Kobieta z brodą na Eurowizji

16 maja 2014 12:21 / 5 osobom podoba się ten post
sas-anka

Dla Ciebie może i jest niemożliwe stworzenie takiego związku, ale zapewniam Cię że są ludzie dla których jest to możliwe. Tak samo jak dla niektórych stosunek płciowy w odbyt jest rzeczą nienaturalną a dla większość z Was nie ma w tym nic niewłaściwego. Jak zwiążesz się z osobą na wózku inwalidzkim a nie będzie podjazdu to też nie odwiedzi Cię w szpitalu. To znaczy że nie możecie stworzyć związku partnerskiego?
 
No właśnie rodzi się i tyle. I po co tym tyle mówić i ubierać nieświadomego chłopca w sukienkę. Jak dorosły facet chce sobie założyć spódnice to niech ją sobie założy a nie przebiera swoje dziecko, które wcale nie wyraziło takiego życzenia, bo jeszcze nawet nie umie mówić!

Bardzo skrajne są Twoje wywody i na dodatek próbujesz generalizować. To, że mam w sobie tolerancję dla innych orientacji seksualnych, nie oznacza wcale, że ubierałabym moich synów w sukienki. To, że mam w sobie tolerancję dla innych orientacji seksualnych, nie oznacza, że miałabym siłę znieść ciężar jaki powoduje bycie matką mordercy, dewianta czy nawet kogoś o odmiennej orientacji seksualnej. To, że mam w sobie tolerancję dla innych orientacji seksualnych, nie oznacza..... i można tak wymieniać w nieskończoność.    
16 maja 2014 12:57
sas-anka

Kasiu sama napisałaś że to choroba psychiczna popycha takich ludzi do popełnienia tych czynów i mimo to odwróciłabyś się od swojego dziecka? Jesteś tak tolerancyjna dla obcych a własnego dziecka byś się wyrzekła? Myślisz że ten Trynkiewicz mordował z nudów? Tak powinen być odizolowany..., jest niebezpieczny, ale czy jest winien popełnionych zbrodni?

Sas-anko, nie mozna wszystkiego sprowadzać do wspólnego mianownika i wszystkich "innych" zachowań wrzucać do jednego worka. Są rzeczy na które można patrzeć przez palce, a są takie których tolerować się po prostu nie da.
Nie mogę generalizować, bo nie siedzę w głowie Kasi, ale odnoszę wrażenie że mówiąc o odwróceniu się od dziecka - dewianta miała raczej na myśli nie całkowite wyrzeczenie z typowym krzykiem: nie mam już syna (córki); ale raczej pewnego rodzaju odizolowanie się od życia tego dziecka, drastyczne ograniczenie kontaktów właśnie po to by dać wyraz temu że nie toleruje zachowań które ją rażą, których wyeliminować z psychiki dziecka nie dała rady. Być może doszłoby naleganie na leczenie a w przypadku odmowy lub braku jego efektów kontakty ograniczyłaby zupełnie.
 
(Kasieńko, wybacz że tak piszę, w końcu to Twoja odpowiedź a ja jedynie dopisuję to co -zdaje mnie się - wyczytalam miedzy wersami. Jeśli się mylę - popraw i wybacz "wcinkę"...)
16 maja 2014 13:00 / 1 osobie podoba się ten post
Lili

Sas-anko, nie mozna wszystkiego sprowadzać do wspólnego mianownika i wszystkich "innych" zachowań wrzucać do jednego worka. Są rzeczy na które można patrzeć przez palce, a są takie których tolerować się po prostu nie da.
Nie mogę generalizować, bo nie siedzę w głowie Kasi, ale odnoszę wrażenie że mówiąc o odwróceniu się od dziecka - dewianta miała raczej na myśli nie całkowite wyrzeczenie z typowym krzykiem: nie mam już syna (córki); ale raczej pewnego rodzaju odizolowanie się od życia tego dziecka, drastyczne ograniczenie kontaktów właśnie po to by dać wyraz temu że nie toleruje zachowań które ją rażą, których wyeliminować z psychiki dziecka nie dała rady. Być może doszłoby naleganie na leczenie a w przypadku odmowy lub braku jego efektów kontakty ograniczyłaby zupełnie.
 
(Kasieńko, wybacz że tak piszę, w końcu to Twoja odpowiedź a ja jedynie dopisuję to co -zdaje mnie się - wyczytalam miedzy wersami. Jeśli się mylę - popraw i wybacz "wcinkę"...)

Chciałam też za Kasię odpisać, bo myślę tak jak Ty. Ale może Kasia sama się sprecyzuje.
16 maja 2014 13:06 / 3 osobom podoba się ten post
Lili

Sas-anko, nie mozna wszystkiego sprowadzać do wspólnego mianownika i wszystkich "innych" zachowań wrzucać do jednego worka. Są rzeczy na które można patrzeć przez palce, a są takie których tolerować się po prostu nie da.
Nie mogę generalizować, bo nie siedzę w głowie Kasi, ale odnoszę wrażenie że mówiąc o odwróceniu się od dziecka - dewianta miała raczej na myśli nie całkowite wyrzeczenie z typowym krzykiem: nie mam już syna (córki); ale raczej pewnego rodzaju odizolowanie się od życia tego dziecka, drastyczne ograniczenie kontaktów właśnie po to by dać wyraz temu że nie toleruje zachowań które ją rażą, których wyeliminować z psychiki dziecka nie dała rady. Być może doszłoby naleganie na leczenie a w przypadku odmowy lub braku jego efektów kontakty ograniczyłaby zupełnie.
 
(Kasieńko, wybacz że tak piszę, w końcu to Twoja odpowiedź a ja jedynie dopisuję to co -zdaje mnie się - wyczytalam miedzy wersami. Jeśli się mylę - popraw i wybacz "wcinkę"...)

Lepiej bym tego nie napisała-dziecko nekrofil ,zoofil czy morderca nie mieści sie w moich granicach tolerancji.Dziecko homoseksualista czy lesbijka lub transwestyta tak,bo z taką tożsamościa płciowa przyszło na świat.A mordercą nie rodzi sie nikt.Trynkiewicz tez się morderca nie urodził.Szczerze mówiąc nie chce mi się ju,z nt temat dyskutowac za bardzo bo to bicie piany i powtarzanie wciąż tego samego innymi slowami.Napisałąm jak uważam.Poza tym to wszystko to są tylko nasze "gdybania" -nie stajemy przed takimi wyborami i tak naprawdę to nikt z nas nie wie co by zrobił.......Ide sobie ogródek poplewić,pogoda marzenie:)
16 maja 2014 13:11 / 1 osobie podoba się ten post
emi

Bardzo skrajne są Twoje wywody i na dodatek próbujesz generalizować. To, że mam w sobie tolerancję dla innych orientacji seksualnych, nie oznacza wcale, że ubierałabym moich synów w sukienki. To, że mam w sobie tolerancję dla innych orientacji seksualnych, nie oznacza, że miałabym siłę znieść ciężar jaki powoduje bycie matką mordercy, dewianta czy nawet kogoś o odmiennej orientacji seksualnej. To, że mam w sobie tolerancję dla innych orientacji seksualnych, nie oznacza..... i można tak wymieniać w nieskończoność.    

Nigdzie nie napisałam że wyrazem tolerancji jest ubieranie syna w sukienki. Sprzeciwiam się durnej modzie na promowanie inności, jesteś inny jesteś fajniejszy. Niedawno oglądałam w telewizji śniadaniowej młodych rodziców z maleńkim chłopcem w sukience. Ich syn ma prawo wyboru, opowiadali jak bardzo są otwarci i że będą go wspierać w poszukiwanich tożsamości. Nie wymyśliłam sobie tego... Po co to? Większość urodzonych dzieci czuje zgodność ze swoją płcią. Aby podnieść oglądalność dziennikarze posuną się do wszystkiego, a że wszystko już było, no to teraz wymyślili gender. Jak napisała margolcia, jeszcze chwila i nam heteroseksualnym zacznie się wmawiać że to z nami jest coś nie tak. Człowiek heteroseksualny, monogamista i jeszcze z dziećmi? Ale nuda... A nasze nastoletnie dzieci nasiąkają takimi mądrościami i chłoną jak gąbki.
16 maja 2014 13:11
kasia63

Lepiej bym tego nie napisała-dziecko nekrofil ,zoofil czy morderca nie mieści sie w moich granicach tolerancji.Dziecko homoseksualista czy lesbijka lub transwestyta tak,bo z taką tożsamościa płciowa przyszło na świat.A mordercą nie rodzi sie nikt.Trynkiewicz tez się morderca nie urodził.Szczerze mówiąc nie chce mi się ju,z nt temat dyskutowac za bardzo bo to bicie piany i powtarzanie wciąż tego samego innymi slowami.Napisałąm jak uważam.Poza tym to wszystko to są tylko nasze "gdybania" -nie stajemy przed takimi wyborami i tak naprawdę to nikt z nas nie wie co by zrobił.......Ide sobie ogródek poplewić,pogoda marzenie:)

Od początku wiedziałam że Cię kocham!!! Kurczę, czy to pierwsza oznaka...? Hi hi hi :))))) Ale taką lekką inność mi wybaczysz - mam nadzieję ;)
 
Pogoda jak marzenie, mówisz? A u nas leje i przestać nie zamierza... :(
16 maja 2014 13:12 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Lepiej bym tego nie napisała-dziecko nekrofil ,zoofil czy morderca nie mieści sie w moich granicach tolerancji.Dziecko homoseksualista czy lesbijka lub transwestyta tak,bo z taką tożsamościa płciowa przyszło na świat.A mordercą nie rodzi sie nikt.Trynkiewicz tez się morderca nie urodził.Szczerze mówiąc nie chce mi się ju,z nt temat dyskutowac za bardzo bo to bicie piany i powtarzanie wciąż tego samego innymi slowami.Napisałąm jak uważam.Poza tym to wszystko to są tylko nasze "gdybania" -nie stajemy przed takimi wyborami i tak naprawdę to nikt z nas nie wie co by zrobił.......Ide sobie ogródek poplewić,pogoda marzenie:)

Zwłaszcza, że już kiedyś o tym dyskusja była. Chyba nawet osobny temat o homoseksualizmie jest.
16 maja 2014 13:15
kasia63

Lepiej bym tego nie napisała-dziecko nekrofil ,zoofil czy morderca nie mieści sie w moich granicach tolerancji.Dziecko homoseksualista czy lesbijka lub transwestyta tak,bo z taką tożsamościa płciowa przyszło na świat.A mordercą nie rodzi sie nikt.Trynkiewicz tez się morderca nie urodził.Szczerze mówiąc nie chce mi się ju,z nt temat dyskutowac za bardzo bo to bicie piany i powtarzanie wciąż tego samego innymi slowami.Napisałąm jak uważam.Poza tym to wszystko to są tylko nasze "gdybania" -nie stajemy przed takimi wyborami i tak naprawdę to nikt z nas nie wie co by zrobił.......Ide sobie ogródek poplewić,pogoda marzenie:)

No to się różnimy... ja jako matka nigdy bym nie opuściła swojego dziecka, nigdy.
16 maja 2014 13:17 / 1 osobie podoba się ten post
sas-anka

No to się różnimy... ja jako matka nigdy bym nie opuściła swojego dziecka, nigdy.

Kasia nie napisała, że opuściłaby dziecko, tylko czego by nie tolerowała.
 
16 maja 2014 13:19
Lili

Sas-anko, nie mozna wszystkiego sprowadzać do wspólnego mianownika i wszystkich "innych" zachowań wrzucać do jednego worka. Są rzeczy na które można patrzeć przez palce, a są takie których tolerować się po prostu nie da.
Nie mogę generalizować, bo nie siedzę w głowie Kasi, ale odnoszę wrażenie że mówiąc o odwróceniu się od dziecka - dewianta miała raczej na myśli nie całkowite wyrzeczenie z typowym krzykiem: nie mam już syna (córki); ale raczej pewnego rodzaju odizolowanie się od życia tego dziecka, drastyczne ograniczenie kontaktów właśnie po to by dać wyraz temu że nie toleruje zachowań które ją rażą, których wyeliminować z psychiki dziecka nie dała rady. Być może doszłoby naleganie na leczenie a w przypadku odmowy lub braku jego efektów kontakty ograniczyłaby zupełnie.
 
(Kasieńko, wybacz że tak piszę, w końcu to Twoja odpowiedź a ja jedynie dopisuję to co -zdaje mnie się - wyczytalam miedzy wersami. Jeśli się mylę - popraw i wybacz "wcinkę"...)

Jak można opuścić własne chore dziecko? Można próbować je leczyć, dążyć do tego żeby nikogo nie krzywdziło, starać się o zamknięcie w szpitalu, ale opuścić?
16 maja 2014 13:22 / 3 osobom podoba się ten post
sas-anka

No to się różnimy... ja jako matka nigdy bym nie opuściła swojego dziecka, nigdy.

Nigdy nie mów nigdy....
 
 
 
A tak w ogóle to zaczyna mnie wku.zać ta dyskusja. Nie o to w niej chodziło. Zaczeliśmy o tolerancji i orientacjach seksualnych. Później zaczęła się licytacja kto jest lepszym człowiekiem, chrześcijaninem, teraz matką. Robi się niezdrowa ta dyskusja... 
Jeden podkoszulek i nóż mi wystarczy, wychodzę z tego tematu!!!
16 maja 2014 13:23
wichurra

Kasia nie napisała, że opuściłaby dziecko, tylko czego by nie tolerowała.
 

napisała, stronę wcześniej
16 maja 2014 13:24 / 1 osobie podoba się ten post
emi

Nigdy nie mów nigdy....
 
 
 
A tak w ogóle to zaczyna mnie wku.zać ta dyskusja. Nie o to w niej chodziło. Zaczeliśmy o tolerancji i orientacjach seksualnych. Później zaczęła się licytacja kto jest lepszym człowiekiem, chrześcijaninem, teraz matką. Robi się niezdrowa ta dyskusja... 
Jeden podkoszulek i nóż mi wystarczy, wychodzę z tego tematu!!!

Akurat to wiem na pewno. Lecę do obowiązków, miłego dnia wszystkim:)
16 maja 2014 13:25
sas-anka

napisała, stronę wcześniej

A to sory:)  Tak się nie wgłębiam dokładnie. 
16 maja 2014 13:25 / 3 osobom podoba się ten post
sas-anka

Akurat to wiem na pewno. Lecę do obowiązków, miłego dnia wszystkim:)

Na pewno wiem, że umrę. Reszty nie...
Koniec!!!!!!!