Dojczland naszymi oczami

11 września 2014 13:54 / 3 osobom podoba się ten post
greenandy

Pozwole sie nie zgodzić,widzialam wielu przystojnych Niemców,co do urody Niemek,nie wiem,nie zwracam uwagi...Żywnosc można znalezc dobrą,są sklepy,trzeba tylko troche poszukać...Podejscie do członków rodziny,bywa rózne,ja spotkalam tez prawdziwą troskę i miłośc,a nawet jesli tego nie ma,to chociaz są pieniadze dzieci na opiekunkę,czego w Pl nie ma

Dobrze robisz, że na Niemki nie zwracasz uwagi ). 
Kilku przystojnych Niemców także już widziałam )
11 września 2014 14:48 / 2 osobom podoba się ten post
greenandy

Pozwole sie nie zgodzić,widzialam wielu przystojnych Niemców,co do urody Niemek,nie wiem,nie zwracam uwagi...Żywnosc można znalezc dobrą,są sklepy,trzeba tylko troche poszukać...Podejscie do członków rodziny,bywa rózne,ja spotkalam tez prawdziwą troskę i miłośc,a nawet jesli tego nie ma,to chociaz są pieniadze dzieci na opiekunkę,czego w Pl nie ma

Więź między moją podopieczną a jej wnuczką jest wręcz niesamowita. Widać, ze obie się kochają i wzrusza mnie troska z jaką wnuczka zajmuje się babcią.
 
Co do jedzenia...owszem można znaleźć dobrą, zdrową żywność, jednak rodowici Niemcy,z którymi się spotkałam chętniej sięgają po półprodukty, czy wręcz gotowce.
 
Bardzo mi się podoba,jak np jade sobie rano rowerem i nieznajomi mnie (i nie tylko) z usmiechem pozdrawiają "Morgen". W Polsce to mało spotykane. Pozdrawia i wita się ze znajomymi,sąsiadami....
 
 
 
11 września 2014 22:38 / 2 osobom podoba się ten post
amelka

Dobrze robisz, że na Niemki nie zwracasz uwagi :-)). 
Kilku przystojnych Niemców także już widziałam :-))

Też widziłam kilku przystojnych, mam wrażenie, że panowie w DE są bardziej zadbani, ale wyjątki też się zdarzają:)))
13 września 2014 09:37 / 3 osobom podoba się ten post
Co jeszcze muszę pochwalić w Germanii...? Cała infrastruktura rowerowa. W moim rodzinnym mieście pobudowali piękne autostrady kosztem ścieżek rowerowych. Po prostu je poucinali. W DE jakoś mogą funkcjonować i jedne i drugie. W Pl boję się przejechać na drugi koniec miasta rowerem,tu czuję się na tyle bezpiecznie,ze jak trochę potrenuję przejadę Niemcy wszerz i wzdłuż ;)
16 września 2014 09:00
Jak porównuję sobie Polskę i Niemcy to jest wciąż przepaść - właściwie w każdej dziedzinie. Ale powoli ale sukcesywnie przepaść jest zasypywana. Za jakieś 80 lat ich może dogonimy.
16 września 2014 10:39
Ja też lubię jeżdzić rowerem. Kiedyś śmigałam po moim mieście, bez obaw, że zrobi mi ktoś od tyłu garaż, ale od jakiegoś czasu i po dwóch przygodach kierowcami samochodów, mam stracha. Zrobiło się niebezpiecznie, bo przybyło aut, a ubyło wspólnej przestrzeni do życia. Myślę, że u Niemców od lat funkcjonuje rozssądne planowanie. Zauważcie, gdzie byśmy tutaj nie byli, widzimy, że pamiętali o tym, by ludzie mieli gdzie spacerować, dzieci bawić się bezpiecznie, a rowerem ścieżkami można było zwiedzać okolice albo dojeżdżać do pracy. Nie raz zastanawiałam się dlaczego u nas tego brakło. Może to wina naszych urzędników, których do kupna nowych terenów pod osiedla i biurowce można przekonać łapówką. Nie znajduję innego tłumaczenia. Moje miasto dzisiaj jest tak ciasne, że żyje się tu niewygodnie. Jak tylko się dorobimy, chętnie się stąd wyprowadzimy.
22 października 2014 13:19
Ano roznie tu jest.W zaleznosi od rejonu.Bylam kiedys w innym miejscu i tu mam pozytywna opinie o pobycie .Teraz gdzie obecnie jestem dalabym maly plusik ,a wiekszy minus .Ale kolo nosa mi to lata jak osa.Chociaz zycie jest tu spokojniejsze i nerwosow jest tu mniej, nie mysle nic o naszych pdp -temu nie mozna zaprzeczyc.
23 lipca 2015 13:45 / 7 osobom podoba się ten post
Czasami mi ten Dojczland bokiem wychodzi. Pracujemy przecież ze starymi ludźmi a oni mają często dziwne pojęcie o Polsce. Tutaj gdzie jestem od razu rozumiałam, że Polaków to się nie lubi. I nie szanuje, bo niby po co. "Acha" pomyślałam, sobie po kilkunastu wstawkach dziadka z córeczką do kompletu. Bo kiedy przychodził syn nigdy nie było takiej sytuacji. Dziadek stawał się światowym, kulturalnym facetem. Hehehe chyba dlatego, że jego syn taki jest. Dużo podróżuje, spotyka masę ludzi z różnych kręgów kulturowych a i sam jest bardzo otwartym człowiekiem. Córunia świetnie nadaje się na kapo. Skoro nie ma szacunku dla mnie jako Polki, to nie ma też szacunki dla pdp i rodziny ( czytaj córki ) jako Niemców. I zaczęło się ..... wszystko oczywiście w granicach tzw. kultury i rozsądku.
Córunia widziała mnie w roli służącej. Dla swojego faceta też. No to powiedziałam głośno i wyraźnie - nie jestem służącą, jestem opiekunką. I zaczęłam perfidnie olewać wszystko co należało do córuni. Jej facet, zresztą bardzo miły człowiek, czuł się trochę skrępowany. Summa summarum córcia się wyniosła. Podejrzewam ze po interwencji brata, któremu zależy żeby wreszcie jakaś opiekunka została tutaj na dłużej. Miał ubaw z nas. Córcia od tamtego czasu tylko wpada. Totalnie olałam 2 uroczystości rodzinne. Urodziny wnuczki i urodziny córki. Wnuczki nie znam, złapałam więc rower i sobie wyszłam. A na urodziny córki nie pojechałam. Syn taktownie uznał, że należy mi się wolne. Sam zapakował tatę do auta a po powrocie ja się dziadkiem zajęłam.
Urodzin pdp nie mogłam już olać ale córka pomna moich poprzednich zachowań, sama obsługiwała gości. Ja pomogłam jej przygotować stół, porozstawiać szkło, filiżanki i takie tam pierdoły. Potem powiedziałam jej, że jak będzie mnie potrzebowała, to ma mnie zawołać. Ambitnie się zachowała i nie zawołała. No ale po gościach to już ja musiałam pozbierać. Ona była trochę zmęczona no i bez przesady, przecież to urodziny pdp.
Na początku pdp z córką chcieli na mnie wymusić wykonywanie innych prac. Odmówiłam. Po ich naciskach powiedziałam, że maja kontrakt to niech sobie przeczytają. Dziadek natychmiast warknął z pogardą, że to typowo po polsku. Ja na to, że to typowo po niemiecku, co innego podpisać a czego innego się domagać. Zatkał się a córunię zapowietrzyło. I tak w koło Macieju. Aż przyszedł moment kiedy skończyły się docinki. Pdp w rozmowach telefonicznych wszędzie mnie wychwalał. Nie chodziło tutaj o moje zalety, o nieee !!! ON musi mieć wszystko najlepsze, nawet gdyby to była nieprawda. Echh ta fałszywość po niemiecku.
Syn twierdzi, że pasuję tutaj idealnie. Chyba dlatego, że nie mam kompleksów przed utytułowanym towarzystwem. Bo takie tutaj jest. A ja się zastanawiam "po co mam się męczyć??". Może znajdę gdzieś cichutką babunię albo spokojnego dziadunia którzy "na wejściu" będą szanowali moją pracę
Mam tutaj sporo swobody, rano mogę się obijać prawie do 10oo. Kurcze dla mnie to takie ważne. Już "ustaliłam" jaka jest moja rola. Czasami pdp zapomina o tym i trzeba apiat powtarzać akcję. On nie ma demencji czy jakich innych dziwnych chorób.
Ale taka nasza dola w tym durnym Dojczlandzie.