Ja na tym zleceniu nie gotuję codziennie przyjeżdża catering - oprócz niedzieli.
Co najwyżej zrobię jakąś dobrą surówkę czy deser:))
Ja na tym zleceniu nie gotuję codziennie przyjeżdża catering - oprócz niedzieli.
Co najwyżej zrobię jakąś dobrą surówkę czy deser:))
Udko mięsiste i ładne, lecz kości ma ciemne.
Zapewniam Ciebie, że gdybyś jadła chociaż raz mięso kurczaka z własnego howu, smakowałoby Tobie nieporównywalnie lepiej.
No ale takich rzeczywiście w sklepach mięsnych nie spotkałem jeszcze :-))))
Jak kurczak jest mlody i ma nie do konca zwapniale kosci,porowate,to przesacza sie do nich troche szpiku kostnego. Mrozenie tez sie przyczynia do tego ciemnienia ale mozesz zatluc mlodzieniaszka kurzecego i zauwazysz,ze podczas gotowania czy pieczenia kosci tez sciemnieja. To samo z brojlerami. Szybko sie je "pasie" i zabija. I kosci podczas obrobki im sciemnieja,nie ma to natomiast zadnego zwiazku z jakoscia miesa. Drob z chowu przydomowego ma kosci twarde jak cholera,nie ma takiej opcji,zeby szpik sie przez nie przesaczyl,dlatego sa takie biale. Ot i cala tajemnica. ;)))
A w niedziele, to obiadku brak?
No to nie mam szans spróbować kurczaka z ,,własnego " chowu, brak u mnie żyłki gospodarskiej a i w mieście nie bardzo mam po temu warunki :placz3:
Jam jest ze wsi. Chociaż obecnie ani tego nie widać, ani też nie czuć:-)))
Białe, ogromne indyki, kurczaki-czyli młode koguty, bo kury na jajka pozostawiane były, kaczki te bezgłośne-rosół jak mazurki Chopina, gęsi nikt jadać nie chciał :-))), świnki mięso pachnące, a kiełbasy, szynki, boczki i balerony wędzone na olchowym drewnie. ...ech tam, no wywołałaś Basiu dzieciństwa wspomnienia.
A Ty teraz moje wspomnienia i smaki.
Moi nieżyjący już Dziadkowie też mieszkali na wsi i cały ten drób latał po podwórku.
Mało tego Dziadziuś z wujkiem robili sami wyroby ze świnek.
To mi narobiles przed snem, całą noc będą za mną latały te szynki ,balerony i ciepła kaszanka :)
Kaszanka z kaszy gryczanej. Pieczona w piekarniku w brytfance. W grubym flaczku.
Mój Tata był specem od robienia i wędzenia kiełbas. Mama natomiast wspomnianą kaszankę.
No pisząc o flaczkuod razu pomyslałem, że Paolo na pewno flaczek nie umknie.
No i że msię nie pomylił wcale :-))