mam leżącego pacjenta z transferem. ale to od niedzieli, także na razie mogę jedynie rozmyślać jak to będzie i się stresować
mam leżącego pacjenta z transferem. ale to od niedzieli, także na razie mogę jedynie rozmyślać jak to będzie i się stresować
Musisz wykonywać transfer?Czy tylko lezy w łózku?
Nie ma liftu.
Jest tylko lóżko dobre. Resztę robię sama.
Mam już dość pełnych pampersów dlatego że on cięzki jest i że na boku sam nie uleży mimo poduszek potrzymujących plecy.
Kręgosłup mnie nie boli bo łóżko poziomuję do swojego wzrostu. trochę bolą mnie ręce.
Firma mi powiedziała że nie trzeba transferów a na miejscu okazało się że trzeba. Robię to z żoną jego. I jak przychodzi mężczyzna go kąpać to pomagam też. Mam problemy też z podciągnięciem go wyżej na lóżku mimo że jest specjalistyczne z pilotem.
Po prostu firma wpakowała mnie w kanał - piszę to otwarcie i mam w d. konsekwencje. Zresztą przejechałam sie już po koordynatorce z PL.
Ja podnosiłam nogi łóżka ,opuszczałam głowę,stawałam nad głową Pdp i tak ''z górki'' było mi łatwiej.
Miałam pacjenta po wylewie (i innych długotrwale leżących) ale że to w PL no to inna bajka (tapczan , stara kanapa, mój czas u podopiecznego to około 2 godz/dzień - ale przed odleżynami strzegł Bóg !!! :) ) jak coś- to służę radą - czy wiesz jak bez wysiłku przewrócić ciężkiego pacjenta na bok? a jeśli nie może leżeć na boku - może pod materac wsuń wałek ( z koca ) lepiej przytrzyma niż poducha za plecami . życzę cierpliwości - bo jak choroba "puszcza " kolejne sparaliżowane części ciała to pacjenci bardzo cierpią i mogą stać się ...trudni.
Też to znam i tak stosuję. Biorę go nad głową pod ramiona - i co z tego jak mi sił brak?
Jak jest jego żona to robimy razem, jak nie ma to raz mi się poszczęści samej a inym razem ani milimetr nie ruszę...
Też to znam i tak stosuję. Biorę go nad głową pod ramiona - i co z tego jak mi sił brak?
Jak jest jego żona to robimy razem, jak nie ma to raz mi się poszczęści samej a inym razem ani milimetr nie ruszę...