Wypalenie zawodowe

03 listopada 2013 16:10 / 1 osobie podoba się ten post
Byle do grudnia,zapachnie świętami,może zrobi się biało i będzie dobrze-))))
03 listopada 2013 16:36 / 1 osobie podoba się ten post
wiewiorka

Byle do grudnia,zapachnie świętami,może zrobi się biało i będzie dobrze-))))

No i dla tej czesci z nas, ktora swieta na wyjezdzie - to dopiero dol na maksa ...
Ale zawsze tak jest, szklanka w polowie pelna, lub w polowie pusta ...
Ja dzis caly dzien w mieszkaniu siedze, pogoda taka, ze i psa na dwor byloby szkoda wypedzac. Wieje zimny wiatr, co kawalek leje, prawdziwa jesienna szaruga. Czytam Chmielewska, to takie antidotum. Kolejna kawka chyba by sie zdala ...
03 listopada 2013 16:37 / 6 osobom podoba się ten post
barbarella

Witaj Meczko, fajnie, że jesteś.
No wlaśnie, ta tęsknota. To u mnie też najgorsze.
Po 23 latach pracy w szpitalu czułam wypalenie zawodowe, już nie lubiłam tego, wszystko mnie drażniło. Tutaj w opiece praca jest inna i jakoś nie jest dla mnie problemem. Odkrylam w sobie ogromne pokłady cierpliwości i jakiegoś spokoju, tylko tęsknię.
Poznałam bardzo fajną kobietę, która 20 lat jeździła do DE jako opiekunka, no i jej kariera zawodowa zakończyła się w szpitalu psychiatrycznym, lekarze stwierdzili silną depresję. Oby nas to nie spotkalo.

Dobrze jest sobie pogadac pisząc,z depresja to bywa róznie.Jedni maja bo brak awansu drudzy z powodu choroby inni ze zycie im sie rozsypało.Powod jakis chyba jest no poprostu musi być.Jak pracujemy 2 x 2 czy 6 tyg x 6 tyg to nie jest chyba tak żle  bo szybko do domu wracamy.Zyjemy na dwoch roznych poziomach emocjonalnych i to dla mnie jest najgorsze.Nim w domu się oswoję,potrzebuje troche czasu.W DE po przyjezdzie wpadam szybciej w rytm,wiadomo koncentracja,  wieksza dyscyplina.Ale tak jak nie znosze wyjazdow tak kocham powroty.
 
Kazda z nas widzi inaczej i wyjazd i pobyt i powrot i niech tak zostanie bo kazda z nas jest inna i to szczescie bo forum by było nudne.
03 listopada 2013 16:45 / 1 osobie podoba się ten post
emilia

No i dla tej czesci z nas, ktora swieta na wyjezdzie - to dopiero dol na maksa ...
Ale zawsze tak jest, szklanka w polowie pelna, lub w polowie pusta ...
Ja dzis caly dzien w mieszkaniu siedze, pogoda taka, ze i psa na dwor byloby szkoda wypedzac. Wieje zimny wiatr, co kawalek leje, prawdziwa jesienna szaruga. Czytam Chmielewska, to takie antidotum. Kolejna kawka chyba by sie zdala ...

Uwielbiam Chmielewską.Zawsze też poprawiałam sobie jej książkami humor i bardzo żałuję ,że już Jej nie ma.
03 listopada 2013 16:57 / 5 osobom podoba się ten post
wiewiorka

Uwielbiam Chmielewską.Zawsze też poprawiałam sobie jej książkami humor i bardzo żałuję ,że już Jej nie ma.

Uczmy się na cudzych błędach,bo sami wszystkich popełnić nie zdążymy.
 
To jest powiedzenie Pani Chmielewskiej.
03 listopada 2013 17:01 / 4 osobom podoba się ten post
mleczko47

Dobrze jest sobie pogadac pisząc,z depresja to bywa róznie.Jedni maja bo brak awansu drudzy z powodu choroby inni ze zycie im sie rozsypało.Powod jakis chyba jest no poprostu musi być.Jak pracujemy 2 x 2 czy 6 tyg x 6 tyg to nie jest chyba tak żle  bo szybko do domu wracamy.Zyjemy na dwoch roznych poziomach emocjonalnych i to dla mnie jest najgorsze.Nim w domu się oswoję,potrzebuje troche czasu.W DE po przyjezdzie wpadam szybciej w rytm,wiadomo koncentracja,  wieksza dyscyplina.Ale tak jak nie znosze wyjazdow tak kocham powroty.
 
Kazda z nas widzi inaczej i wyjazd i pobyt i powrot i niech tak zostanie bo kazda z nas jest inna i to szczescie bo forum by było nudne.

Tak, oczywiscie. Dla mnie jest wazne, ze moge sie wygadac. Moze czasami moje wypowiedzi sa kontrowersyjne, ale ja juz taka jestem, w imie hmm, popularnosci, nie robie z siebie nikogo innego, niz jestem. Tylko nie odbierz tego jako jakis przytyk ! Wiem, ze czesto sie spieralysmy, delikatnie mowiac, ale wierz, lub nie - brakowalo mi Ciebie. 
Na szczescie - nie wszystkie jestesmy jednakowe !
Ja jezdze na dluzej, teraz na 3 miesiace, ale w PL jestem krotko - maks 10 - 14 dni i wracam. Jeszcze troche spraw do zalatwienia jest i poza tym - to miejsce jest dobre, nie chce stracic, maz PDP nie bardzo widzi tu inna opiekunke. W przyszlym roku i tak musze gdzies na jakies krotkie dwa wyjazdy sie zahaczyc - zeby nie podpasc niemieckim urzedom. Moze gdzies na jakies zastepstwa, na 3-4 tygodnie, nie wiem, cos musze wymyslec ...
03 listopada 2013 17:14
emilia

Tak, oczywiscie. Dla mnie jest wazne, ze moge sie wygadac. Moze czasami moje wypowiedzi sa kontrowersyjne, ale ja juz taka jestem, w imie hmm, popularnosci, nie robie z siebie nikogo innego, niz jestem. Tylko nie odbierz tego jako jakis przytyk ! Wiem, ze czesto sie spieralysmy, delikatnie mowiac, ale wierz, lub nie - brakowalo mi Ciebie. 
Na szczescie - nie wszystkie jestesmy jednakowe !
Ja jezdze na dluzej, teraz na 3 miesiace, ale w PL jestem krotko - maks 10 - 14 dni i wracam. Jeszcze troche spraw do zalatwienia jest i poza tym - to miejsce jest dobre, nie chce stracic, maz PDP nie bardzo widzi tu inna opiekunke. W przyszlym roku i tak musze gdzies na jakies krotkie dwa wyjazdy sie zahaczyc - zeby nie podpasc niemieckim urzedom. Moze gdzies na jakies zastepstwa, na 3-4 tygodnie, nie wiem, cos musze wymyslec ...

Emilio - za jedno zdanko z posta powyżej jestes od dzis mój nr 1:):):):):):)Wiesz na pewno które:)
03 listopada 2013 17:21 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Emilio - za jedno zdanko z posta powyżej jestes od dzis mój nr 1:):):):):):)Wiesz na pewno które:)

Hmm, nie wiem ... Ale dziekuje !
03 listopada 2013 19:19 / 3 osobom podoba się ten post
Poczytałam uważnie wasze posty i dziękuję za nie. Może nie będę odpowiadać pojedyńczo, bo bym się z cytatami nie wyrobiła, to odpowiem zbiorczo ( równiez Kasi63, bo pytała).
Faktem jest,że mnie jest o tyle trudno w Polsce odreagować, bo jestem samotna i nawet nie ma komu się w mankiet wypłakać.
Faktem też jest ten parszywy listopad i perespektywa nadchodzącej zimy i świąt, które spędzę w De.
Ja wracam do domu, pracuję zmianowo, więc teoretycznie mogę naładowac akumulatory i zawsze je ładowałam, nie było problemu. Teraz się nie ładują nawet w kraju, gdzie mam swój mały, kameralny świat, który kocham. Nie ładują i już. Nie wiem, dlaczego. Nie mam depresji, w każdym razie klasycznej. Czuję znużenie, tylko znużenie, jakby ktoś pogasił światła. Natomiast nie płaczę, nie przeżywam.
No dobrze, ale tu nie o mnie chodzi konkretnie, tylko o problem jako taki. Bo to,że problem istnieje jest faktem i wiele z nas ten problem dotyka bądź dotknie w przyszłości. Pewnie,że nie każdego, bo jesteśmy inni, ale jestem pewna,że takie samopoczucie, jak moje ma niejedna. To nawet nie jest kwestia kryzysu, tylko takiego zmęczonego pytania : "ile jeszcze, jak długo wytrzymam i czy na pewno chce mi sie dalej wytrzymywać".
Myslę,że po prostu się starzeję. I może to ja bym chciała,żeby ktoś o mnie zadbał, a nie ciągle tylko sytuacja, kiedy to ja troszczę się o innych. Może to jest to. :)
Tak, chyba to jest to. :)
03 listopada 2013 19:31 / 1 osobie podoba się ten post
Pytanie zasadnicze: czy chce dalej wytrzymywac", odpowiedz, niestety, kazda/kazdy musi sam znalezc ...
Latwiej z jednej strony tym z nas, ktore maja rodziny, ale z drugiej strony - tesknota ...
03 listopada 2013 19:38
emilia

Hmm, nie wiem ... Ale dziekuje !

Pomylka:(
03 listopada 2013 19:54 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Poczytałam uważnie wasze posty i dziękuję za nie. Może nie będę odpowiadać pojedyńczo, bo bym się z cytatami nie wyrobiła, to odpowiem zbiorczo ( równiez Kasi63, bo pytała).
Faktem jest,że mnie jest o tyle trudno w Polsce odreagować, bo jestem samotna i nawet nie ma komu się w mankiet wypłakać.
Faktem też jest ten parszywy listopad i perespektywa nadchodzącej zimy i świąt, które spędzę w De.
Ja wracam do domu, pracuję zmianowo, więc teoretycznie mogę naładowac akumulatory i zawsze je ładowałam, nie było problemu. Teraz się nie ładują nawet w kraju, gdzie mam swój mały, kameralny świat, który kocham. Nie ładują i już. Nie wiem, dlaczego. Nie mam depresji, w każdym razie klasycznej. Czuję znużenie, tylko znużenie, jakby ktoś pogasił światła. Natomiast nie płaczę, nie przeżywam.
No dobrze, ale tu nie o mnie chodzi konkretnie, tylko o problem jako taki. Bo to,że problem istnieje jest faktem i wiele z nas ten problem dotyka bądź dotknie w przyszłości. Pewnie,że nie każdego, bo jesteśmy inni, ale jestem pewna,że takie samopoczucie, jak moje ma niejedna. To nawet nie jest kwestia kryzysu, tylko takiego zmęczonego pytania : "ile jeszcze, jak długo wytrzymam i czy na pewno chce mi sie dalej wytrzymywać".
Myslę,że po prostu się starzeję. I może to ja bym chciała,żeby ktoś o mnie zadbał, a nie ciągle tylko sytuacja, kiedy to ja troszczę się o innych. Może to jest to. :)
Tak, chyba to jest to. :)

Lawendo kochana, nikt o Ciebie tak dobrze nie zadba, jak Ty sama. To nie żart i nie kpina tylko moje przemyślenia. Może po powrocie sanatorium lub wyjazd w góry dla relaksu? Zaplanuj coś na urlop, zawsze szukam jakiejś myśli, pomysłu i żyję tym przez cały wyjazd. Generalnie to ciągle planuję wyjazdy i to mi pomaga przetrwać, co bym nie wymyśliła to i tak na kilka dni muszę do Kazimierza Dolnego. Czasami lepiej być samą niż z byle kim.
03 listopada 2013 19:55 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Poczytałam uważnie wasze posty i dziękuję za nie. Może nie będę odpowiadać pojedyńczo, bo bym się z cytatami nie wyrobiła, to odpowiem zbiorczo ( równiez Kasi63, bo pytała).
Faktem jest,że mnie jest o tyle trudno w Polsce odreagować, bo jestem samotna i nawet nie ma komu się w mankiet wypłakać.
Faktem też jest ten parszywy listopad i perespektywa nadchodzącej zimy i świąt, które spędzę w De.
Ja wracam do domu, pracuję zmianowo, więc teoretycznie mogę naładowac akumulatory i zawsze je ładowałam, nie było problemu. Teraz się nie ładują nawet w kraju, gdzie mam swój mały, kameralny świat, który kocham. Nie ładują i już. Nie wiem, dlaczego. Nie mam depresji, w każdym razie klasycznej. Czuję znużenie, tylko znużenie, jakby ktoś pogasił światła. Natomiast nie płaczę, nie przeżywam.
No dobrze, ale tu nie o mnie chodzi konkretnie, tylko o problem jako taki. Bo to,że problem istnieje jest faktem i wiele z nas ten problem dotyka bądź dotknie w przyszłości. Pewnie,że nie każdego, bo jesteśmy inni, ale jestem pewna,że takie samopoczucie, jak moje ma niejedna. To nawet nie jest kwestia kryzysu, tylko takiego zmęczonego pytania : "ile jeszcze, jak długo wytrzymam i czy na pewno chce mi sie dalej wytrzymywać".
Myslę,że po prostu się starzeję. I może to ja bym chciała,żeby ktoś o mnie zadbał, a nie ciągle tylko sytuacja, kiedy to ja troszczę się o innych. Może to jest to. :)
Tak, chyba to jest to. :)

jezeli nie jest to pytanie zbyt osobiste to zapytam, co masz na mysli,ze musisz troszczyc sie o innych?chodzi o dzieci?
03 listopada 2013 20:07 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Poczytałam uważnie wasze posty i dziękuję za nie. Może nie będę odpowiadać pojedyńczo, bo bym się z cytatami nie wyrobiła, to odpowiem zbiorczo ( równiez Kasi63, bo pytała).
Faktem jest,że mnie jest o tyle trudno w Polsce odreagować, bo jestem samotna i nawet nie ma komu się w mankiet wypłakać.
Faktem też jest ten parszywy listopad i perespektywa nadchodzącej zimy i świąt, które spędzę w De.
Ja wracam do domu, pracuję zmianowo, więc teoretycznie mogę naładowac akumulatory i zawsze je ładowałam, nie było problemu. Teraz się nie ładują nawet w kraju, gdzie mam swój mały, kameralny świat, który kocham. Nie ładują i już. Nie wiem, dlaczego. Nie mam depresji, w każdym razie klasycznej. Czuję znużenie, tylko znużenie, jakby ktoś pogasił światła. Natomiast nie płaczę, nie przeżywam.
No dobrze, ale tu nie o mnie chodzi konkretnie, tylko o problem jako taki. Bo to,że problem istnieje jest faktem i wiele z nas ten problem dotyka bądź dotknie w przyszłości. Pewnie,że nie każdego, bo jesteśmy inni, ale jestem pewna,że takie samopoczucie, jak moje ma niejedna. To nawet nie jest kwestia kryzysu, tylko takiego zmęczonego pytania : "ile jeszcze, jak długo wytrzymam i czy na pewno chce mi sie dalej wytrzymywać".
Myslę,że po prostu się starzeję. I może to ja bym chciała,żeby ktoś o mnie zadbał, a nie ciągle tylko sytuacja, kiedy to ja troszczę się o innych. Może to jest to. :)
Tak, chyba to jest to. :)

To,ze sie nie płacze  i nie przeżywa ,nie znaczy ,że to nie jest początek depresji-ujęłaś to bardzo trafnie-"ktoś pogasił swiatła".Z całego serca polecam Ci wyjazd.Jedź tam gdzie lubisz najbardziej-w góry ,nad morze,gdziekolwiek gdzie wiesz ,ze odpoczniesz:).
A w ogóle to co Ty kobieto gadasz?Jakie starzeję?Jeszcze nawet 50tki nie masz!!!!!
I pomyśl nad tym co napisałas na końcu-moze juz czas zacząc też myśleć o sobie?:)
03 listopada 2013 20:12
kaska_45

jezeli nie jest to pytanie zbyt osobiste to zapytam, co masz na mysli,ze musisz troszczyc sie o innych?chodzi o dzieci?

Raczej mialam na mysli podopiecznych, a także moich starych już rodziców. :)