Na marginesie

01 października 2017 21:47 / 1 osobie podoba się ten post
nowadanuta

Tu masz rację, jednak brak przepraszam nie wynika z zapomnienia ... Nie chce przeprosić, czyli chce już czegoś innego... )))))

A to się ciężko wystraszył na betonie :)
01 października 2017 22:05 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

A to się ciężko wystraszył na betonie :)

Na betonie to się każdy wystraszy... Sama nie wiem co o tym myśleć Jest beton i jest kierunek "na mur beton", a taki mur to tylko teoretycznie jest do rozebrania ... Nie wiem kto potrzebuje takich murów, ale te należą do tych, które nie runą... Można je rozkruszyć, ale to nie likwiduje wiązania chemicznego...)))
01 października 2017 22:11 / 1 osobie podoba się ten post
nowadanuta

Na betonie to się każdy wystraszy... :-) Sama nie wiem co o tym myśleć :-) Jest beton i jest kierunek "na mur beton", a taki mur to tylko teoretycznie jest do rozebrania ... Nie wiem kto potrzebuje takich murów, ale te należą do tych, które nie runą... Można je rozkruszyć, ale to nie likwiduje wiązania chemicznego...)))

Czyli odpowiedniej zaprawy :)
Nie ma co się nad tym za bardzo zastanawiać, zwłaszcza przed snem :)
03 listopada 2017 22:06 / 13 osobom podoba się ten post
Jak cud to cud... Doliczyłam się (na szybkiego) takich cudów w moim życiu sześć i sądzę, że większość przegapiłam ... bo wygląda na to, że cud to rzecz powszechna (pospolita)... Opowiem Wam tylko o jednym, najmniej drastycznym ... Tamte są tak poruszające, że nie chcę przewrażliwiać i tak wrażliwych istot .., a dla mnie to było i na szczęście minęło ...

To było w liceum ... pewnie pierwsza, lub druga klasa. Tak mi się to kojarzy z torbą, w której nosiłam podręczniki, a w liceum ekonomicznym (na podbudowie technikum) miało się tego od zasrania i ciut-ciut. Lekcje się skończyły i poszłam na tramwaj, a on mi zaczął uciekać... Nasza młodzież pewnie nie pamięta, ale w latach siedemdziesiątych tramwaje nie miały automatycznie zamykanych drzwi. I ten tramwaj miał drzwi otwarte ... Co mnie napadło żeby do niego wskakiwać w biegu nie wiem, ale wskoczyłam łapiąc się poręczy do wsiadania... Niestety tramwaj wszedł w zakręt, a torba z podręcznikami tak mnie pociągnęła do tyłu, że mi rozgięły się palce dłoni, którą trzymałam się tej poręczy ... Mając dwie stopy na pierwszym stopniu wejścia do tramwaju leciałam do tyły dodatkowo ciągnięta jeszcze przez tą cholerną torbę ... I nagle poczułam pchnięcie, wpadłam do tramwaju wraz z torbą, z której wysypały się książki. Pchnięcie było tak silne, że od razu znalazłam się na środku tylnego pomostu... oczywiście na czworaka.., spróbowałam wstać ale nogi miałam jak z waty ... Za mną, okazało się wskakiwał jakiś młody facet, który wepchnął mnie z powrotem do tramwaju. I niby żaden cud, tylko zwykły zbieg okoliczności, ale mechanika (ja już byłam mocno wychylona do tyłu) i siła jaką musiał użyć do tego, jednocześnie też wskakując do tramwaju temu przeczą ... Ja sama za cud tego zdarzenia nigdy nie miałam, dopiero niedawno (analizując to zdarzenie) doszłam do wniosku, że to przecież niemożliwe...
I takich cudów parę przeleciałam w pamięci i oprócz tego, że wszystkie były drastyczne i jeszcze mają jedną cechę wspólną... Ja nigdy się w tych zdarzeniach nie darłam ...tak mam jak jestem w szoku. Może to kurcze trzeba siedzieć cicho, żeby cud się wydarzył..? ))))

03 listopada 2017 22:25 / 2 osobom podoba się ten post
No też pamiętam to wskakiwanie. Miałem do szkoły dwie możliwości - tramwaje 12 lub 27 jadące różną trasą . Przystanki miały oddalone od siebie nieco. Stała młodzież na rogu i filowała jaki jedzie. Potem bieg i oczywiście wskakiwanie. Było to tak normalne, ze nikt z nas nie zastanawiał się nad niebezpieczeństwem. Skończyło się na pewien czas chojrakowanie, kiedy młodziutka dziewczyna straciła obie nogi. Nawet teraz jak o tym piszę, widzę ją w pamięci leżącą pod tramwajem w kałuży krwi. Brrrrrr. Dobrze , ze teraz drzwi są zamykane.
07 listopada 2017 06:24 / 3 osobom podoba się ten post
Andrew

No też pamiętam to wskakiwanie. Miałem do szkoły dwie możliwości - tramwaje 12 lub 27 jadące różną trasą . Przystanki miały oddalone od siebie nieco. Stała młodzież na rogu i filowała jaki jedzie. Potem bieg i oczywiście wskakiwanie. Było to tak normalne, ze nikt z nas nie zastanawiał się nad niebezpieczeństwem. Skończyło się na pewien czas chojrakowanie, kiedy młodziutka dziewczyna straciła obie nogi. Nawet teraz jak o tym piszę, widzę ją w pamięci leżącą pod tramwajem w kałuży krwi. Brrrrrr. Dobrze , ze teraz drzwi są zamykane.

Nie dam Ci polubienia za ten post ... bo ścisnąłeś mi nim tylko żołądek ... Choć wiem, że masz rację to właśnie spodziewając się takich reakcji u innych nie chcę pisać o innych cudach w moim życiu, choć cuda mają tę zaletę, że na końcu mają Happy End. Pewnie opisany przez Ciebie przypadek też taki happy end ma ... tylko Ty ją (tę dziewczynę) spotkałeś  w innym miejscu, czyli nie na końcu...  
09 listopada 2017 14:44 / 6 osobom podoba się ten post
Brak serca, a bez serca to są dwa różne stany i to nie wiem czy nie diametralnie różne... Ja (raczej wszyscy), czyli my mamy ciągle do czynienia z brakiem serca ...
A tak mi to dziś przyszło do głowy i zapisuję żeby mi nie umknęło (to tak na marginesie)
09 listopada 2017 15:54 / 2 osobom podoba się ten post
Miej serce i patrzaj w serce, juz nasz wieszcz zakładał , ze posiadanie serca to nie takie oczywiste.
20 listopada 2017 08:46 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Człowiek jest zero-jedynkowy.Jak jest to jest jeden a jak go nie ma to zero.

Taki tekścik wczoraj przeczytałam-w sam raz do Twojego topiku,Danusiu:)

Prawie 5 miesiecy... od Twojego posta Kasiu63 i... jedno wiem, że my nie rozróżniamy kiedy jesteśmy w układzie zero, a kiedy jako jeden... Nie wiem, czy to nie jest nasz tzw. daremny trud... i nie wiem dlaczego tak bardzo nam zależy na zapamiętaniu "godziny śmierci" (?)...
20 listopada 2017 08:59 / 3 osobom podoba się ten post
Logicznie myśląc,serce to pompa.Tłoczy krew i tyle.Nie ma nic wspólnego z uczuciami.Ktoś kiedyś wymyślił:kocham cię całym serce,mam cię w sercu,itd,itp.Wszystko mamy w mózgu.Ale jak,to poetycko brzmi.
20 listopada 2017 11:20 / 4 osobom podoba się ten post
Helena2311

Logicznie myśląc,serce to pompa.Tłoczy krew i tyle.Nie ma nic wspólnego z uczuciami.Ktoś kiedyś wymyślił:kocham cię całym serce,mam cię w sercu,itd,itp.Wszystko mamy w mózgu.Ale jak,to poetycko brzmi.

Siedlisko uczuć myślisz, że jest w mózgu...
20 listopada 2017 15:27 / 1 osobie podoba się ten post
nowadanuta

:rozmysla: Siedlisko uczuć myślisz, że jest w mózgu... :rozmysla:

Jestem po lekturze"Sekret zdrowia i urody" i chyba muszę zmienić myślenie.
20 listopada 2017 15:32 / 2 osobom podoba się ten post
nowadanuta

:rozmysla: Siedlisko uczuć myślisz, że jest w mózgu... :rozmysla:

W sercu siedza te uczucia najlepsze. Warto je pielegnowac, by bylo zdrowe.
Zlosc pomieszkuje w watrobie i ja psuje.
Taki wyklad o zdrowiu i urodzie w pigulce
27 listopada 2017 18:43 / 4 osobom podoba się ten post
Trochę zajęło mi zastanawianie się nad Twoim postem... Wątroba jest bardzo mało wrażliwa i dlatego czuje dopiero złość, która niestety ją rajcuje... Dlatego otacza się złością, czyli otłuszcza... jeżeli uwzględnimy to, że emocje materializują się w naszym świecie jako tłuszcze... Serce jest mocno powiązane z płucem i też potrafi być "bez serca". Serce (?) i wątroba nie są źródłem uczuć, lubią się nimi otaczać, czy w nich kąpać (?), czyli zatrzymać zamiast pozwolić im krążyć... Nie wiem czy nie powodują powstawanie uczuć i tak (np.) wątroba powoduje złość bo złość ją rajcuje, a ponieważ jest to uczucie jakie jest to ulega destrukcji, której jakby sama chce... Takie ludzie jak my dobrze wiemy co czujemy i czy tego chcemy czy nie, ale nie jesteśmy tu autorytetem... ))))) To do Hawanki...
27 listopada 2017 18:50 / 3 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Trochę zajęło mi zastanawianie się nad Twoim postem... Wątroba jest bardzo mało wrażliwa i dlatego czuje dopiero złość, która niestety ją rajcuje... Dlatego otacza się złością, czyli otłuszcza... jeżeli uwzględnimy to, że emocje materializują się w naszym świecie jako tłuszcze... Serce jest mocno powiązane z płucem i też potrafi być "bez serca". Serce (?) i wątroba nie są źródłem uczuć, lubią się nimi otaczać, czy w nich kąpać (?), czyli zatrzymać zamiast pozwolić im krążyć... Nie wiem czy nie powodują powstawanie uczuć i tak (np.) wątroba powoduje złość bo złość ją rajcuje, a ponieważ jest to uczucie jakie jest to ulega destrukcji, której jakby sama chce... Takie ludzie jak my dobrze wiemy co czujemy i czy tego chcemy czy nie, ale nie jesteśmy tu autorytetem... ))))) To do Hawanki... :-)

I z tego rajcowania ,złośnicy mają żółtaczkę....to tylko tak ,na marginesie.