09 marca 2015 17:46 / 5 osobom podoba się ten post
ŚWIEŻYNKA W DOJCZLANDII
A ZA MNĄ PIERWSZY TYDZIEŃ PRACY (9-03-2015)
Który nawet nie wiem kiedy mi minął. Codziennie mam tyle do zrobienia, że pauzy mijają mi błyskawicznie, zwłaszcza, że zazwyczaj je przesypiam, nie do końca wypoczęta po zbyt krótkich, jak dla mnie, nocach. Dziś jest pierwszy dzień mojego drugiego tygodnia tutaj.Córka starszej pani jak co dzień przyjechała po nią i zabrała do siebie do domu. Podopieczna jak co dzień zaczęła przygotowywać się do tych odwiedzin dobre 1,5 godziny wcześniej. Teraz jestem sama, w urokliwym, choć wewnątrz zaniedbanym nieco, białym domku, w moim pokoju na piętrze. O! Nie, już nie jestem sama, bo właśnie zeszłam na dół zaparzyć sobie pysznej, białej i do tego organicznej herbaty, którą kupiła specjalnie dla mnie córka seniorki i odkryłam, że wróciła dziś wcześniej z swoją mamą, a teraz są w pięknym, zielonym ogrodzie, gdzie córka sadzi kwiaty, suka biega po trawie, a starsza pani przygląda się wszystkiemu z uśmiechem :).
Dziś, mojego pierwszego dnia drugiego tygodnia dostałam niespodziewanie telefon od niemieckiej koordynatorki-Polki co do mojej dalszej pracy, jak skończę obecne zastępstwo.Niespodziewanie, bo koordynatorka miała się odezwać dopiero w przyszłym tygodniu. Usłyszałam od niej, że rodzina obecnej podopiecznej mnie chwali od samego początku i zrobiło mi się miło.Zgodziłam się na kolejne zlecenie do mieszkającej samotnie, 85-letniej kobiety w miasteczku jakieś 30 kilometrów od Hamburga. Seniorka nie ma żadnej rodziny, wszystkim opiekuje się jej zaprzyjaźniony prawnik- chyba tak to mogę określić. Pani jest samodzielna, ale potrzebuje kogoś kto by dopilnował czy faktycznie zjadła i wypiła, kogoś kto by zadbał żeby miała czyste ubrania i pomógł jej się umyć.Podobnie jak moja obecna podopieczna, tamta seniorka też ma początki demencji, dodatkowo ma problemy z sercem.Niestety, koordynatorka niebyła w stanie udzielić mi bardziej szczegółowych informacji o stanie zdrowia mojej prawdopodobnej przyszłej podopiecznej, mówiąc, że wie tylko tyle, ile mi powiedziała. Zgodziłam się, ale nie podoba mi się to, że nie wiem nic więcej w sprawie zdrowia. Wywołuje to mój niepokój i zwyczajną złość na niemiecką agencję, że nie sprawdzili na 100% tak ważnych informacji. Mam też pewne obawy co do charakteru tej pani. Koordynatorka powiedziała mi, że pracowała jako szefowa restauracji i dalej ma tenedencję do myślenia, że nią jest. Boję się więc prób dominacji, bo choć zdominować się nie dam, to bardzo nie lubię ludzi zachowujących się w sposób dominujący. Teraz czekam na kontakt od polskiej agencji.
Ten akapit miał być o miłych rzeczach, które spotkały mnie na mojej obecnej stelli jak otrzymanie od córki pdp ładnie skomponowanej wiązanki doniczkowej na powiatnie, która mi pięknie rozkwitła czy telefonu od stałego opiekuna w ostatni wtorek z pytaniem jak sobie radzę i o tym, że po przyjacielsku zaoferował mi wsparcie w mojej dalszej karierze opiekunkowej ;). Ale będzie o czym innym. Właśnie zdarzyła się pierwsza, na prawdę nieprzyjemna rzecz na tej stelli. Córka zostawiła swoją matkę wcześniej, nawet mi nie mówiąc, że wychodzi co zawsze robiła, żegnając się ze mną. Nie spojrzałam dokładnie na zegarek kiedy przyszła, bo po przyjściu była jeszcze trochę z nami na tarasie i sadziła kwiaty, ale wyjechała co namniej 15 minut za wcześnie,a może i z pół godziny. W sms napisała, że jej mama jest na dole i jest smutna, bo chciała jechać z nią. I co? Ja mam ją pocieszać, bo ona wyjechała wcześniej niż zwykle i nie wywiązała się ze swojej części? Mam to brać na siebie? Na pewno nie! Nie ze mną te numery! No, ale się zdenerwowałam- mówię wam. Odpisałam córce, że "rozumiem, że może się zdarzyć któregoś dnia nieco krósza przerwa, ale ja potrzebuję by powiedziała mi o tym z wyprzedzeniem, bo to jest mój czas i już sobie na niego coś zaplanowałam; w zwiazku z tym do jej matki będę mogła zejść dopiero o 17:15". Ale po obliczeniach doszłam do wniosku, że o 15:15 byłam jeszcze z nimi więc moja pazua jeszcze się nie skończyła. Zerknęłam tylko dyskretnie czy starsza pani siedzi w saloniku i zejdę do niej jak skończę pisać posta. I tu potrzebuję bardzo waszych odpowiedzi. Ktoś napisał kiedyś na forum, że Niemcy urabiają opiekunki w białych rękawiczkach- pamiętałam o tym i dlatego tak się zdenerwowałam tym sms córki. Powiedźcie mi czy:
1. Jak dzisiaj córka przyszła to moja przerwa liczy się od momentu jej przyjścia czy od momentu kiedy zabierze swoją mamę?
2.Upomnieć się o te dzisiejsze ok. 20 minut, skoro i tak je sobie teraz biorę- a z drugiej strony nie potrafię się już tak odprężyć jak wtedy kiedy starsza pani jest poza domem pod opieką córki. Napisałam jednak córce, że nie zejdę od razu, tylko za kilka minut.
3. Córka zazwyczaj zabierała swoją matkę na 2 godziny i 15/30 minut, więc niby ma u mnie nadpłatę. Z drugiej strony, ja to rozumiem tak, że każdorazowo to była jej decyzja, że chce dłużej i to nie upoważnia jej do skrócenia mi tej przerwy dziś. Tym bardziej bez ZUPEŁNIE ŻADNEGO uzgodnienia. Jestem tym zniesmaczona, bo stały opiekun mówił, że owszem, czasami przerwy były godzinne, ale za to następnego dnia miał trzy godziny- córka zawsze z nim to uzgadniała.
4. Czy mój sms nie był zbyt delikatny? Może powinnam napisać bardziej stanowczo?
5. Zazwyczaj spałam na pazuach, dziś córka zobaczyła mnie jak zeszłam zaparzać herbatę i być może stwierdziła, że wykorzysta " że już jestem". Co mam zrobić, żeby sytuacja się nie powtórzyła?
Jestem na prawdę zła i zdenerwowana tą sytuacją. Wysłać mi sms jak już wsiadła do auta i odejchała po cichaczu (słyszałam auto)!!! Tak być nie może, jest bardzo miła, to prawda, kupuje wszystko co potrzebne- też dowozi jak brakuje, ale to nie znaczy, że może mi skracać MÓJ WOLNY CZAS bez uzgadniania tego ze mną. To, że ja jestem sympatyczna nie znaczy, że jestem głupia!