Co wolno naszym PDP ?

07 kwietnia 2014 00:08
emilia

Nie zgadzam sie z Toba ! Moja PDP ma silnego AL, ma leki, caly dzien jest idealna prawie (drobne dziwactwa), przychodzi czas porannej i wieczornej toalety - i jest walka i proby uderzenia, toalete robimy we dwojke z mezem PDP. Ta postac AL jest takiego typu, ze po 10 minutach jestem jej aniolem. Za kazdym razem maz tlumaczy, albo grozi, albo ostro upomina i sama juz go poprosilam, zeby dal z tym spokoj, bo to i tak nic nie da, ona po prostu nie lubi byc myta i przebierana. Ja to rozumiem, i nic, moim zdaniem, tego nie zmieni. Dac jej na te 30 minut "glupiego jasia"? Ona i tak ledwo chodzi ...A slowa? Juz dawno przestalam na to zwracac uwage, na te "milosne" tez. gdybym byla z nia calkiem sama - a bywalam, tez sobie potrafie z tym poradzic, ale moja PDP jest wzrostu 155 i wazy ok. 50 kg. 

Emilia , dla mnie jest to rzecz , która jak zdarzy sie po raz drugi; mimo moich wszelakich sposbów nauki i pacyfikacji , powoduje , że nie dam dalej rady pracować z takim PDP . Dla mnie to jest jedna z granic . zakładajac ten temat oczekiwałam , ze własnie będziemy pisać o naszych granicach wytrzymałości . Byc może wykluje się z tych naszych wypowiedzi lista rzeczy , których wiekszośc opiekunek nie jest w stanie znieść w zachowaniu PDP lub rodziny PDP .
07 kwietnia 2014 00:10 / 2 osobom podoba się ten post
Prowincjusz

Oj, to tylko taka przenośnia, odniesienie, myślowy skrót. Romana bedzie lepiej wiedziała, jakiej figury retorycznej użyłem :)

to nie figura retoryczna :)))) tylko " narracja negacji " :)))))))) z pozdrowieniami od wielbicielki serialu " Ranczo " 100 % fanki rezydentów ławeczki :))))
07 kwietnia 2014 00:16
basiaburbis

Emilia , dla mnie jest to rzecz , która jak zdarzy sie po raz drugi; mimo moich wszelakich sposbów nauki i pacyfikacji , powoduje , że nie dam dalej rady pracować z takim PDP . Dla mnie to jest jedna z granic . zakładajac ten temat oczekiwałam , ze własnie będziemy pisać o naszych granicach wytrzymałości . Byc może wykluje się z tych naszych wypowiedzi lista rzeczy , których wiekszośc opiekunek nie jest w stanie znieść w zachowaniu PDP lub rodziny PDP .

Ja to rozumiem i wcale sie nie dziwie. Cieszy mnie, ze piszesz to w takiej wlasnie formie - ze to Ty nie widzisz mozliwosci pracy z takim PDP, ale nie obwiniasz PDP o to, ze jest taki, a nie inny.
Dla Ciebie jest taka granica, dla innej dziewczyny bedzie brak szacunku, wyzwiska, ale moim zdaniem, nie da sie tego, ot, tak, wypunktowac.
Wcale nie twierdze, ze zniose wszystko, oczywiscie, ze nie. Ale jesli czegos nie zniose - to JA, a zachowania PDP wynikaja z choroby, charakteru, ustawienia lekow, wspolpracy z rodzina, zalaza od tego, ktora noga dzis wstal, albo jaka jest pogoda. A czasami moze byc tak, ze zwyczajnie nie nastepuje jakas tam reakcja chemiczna i po prostu nie da sie tej osobie pracowac w tym, konkretnym miejscu - niedawno byla taka sytuacja. Jedna z dziewczyn pisala, ze miejsce jest paskudne, straszne, pojechala inna - i jest zadowolona.
07 kwietnia 2014 00:21
Emilio, przybijam Ci piątke ;) Myśle, ze nasi najbliżsi najwiecej nas nauczyli..Ja nie raz mówię, że te moje prace z PDP w DE, to bułka z masłem. Cos innego jest tu dla mnie trudne: niedosypianie czasami, długość pobytu, nuda,  "uwięzienie ", ewentualnie niemiłe " pląsy i dąsy" rodzinki Pedepa.
 
07 kwietnia 2014 07:20 / 2 osobom podoba się ten post
Prowincjusz

Pedepowi z demencją wolno wszystko, jak małemu dzidziusiowi. A jak jeszcze ma w pakiecie od losu halucynacje ? Full wypas ;) Nie wolno mu tylko robić sobie kuku. O to dbamy my.  Inna rzecz, co jesteśmy w stanie wytrzymac, by pełnić naszą jakże za-szczytną misję...

Gdyby nie koncowy sarkazm to bym sie zgodziła z Tobą.W każdej pracy jak nie wytrzymujesz to adieu.
07 kwietnia 2014 07:27 / 3 osobom podoba się ten post
Prowincjusz

Granica? Jeszcze nie została przekroczona. Ani razu. Mój ś. p. Tata ( AL ), którym non stop opiekowałem sie przez prawie dwa ostatnie lata Jego życia, dał mi dobrą szkołę, bym pojął i zaakceptował baardzo wiele u chorego, starego Człowieka.
Nauczył mnie pokory...

I tu powinien byc koniec dyskusji w tym temacie.TO JEST PUENTA.
 
Trzeba zrozumiec chorobę.Dla nerwowych jedna rada zjechac do domu podleczyc nerwy i wracać do pracy.Chcemy poleszyć sobie byt,pospłacac zadłużenia,wykształcic dzieci to dajmy coś z siebie.Nie podporzadkowujmy chorego człowieka naszm "widzimisie" jest cięzko zmieniamy Stelle więcej szczerości a mniej zakłamania.
07 kwietnia 2014 08:21
Jeżdżę 1 na 1 ... Nie widziałam jeszcze Pflegedinst... we Francji miałam 2 wizyty pani, która przyniosła mi podzielone (na 3 tygodnie) leki... Wysyłana jestem do chorób umysłowych lub Parkinsona. Dlatego muszę liczyć zamiary na moje siły i moją kompetencje... )))))
07 kwietnia 2014 08:37 / 2 osobom podoba się ten post
ja nie zastanawiam sie co pdp wolno..lata pracy nauczyly mnie,ze swopja robote wykonuje rzetelnie ,sprawnie..Na Bawarii pracowalam chwile i altensheimie,nauczylam sie tam wielu pozytecznych rzeczy.min tego,co mowili lekarze,ze pdp nalezy traktowac z szacunkiem ale bez emocji.emocjonalne zaangazowanie sie w pracye wyniszcza opiekunke i nie jest profesjonalne.przykladem jest fakt,ze chirurg nie operuje czlonkow rodziny boemocjonalnie jest zaangazowany.pdp wg mnie ma prawo do szacunku i intymnosci podczas wykonywania zabiegow pielegnacyjnych.
07 kwietnia 2014 08:38 / 3 osobom podoba się ten post
Greenandy, średnio osiem miesiecy w roku na przemyślenia, dumania, czytania.? Można sie sobą znużyć, jeśli nie znudzić, a i ta " najfajniejsza zabawka" zużywa sie szybciej, prowadząc do wielu groźnych chorób ;)
Nasza praca z tzw higieną psychiczną ma niewiele wspólnego..
07 kwietnia 2014 09:13 / 2 osobom podoba się ten post
Prowincjusz

Greenandy, średnio osiem miesiecy w roku na przemyślenia, dumania, czytania.? Można sie sobą znużyć, jeśli nie znudzić, a i ta " najfajniejsza zabawka" zużywa sie szybciej, prowadząc do wielu groźnych chorób ;)
Nasza praca z tzw higieną psychiczną ma niewiele wspólnego..

I ponieważ nasza praca z higieną psychiczną ma niewiele wspólnego mój mózg działa jednotorowo... Skupiona jestem tylko i wyłącznie na przypadku, z którym mam do czynienia... Rozprasza mnie minimum - moje "inne" myśli to bliscy, ale staram się tak zabezpieczyć wszystko na czym mi zależy, żebym w miejscu pracy z tej strony miała tylko święty spokój... Puki nie rozgryzę pdp poruszam się tylko i wyłącznie w jego świecie aż go dokładnie poznam.... Też mam poczucie uwięzienia i zastygnięcia, dlatego szukam sposobu na ruch dla siebie (czusto fizyczny), który uchroni mnie przed popadaniem w marazm... Ja nie wchodzę (poza wyjątkami) w tej pracy w nerwy - raczej popadam w marazm, ale z tym tez sie żle czuję..... Teraz myślę o skakance... bo pozwala ruszać sie  w bezpośredniej bliskości pdp.... PDP ma prawo do zdrowej psychicznie opiekuji....))))
07 kwietnia 2014 09:19 / 1 osobie podoba się ten post
Myslę że naszym PDP wolno od nas wymagać tego to co jest zapisane w umowie i ewentualnie rzeczy, na które się zgodzimy same.
07 kwietnia 2014 10:13 / 4 osobom podoba się ten post
Interesujący i ważny temat.. co wolno naszym pdp ....kiedys probowałam sie tego dowiedzieć zakładając temat "Jak jesteśmy testowani przez Pdp i ich rodziny" Jedziemy do pracy,mamy zaspokoić bio-psycho -spoleczne potrzeby obcych osob .W ktorym momencie powiedziec NIE ,zeby nie przekroczyć granic własnej wytrzymałość? mnie sie wydaje ,ze to jest podobnie jak z progiem wytrzymałośćói na ból ,kazdy ma inną granice i inny próg tolerancji..To co jednych oburza dla drugich jest normą ..
07 kwietnia 2014 11:27 / 1 osobie podoba się ten post
Oj ,tam:)Najwyzej moja rwa kulszowa się odezwie-150 zaliczone -nastepne po przerwie bo sie za obiad biore a w przerwie rowerek będzie jak zawsze-gorzej ,że efektów nie widzę,poza ziapaniem:)Ale jeszcze się nie zniechęcam:):):):)
 
A w temacie-czy wolno PDP podkreslać co 5 minut ile to na  nas opiekunki wydaje kasy?Bo to i pensja i woda ,prąd,jedzenie.......Jak reagujecie?Słucham tego minimum 1x dziennie:)A przed wypłata to najmarniej z tydzień po kilka razy - ostatnio zaczęłam pytac czy w takim razie mamy juz do niej nie przyjeżdżać?Spokoj jest na dzień ,dwa i od nowa.......Ale ,ze jestesmy mimo wszystko tańsze od Heimu to  babuszka cierpi:):):)i gada:):):)Potrafi liczyć kase z portmonetki kilkanascie razy w ciągu dnia-portmonetka przy łózku zawsze:):):)Jednoczesnie na lewo i prawo rozdaje kase roznym usługodawcom a potem narzeka ,że jej brakuje....Więc najczęściej to wpuszczam i wypuszczam te narzekania bo jak się uczepi dyskusji to nie ma spokoju.....
07 kwietnia 2014 15:46 / 1 osobie podoba się ten post

Czy kazdy temat musi być zaśmiecony?No, jeden dwa wpisy moga sie wymknąć ale tak ciurkiem?


 


Wywalam wpisy o skakance, odchudzaniu itp. Piszcie na temat proszę. Moderator

26 lipca 2014 17:03
emilia

I nie miales zadnego wsparcia ...
Taki uniwersytet przerabialam z moja mama, w sasiednim, blokowiskowym pokoiku mialam dziecko z ciezkim AZS, a dzien przewaznie zaczynal sie od sprzatania kalu, strzepow pampersow i tak dalej. Wznosilam oczy do nieba, kiedy moja mama juz przestala wstawac. 
Co bylo wtedy straszne: 
Po trzech dniach, kiedy mama nie chciala jesc i pic, przy kolejnej wizycie lekarki uslyszalam, ze mam wezwac pogotowie, bo inaczej nie ma sily, zeby mama poszla do szpitala na ponowne ustawienie lekow - nie byla wtedy jeszcze ubezwlasnowolniona, a jak nie pojdzie do szpitala - to bede patrzec, jak umiera zglodu ...
Pogotowie owszem, zabralo. W szpitalu uslyszalam, ze to ja glodze mame i szpital jest wladny "przejac" opieke. Nie napisze, co bylo dalej, byloby mocno nieparlamentarnie.

A ja myślałam że mnie coś strasznego spostakało,bo moja mama cierpiała.Ale krótko(choroba sie dokończyła dzieła  w 4 miesiące-od usłysznia wyroku po śmierć).Ale ja się nią nie zajmowałam tylko mój ojczym -mi ma cycku wisiał mój malutki synek.