ewa59A co powiecie na taką sytuację.....zmienniczka przywozi ze sobą zdrowa żywność, różne mąki oprócz pszenicznej, orzeszki, suszone owoce i inne pierdolety.Jestem w stanie ja zrozumieć chociaż odżywia się zupełnie inaczej niż ja....ma większą świadomość co zdrowe a co nie i nie robi z siebie " śmietnika " jak to ona mówi....Ale po jaką cholerę podtyka te swoje placuszki i inne specjały Pdp, która bardzo chętnie kosztuje tych wszystkich wynalazków i pyta czy jutro też będą takie pyszności....nie twierdzę, ze jej to nie smakuje ale hausgeld jest bardzo skromny zawsze i ta chęć jedzenia zdrowo wynika też z jej skąpstwa....ja nie wożę ze sobą jedzenia i nie mam najmniejszego zamiaru....jem to co kupię za skromny budżet czyli z najniższej półki. Jadę tam w niedzielę i cieszę się, ze tylko na miesiąc.
Jak chce się żywić według jakiejś tam diety, niech se wozi zdrową żywność, częstuje Pdp to niech częstuje,a jak Pdp chce tak jadać jak ona jej proponuje to niech daje na to kasę, powiedzieć jej to i już.Sama dla siebie przywożę z reguły trochę przypraw , jakieś kasze ,musztardę polską i kiełbasę swojską ,jak jest zimno,chociaż teraz nie przywiozłam ,ale przywiozłam grzyby suszone,bo lubię dorzucić do potraw. Na tej mojej dawnej szteli ,tej fajoskiej zdarzało mi się przywieź drobne prezenty , właśnie w postaci pysznych wędlin i cukierków dla Any typu zozole musujące,kukułki i raczki ,w których zakochała się Ana i wszystkim opowiadała,że najlepsze bonbony to są w Polsce.
.Ale tam była diametralnie inna sytuacja ,byłam bardzo doceniana i nie tylko przez rodzinę,ale także zaprzyjaźnionych sąsiadów i dlatego czasem coś przywiozłam w prezencie,bo mi było najnormalniej w świecie łyso.
. Tutaj przyjeżdżając pierwszy raz przywiozłam trochę czekoladek dla Pdp typu malaga,mieszanka krakowska,jakieś Michałki, dosłownie po parę sztuk,a i tak się okazało,że babcinka bez cekuladkami nie przepada i wszystkie praktycznie skonsumowała Gabryśka wpadając do nas , więc nie wożę , oprócz tego co napisałam wyżej .