pewnie nie wie wszystkiego.
Tak czy inaczej , kolejny kamyczek doświadczenia do mojego ogródka. Choć od 6 lat jestem opiekunką, to zawsze czegos nowego człowiek sie dowie. :)

Pani, z ktora bylam dluugo, miala takie cos, ze najpierw slyszala w nocy, ze ktos po domu chodzi, pozniej "widziala" ludzi w jadalni, siedzieli, pili, jedli ... Absolutnie nie wmawialam jej, ze to nie jest mozliwe, pomoglo skontaktowanie sie z corkami, wizyta u lekarza i Risperidon.
22 sierpnia 2013 09:58 / 2 osobom podoba się ten post
gniesia

Romka ty napisz wprost Emilka zalatw mi robote w Szwajcarii, bo ci nie dlugo tych kopaln w jezyku polskim zabraknie

O co Ci chodzi ? Jesli Romana bedzie gotowa - to skontaktuje sie ze mna prywatnie, widac tak jakos masz zal o cos? Jesli to mial byc zart - to kiepski. A ze mam caly czas podopiecznych ze zdiagnozowanymi chorobami - a nie typu: wydaje sie, ze to ... - no to pisze w nadziei, ze tym, ktore zaczynaja prace - przyda sie garsc informacji.
22 sierpnia 2013 14:59
W moim przypadku problem jest niestety taki,że pani nie przyjmuje żadnych leków, ani na agresję, ani na sen, ani na nic ( poza oczywiście lekami nasercowymi i witaminami). Efekt jest taki,że w dzień śpi a w nocy buszuje, a jest fizycznie tak słaba,że ja tez muszę być na chodzie. Dodatkowo w grę wchodzi włączanie w nocy kuchenki i inne tego typu kwiatki. Oczy mam na zapałkach, ale to już ostatnie dni, na szczęście. Rodzina niby wie, niby lekarz wie, a jak pytam o leki, to każdy spłoszony. Jestem wyczerpana i juz przekroczyłam swoją granicę odporności.
22 sierpnia 2013 15:05
Lawenda

W moim przypadku problem jest niestety taki,że pani nie przyjmuje żadnych leków, ani na agresję, ani na sen, ani na nic ( poza oczywiście lekami nasercowymi i witaminami). Efekt jest taki,że w dzień śpi a w nocy buszuje, a jest fizycznie tak słaba,że ja tez muszę być na chodzie. Dodatkowo w grę wchodzi włączanie w nocy kuchenki i inne tego typu kwiatki. Oczy mam na zapałkach, ale to już ostatnie dni, na szczęście. Rodzina niby wie, niby lekarz wie, a jak pytam o leki, to każdy spłoszony. Jestem wyczerpana i juz przekroczyłam swoją granicę odporności.

Znam problem, miałam 4tyg zastępstwo gdzie pani z AL buszowała w nocy i leków nie przyjmowała. Już po 2tyg z nieprzespanymi nocami nie funkcjonowałam jak należy.  Podziwiam dziewczyny które po urlopie wracają w takie miejsca.
 
22 sierpnia 2013 15:09 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

W moim przypadku problem jest niestety taki,że pani nie przyjmuje żadnych leków, ani na agresję, ani na sen, ani na nic ( poza oczywiście lekami nasercowymi i witaminami). Efekt jest taki,że w dzień śpi a w nocy buszuje, a jest fizycznie tak słaba,że ja tez muszę być na chodzie. Dodatkowo w grę wchodzi włączanie w nocy kuchenki i inne tego typu kwiatki. Oczy mam na zapałkach, ale to już ostatnie dni, na szczęście. Rodzina niby wie, niby lekarz wie, a jak pytam o leki, to każdy spłoszony. Jestem wyczerpana i juz przekroczyłam swoją granicę odporności.

O jejku,to nie mozesz zwyczajnie skrocic tego pobytu  i juz?lo matko,przeciez nie jestesmy jakimis siostrami milosierdzia,szkoda zdrowia,lepiej zachowaj je dla swojej rodziny:)
22 sierpnia 2013 15:46
Wyjeżdżam w sobote, więc przez te 2 dni jakoś przetrwam. Jej sie pogorszyło niedawno, dosłownie jakby jakieś tąpnięcie nastąpiło. Wczesniej było przyzwoicie, dlatego nie zjeżdżalam, a teraz nie ma sensu, bo to tylko 2 dni.  :)
22 sierpnia 2013 15:46 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

W moim przypadku problem jest niestety taki,że pani nie przyjmuje żadnych leków, ani na agresję, ani na sen, ani na nic ( poza oczywiście lekami nasercowymi i witaminami). Efekt jest taki,że w dzień śpi a w nocy buszuje, a jest fizycznie tak słaba,że ja tez muszę być na chodzie. Dodatkowo w grę wchodzi włączanie w nocy kuchenki i inne tego typu kwiatki. Oczy mam na zapałkach, ale to już ostatnie dni, na szczęście. Rodzina niby wie, niby lekarz wie, a jak pytam o leki, to każdy spłoszony. Jestem wyczerpana i juz przekroczyłam swoją granicę odporności.

Jesli mozesz, zmien miejsce "odsiadki" - tak sie nie da ... Nikt tego nie wytrzyma, nie ma nic gorszego, jak pacjent z demencja, AL - bez lekow !
22 sierpnia 2013 15:49 / 2 osobom podoba się ten post
Emilko, toteż ja tu na pewo nie wrócę. A 2 dni przepękam. Dam radę.
Dziekuję, kochane dziewczyny za tak wspaniałą troskę. To dużo daje. Snu mi nie da, ale wsparcie psychiczne i owszem. :)
22 sierpnia 2013 18:17 / 2 osobom podoba się ten post
Lawenda, nauczka na "zas" - takie miejsca nie nadaja sie do pracy ! Nie wracam do poczatku Twoich wpisow - jesli jestes z agencji - natychmiast sie o takim stanie rzeczy melduje i stawia ultimatum - albo leki, albo zjezdzasz do domu.
Jak "bezposrednio" - ultimatum takie samo dla rodziny, lekarza, opiekuna.
22 sierpnia 2013 18:38
smagana wichrem

Miałam dwóch podopiecznych ze zdiagnozowaną demencją i z obydwoma byłam do ich śmierci.Każdy przypadek, tak samo jak każdy człowiek jest inny...demencja i alzheimer to wciąż otwarta księga,nie ma jednoznacznej definicjii,zawsze będziemy się nawzajem od siebie uczyli...demencyjni całkiem nieświadomie ucza nas pokory...przyznajemy się do niewiedzy...demencyjnego pacjenta nie da się umieścić w jakiekolwiek ramki.Miałam podopiecznego z demencją,który był zawsze przekochanym człowiekiem  jeszcze w pierwszej fazie demencjii a potem miał urojenia i między innymi całe noce ryczał jak zwierzę, aż sąsiad raz interweniował w nocy, co się dzieje...mój podopieczny zamawiał telefonicznie tira na przeprowadzkę do mamy...ale inny przypadsek demencjii polegał na całkowitym zapomnieniu czynności codziennych i życiowych,czyli języka ojczystego,jak jeść,jak chodzić...ale do końca był przemiły i przekochany...łzy przeplatały mu się ze śmiechem...nie znajdzie sie jednoznacznej odpowiedzi na objawy demencjii lub alzheimera.Miałam również podopiecznego z alzheimerem...i nigdy więcej alzheimera...agresja...agresja...agresja...

Uczyli mnie w szkole, że agresja jest tylko etapem w Alzheimerze i praca z dwójką podopiecznych, którym dobrze ustawiono leki uspokajające pokazała, że rzeczywiście tak jest. Tyle, że lekarstwa dobiera się często metodą prób i błędów, aż znajdzie najlepsze.
22 sierpnia 2013 18:59 / 3 osobom podoba się ten post
Byłam świadkiem utraty orientacji czasowej przez moją podopieczną z wielo-chorobowością... na pewno był Parkinson, czy inne trudno mi powiedzieć - bo nawet o Parkinsonie nie zostałam poinformowana... Miała to być osteoporoza ... Podopieczna złapała się za kalendarz i zaczęła go przepisywać, ale też przestała rozumieć co czyta... Próbowała zapamiętać który dzisiaj i jaki dzień tygodnia, ale daremnie... Siedziała z kalendarzem na kolanach i trzymała w rękach swoją głowę. Przyszedł lekarz i przyjechała rodzina ... Pozostawili mi swoje nr telefonów i pojechali ...Czułam się okropnie... miałam poczucie umierania, zbliżającej się śmierci i pozostawienia wszystkiego samemu sobie... Kazałam jej przestać myśleć i nie denerwować się - powtarzać w głowie jedno (ulubione) słowo ... I nie martwić się dopóki jeszcze wie co robi i skupić się na tym co robi ... czyli jem, myje się, ubieram się, idę - wszystko z moją pomocą - ale wiele w tym samodzielnie. Stan taki utrzymywał się ok. dwa tygodnie, przez które co chwilę powtarzałam "proszę nie myśleć, proszę w głowie powtarzać jedno słowo..." Po tych dwóch tygodniach wszystko wróciło do normy - tylko ja byłam jak stary kapeć....)))))
22 sierpnia 2013 20:37 / 1 osobie podoba się ten post
No właśnie. Jakim kosztem to wszystko?
Oczywiście wiemy, jaka to praca,wiemy na co z grubsza się godzimy, ale często rzeczywistośc przekracza nasze najśmielsze wyobrażenia. Ja tylko współczuję nowym opiekunkom. Ja miałam to szczęscie,że za pierwszym razem trafiłam na przyzwoitą sztelę ( za drugim na fatalną, ale po tygodniu zjechałam, stan agonalny, szpital). Teraz też wytrwałam tylko dlatego,że nie jestem żółtodziobem, jak by tu przyjechała świeżynka, to biedactwo by chyba na piechotę do Polski uciekało . Chociaż przez pewien czas było w miarę dobrze, pogorszyło sie całkiem niedawno, bo gdyby tak było od początku, to też bym wiała. Nawet teraz jakoś sobie z podopieczną radzę, ale palę jednego papierosa od drugiego ( a rzuciłam na 2 lata, tu zaczęłam znowu palić).
Hiperagresywna demencja bez leków....sam miód, nieprawdaż? :(