Nasze hobby #1

30 kwietnia 2013 09:41 / 2 osobom podoba się ten post
Chciałam wrócić do tematu ,,Nasze hobby '' , choć może bardziej pasowałby mój post do tematu ,,Nasze pasje '' , gdyby takowy istniał.Nie warto jednak zaśmiecać forum kolejnym tematem - tu też się osoby zainteresowane pewnie odnajdą.
A chciałabym swój post skierować trochę imiennie , do wichurry ale nie tylko . Pisałaś ,że bywasz w Tatrach bardzo często . Ja wcześniej też dużo czasu na wędrówkach spędzałam i przewędrowałam Tatry wszerz i wzdłuż .Napisz , jeśli możesz co odkrywałaś tam szczególnie cennego dla Ciebie . Dla mnie Tatry to i góry ,i ludzie , i jakaś magia - której zresztą nie znajdziesz na Krupówkach i opowieści z dawnych czasów.
Napiszę i ja jakieś opowieści o górach i ludziach z nimi związanych.I może odezwą się inne pasjonatki i opowiedzą o swoich spotkaniach z Tatrami .
30 kwietnia 2013 10:12
MOZAH aH specjalnie dla Ciebie skopiowane z Wikipedii.

Hobby (pasja, pot. konik) – czynność wykonywana dla relaksu w czasie wolnym od obowiązków. Może łączyć się ze zdobywaniem wiedzy w danej dziedzinie, doskonaleniem swoich umiejętności w pewnym określonym zakresie, albo też nawet z zarobkiem — głównym celem pozostaje jednak przyjemność płynąca z uprawiania hobby.

To odnośnie różnicy pomiędzy hobby a pasją.
30 kwietnia 2013 11:14 / 2 osobom podoba się ten post
Postem , którym reaktywowałam temat ,,Nasze hobby '' chciałam Cię , wichurra zachęcić do dyskusji i wymiany wrażeń z pobytów w Tatrach , gdyż mam wrażenie , że dla Ciebie mają one równie duże znaczenie jak i dla mnie .
03 maja 2013 19:53 / 3 osobom podoba się ten post
Dopiero dzisiaj odczytałam Twoje posty mozah aM.
Aż tak bardzo często nie bywam w Tatrach, bo aż 500km do nich mam, ale w każde wakacje wyjazd przynajmniej dziesięciodniowy jest, czasami 2 razy w wakacje uda mi się wyjechać. Zimą zaczęłam od niedawna Tatry eksplorować, ale na razie jeszcze nieśmiało, najwyżej to do Hali Gąsienicowej dotarłam. Boję się lawin.
Moje ulubione magiczne miejsce to Dolina Chochołowska o świcie, kiedy słońce pada na halę, a ona paruje i robi się cudowne słoneczno-mgielne widowisko. Na Hali urzęduje też mój ulubiony baca Andrzej Gal-Zięba. Zawsze zostaję w schronisku trochę dłużej, niż to plan tras wynosi i spędzam te dni z bacą. Pomagam mu trochę w utrzymywaniu porządku, sprzedaję oscypki, wodę doniosę, a wieczorem obserwuję dojenie owiec. Tylko muchy strasznie gryzą przy tym:) Baca i opowie ciekawą historię i zaśpiewa i pożartuje. Więc to są moje ulubione momenty w Tatrach. Później uwielbiam też schronisko w Starej Roztoce - zawsze ciekawych ludzi tam spotykam. Raz mnie na przykład przydzielono do pokoju dwuosobowego z Żydem z Jerozolimy. Pół nocy przegadaliśmy. A jeżeli chodzi o wyższe partie to bardzo lubię Tatry Zachodnie - bo koziczek dużo biega i ludzi mniej. Lubię usadowić się gdzieś samotnie i obserwować kozice, czekać aż podejdą bliżej. Są płochliwe, ale też ciekawskie, podchodzą bliżej i pozują do zdjęć. Mam też sentyment do Hali Gąsienicowej - cudowne widoki, tylko tłumyn straszne, dlatego ze schroniska bladym świtem wyruszam, żeby chociaż parę godzin sama z górami pobyć.Ogólnie to wszystkie miejsca w Tatrach lubię, może drogę do Moka nie, bo to jak na Marszałkowskiej się czuję:) a i po asfalce chodzić nie lubię.
03 maja 2013 20:09
Wichura, tak pieknie opisalas nasze Polskie gory, az mi dech zaparlo.

Po tym Twoim opisie chyba sie w nie udam, jeszcze tego lata. Do tej pory preferowalam wyjazdy nad morze, ale tego lata zapowiada sie tam niezly tlok. Jade w gory!
03 maja 2013 21:00 / 5 osobom podoba się ten post
A moje Tatry to takie trochę dwukierunkowe przeżycia . Bardziej skały mnie ciągną i ,,luft'' pod nogami .I przestrzenie i to zmaganie się z własnym lękiem i zmęczeniem .A moje drogi? Różne - ale najbardziej utkwiła mi w pamięci wyprawa z centrum Zakopanego do Morskiego Oka przez Zawrat i Szpiglasową Przełęcz.Obie przełęcze ponad 2000m, kiedyś łańcuchy były na podejściu pod Zawrat - nie wiem , jak teraz.A schodząc ze Szpiglasowej miałam wierzchołek Mnicha pod sobą -niesamowite wrażenie , bo kolor ma brunatnobrązowy , niczym habit mnicha . Zaś Morskie Oko z góry ma kolor atramentu- granatowy pośrodku i przechodzący w jasnoniebieski przy brzegach . Przez Szpiglasową mało ludzi chodzi -podejście od Pięciu Stawów nieciekawe bo taki niby łupek i chwyty średnio pewne choć to szlak a nie prawdziwa wspinaczka .W 9 godzin tę trasę zrobiłam - teraz by się już nie dało .I wszystkie dręczące myśli zostają na dole , w świecie , który je wywołał a tam , w gorze jest się wolnym i niezafałszowanym . Wysokie góry bezlitośnie odsłaniają naturę człowieka uczą prawdy o sobie i pokory . Znalazlam też dla siebie inne oblicze gór - gdzie przeszłość i terażniejszość tworzą jedność - ale o tym może kiedy indziej . Wichurra , napisz cos jeszcze - to byla prawdziwa przyjemność czytać Twoj post i może jeszcze ktoś sie do tego przeżywania Tatr dołączy i pokaże nam jeszcze inne ich oblicze .
03 maja 2013 22:36 / 2 osobom podoba się ten post
Nie mam talentu do opisywania niestety:)
A Twoje przeżycia są mi także znane - to oczyszczenie psychiczne, pokonywanie samego siebie, ileś tam godzin, kiedy człowiek się wyłącza totalnie i liczy się tylko tu i teraz i danie kolejnego kroku:) Nie zawsze jest ciężko, ale i momenty kiedy jest są fajne. Tym większa później radość z osiągnięcia celu i pokonania swojej słabości. Zawsze kiedy wracam z gór, czuję się lepszym człowiekiem. Bardziej wrażliwym i na przyrodę i na drugiego człowieka.
Twoja opisana traska całkiem, całkiem. Ja tyle na raz to nie robię:) Mieszkam zawsze w schroniskach. Po pierwsze żeby bliżej przyrody i z dala od Zakopanego było, a po drugie dla wygody. Rano wczesnie wstaję i już jestem w górach i mogę tłumy wyprzedzić.
Szpiglasową to zawsze robię z drugiej strony - wychodzę z Moka i schodzę do 5Stawów. Chociaż niby powinno się schodzić łatwiejszym wariantem, ale mi jakos wygodniej właśnie tak. Z tych ambitniejszych szlaków to jakoś Orlej się nadal boję. Byłam na Kozim, na Krzyżnem, na Granatach, na Zawracie, ale żeby tak przejść szlak wzdłuż to mi odwagi brak. Może dlatego, że chodzę po górach raczej sama i nie ma mnie kto zdopingować:) Z tych bardziej niebezpiecznych też Świnicę, Kościelec i Rohacza mam za sobą. I te szczyty, przełęcze są superowe, widoki niezapomniane, satysfakcja z pokonania siebie, ale jednak wolę w górach te magiczne momenty jak na przykład pogodę zaraz po deszczu, kiedy słońce i wiatr przeganiają mgłę i chmury i takie bajowe widoki się tworzą. Albo kiedy stado kozic zobaczę, czy rodzinkę świstaków mogę poobserwować:)
Bardzo interesuje mnie też historia odkrywania Zakopanego, historia pierwszych przewodników tatrzańskich - zytam namiętnie wszystkie książki na ten temat, jakie mi w ręce wpadną i czasami czuję się jak Klimek Bachleda (mój idol).
Co mnie w Tatrach denerwuje? Przypadkowi ludzie, którzy przyjechali na wczasy, wypuścili się w góry a nie są wcale do tego przygotowani i nie mają za grosz kultury. Dzwonią więc ze szczytów i opowiadają znajomym jakie to szczyty właśnie zdobyli. Oczywiście wydzierają się przy tym niemiłosiernie. Rzucają butelki po wodzie, puszki po piwie gdzie popadnie i jeszcze sa oburzeni, że w parku nie ma koszy na śmieci. Już po 1/3 drogi na Moko powłóczą nogami i głosno narzekają, że to taki trudny szlak. Ciągną na siłę wyjące dzieci za sobą. No sceny iście dantejskie się czasem w Tatrach rozgrywają.
03 maja 2013 22:59
margolcia

Wichura, tak pieknie opisalas nasze Polskie gory, az mi dech zaparlo.

Po tym Twoim opisie chyba sie w nie udam, jeszcze tego lata. Do tej pory preferowalam wyjazdy nad morze, ale tego lata zapowiada sie tam niezly tlok. Jade w gory!

W razie jakichś pytań - np. o noclegi, polecane trasy to służę chętnie pomocą. 
03 maja 2013 23:05 / 1 osobie podoba się ten post
A Orlej to zrobiłam część - do Granatów i schodziłam żóltym na Czarny Staw Gąsiennicowy ale nawet tę część na 2 razy podzieliłam . No i na Orlą samemu się nie idzie - to nierozsądne i niebezpieczne . Tam w paru miejscach idzie się trawersami z ubezpieczeniem łańcuchami ale i tak powietrze pod nogami wrażenie robi . Mnie chyba było najtrudniej na Kozim- tam taka przełączka po trawersie jest i ze 3 metry drabinki - do dziś pamiętam .A raz porządnie złamałam prawo- poszliśmy na Żółtą Turnię choć nie wolno było ale się udało.Kiedyś była taka baza studencka na Cyhrli niedaleko Siedmiu Kotów . Przez Psią trawkę albo trochę lasami wychodziło się na Murowaniec a to już punkt startowy do wielu tras .
Co do ludzi Tatr -Klimek Bahleda to nie tylko Twój idol.Ja nawet na Kasprusiach jego dom znalazlam i grób na nowym cmentarzu bo na Pęksów Brzysku miejsca dla Niego nie znależli .A to człowiek niezwykly był. Zresztą to temat na następną opowieść - i o KS. Stolarczyku i Chałubińskim i Sabale , i o Matei i wielu innych
03 maja 2013 23:09
No to mamy na serio duzo wspólnego - na Żółtą też szłam z kolegą, ale pod Wierchem pod Fajki burza nas złapała i zrezygnowalismy z dalszej drogi:) Ale chodzenie poza szlakami kusi, oj kusi - chociaż wie, że to dla przyrody złe.
A grób Klimka za każdym razem odwiedzam i znicze palę.
03 maja 2013 23:10
Wichurra i Mozah podziwiam Was..... z waszych opowiadań widać,że Wy żyjecie tymi klimatami...że góry to Wasza pasja:):):)
03 maja 2013 23:17 / 1 osobie podoba się ten post
No , Żółta przez te porosty to po deszczu samobójstwo - tak jest ślisko . Ale nam się udało . Ja raczej z tych szanujących prawo jestem ale cóż- młodość to był piękny czas....choć głupich pomysłów nie brakowało . Fajnie powspominać z kimś , kto też tam był.....Jutro coś znowu skrobnę - może tym razem o ,,moich dolinach''.Dobranoc !
03 maja 2013 23:22 / 1 osobie podoba się ten post
Bardzo chetnie skorzystam, chcialabym Cie prosic o ulozenie takiej trasy dla laika w temacie gory, zaczynajac od poludniowego-zachodu Polski po kolei, powolutku co warto zobaczyc, gdzie zatrzymac sie na noc. Czy byloby to mozliwe? Wiem, ktos powie kup sobie przewodnik, ale ja wiem ze to nie to samo, tam sa suche informacje, bez zycia.

Czytam Ciebie i Mozah i jestem w gorach cos niesamowitego. Dziekuje Wam.
03 maja 2013 23:32
Ja tylko w Tatrach jestem obeznana, więc jeżeli chodzi o południowy-zachód Polski, czyli jak mniemam Karkonosze, Sudety to nie pomogę. Byłam, ale specjalistą się nie czuję. Jezeli chcesz żeby taki wypad w Tatry ułozyć, to napisz cos o swojej kondycji, mniej więcej o oczekiwaniach, a coś pomyślę:)
04 maja 2013 14:31 / 7 osobom podoba się ten post
Wysokie Tatry to szczególny świat . Każdy komu góry nie sa obojętne znajdzie dla siebie cząstkę , która jest bliska jego sercu . Wschód slońca , mgły ścielące się w dolinach , skaliste turnie.Ale nawet piarżyste doliny , pionowe ściany czy skalne zerwy tak naprawdę nie są puste - ktoś kiedyś wypełnił je radością i smutkiem , smakiem sukcesu i goryczą porażki . Tatry zabrały spore żniwo - ale takie są góry.
Jest szczyt w Tatrach , zwany Zamarłą Turnią .W pobliżu biegnie Orla Perć ale omija wierzchołek .Chyba z żadnym miejscem w Tatrach nie wiąże się tyle legend i nigdzie nie zdarzyło się tyle tragedii .Południowa ściana ma 140 metrow i opada pionowo do Dolinki Pustej .To miejsce długo było wyzwaniem dla taternikow z początkow 20 wieku - pokonano ją latem 1904 ale ściana wcąż zbierała ofiary .Wśród nich był plastyk M. Szczuka i dwie siostry Skotnicówny -bardzo zdolne taterniczki, 16 i 18 letnie dziewczyny i wielu innych.A legendy ? Mówiono o białym motylu- kto miał go zobaczyć -ten nie wróci z gór , o Białej Damie spod Zamarłej Turni- Smierci z twarzą zasłoniętą welonem , o widmie Brokenu .Kto zobaczy Widmo Brokenu - czyli swój ogromny cień z tęczową aureolą na poniżej leżących chmurach umrze w górach .Ale trzykrotne spojrzenie odczyniać miało klątwę . Nocą ponoć wspinają się na ścianę duchy zmarłych tam taternikow .
Legendy - legendami , ale jest jakaś magia tej góry . Widziałam tę ściane z daleka , schodząc oznakowanym szlakiem i dreszcze chodziły po plecach .
Wysokie góry zawsze będą zbierać żniwo a ludzie zawsze będą tam iść - wiedząc jakie jest ryzyko .George Mallory , wybitny himalaista , zapytany po co chodzi w góry odpowiedział : ,,Bo one po prostu są ''Zginął potem podczas próby zdobycia Everestu.A Jerzy Kukuczka ,Zdobywca Korony Himalajów , człowiek głęboko wierzący , modlił sie słowami : ,,Od śmierci w dolinach zachowaj nas Panie ''.Zginął i pozostał w górach , w Himalajach .
Góry istniały tysiąclecia i będą istnieć nadal , ale o ich magii chyba można mówić wtedy , gdy pojawią się tam ludzie którzy są zdolni odbierać te wrażenia i część siebie tam zostawiać .