Nasze wydatki za granicą

08 września 2017 21:32 / 4 osobom podoba się ten post
ewa59

Ja z Westfalii, z Unny a Ella  nie wiem.....W każdym razie w Swiecku będziemy się szukać bo do Warszawy jedziemy razem.

Ja Elę poznałam chociaż była 4 rano, a ona w kapturze wesoly-emotikon-ruchomy-obrazek-0008A mnie rozpoznała Teresa. Oj, fajnie było...
08 września 2017 22:46 / 1 osobie podoba się ten post
Nie mam wydatków za granicą. Wszystko na koszt niemieckiego państwa.
04 stycznia 2022 13:23
Darko

Nie mam wydatków za granicą. Wszystko na koszt niemieckiego państwa.

Taki to pożyje :D
14 czerwca 2024 12:34 / 2 osobom podoba się ten post
Ja wydaję na zleceniach tylko na kosmetyki i ewentualnie jakieś drobiazgi dla rodziny w prezencie. Albo jakąś kulinarną zachciewajkę 
19 czerwca 2024 08:36 / 2 osobom podoba się ten post
słuchajcie, wyjeżdżam już od lat, ale z pieniędzmi to zawsze mam problem.. jak jeżdżę do nowej rodziny to zawsze się trochę stresuję że mnie będą rozliczać z każdego produktu albo że nam po prostu braknie na jedzenie.. zawsze mam awaryjną kaske na swoje potrzeby.. chociaż znam takie osoby które nie mają problemu z wydawaniem pieniędzy rodziny na swoje zachcianki typu kosmetyki osobiste właśnie czy jakieś jedzeniowe rarytasy... jak jest u was?
19 czerwca 2024 10:18 / 3 osobom podoba się ten post
bozena1234

słuchajcie, wyjeżdżam już od lat, ale z pieniędzmi to zawsze mam problem.. jak jeżdżę do nowej rodziny to zawsze się trochę stresuję że mnie będą rozliczać z każdego produktu albo że nam po prostu braknie na jedzenie.. zawsze mam awaryjną kaske na swoje potrzeby.. chociaż znam takie osoby które nie mają problemu z wydawaniem pieniędzy rodziny na swoje zachcianki typu kosmetyki osobiste właśnie czy jakieś jedzeniowe rarytasy... jak jest u was?:bezradny:

Powiem tak,do bardzo oszczędnych nie należę,ale w wydawaniu cudzych pieniędzy podchodzę z myślą,że to nie są moje pieniądze. Nigdy nikt nie rozliczał mnie z "każdego produktu ". Jak przyjeżdżam pierwszy raz,widzę co jest w lodówce,jakie zapasy w Vorratsraum i mam jako taki pogląd,co się w tym domu kupuje. Nie kupuję najtańszych ale też nie te najdroższe. Tutaj mam szczęście że szuflada z przyprawami,półka z sosami,olejami,octami itd,bardzo dobrze zaopatrzone. A to u mnie podstawa. Nawet z "nieatrakcyjnych "produktów można wyczarować smaczne i "atrakcyjne"danie.Nie wydaję cudzych pieniędzy na moje "widzimisie", bo uważam że jest to po prostu nieuczciwe. Kosmetyki zabieram ze sobą,dokupuję szampon czy żel pod prysznic.Ostatnio jak byłam z córką na zakupach,zajrzała do mojego koszyka (w dm),kilka produktów-szampon,odżywka,żel,i powiedziała żebym wrzuciła wszystko do wózka i jej nie obrażała. Ok,podziękowałam i nie wzbraniałam się fałszywie,że nie,że to moje i sama zapłacę. Kiedy mam ochotę na coś z wyższej półki,kupuję najcześciej wtedy,kiedy jest córka. Mówię że mam pomysł na zrobienie czegoś tam,ale qrcze drogie to trochę i wtedy ona płaci kartą matki.
Dostaję Haushaltsgeld,mam też kartę pdp. Kartą wybieram gotówkę,nigdy nią nie płacę. Długo się przed tą kartą broniłam,syn uzupełniał gotówkę ale teraz jest uziemiony w domu,po operacji stopy. Jedynie jak wychodzimy do restauracji to płacę kartą i zawsze biorę rachunek. Cudze pieniądze dużo trudniej jest mi wydawać niż własne. Co jak co,ale wydatki muszą być u mnie przejrzyste i kasa musi się zgadzać. Zauważyłam że takie podejście procentuje tym,że budżet domowy wzrasta i dają mi wolną rękę w jego zagospodarowaniu 
19 czerwca 2024 13:51 / 5 osobom podoba się ten post
Ja nie mam stałego miejsca pracy czasami byłam w jednym miejscu dwa lub 3 razy i wtedy wiedziałam na co mogę sobie pozwolić.Bywają miejsca gdzie skrupulatnie cię rozliczają ale nie zabraniali kupić czekolady czy ciastek to jeśli nie zjadłam to zabrałam do domu.Zawsze mam swoje pieniądze na kosmetyki czy inne moje zachciewajki.Staram się być oszczędna tak jak i w domu,bo tak mnie wychowano żeby nie wyrzucać. Co nie znaczy że nie kupię sobie owoca który lubię lub cukierki czy loda,w końcu jeżdżę do niemieć po to żeby nie liczyć od emerytury do emerytury. Pomagam też dzieciom i wnukom jeśli uznam że zasługują. Mieszkam z mężem więc mamy dwie emerytury nam by to starczyło ale myślę o przyszłości co by dzieci nie miały z nami problemów,odkładam na dom 🏡 spokojnej starości nie chcę być ciężarem dla nikogo.
19 czerwca 2024 15:06 / 4 osobom podoba się ten post
Od kilku lat zakładam zeszyt tzw Kassenbuch i tam wszystko mam.
Wcześniej poprzednicy gubili paragony, porozrzucane, nie pozszywane, a i były podejrzenia, że jakaś kasa idzie na jakieś nasze zachcianki. Więc teraz mam to przejrzyście, zawsze mogą sprawdzić, ale... odkąd widzą ten Kassenbuch, to nie sprawdzają. Jestem uczciwy, więc i przejrzyście to im zostawiam. Tzw transparentność. Gdy wracałem w to samo miejsce, to zeszyt zawsze był. A czy następni też to robili, to już nie moja sprawa. Nie lubię kombinowania i kradzieży, bo inaczej tego nazwać nie można. Nie Twoje pieniądze, to ich nie ruszaj.
Owszem, często rodzina, tak jak u Gusi, dokładała jeszcze coś do koszyka dla opiekuna w czasie wspólnych zakupów. Bywa więc różnie.
 
19 czerwca 2024 16:04 / 3 osobom podoba się ten post
Aż tak skrupulatnej księgowości jak Luke nie prowadzę . W zeszyt wpisuję kiedy i jaką kwotę otrzymałam,czy teraz np wybrałam z konta. Zbieram paragony i to wystarcza.
Osobno "rozliczam " kieszonkowe seniorki. Zapisuję ile i kiedy wkładam Jej do portfela oraz to gdzie i ile wydałyśmy. W zaprzyjaźnionej kawiarni mam zakaz proszenia o paragony. Chodzą tam od lat i córka powiedziała że wyglądałoby to tak ,jakby nie wierzyły właścicielce. Mają zaufanie do mnie i do Leli,a my tego zaufania nie "wykorzystujemy"
W innych miejscach robiłam podobnie jak Luke.
19 czerwca 2024 16:08 / 2 osobom podoba się ten post
Luke,patrząc na paragony muszę powiedzieć-respekt!👍 Jesteś bardzo oszczędny więc musisz też być bardzo zaradny i pomysłowy 
19 czerwca 2024 19:04 / 2 osobom podoba się ten post
Gusiu, tutaj do jedzenia są dwie połówki "ludzia", haha. Stówa na jedzenie nam wystarcza, lekko. W Monachium miałem około 800 na-c, gdy było dwóch podopiecznych. Gdy był tylko dziadek, to mniej. Ale też więcej kupowałem. Jest więc wszędzie różnie. 
19 czerwca 2024 21:04 / 2 osobom podoba się ten post
nincia

Ja nie mam stałego miejsca pracy czasami byłam w jednym miejscu dwa lub 3 razy i wtedy wiedziałam na co mogę sobie pozwolić.Bywają miejsca gdzie skrupulatnie cię rozliczają ale nie zabraniali kupić czekolady czy ciastek to jeśli nie zjadłam to zabrałam do domu.Zawsze mam swoje pieniądze na kosmetyki czy inne moje zachciewajki.Staram się być oszczędna tak jak i w domu,bo tak mnie wychowano żeby nie wyrzucać. Co nie znaczy że nie kupię sobie owoca który lubię lub cukierki czy loda,w końcu jeżdżę do niemieć po to żeby nie liczyć od emerytury do emerytury. Pomagam też dzieciom i wnukom jeśli uznam że zasługują. Mieszkam z mężem więc mamy dwie emerytury nam by to starczyło ale myślę o przyszłości co by dzieci nie miały z nami problemów,odkładam na dom 🏡 spokojnej starości nie chcę być ciężarem dla nikogo.:-)

Co innego jak rodzina kontroluje wydatki, a co innego jak robi to podopieczna, która pamięta ciężkie czasy i ma swoje przyzwyczajenia. Tu może być trudniej. 
19 czerwca 2024 22:17 / 2 osobom podoba się ten post
Miałam miejsca gdzie podobnie rozliczałam się jak Luke ale były i takie gdzie machali ręką gdy chciałam okazać paragony. ,wszystko zależy od ludzi. 😊Dobrej nocy życzę wszystkim 🌝😴.
20 czerwca 2024 08:32 / 1 osobie podoba się ten post
Gusia29

Powiem tak,do bardzo oszczędnych nie należę,ale w wydawaniu cudzych pieniędzy podchodzę z myślą,że to nie są moje pieniądze. Nigdy nikt nie rozliczał mnie z "każdego produktu ". Jak przyjeżdżam pierwszy raz,widzę co jest w lodówce,jakie zapasy w Vorratsraum i mam jako taki pogląd,co się w tym domu kupuje. Nie kupuję najtańszych ale też nie te najdroższe. Tutaj mam szczęście że szuflada z przyprawami,półka z sosami,olejami,octami itd,bardzo dobrze zaopatrzone. A to u mnie podstawa. Nawet z "nieatrakcyjnych "produktów można wyczarować smaczne i "atrakcyjne"danie.Nie wydaję cudzych pieniędzy na moje "widzimisie", bo uważam że jest to po prostu nieuczciwe. Kosmetyki zabieram ze sobą,dokupuję szampon czy żel pod prysznic.Ostatnio jak byłam z córką na zakupach,zajrzała do mojego koszyka (w dm),kilka produktów-szampon,odżywka,żel,i powiedziała żebym wrzuciła wszystko do wózka i jej nie obrażała. Ok,podziękowałam i nie wzbraniałam się fałszywie,że nie,że to moje i sama zapłacę. Kiedy mam ochotę na coś z wyższej półki,kupuję najcześciej wtedy,kiedy jest córka. Mówię że mam pomysł na zrobienie czegoś tam,ale qrcze drogie to trochę i wtedy ona płaci kartą matki.
Dostaję Haushaltsgeld,mam też kartę pdp. Kartą wybieram gotówkę,nigdy nią nie płacę. Długo się przed tą kartą broniłam,syn uzupełniał gotówkę ale teraz jest uziemiony w domu,po operacji stopy. Jedynie jak wychodzimy do restauracji to płacę kartą i zawsze biorę rachunek. Cudze pieniądze dużo trudniej jest mi wydawać niż własne. Co jak co,ale wydatki muszą być u mnie przejrzyste i kasa musi się zgadzać. Zauważyłam że takie podejście procentuje tym,że budżet domowy wzrasta i dają mi wolną rękę w jego zagospodarowaniu :-)

Kochana, super to sobie ogarniasz naprwdę.. cieszę się ze masz też na tym zleceniu taką w proządku córkę seniorki.. oby tak zawsze :) i najwazniejsze ze sie tym wszystkim zbytnio nie przejmujez :) :) :)
20 czerwca 2024 08:35
Luke

Od kilku lat zakładam zeszyt tzw Kassenbuch i tam wszystko mam.
Wcześniej poprzednicy gubili paragony, porozrzucane, nie pozszywane, a i były podejrzenia, że jakaś kasa idzie na jakieś nasze zachcianki. Więc teraz mam to przejrzyście, zawsze mogą sprawdzić, ale... odkąd widzą ten Kassenbuch, to nie sprawdzają. Jestem uczciwy, więc i przejrzyście to im zostawiam. Tzw transparentność. Gdy wracałem w to samo miejsce, to zeszyt zawsze był. A czy następni też to robili, to już nie moja sprawa. Nie lubię kombinowania i kradzieży, bo inaczej tego nazwać nie można. Nie Twoje pieniądze, to ich nie ruszaj.
Owszem, często rodzina, tak jak u Gusi, dokładała jeszcze coś do koszyka dla opiekuna w czasie wspólnych zakupów. Bywa więc różnie.
 

Luke to jest imponujące.. taka skrupulatność. No nie spotkałam się jeszcze z taką porządną dokumentacją wydatków.. SUPER!! myslę że jakbym była na miejscu rodizny i ktoś by mi taki kassenbuch pokazał to też bym machała ręką.. :D powiem szczerze że to jest aż inspirujące :) ja też zawsze zbierałam paragony i zapisywałam wydatki, ale w takiej bardziej luźnej formie, czasem na jakiejś kartce przypiętej do lodówki czy coś.. super zeszyt, super sprawa