Cukrzyca - zasady żywienia

26 sierpnia 2015 13:19 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

Też miałam takiego dziadka w DE. Uważał, że jak bierze insuline, to się może słodyczami dosłownie obżerac, ale dopiero źle się czuł, jak mu cukier skoczyl powyżej 500. Twardziel z niego był :)

Moja mama dobijała do 600, a czasem skali brakło i glukometr wariował i Error pokazywał.
26 sierpnia 2015 13:27 / 1 osobie podoba się ten post
Moja koleżanka miała pdp, któremu też 600, lub nawet więcej pokazywało. U ludzi z takimi wartościami cukru to chyba już organizm jakąś tolerancję na nie wyrabia Ale tak, czy owak, to nie jest dobre, też uważam, że własciwa dieta przy cukrzycy jest ważna. Ten dziadek którym się opiekowałam, potrafił wciągnąć w ukryciu i paczkę ciastek na raz.Niejednokrotnie go przyłapałam na takim procederze. Nie zabraniałam mu jeść tych ciastek, tylko wyraziłam swoje zdanie, ale skoro on się z tym ukrywał, to może i sam czuł, że robi źle.                                  Kurcze , miałam zacytować a dałam lajka :). Nie chcę MeryKy, abyś pomyślała, że się nie daj Boże cieszę z tego, że Twoja mama miała tak wysoki cukier. Przekliknęło mi się :).
 
 
 
 
 
27 sierpnia 2015 20:06
dorotee

MOja pdp też , tylko maggi:(, sól jej ograniczam z powodu nadciśnienia , też ok 200:(
Smak się zmieni z czasem, ziemniaki got bez soli, ja sama nie solę nawet jajka, a pdp jak nie widzi soli to nie soli, tyle co kiedyś:)
Nie wiedziałam o tej zależności.

Ja tą zależność zaobserwowałam i dotyczyła wszystkich znanych mi osób z cukrzycą nabytą. Tj. minimum 10 osób. I każdą nowopoznaną osobę z cukrzycą pytam o jej upodobania. Dziś też miałam taką okazję - pani siedemdziesięcio- kilkuletnia powiedziała, że owszem bardzo lubi maggi. Ale te 10 osób widziałam przy garach i choć w moim domu bardzo dużo używało się soli to oni solili jeszcze więcej... W moim domu mama i tato z cukrzyca nabyta... Niemniej sól jest dla mnie znacznikiem - informacją, którą odczytuje cały organizm ... Dlatego powinno się jej używać, ale w ilościach bardzo okrojonych. A ziemniaki powinno się solić bo (nie wiem czy jako jedyne) nie posiadają ziarna. Tak naprawdę ich rozrost przypomina rozpad atomu. Sól dla mnie ma też właściwości odkażające...)))
27 sierpnia 2015 21:15
nowadanuta

Ja tą zależność zaobserwowałam i dotyczyła wszystkich znanych mi osób z cukrzycą nabytą. Tj. minimum 10 osób. I każdą nowopoznaną osobę z cukrzycą pytam o jej upodobania. Dziś też miałam taką okazję - pani siedemdziesięcio- kilkuletnia powiedziała, że owszem bardzo lubi maggi. Ale te 10 osób widziałam przy garach i choć w moim domu bardzo dużo używało się soli to oni solili jeszcze więcej... W moim domu mama i tato z cukrzyca nabyta... Niemniej sól jest dla mnie znacznikiem - informacją, którą odczytuje cały organizm ... Dlatego powinno się jej używać, ale w ilościach bardzo okrojonych. A ziemniaki powinno się solić bo (nie wiem czy jako jedyne) nie posiadają ziarna. Tak naprawdę ich rozrost przypomina rozpad atomu. Sól dla mnie ma też właściwości odkażające...)))

Czyli że zdrowsze sąziemniaki trochę osolone? Ja od zawsze tak bez soli gotuję, czuję smak lepiej.
27 sierpnia 2015 21:42
Mam, nietolerancję na cukier i wcale nie miałam tak wysokiego cukru, ale ciagle miałam niedocukrzenia i zasłabniecia w czasie wysiłku lub na spacerze.
Dopiero kiedy zrobino mi krzywą cukrową ,okazało sie , że mam problem.
Nigdy nie naduzywałam ani cukru ani soli.
Przez jakiś czas ograniczałam , ale nie czułam sie lepiej....dopiero jak wykluczyłam biały cukier i pieczywo , soli też malutko ....problem się skonczył....
Teraz spokojnie wybieram się na rowerowe przejażdzki bez słodkości.
Jem spokojnie wszystkie owoce i warzywa ......np. dodatek oleju, lub cynamonu obniża cukier.
trochę nie rozumiem ludzi którzy nie potrafią zrezygnować ze słodkości....zdrowie ....i smak się wyostrza .....samo  życie...
27 sierpnia 2015 21:44 / 1 osobie podoba się ten post
MeryKy

Faktem jest ze ruch jest najważniejszy! Chociaż zje się coś niedozwolonego to organizm to dobrze spali a glukoza dociera do komórek tam gdzie jej miejsce.

Moja mama miała cukrzycę to wiem jak to jest. Na insulinie była i po wylewie. Ja też muszę uważać na to co jem?
Wiem, ze słodycze to jedyna przyjemność chorych, ale co to za życie z zaawansowaną cukrzycą? Miałam też pacjenta ze stopą cukrzycową i z tego powodu obciętą nogą. Lepiej zapobiegać póki czas! I starać się jednak dietę trzymać.

Mój tato miał amputowaną nogę powyżej kolana , bo wdała się zgorzel cukrzycowa ( gangrena ) i to podczas pobytu w szpitalu ! Tata miał problemy z zakrzepicą ( nie wiem , czy dobrze napisałam ) , atakowało mu mowę i z tego powodu wylądował w szpitalu . Na obchodzie ordynator zauważył na stopie wzdymę , pęcherz dość dużych rozmiarów było to na kostce przy dużym paluchu . Poprosił pielęgniarkę , zeby delikatnie ten pęcherz usunęła nożyczkami , ale siostrula zgrywuska była i po nacięciu ściągała " toto " palcami , bo fajnie schodziła i jak se pociągnęła !!!! w środku ta " bacharzyna " była przyrośnięta do " mięsa " .....Jezuniu jak ona krzyczała " co ja narobiłam , co ja narobiłam ! "..... wieczorem tego dnia już dwa palce były zgniłozielonego , prawie czarnego koloru i potworny ból , zaczęto obniżać na potęgę cukier , żeby można było operować , zanim doszło do obniżenia to już gangrena żeżarła stopę , doszła do kolana .......był to rok 1973 , nie bylo glukometrów , igieł takich jak dzisiaj są , mama insulinę podawała tacie " podskórnie ....Po amputacji tato zył jeszcze dwa lata , kiedyś silny , odporny psychicznie mężczyzna stał się wrażliwym , miękkim człowiekiem .
Szybko cukrzyca go zjadła : 50 lat pierwsze objawy , 52 lata amputacja , 54 uśpiony na wieki przez śpiączkę cukrzycową ....
Dziś mam w domu następcę o którego się martwię - mój man jest diabetykiem insulinozależnym . Zmieniam temat , nie chce mi się wspominać , przypominać , denerwować ....
27 sierpnia 2015 21:46 / 1 osobie podoba się ten post
dorotee

Czyli że zdrowsze sąziemniaki trochę osolone? Ja od zawsze tak bez soli gotuję, czuję smak lepiej.

Nie wiem czy zdrowsze, mi się wydaje, że jest to bezpieczniejsze, ale nie mam nic (argumentu) na potwierdzenie . Jest to moje domniemanie...))))
27 sierpnia 2015 22:03 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Mój tato miał amputowaną nogę powyżej kolana , bo wdała się zgorzel cukrzycowa ( gangrena ) i to podczas pobytu w szpitalu ! Tata miał problemy z zakrzepicą ( nie wiem , czy dobrze napisałam ) , atakowało mu mowę i z tego powodu wylądował w szpitalu . Na obchodzie ordynator zauważył na stopie wzdymę , pęcherz dość dużych rozmiarów było to na kostce przy dużym paluchu . Poprosił pielęgniarkę , zeby delikatnie ten pęcherz usunęła nożyczkami , ale siostrula zgrywuska była i po nacięciu ściągała " toto " palcami , bo fajnie schodziła i jak se pociągnęła !!!! w środku ta " bacharzyna " była przyrośnięta do " mięsa " .....Jezuniu jak ona krzyczała " co ja narobiłam , co ja narobiłam ! "..... wieczorem tego dnia już dwa palce były zgniłozielonego , prawie czarnego koloru i potworny ból , zaczęto obniżać na potęgę cukier , żeby można było operować , zanim doszło do obniżenia to już gangrena żeżarła stopę , doszła do kolana .......był to rok 1973 , nie bylo glukometrów , igieł takich jak dzisiaj są , mama insulinę podawała tacie " podskórnie ....Po amputacji tato zył jeszcze dwa lata , kiedyś silny , odporny psychicznie mężczyzna stał się wrażliwym , miękkim człowiekiem .
Szybko cukrzyca go zjadła : 50 lat pierwsze objawy , 52 lata amputacja , 54 uśpiony na wieki przez śpiączkę cukrzycową ....
Dziś mam w domu następcę o którego się martwię - mój man jest diabetykiem insulinozależnym . Zmieniam temat , nie chce mi się wspominać , przypominać , denerwować ....

Moja mama 51 lat wylew i cukrzyca, też wcześnie. Dożyła 63. No cóż trzeba nam się pilnować. Dietkę trzymać i ruszać się Lepiej się pouczyć na cudzych błędach w tym wypadku!
27 sierpnia 2015 22:17
MeryKy

Moja mama 51 lat wylew i cukrzyca, też wcześnie. Dożyła 63. No cóż trzeba nam się pilnować. Dietkę trzymać i ruszać się :-) Lepiej się pouczyć na cudzych błędach w tym wypadku!

Moja mama ma co prawda już 81 lat i od 6 lat bierze tabletki na cukier i nie mogę jej przekonać że przennego pieczywa nie może jeść ciągle robi przetwory, je ciasteczka i smaży też. Krew mnie zalewa jak potem narzeka że ją brzuch boli albo słabo bo za mało zje i za mało pije.....
Ona mi mówi ,że ja to już madrzejsza od lekarza.......bo lekarz ani razujej nie powiedział czego nie moze jeść.........
Cukrzyca to straszna i podstępna choroba.....lekarze powinni bardziej uswiadamiać o powikłaniach.........
27 sierpnia 2015 22:27 / 1 osobie podoba się ten post
Meryky, to ze Twoja mama byla chora nie znaczy, ze Ty tez bedziesz miala cukrzyce. Mam jeszcze dwojke rodzenstwa. I pomimo tego, ze moj braciszek wagowo do mamy zblizony, tylko ja z cukrzyca walcze. I w sumie cale szczescie, bo brat kierowca TIRa jest i dla niego oznaczaloby to bezrobocie.
28 sierpnia 2015 07:11 / 1 osobie podoba się ten post
anerik

Moja mama ma co prawda już 81 lat i od 6 lat bierze tabletki na cukier i nie mogę jej przekonać że przennego pieczywa nie może jeść ciągle robi przetwory, je ciasteczka i smaży też. Krew mnie zalewa jak potem narzeka że ją brzuch boli albo słabo bo za mało zje i za mało pije.....
Ona mi mówi ,że ja to już madrzejsza od lekarza.......bo lekarz ani razujej nie powiedział czego nie moze jeść.........
Cukrzyca to straszna i podstępna choroba.....lekarze powinni bardziej uswiadamiać o powikłaniach.........

Kiedy robiłam mojej niepełnosprawnej, po wylewie zakupy to oczywiście ograniczałam do zdrowych pod katem cukrzycy. Jakiż był lament, że lekarz kazał jej się dobrze odżywiać a ja ją głodzę. Nerwy mi nie wytrzymały i poszłam lekarza opieprzyć,  A ten wyjątkowo przyszedł natychmiast do domu porozmawiać z mamą. I okazało się że ma jeść to co ja kupowałam. Wię jest tak, że lekarze uświadamiają, ale pacjenci nie za bardzo biorą to sobie do serca.
A w tym wieku jak Twoja mama to już duże dziecko, można gadać jak do ściany, niestety....
28 sierpnia 2015 07:13
moncherie

Meryky, to ze Twoja mama byla chora nie znaczy, ze Ty tez bedziesz miala cukrzyce. Mam jeszcze dwojke rodzenstwa. I pomimo tego, ze moj braciszek wagowo do mamy zblizony, tylko ja z cukrzyca walcze. I w sumie cale szczescie, bo brat kierowca TIRa jest i dla niego oznaczaloby to bezrobocie.

Jak na razie to jakiś pakiet genowy po mamusi mam... Ale mam nadzieje że niektórym chorobom zapobiegne? 
28 sierpnia 2015 08:33 / 1 osobie podoba się ten post
MeryKy

Kiedy robiłam mojej niepełnosprawnej, po wylewie zakupy to oczywiście ograniczałam do zdrowych pod katem cukrzycy. Jakiż był lament, że lekarz kazał jej się dobrze odżywiać a ja ją głodzę. Nerwy mi nie wytrzymały i poszłam lekarza opieprzyć,  A ten wyjątkowo przyszedł natychmiast do domu porozmawiać z mamą. I okazało się że ma jeść to co ja kupowałam. Wię jest tak, że lekarze uświadamiają, ale pacjenci nie za bardzo biorą to sobie do serca.
A w tym wieku jak Twoja mama to już duże dziecko, można gadać jak do ściany, niestety....

Moja mama jak idzie na zakupy to kupuje jakby pol miasta miala wyzywic... Rodzice mieszkaja w centrum miasta, wszystkie sklepy pod nosem maja, a ona dla dwoch osob codziennie po pol kilograma wedliny kupuje... Idzie po chleb i wraca z dwoma pelnymi torbami. Ledwo co po schodach do gory je wniesie. Ma deperesje(depresja i cukrzyca czesto w parze ida) i wszelkie problemy, te prawdziwe i te wyimaginowane, zajada. Jednak na jakakolwiek wzmianke o psychologu reaguje wrecz agresywnie
Kiedys obrazila sie na cala rodzine i w ramach protestu przestala zakupy robic. Tata kupowal normalne ilosci jedzenia. Codziennie swieze, wiec np.jablka nie na kilogramy, a na sztuki. Ile ona sie naplakala, ze ja glodzi... A ona przeciez cukrzyce ma i jesc musi...
Przyznam szczerze, ze po kilku latach walki z nia odpuscilismy. Patrzymy z boku jak sie sama niszczy. Przeciez nie zaciagniemy jej na sile do psychologa i nie zabronimy jesc
Co ciekawe jak mama pracowala na opiece i mieszkala u obcych ludzi "na ich koszt" to potrafila sie pohamowac z obzarstwem. Cukier miala wtedy na poziomie 120. Ale wystarczylo, ze do domu wrocila i zaczynalo sie szalenstwo i cukier znowu do 300 czy nawet 400 skakal.
28 sierpnia 2015 08:58 / 1 osobie podoba się ten post
moncherie

Moja mama jak idzie na zakupy to kupuje jakby pol miasta miala wyzywic... Rodzice mieszkaja w centrum miasta, wszystkie sklepy pod nosem maja, a ona dla dwoch osob codziennie po pol kilograma wedliny kupuje... Idzie po chleb i wraca z dwoma pelnymi torbami. Ledwo co po schodach do gory je wniesie. Ma deperesje(depresja i cukrzyca czesto w parze ida) i wszelkie problemy, te prawdziwe i te wyimaginowane, zajada. Jednak na jakakolwiek wzmianke o psychologu reaguje wrecz agresywnie:-(
Kiedys obrazila sie na cala rodzine i w ramach protestu przestala zakupy robic. Tata kupowal normalne ilosci jedzenia. Codziennie swieze, wiec np.jablka nie na kilogramy, a na sztuki. Ile ona sie naplakala, ze ja glodzi... A ona przeciez cukrzyce ma i jesc musi...
Przyznam szczerze, ze po kilku latach walki z nia odpuscilismy. Patrzymy z boku jak sie sama niszczy. Przeciez nie zaciagniemy jej na sile do psychologa i nie zabronimy jesc:-(
Co ciekawe jak mama pracowala na opiece i mieszkala u obcych ludzi "na ich koszt" to potrafila sie pohamowac z obzarstwem. Cukier miala wtedy na poziomie 120. Ale wystarczylo, ze do domu wrocila i zaczynalo sie szalenstwo i cukier znowu do 300 czy nawet 400 skakal.

U mnie  mama nie mogła sobie zrobić sama zakupów bo była lewostronnie sparaliżowana. Poruszała się ale bardzo powoli. Za to jak miała ochotę na słodycze to moją 5-6 letnią córkę po zakupy wysyłała. Był w pobliżu mały osiedlowy sklepik.  I tak dopieła swego 
Wkraczalam z pracy do domu znienacka a cały stól w słodyczach. Moja córka przez te cyrki ze słodyczami do dzisiaj nie je. Jakby wstręt miała?
28 sierpnia 2015 09:31 / 1 osobie podoba się ten post
Ja to sie teraz bardziej o dzieci martwie. Bo takie genetyczne rzeczy to lubia sobie w drugim pokoleniu wyjsc. A oni z obu stron narazeni, bo dziadek od strony ojca tez cukrzykiem byl. Syn slodyczy nie lubi jakos specjalnie. Owszem jada, ale tylko wybrane. Np.gorzka czekolade czy zelki. I tez nie jada tego duzo. Za to corka... Ile by w lapki nie wpadlo tyle zje. I ciagle na glodzie Musze jej wszystko ograniczac. Tyle, ze to takie bledne kolo. Im bardziej ograniczam, tym bardziej ona chce Dlatego wprowadzilam system kar i nagrod. Jak np.do wieczora grzeczna jest, to po kolacji dostaje malego loda lub cukierka. Wie, ze dostanie wiec nieco mniej walczy.