Wymarzona zmienniczka

11 lipca 2015 18:02 / 5 osobom podoba się ten post
Lawenda na nikim nie wieszam psów! To były luźne moje spostrzeżenia i ku przestrodze dla stałych opiekunek.To tylko praca! Dajcie sie normalnie zastąpić i spokojnie na luzie jedzcie do domu bo nie warto sie przejmować tak bardzo swoją rolą.Wcale mnie to nie cieszy jak pdp zapomina imienia i ogólnie osobę swojej stałej opiekunki.Dlatego wciąż mu przypominam o niej.O tym jak wiele dla niego zrobiła.I o tym że ona wróci a ja rozpłynę się we mgle. Trochę opatrznie zrozumiałaś Lawenda moja wypowiedz.Z nikim sie nie ścigam,tym bardziej ze stała opiekunką która wkłada wiele pracy serca i zdrowia w tym domu,w którym ja jestem tylko na chwilę.
11 lipca 2015 18:09 / 4 osobom podoba się ten post
Tu chodziło tylko o zatajanie ważnych informacji w związku z przekazaniem stanowsika , które są ważne przy opiece nad pdp. Nie interesuje mnie wykurzanie ani przymilanie się, nie czuje się nigdy rodziną pdp i zawsze trzymam dystans, robię swoje, zaspokajając potzreby pdp i spadam i nie zależy mi na tym czy ktoś mnie będzie lubił, doceniał lub pamiętał, nie mam z tym problemów, nie jestem rurka z kremem żeby mnie ktoś lubił. A miejsce każy swoje znajdzie, jeśli tego chce.
11 lipca 2015 18:29 / 7 osobom podoba się ten post
Jestem baaardzo stała opiekunką i poproszę o unikanie generalizowania, bo prawie się obraziłam :D ;).

Wyjeżdżam na urlop i wcale, ale to wcale nie potrzebuję wiedzieć, co dzieje się z pdp i w domu pdp. Gdyby nie telefony zmienniczki (również baaardzo stałej i w tzw. międzyczasie zaprzyjaźnionej;)) pt. jak się robi to, czy to na obiad, czy takie zwykłe pogaduchy z nudów, to w ogóle nie zaprzątałabym sobie głowy pdp. Tak mam i bardzo mi z tym dobrze, szczególnie na urlopie :).
Owszem, czasami myślę, że moja Lucynka mogłaby np. wydawać więcej kasy, żeby nie było, że ja taka rozrzutna jestem ;), ale wiem i akceptuję to, że ona nienawidzi zakupów, nie lubi gotować i może jeść co dzień na obiad parówki i inne kiełbasy z preclem :D.
No, tak ma, dorosłej baby nie zmienisz, nie nawrócisz na warzywa, sałaty i gotowanie dla siebie, jeśli ma w głowie coś innego.
Dla mnie, jako tej "stałej", ważne jest to, że opiekuje się pdp, dogaduje z szefem i Pflegedienstem, niepotrzebnie nie zawraca mi czterech liter i nie każe wracać, bo coś tam jej nie pasuje (był precedens, niestety, że wracałam po wybłaganych 2 tygodniach, bo inna zmienniczka chciała po tygodniu uciekać :().
Więc po raz kolejny wychodzi na to, że regułą jest to, że nie ma reguły ;).
 
Musimy siebie nawzajem akceptować, a przynajmniej tolerować różność charakterów i potrzeb. Poza tym nie nadymajmy i nie nakręcajmy się tą opiekunkową misją, bo to tylko robota. Prosta i nieskomplikowana w zasadzie :).

Uff, chyba nigdy tak długiego i poważnego posta nie popełniłam na tym portalu :D.
11 lipca 2015 18:38 / 3 osobom podoba się ten post
Marta

Lawenda na nikim nie wieszam psów! To były luźne moje spostrzeżenia i ku przestrodze dla stałych opiekunek.To tylko praca! Dajcie sie normalnie zastąpić i spokojnie na luzie jedzcie do domu bo nie warto sie przejmować tak bardzo swoją rolą.Wcale mnie to nie cieszy jak pdp zapomina imienia i ogólnie osobę swojej stałej opiekunki.Dlatego wciąż mu przypominam o niej.O tym jak wiele dla niego zrobiła.I o tym że ona wróci a ja rozpłynę się we mgle. Trochę opatrznie zrozumiałaś Lawenda moja wypowiedz.Z nikim sie nie ścigam,tym bardziej ze stała opiekunką która wkłada wiele pracy serca i zdrowia w tym domu,w którym ja jestem tylko na chwilę.

Gdybym się odnosiła do twojego postu, to akurat jego bym zacytowała, tym bardziej,że jesteś skoczkiem i ci zwisa, bo i tak nie wracasz drugi czy trzeci raz.
Wiem,że się nie ścigasz o sympatię podopiecznego, bo ciężko się ścigać, jak się nie wraca - nie miałoby to sensu.
Ja zmieniałam tzw. zasiedziałe opiekunki, jedne były fajne , dla innych byłam zagrożeniem i to poważnym ze względu na język i wygląd i te robiły wszystko,żebym nie wróciła, bały się o swoja pozycję. Mnie było ich żal, ale je rozumiałam, bo dla nich była to często jedyna możliwa praca, były już na emeryturze, nie mogły dźwigać i nie chciałyby szukac nowej , innej pracy, bo by i nie znalazły. Stąd też broniły jak lwice swojej pozycji.
I ja to szanowałam, nie walczyłam z tym. Zawsze też mówiłam,że ja tu tylko na raz, bo by nie mogły spać po nocach w Polsce.
Ja rozumiem to ich bronienie, no takie jest życie, zawsze bronimy tego, co dla nas ważne, a dla nich praca była ważna, bo dzieci, bo wnuki, bo kredyty, bo mąz pijak.
Zawsze w takich sytuacjach powtarzam,że to jak z małżeństwem. Jest sie żona przez wiele lat, kochaną przez męża, wszystko jest poukładane i mysli się,że tak będzie zawsze. Po czym nagle pojawia sie młoda siksa, zainteresowana finansami, zawróci w głowie mężowi owej pani - i co?
Nie broniłoby sie swojej pozycji, nie broniłoby sie swojego małżeństwa, na które się wspólnie pracowało latami?
A z jakiej racji oddać swoją krwawicę młodej panience, która przyszła znikąd?
Oczywiście małżeństwo a praca to coś innego, ale wbrew pozorom nie aż tak bardzo.



11 lipca 2015 18:53 / 5 osobom podoba się ten post
Marta

Sama nie pożyczam to i od nikogo nie pożyczam.Nie do wiary ale z banku tez nie,nigdy,żadnego kredytu.Pieniądze psują stosunki międzyludzkie,jak chcesz mieć przyjaciela nigdy mu nie pożyczaj.Bo będziesz sie martwić czy odda i przestaniesz go lubić;)

Tak Marta. To prawda. Ja tez nie pozyczam od nikogo i mam zasade-prawie nikomu, ale z tym roznie jest. Przynajmniej sie staram. Z bankow tez nigdy zadnych kredyto nie bralam.Wyznaje zasade, ze jesli mnie na cos nie stac, to tego po prostu nie mam. Moj wpis byl zartobliwy ), i bardzo czesto to tutaj robie, co niejednokrotnie i mylnie interpretowane jest jako zlosliwosc.Pozdrawiam i musze to zaznaczyc, ze pod Twoj nick znowu powrocila ta "dawna", dobra Marta.
 
11 lipca 2015 18:57 / 4 osobom podoba się ten post
Wymarzona zmienniczka to science fiction - nie ma o co sie spierać.Marzyć każdy może, ale nie wszystkim marzenia sie spełniaja.

Humor mozna sobie poprawić a różnoraki sposób ja np. byłam dzisiaj na zakupach,bo termin wyjazdu sie zbliża.Kupiłam wnuczce oryginalne emaliowane kolczyki.Sobie krótka spodniczkę i spodenki w kwiatki - superanckie juz się pokazałam męzowi na skypie - zakup zatwierdzony pomyslnie.U nas gorąco jak licho nie mogę sobie darować,że na ten upał nie wmanewrowałam zmienniczki na tą sztele.W ubiegłym roku były tu upały i w przyszłym roku tez będą więc margolcia szykuj sięmoja Ty zmienniczko wymarzona i wysniona

11 lipca 2015 19:03 / 1 osobie podoba się ten post
MeryKy

Amelka kiedyś myślałam, ze tym trochę innym, upierdliwym...odmieni się trochę a teraz wiem że to forum juz nigdy nie bedzie takie jak kiedyś. I po prostu biorę przykład z Gwiazd tego forum czyli Mleczko i ciebie. Ja też tak potrafię.......:niech zyje:

Gwiazdo Numer Trzy - Meryky, otoz aby potrafic nasladowac Gwiazde, trzeba sie najpierw nia urodzic.
A Ty no coz, Ty naprawde upierdliwa jestes, jak sama o sobie napisalas.
11 lipca 2015 19:05 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko1

Wymarzona zmienniczka to science fiction - nie ma o co sie spierać.Marzyć każdy może, ale nie wszystkim marzenia sie spełniaja.

Humor mozna sobie poprawić a różnoraki sposób ja np. byłam dzisiaj na zakupach,bo termin wyjazdu sie zbliża.Kupiłam wnuczce oryginalne emaliowane kolczyki.Sobie krótka spodniczkę i spodenki w kwiatki - superanckie juz się pokazałam męzowi na skypie - zakup zatwierdzony pomyslnie.U nas gorąco jak licho nie mogę sobie darować,że na ten upał nie wmanewrowałam zmienniczki na tą sztele.W ubiegłym roku były tu upały i w przyszłym roku tez będą więc margolcia szykuj się:-)moja Ty zmienniczko wymarzona i wysniona:niech zyje:

Czyli moje science fiction
11 lipca 2015 19:15 / 1 osobie podoba się ten post
amelka

Gwiazdo Numer Trzy - Meryky, otoz aby potrafic nasladowac Gwiazde, trzeba sie najpierw nia urodzic.
A Ty no coz, Ty naprawde upierdliwa jestes, jak sama o sobie napisalas.

Amelka sa gwiazdy i są komety.
11 lipca 2015 19:15 / 2 osobom podoba się ten post
Gosia 1234



Ja jak pozyczę przyjacielowi to nie martwie sie czy odda czy nie.
Po to mamy przyjaciół, zeby sie wspierać nawzajem nie tylko dobrym słowem.
Pieniądze to tylko pieniadze.:tanczy:

Przyjacielowi to mozna i pieniadze dac. Tak, bo to przyjaciel jest. I moze kiedys to ja nie bede miec i przyjaciel mi tez da.
Roznie w zyciu byc moze.
11 lipca 2015 19:16 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko1

Amelka sa gwiazdy i są komety.

Tak Mleczko, sa gwiazdy, komety i podrobki.
11 lipca 2015 19:29 / 2 osobom podoba się ten post
Marta

Oj Binorku gdybyś mnie znalazła to byś zobaczyła jak jest naprawdę z tą moją wrażliwością z kamienia...ale nieważne nie o tym chcę napisać.
Chciałabym wtrącić swoje trzy grosze na temat zmienniczek.Może kogoś mój wpis skłoni do autorefleksji - oh czy to nie o mnie? ;)
Otóż,jak wiecie jestem skoczkiem.Może nie z wyboru,a z pogmatwanego osobistego życia,w każdym razie tak właśnie pracuje- na zastępstwa 1,rzadziej 2 miesięczne.W związku z tym poznałam wiele zmienniczek.
Większość z nich była w porządku fajne kobiety"do tańca i do różańca"zwykle doświadczone i mądre życiowo.
Ale- jest jedno "ale".
Nie mogę pozytywnie ocenić tzw."stałych opiekunek",pań zasiedziałych od miesięcy a nawet lat w jednym i tym samym miejscu.Dlaczego? Są po prostu dziwne zamknięte jakieś,pozujące na członków rodziny,uważające że bez nich to wszystko się zawali bo nikt nie umie zadbać o pdp jak one same.Owszem ,jadą do domu bo wnuka w końcu zobaczyć trzeba ale jadą pełne niepokoju,obawy.Kompletny brak zaufania do osoby która przyjechała na wymianę.Kuchnia wysprzątana / przecież ta nowa nie umie sprzątać / koszule poprasowane śmieci wyniesione.Ok.Ale więcej luzu !
Potem taka "zasiedziała" wraca.I wielkie rozczarowanie.Bo chałupa sie nie zawaliła a pdp łezka cieknie że odjeżdżam.
Nie tak być miało.Stała opiekunka miała być z utęsknieniem wyczekiwana.Jako ta niezastąpiona.A tu upssss :)
No takie mam spostrzeżenia.Niech nikt się nie obrazi czasem;)))

Dokładnie!Rozmawiałam niedawno z Panią,która pracuje"ciągiem"6-8 miesięcy.Teraz wybiera się na krótki urlop.Zmienniczka jeszcze nie przyjechała,a już okazuje się,że"nie potrafi sprzątać,gotować,źle mówi po niemiecku(na marginesie-długodystansowa Pani szprecha jak Kali),podopieczna za Nią nie przepada,itd,itd.Strasznie się tego słucha.Na dokładkę ma już upatrzone następne miejsce,bo podopieczna pewno umrze(jak każda z nas,niestety).Zupełny odlot.
11 lipca 2015 19:39 / 3 osobom podoba się ten post
Marta

Oj Binorku gdybyś mnie znalazła to byś zobaczyła jak jest naprawdę z tą moją wrażliwością z kamienia...ale nieważne nie o tym chcę napisać.
Chciałabym wtrącić swoje trzy grosze na temat zmienniczek.Może kogoś mój wpis skłoni do autorefleksji - oh czy to nie o mnie? ;)
Otóż,jak wiecie jestem skoczkiem.Może nie z wyboru,a z pogmatwanego osobistego życia,w każdym razie tak właśnie pracuje- na zastępstwa 1,rzadziej 2 miesięczne.W związku z tym poznałam wiele zmienniczek.
Większość z nich była w porządku fajne kobiety"do tańca i do różańca"zwykle doświadczone i mądre życiowo.
Ale- jest jedno "ale".
Nie mogę pozytywnie ocenić tzw."stałych opiekunek",pań zasiedziałych od miesięcy a nawet lat w jednym i tym samym miejscu.Dlaczego? Są po prostu dziwne zamknięte jakieś,pozujące na członków rodziny,uważające że bez nich to wszystko się zawali bo nikt nie umie zadbać o pdp jak one same.Owszem ,jadą do domu bo wnuka w końcu zobaczyć trzeba ale jadą pełne niepokoju,obawy.Kompletny brak zaufania do osoby która przyjechała na wymianę.Kuchnia wysprzątana / przecież ta nowa nie umie sprzątać / koszule poprasowane śmieci wyniesione.Ok.Ale więcej luzu !
Potem taka "zasiedziała" wraca.I wielkie rozczarowanie.Bo chałupa sie nie zawaliła a pdp łezka cieknie że odjeżdżam.
Nie tak być miało.Stała opiekunka miała być z utęsknieniem wyczekiwana.Jako ta niezastąpiona.A tu upssss :)
No takie mam spostrzeżenia.Niech nikt się nie obrazi czasem;)))

Nadrabiam odczytując interesujące wpisy.

Zawsze pisałam i piszę jeszcze raz,że nie rozumiem co to znaczy "stała opiekunka" przeciez nikt nie jest przypisany do danej rodziny.Chyba,że sie przeprowadził i mieszka z pdp na stałe albo jest adoptowany.Stały tzn. ma jakies przywileje? więcej kasy? czy co? To jest opiekunka ktora po prostu dłużej pracuje na szteli.A czy to od stazu pracy zalezy,że nadaje sie do tanca itd. to zalezy od osobowości.Pracuje sporo w opiekuństwie i zmieniałam wiele opiekunek.Bywało  róznie i napewno tez różnie mnie odbierały o co wogóle nie mam pretensji i nigdy nie miałam.Przyjeżdżam i zaczyna sie moj czas na szteli robie co do mnie nalezy a jeśli cos ponad to,to tylko to co lubię i co daje mi satysfakcje.Przychylam się do wpisu Lawendy. Tez tak uważam,że niektore osoby czuja zagrożenie, bo  maja nie wesoło w zyciu,a czesto jest to dla nich: być na szteli to mieć za co zyć w w domu.
11 lipca 2015 19:54 / 2 osobom podoba się ten post
Niemniej niektóre opiekunki mówią o sobie ze są"na stałe".Rozumieć to tak chyba trzeba że tylko u tego jednego pdp pracują,od dawna,i zamierzają być tam do śmierci pdp.
Nie moja bajka.Zbyt szybko sie nudze.Zabiłaby mnie taka monotonia.Ale rozumiem że ktos wraca w miejsce gdzie czuje sie bezpiecznie.
11 lipca 2015 20:14 / 3 osobom podoba się ten post
Marta

Niemniej niektóre opiekunki mówią o sobie ze są"na stałe".Rozumieć to tak chyba trzeba że tylko u tego jednego pdp pracują,od dawna,i zamierzają być tam do śmierci pdp.
Nie moja bajka.Zbyt szybko sie nudze.Zabiłaby mnie taka monotonia.Ale rozumiem że ktos wraca w miejsce gdzie czuje sie bezpiecznie.

No własnie i dlatego piszemy inaczej,czujemy inaczej i szukamy czego innego. Ale wszystkie jesteśmy opiekunkami a te stałe?może czuja się wazniejsze,pewniejsze jak tak siebie nazywają.Jeżeli tym dodają sobie pewności i wartości niech im tak będzie.Tylko ciekawi mnie po jakim okresie pracy nabywa sie prawa do nazwania siebie "stałą opiekunką" i co bedzie jak pdp odejdzie z tego świata? czy znow zaczną prace od niższego stopnia, od opiekunki?

Nie chcę pracować jako "skoczek" i tak mam dość "rozrywek" na szteli nie chcę nowych.