Sylwunia-dokładnie wiem o czym mówisz...miałam takie miejsca,ze po przyjeździe musiałam sie położyć i zasnąć ,aby nie widzieć tego, w co wpakowała mnie firma( nie ta moja obecna,co do której nie mam żadnych zastrzeżeń)...a po przebudzeniu chciało mi się wyć...kochana,też tak mówiłam wówczas" to mój ostatni wyjazd...nie muszę!!!...", Od tamtych,chyba nie przesadzę,jeśli powiem traumatycznych przeżyć minęło 4-5 lat i ciągle pracuję

Ale nigdy,przenigdy nie wróciłam drugi raz do miejsca, które mnie dołowało, a bywało,że zerwałam kontrakt w trakcie...tak było trzykrotnie...jeden kontrakt w Holandii zerwałam po dwóch dniach...niestety... zadzwoniłam do firmy i wyjaśniłam jakim nieporozumieniem było wysłanie mnie w to miejsce. Firma nie obraziła się, a nawet myślę,że mają pewien szacunek względem mnie,chociaz dwukrotnie zerwałam przedterminowo kontrakt...myślę ,iż poprzez moje radykalne decyzje mogli dostrzec,iż wiem czego chcę i na co nikomu nie dam nigdy przyzwolenia. Do dziś mam dobry image w tej firmie,chociaż od czterech lat pracuję z inną, a mogłam przekonać się o tym wiosną,gdy potrzebowałam na cito dodatkowego wyjazdu na zastępstwo...otrzymałam od "ręki" i w ciągu kilku dni byłam na wyjeździe... Po co piszę Ci o tym Sylwunia?... po to ,abyś nie poddawała się, zmień po prosty podopiecznego,zadzwoń do firmy i powiedz ,że nie odpowiada Ci to miejsce i nie możesz pozwolić sobie na to, aby Twoja psychika legła w gruzach,gdyż po jakimś czasie nie będziesz w stanie wyjeżdżać, a ponieważ to jest Twoja profesja i źródło utrzymania więc sama musisz zadbać o to ,aby Twoje poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny nie szwankowały. Gdyby nie te radykalne posunięcia,to już dawno zrezygnowałabym i żyła teraz w dziadostwie dzięki polskiej polityce,albo byłabym rozgoryczoną,sfrustrowaną "opiekunką", która zawsze jest ze wszystkiego i wszystkich niezadowolona... a moje maile choćby na tym forum byłyby zawsze pełne sarkazmu i złośliwości w stosunku do tych, którzy są zadowoleni z życia i mają satysfakcję ze swojej pracy

Kochana,zachęcam Cię z całego serca, bądź asertywna...nie bój się mówić "nie! nie zgadzam się!..."i nie rezygnuj...nasza profesja w dobie kryzysu i bezrobocia ,to prawdziwa perła... Pozdrawiam Ciebie i całą forumową rodzinkę;-)