Pochwalę się wczorajszym dniem.....
Na przerwie pojechałam samochodem po moją koleżankę Ulę.....bo bardzo chciała być we Francjii.......rowerem się bała słabo jeżdzi
Postawiłam samochod w DE blisko mostu......i przeszliśmy się na piechotę do Sant Luis........w drodze powrotnej Ula mówi wypijemy TUTAJ Kawę i weszliśmy do knajpy gdzie kiedyś byłam z inną moją koleżanką....właściciel poznał mnie .........gadaliśmy ...śmieliśmy się.......Ula chce płacić ,a on nie...zaprasza na następną kawę..........nazwał mnie murzyńską blondynką.........
Bardzo się cieszę z tego że Ula po prostu była szczęśliwa choć przez chwilę bo ma ciężkie życie....tu ....i w domu...
Zachwycona też była sklepem spożywczym we Francji......warzywa.....sery....mięso.....owoce morza....są tu pieknie wyeksponowane, zakupiła sobie do domy ciastla i cukierki....francuskie...dla wnuczki.......
Ach, jeszcze w drodze powrotnej...to były straszne korki......jak się okazało to jedna z dróg jest zamknięta....i ciężarówki jechały przez Weil..........koszmar był dla młodego kierowcy....ale poradziłam........
