anerikJa to dziś maaam radochę....gdybym była bliżej to bym stawiała piwoooo.....:zupa:
Klucze od samochodu dziadka znalazłam......hurra
Było to tak , rano chciałam zrobić większe zakupy iiiiiii niestety w szufladzie gdzie zawsze, ale to zawsze odkładam klucze ich nie było....dokumenty tak , a kluczy brak.....szukam szukam...po kieszeniach ,,torbach.,,,szufladach itd.....dziadek też szuka zapasowego.....poleciałam na góre i nic...no nic....
Zrobiłam zakupy rowerem......i siedząc już ciągle myślałam, iiiii przyszło mi do głowy, moje spodnie ,byłam w nich w piątek w Loerrach samochodem..... i się znalazły..............
Mam szczęście i nauczkę na pszyszłość........jeszcze trochę to bym i zamrażarki przeglądała...hi hi
Anerik, w pełni cię rozumiem

Przezyłam to samo, z tą różnicą że po zakupach

Ale u mnie to trwało niemal całą dobę ....w jednym futerale na kółeczku mam razem klucze do samochodu, roweru i od domu. Zawsze je mam przy sobie: w kieszeni spodni, kamizelki itp. Rozpakowałam zakupy i nagle zauwazyłam, ze kluczy niet.... szukałam wszędzie - całe 2 kondygnacje +szafki, szuflady, lodówka, też zamrażarka, garaż ,,,,już dostawałam fioła, bo niemożliwe żebym gdzieś na zewnątz zgubiła. No, musiałam powiedzieć pdp i poprosić o zapasowe ...a nie było to przyjemne, bo dziadek zaraz wpadł w panikę że wszystkie zamki do wymiany itp.
Też wielokrotnie "w spokoju" starałam sobie przypomnieć co po kolei robiłam, gdzie byłam, jakie zakupy (wtedy wielkie) zrobiłam i gdzie je rozkładałam ...wszystko 100 sprawdzone. Dziadek się uparł, że zatrzasnęłam w samochodzie (bo jemu się tak zdarzało) nie....w stacyjce nie ma, całe auto milimetr po milimetrze przeszukane ...również wszystkie kosze na śmieci, plastiki itp. Uczucie okropne, bo cały dzień poddenerwowana nie mogłam nic spokojnie zrobić...co chwila wpadały mi do głony jakieś nawet niedorzeczne zakątki.
I co? Późnym wieczorem poszłam do swojego kibelka, siadam na tronie i Eureka

...przede mną w takiej malutkiej wnęce stoi mały kosz na śr.higeniczne - a na nim spokojnie leżą moje klucze! Dopiero teraz przypomniałam sobie, ze jak wnosiłam skrzynki z zakupami już niemal leciało mi po nogach ...więc je rzuciałam w korytarzu i poleciałam na kibelek ...pewno miałam klucze w ręku, bo otwierałam drzwi i jak dopadłam upragnionego miejsca odruchowo je odłozyłam. No, tylko jak szukałam - to byłam tam z 5 razy! ...półeczki, szafeczki obszukałam, a kosza w zasadzie nie widać - trzeba usiąść na kibelku w rogu :) . Ależ była radocha
