Rozumiem Cię Basiu! Mój starszy syn mieszka w Warszawie, a wraz z nim jego dzieci. Też ich prawie nie widuję ale co zrobić, takie jest życie. Swiat się zmienił, rodziny nie mieszkają tak jak kiedyś w jednym mieście. Często porozrzucane są po całym kraju, a teraz nawet świecie. Jeszcze Ty i ja nie mamy najgorzej. Ja do Warszawy pociągiem, a Ty do Walii samolotem jakieś trzy godzinki. A co mają powiedzieć Ci rodzice, których dzieci wyemigrowały za ocean?To dopiero jest tragedia, zwłaszcza gdy dziecko było wychuchanym( wychuchaną) jedynkiem ( jedynaczką). Przy okazji gratuluję Ci przejścia na emeryturę. Już jakiś stały grosz co miesiąc Ci wpadnie. Znając jednak nasz system ubezpieczeń sądzę, że kokosów raczej nie odbierzesz ale sam fakt już cieszy. Będziesz jeździć dalej do de, czy spasujesz?

