Moje życie na obczyźnie i praca w Altersheimie

18 lutego 2015 19:43 / 4 osobom podoba się ten post
PHK-podoba mi się prawdziwość w twoich wpisach. To coś więcej niż tylko ładny język, który masz. W tym co piszesz czuję także cześć ciebie. Nawet jeśli jest to dołujące, tak jak twój ostatni wpis, to czuję, że jest prawdziwy i dlatego cenny. Dla mnie jest dołujący-tam gdzie go zrozumiałam, bo w wielu momentach po prostu go nie rozumiałam. Nie wiem czy to dlatego, że dzieli nas różnica wieku, czy może z jakiś innych przyczyn, ale nie orientuję się w części rzeczy o których napisałaś, a mimo to, mam poczucie, że biorę coś dla siebie z twojego wpisu. Sądzę, że mogę coś z niego wziąć dla siebie właśnie dlatego, że jest autentyczny.
Sama nie mam jeszcze dzieci, nie mam więc doświadczenia, mimo to jednak pozwolę sobie napisać, że bardzo mądrze napisałaś PHK o dzieciach-że są jak strzała- tak krótko ma się kontrolę nad tym co można im przekazać, potem, tak jak z strzałą, ich lot kształtowany jest przez środowisko (powietrze, które strzała przecina) i przez ich wewnętrzny potencjał.
Dziękuję ci, że dzielisz się sobą na tym forum i, że ja mogę z tego zaczerpnąć:):).
18 lutego 2015 20:46 / 6 osobom podoba się ten post
PHK, czytam twoje wpisy i bardzo mi się podobają, bardzo realistycznie podchodzisz do rzeczywistości, jesteś dzielna i odważna, to co najgorsze to to już za tobą, a to co najlepsze przed tobą, aby Bozia dała ci ZDRÓWKO.....i jeszcze więcej....
Wiem, jak to jest być samotną matką, i jak pracować w Altercheimie bo, pracowałam w 4- ech, po parę dni i było baardzo ciężko, bo jak przychodziłam do pracy to nikt mi niczego nie pokazywał, tylko karteczka z nazwiskami na której bywało aż 17 nazwisk i do mycia, karmienia, zmiany pościeli, a potem na kompa , plecy miałam mokre, co niektórzy wymazani gównem od stóp do głów, a i rano wózek prawie pusty, szkoła życia w takim państwowym Alter......Trafiłam potem do AWO i tam przez pierwsze 2 dni mi pokazywano, fajny szef, pracy nie brakowało, ale o niebo lepiej, jednego dnia dostałam uczennicę, miałam też pół godz rozmowy z depr. pcjentem szok....muślałam, że połamię język...ale się udało super..
Tam mogłabym pracować, ale stwierdziłam ,że za stara już jestem.. i bardzo tęskniłam za Polską
Pozdrawiam
18 lutego 2015 21:17 / 3 osobom podoba się ten post
Mam nadzieję często czytać posty na Twoim blogu. Na pewno będą dużą pomocą dla osób, które chcą w przyszłości spróbować swoich sił w ośrodkach opiekuńczych. Pokazujesz wszystkie blaski i cienie tej pracy, bez upiększaczy, ale i bez niepotrzebnego straszenia. Myślę, że to rzetelna analiza Twoich osobistych odczuć. Czekam niecierpliwie na kolejne wpisy ;)
19 lutego 2015 22:50 / 22 osobom podoba się ten post
Lubię przychodzić do pracy. Jest intensywnie,ale nigdy tak samo. To praca z chorymi ludźmi i zawsze wszystko może się zdarzyć. Oprócz pielęgnacji przytrafiają  się różne sytuacje. Każda z osób jest indywidualną, odrębną jednostką. Ma swój charakter, upodobania, fochy i żarty. Kiedy przychodzę do pokoju, zawsze pukam, bo mam świadomość, że te cztery ściany, to ich mini dom, a ja tam jestem tylko gościem do pomocy. Jedne osoby się bardziej lubi inne mniej. Zawsze kiedy się wkurzam o coś, myślę sobie...spokojnie, to ona..on jest na wózku, nie ja. Jaka ja bym była, wiedząc, że nie mam domu, rodziny, jestem niesprawna i zdana na czyjąś łaskę, by wytrzeć sobie pupę?Może klęłabym jak szewc i rzucała brudnymi pieluchami?? Nie wiem, ale wiem, że Ci ludzie mimo wszystko są wdzięczni. U nas w pracy zapanowała grypa. Kilka osób poszło jednocześnie na zwolnienie lekarskie. Trafiło mi się kilkudniowe zastępstwo na innym piętrze. Dziś, jedna z osób, tych bardziej niedostępnych, zawołała mnie przed snem, wyściskała za ręce dziękując za wsparcie i poczęstowała ciastem w prezencie. Ktoś inny też kazał pozdrowić i podziękować. W takich chwilach mam banana na twarzy i myślę sobie...o rany jak fajnie. Lubię robić dobrze to co robię i mieć satysfakcję, a kiedy dochodzi do tego jeszcze czyjaś bezinteresowna wdzięczność, to robi mi się ciepło na serduchu. Nie ma takiego wilka, którego nie da się oswoić, no chyba, że choroba postępuje tak bardzo, że nie ma już kontaktu. W jednym z pokoi kobieta wyrzucała mnie z krzykiem. Siadłam z boku na krzesełku z uśmiechem, czekając aż się uspokoi i mówiłam, że tylko chce jej pomóc, jeśli mnie potrzebuje. Czekałam cierpliwie parę minut i się uspokoiła. To była jej pierwsza reakcja na nową twarz. Ci ludzie żyją swoim rytmem i nie lubią zmian. Zmiana jest dla nich stresem i ja to rozumiem. Oni są tam cały czas, ja tylko pracuję. Między sobą trudno się im zintegrować. Czasem są we dwoje w jednym pokoju i prócz grzecznościowej wymiany zdań nie utrzymują z sobą kontaktu. Jeden myśli, że ten drugi jest chory, a on sam tylko trochę.Czasem obgadują się nawzajem lub mówią na inny personel do mnie.Pewnie na mnie mówią do innych. Są tacy, którzy zupełnie nie wychodzą z pokoju, bo mają swój świat i nie chcą się zadawać z innymi. Są inni, którzy zachowują się jakby udzielali audiencji i mieszkali w hotelu z serwisem. Wszystko to jest bardzo ludzkie, co jeszcze bardziej przypomina, że to praca z ludźmi i należy ich szanować, a nie tylko obsługiwać bezosobowo i byle szybciej. Każdy z nich kiedyś był sprawny, młody i miał marzenia, o czym czasem przypominają fotografie na ich ścianach. Na zewnątrz to tylko powłoka, a w środku wciąż jesteśmy tacy sami. Życie zaś płynie zbyt szybko i być może za chwilę i ja będę babcią w heimie. Nie chciałabym wtedy, by ktoś wykorzystywał moją ułomność i bezsilność traktując mnie jak przedmiot.
19 lutego 2015 22:57 / 1 osobie podoba się ten post
BOZE JAKAS TY CIERPLIWA JESTES I DOBRY Z CIEBIE CZLOWIEK ,NIE JEST LATWO W TWEJ ROBOCIE ZACHOWAC SERCE,BRAVA I JESZCZE RAZ BRAVA!!
19 lutego 2015 23:01
slonecznie

PHK-podoba mi się prawdziwość w twoich wpisach. To coś więcej niż tylko ładny język, który masz. W tym co piszesz czuję także cześć ciebie. Nawet jeśli jest to dołujące, tak jak twój ostatni wpis, to czuję, że jest prawdziwy i dlatego cenny. Dla mnie jest dołujący-tam gdzie go zrozumiałam, bo w wielu momentach po prostu go nie rozumiałam. Nie wiem czy to dlatego, że dzieli nas różnica wieku, czy może z jakiś innych przyczyn, ale nie orientuję się w części rzeczy o których napisałaś, a mimo to, mam poczucie, że biorę coś dla siebie z twojego wpisu. Sądzę, że mogę coś z niego wziąć dla siebie właśnie dlatego, że jest autentyczny.
Sama nie mam jeszcze dzieci, nie mam więc doświadczenia, mimo to jednak pozwolę sobie napisać, że bardzo mądrze napisałaś PHK o dzieciach-że są jak strzała- tak krótko ma się kontrolę nad tym co można im przekazać, potem, tak jak z strzałą, ich lot kształtowany jest przez środowisko (powietrze, które strzała przecina) i przez ich wewnętrzny potencjał.
Dziękuję ci, że dzielisz się sobą na tym forum i, że ja mogę z tego zaczerpnąć:):).

CZESC SLONECZNIE ,NO I JAK JUZ WYJECHALAS DO PRACY ,DAWNO CIE NIE WIDZIALAM,JA RZADZIEJ WCHODZE NA BLOGA,MAM KARE ZE SIE NIE UCZYLAM NIEMIECKIGO I OBIJALM SIE NIE JAK KOL CO TAK PIEKNIE PISZE,CZYLALM ROMANSE I SLUCHALM MUZYKI PRZZNAJE SIE !!!!


 


Wyłącz Capslock! Moderator

20 lutego 2015 22:31
slonik

CZESC SLONECZNIE ,NO I JAK JUZ WYJECHALAS DO PRACY ,DAWNO CIE NIE WIDZIALAM,JA RZADZIEJ WCHODZE NA BLOGA,MAM KARE ZE SIE NIE UCZYLAM NIEMIECKIGO I OBIJALM SIE NIE JAK KOL CO TAK PIEKNIE PISZE,CZYLALM ROMANSE I SLUCHALM MUZYKI PRZZNAJE SIE !!!!


 


Wyłącz Capslock! Moderator

Nie, wyjeżdżam w przyszłym tygodniu. Ale Słonik-proszę nie pytaj o to tutaj i nie pisz tutaj z rzeczami nie związanymi z tym blogiem tutaj, bo to jest blog koleżanki i nie chcę jej opowieści zaśmiecać. Jak coś pytaj w "Na wyjeżdzie" albo gdzieś indziej.
23 lutego 2015 21:45 / 20 osobom podoba się ten post
Niemiec....Wróg, ale swój jak mówią Kargule i Pawlaki. Od dzieciństwa karmiono mnie opowieściami o wojnie i chowano na serialach o Czterech Pancernych i Hansie Klosie. Potem przyszły czasy DDR, gdzie Niemcy i to te wschodnie kojarzyły się z czekoladami, kawą i pełnymi sklepami. Reich po Zachodniej Stronie Berlina to był już raj nie z tej ziemi i świat zza żelaznej kurtyny. Czasem do mojej szkoły przyjeżdżali uczniowie z DDR na wymianę, ale u nas na wszystko mówili tylko Scheiße. Jestem dzieciakiem wychowanym na antyniemieckiej propagandzie.Jeśli Niemcy, to tylko jako zarobek, socjal, gastarbeiterzy i inne banialuki. W czasach bycia opiekunką nieraz musiałam wysłuchiwać, że papa nach Polen maschiren i oglądać zupełnie inną wersję historii w TV. Niestety euraski smakują i dumę polską chowa się do kieszeni.
Na emigracji trzeba się pozbyć tych wszystkich stereotypów pt. to jak to Twój dziadek na wojne krew przelewał, a ty teraz hitlerowcom tyłki podcierasz? Ano podcieram, bo ja kocham swój kraj, ale historia jest tylko historią, a ja żyję tu i teraz. Świat się zmienił, zrobiliśmy się globalną wioską, mamy UE i multi kulti. Szanuję dziadka, ale nie ja jestem od rozliczania, co ten człowiek, którym się opiekuje robił 70 lat temu, tylko Ten na Górze. Mam taką świadomość, że nie wszyscy grali w orkiestrze, choć wielu tak mówi... By wyjechać za granicę potrzeba otwartości i tolerancji w szerokim znaczeniu tego słowa. My mamy w oczach innych przerysowaną religijność, oni tradycje, których nie rozumiem, ale traktuje jako ciekawostkę. Nigdy nie będę Niemką, choć to słowo jest coraz bardziej niewyrażne.Niemcy stały się krajem pełnym obcokrajowców.Wielu z nich urodzilo się tutaj, jednak zdradza ich kolor skóry i rysy twarzy.Mało jest teraz 100% Niemca w Niemcu.To też pozwala mi się czuć swobodniej. Moi niemieccy koledzy to włosi, turczynki, polki, peruwianki, węgierki, chorwatki i rumunki. Każdy z nich mieszka tutaj obok mnie i uczciwie pracuje płacąc podatki na tej kraj. Nie jestem, aż tak mega tolerancyjna.Unikam cyganów, ludzi wyznających islam, kobiety w czadorach.Odstarszają kobiety z ciemnymi karnacjami twarzy z 6 rozkrzyczanych dzieci stojących w arbeitsamt po zasiłek nie znające słowa po niemiecku, lub buszujące stadami o 11.00 rano po Lidlu. Lubię mieć kontakt z ludźmi, co są ambitni, rozwijają się i próbują znaleść się w tym kraju, a nie tylko przeżyć. Wielu z moich znajomych Niemców ma rodzinę bądź koleżankę w Polsce.Znają nasz kraj, szanują kulturę i nie ma w nich uprzedzeń.Nie są może tak wylewni i szczerzy, ale to kwestia wychowania. W rodzinach niemieckich, nikt babci się na szyje nie rzuca, zaś ona nie przytula i nie mówi kocham.Dlatego miedzy inni my jako opiekunki jesteśmy tak lubiane, bo my potrafimu okazywać uczucia.Tylko ta nasza zawiść i podejście....nic tak nie cieszy jak krzywda sąsiada.... Ludzie są albo źli albo dobrzy, głupi albo mądrzy, prostacy albo na poziomie i tego się trzymam. Ktoś jest chory, starszy, potrzebuje pomocy i tyle.Narodowość nie ma znaczenia.
23 lutego 2015 21:50 / 2 osobom podoba się ten post
PHK

Niemiec....Wróg, ale swój jak mówią Kargule i Pawlaki. Od dzieciństwa karmiono mnie opowieściami o wojnie i chowano na serialach o Czterech Pancernych i Hansie Klosie. Potem przyszły czasy DDR, gdzie Niemcy i to te wschodnie kojarzyły się z czekoladami, kawą i pełnymi sklepami. Reich po Zachodniej Stronie Berlina to był już raj nie z tej ziemi i świat zza żelaznej kurtyny. Czasem do mojej szkoły przyjeżdżali uczniowie z DDR na wymianę, ale u nas na wszystko mówili tylko Scheiße. Jestem dzieciakiem wychowanym na antyniemieckiej propagandzie.Jeśli Niemcy, to tylko jako zarobek, socjal, gastarbeiterzy i inne banialuki. W czasach bycia opiekunką nieraz musiałam wysłuchiwać, że papa nach Polen maschiren i oglądać zupełnie inną wersję historii w TV. Niestety euraski smakują i dumę polską chowa się do kieszeni.
Na emigracji trzeba się pozbyć tych wszystkich stereotypów pt. to jak to Twój dziadek na wojne krew przelewał, a ty teraz hitlerowcom tyłki podcierasz? Ano podcieram, bo ja kocham swój kraj, ale historia jest tylko historią, a ja żyję tu i teraz. Świat się zmienił, zrobiliśmy się globalną wioską, mamy UE i multi kulti. Szanuję dziadka, ale nie ja jestem od rozliczania, co ten człowiek, którym się opiekuje robił 70 lat temu, tylko Ten na Górze. Mam taką świadomość, że nie wszyscy grali w orkiestrze, choć wielu tak mówi... By wyjechać za granicę potrzeba otwartości i tolerancji w szerokim znaczeniu tego słowa. My mamy w oczach innych przerysowaną religijność, oni tradycje, których nie rozumiem, ale traktuje jako ciekawostkę. Nigdy nie będę Niemką, choć to słowo jest coraz bardziej niewyrażne.Niemcy stały się krajem pełnym obcokrajowców.Wielu z nich urodzilo się tutaj, jednak zdradza ich kolor skóry i rysy twarzy.Mało jest teraz 100% Niemca w Niemcu.To też pozwala mi się czuć swobodniej. Moi niemieccy koledzy to włosi, turczynki, polki, peruwianki, węgierki, chorwatki i rumunki. Każdy z nich mieszka tutaj obok mnie i uczciwie pracuje płacąc podatki na tej kraj. Nie jestem, aż tak mega tolerancyjna.Unikam cyganów, ludzi wyznających islam, kobiety w czadorach.Odstarszają kobiety z ciemnymi karnacjami twarzy z 6 rozkrzyczanych dzieci stojących w arbeitsamt po zasiłek nie znające słowa po niemiecku, lub buszujące stadami o 11.00 rano po Lidlu. Lubię mieć kontakt z ludźmi, co są ambitni, rozwijają się i próbują znaleść się w tym kraju, a nie tylko przeżyć. Wielu z moich znajomych Niemców ma rodzinę bądź koleżankę w Polsce.Znają nasz kraj, szanują kulturę i nie ma w nich uprzedzeń.Nie są może tak wylewni i szczerzy, ale to kwestia wychowania. W rodzinach niemieckich, nikt babci się na szyje nie rzuca, zaś ona nie przytula i nie mówi kocham.Dlatego miedzy inni my jako opiekunki jesteśmy tak lubiane, bo my potrafimu okazywać uczucia.Tylko ta nasza zawiść i podejście....nic tak nie cieszy jak krzywda sąsiada.... Ludzie są albo źli albo dobrzy, głupi albo mądrzy, prostacy albo na poziomie i tego się trzymam. Ktoś jest chory, starszy, potrzebuje pomocy i tyle.Narodowość nie ma znaczenia.

23 lutego 2015 22:08 / 10 osobom podoba się ten post
PHK przypomniał mi sie taki dowcip:)

Policjant zatrzymuje auto do kontroli,sprawdza dokumenty kierowcy i woła do kolegi-Ty,Selim,patrz jakie dziwne imię,Helmut?!

24 lutego 2015 10:01 / 1 osobie podoba się ten post
dobreeee Kasia63 uśmiałam się do łez.
24 lutego 2015 11:12 / 3 osobom podoba się ten post
Aniak

chapeau bas

Witam nie udzielam aie na forum zbyt czesto,ale to co napisałas jest szczera prawda,ucieszyłam sie bardzo ze jest ktos kto mysli dokladnie tak samo jak ja,bardzo dziekuje Ci za ten wpis,pozdrawiam i zycze powodzenia:)
24 lutego 2015 14:25 / 5 osobom podoba się ten post
ewa67 ja też się nie udzielam,choć czytam.Piszę, bo może komuś się przyda, bo też wiem, że dużo osób czyta nie pisząc.
Wiele osób chce rozwinąć skrzydła, choć boi się.Może to ich jakoś zainspiruje? pomoże? nie wiem,ale wiem, że wcale nie jest tak trudno jak się do czegoś uparcie dąży i się chce.Pozdrawiam i dziękuje za wpis.
24 lutego 2015 18:00 / 2 osobom podoba się ten post
PHK jesteś mądrą kobietą i masz odpowiednie nastawienie do życia.Dajesz dobre wskazówki jak traktować ludzi i codzienność tu i teraz.
Świetne posty piszesz. Pozdrawiam
24 lutego 2015 18:20 / 2 osobom podoba się ten post
Lubię mieć kontakt z ludźmi, co są ambitni, rozwijają się i próbują znaleść się w tym kraju, a nie tylko przeżyć. Wielu z moich znajomych Niemców ma rodzinę bądź koleżankę w Polsce.Znają nasz kraj, szanują kulturę i nie ma w nich uprzedzeń.Nie są może tak wylewni i szczerzy, ale to kwestia wychowania. W rodzinach niemieckich, nikt babci się na szyje nie rzuca, zaś ona nie przytula i nie mówi kocham.Dlatego miedzy inni my jako opiekunki jesteśmy tak lubiane, bo my potrafimu okazywać uczucia.Tylko ta nasza zawiść i podejście....nic tak nie cieszy jak krzywda sąsiada.... Ludzie są albo źli albo dobrzy, głupi albo mądrzy, prostacy albo na poziomie i tego się trzymam. Ktoś jest chory, starszy, potrzebuje pomocy i tyle.Narodowość nie ma znaczenia.

PHK to powinno byc mottem przewodnim dla wszystkich pracujacych tutaj.