:oklaski:mam wolne od biesiady po niemiecku:oklaski:
Córka solenizantki poczęsto:mniam:wała mnie cząsteczki i wolne do 17. Później tylko przywieźć dziadka na "hałze" i ok:-)

:oklaski:mam wolne od biesiady po niemiecku:oklaski:
Córka solenizantki poczęsto:mniam:wała mnie cząsteczki i wolne do 17. Później tylko przywieźć dziadka na "hałze" i ok:-)
A u mnie, jak zwykle babcia śpi po obiedzie,ja przy :pije kawe: i zaraz idę na zakupy.
Słońce świeci,lato się zrobiło, więc przedpopołudnie spędziłam w ogrodzie :-)
Może narażę się komuś, ale znów wyskoczyłam z czymś, co do opiekunów nie należy. Mianowicie popracowałam w tymże ogrodzie.
Margerytki,geranium i inne kwiatki, od 2 tygodni czekały, aby się nimi zająć. Ogrodnik przychodzi tutaj w każdą sobotę, tylko że ostatnie dwie soboty lało,więc nie przyszedł. A to on właśnie też zajmuje się sadzeniem kwiatów.
W te sobotę też nie przyjdzie, bo jest na urlopie, więc ja dzisiaj zamieniłam się w ogrodniczkę.
Sama z siebie, nie, żeby mi babcia kazała, ona nawet chyba nie miała odwagi mnie o to poprosić. Niestety, babcia z domu nie wychodzi, nawet do ogrodu, musiałaby pokonać schody ,a to jest poza jej możliwościami. W domu jest lift, na zewnątrz niestety nie.Powsadzałam więc te kwiaty,balkon od razu zaczął się uśmiechać, no i Pdp też, bo inne zasadziłam w ładnych misach i doniczkach i poustawiałam tak,żeby były w zasięgu jej wzroku,czy to kiedy siedzi na balkonie, czy kiedy wygląda przez okno. Z tego rozpędu, to jeszcze kawałek ogrodu,z panoszącego się między różami i piwoniami perzu,oczyściłam.
I chcę Wam powiedzieć, że ta praca w ogrodzie sprawiła mi wiele przyjemności. Miłośnicy ogrodów wiedzą na pewno, że jak się zacznie, to jakby w trans się wpada-jeszcze tylko to,a później jeszcze tamto.
Już nawet mam zamiar za innymi kwiatami się rozejrzeć i coś jeszcze posadzić.
Myślę, że z tymi dodatkowymi zajęciami, to nie jest tak, że wszystko za dodatkową kasę.
Oczywiście, gdyby tego ode mnie wymagano, to inna sprawa, ale jeśli mnie to sprawia przyjemność, robię to również dla siebie, aby cieszyć się ladniejszym otoczeniem, to nie jest to chyba chęć przypodobania się, czy pokazania nie wiem czego.
Sztela jest lekka, nie ma możliwości, żeby się fizycznie czymś naprawdę zmęczyć, więc tę dzisiejszą pracę, traktuję jako relaks i jakąś odskocznię od nużącego,na dłuższą metę, codziennego ,powtarzającego się programu dnia.
Ucieszyły mnie również podziękowania Pdp,po każdym jej zerknięciu na ogród.
Słonecznego i kwiatami pachnącego popołudnia.
:kwiatek dla ciebie1::kwiatek dla ciebie1::kwiatek dla ciebie1:
A u mnie, jak zwykle babcia śpi po obiedzie,ja przy :pije kawe: i zaraz idę na zakupy.
Słońce świeci,lato się zrobiło, więc przedpopołudnie spędziłam w ogrodzie :-)
Może narażę się komuś, ale znów wyskoczyłam z czymś, co do opiekunów nie należy. Mianowicie popracowałam w tymże ogrodzie.
Margerytki,geranium i inne kwiatki, od 2 tygodni czekały, aby się nimi zająć. Ogrodnik przychodzi tutaj w każdą sobotę, tylko że ostatnie dwie soboty lało,więc nie przyszedł. A to on właśnie też zajmuje się sadzeniem kwiatów.
W te sobotę też nie przyjdzie, bo jest na urlopie, więc ja dzisiaj zamieniłam się w ogrodniczkę.
Sama z siebie, nie, żeby mi babcia kazała, ona nawet chyba nie miała odwagi mnie o to poprosić. Niestety, babcia z domu nie wychodzi, nawet do ogrodu, musiałaby pokonać schody ,a to jest poza jej możliwościami. W domu jest lift, na zewnątrz niestety nie.Powsadzałam więc te kwiaty,balkon od razu zaczął się uśmiechać, no i Pdp też, bo inne zasadziłam w ładnych misach i doniczkach i poustawiałam tak,żeby były w zasięgu jej wzroku,czy to kiedy siedzi na balkonie, czy kiedy wygląda przez okno. Z tego rozpędu, to jeszcze kawałek ogrodu,z panoszącego się między różami i piwoniami perzu,oczyściłam.
I chcę Wam powiedzieć, że ta praca w ogrodzie sprawiła mi wiele przyjemności. Miłośnicy ogrodów wiedzą na pewno, że jak się zacznie, to jakby w trans się wpada-jeszcze tylko to,a później jeszcze tamto.
Już nawet mam zamiar za innymi kwiatami się rozejrzeć i coś jeszcze posadzić.
Myślę, że z tymi dodatkowymi zajęciami, to nie jest tak, że wszystko za dodatkową kasę.
Oczywiście, gdyby tego ode mnie wymagano, to inna sprawa, ale jeśli mnie to sprawia przyjemność, robię to również dla siebie, aby cieszyć się ladniejszym otoczeniem, to nie jest to chyba chęć przypodobania się, czy pokazania nie wiem czego.
Sztela jest lekka, nie ma możliwości, żeby się fizycznie czymś naprawdę zmęczyć, więc tę dzisiejszą pracę, traktuję jako relaks i jakąś odskocznię od nużącego,na dłuższą metę, codziennego ,powtarzającego się programu dnia.
Ucieszyły mnie również podziękowania Pdp,po każdym jej zerknięciu na ogród.
Słonecznego i kwiatami pachnącego popołudnia.
:kwiatek dla ciebie1::kwiatek dla ciebie1::kwiatek dla ciebie1:
Coś Ci tu napiszę moja zmienniczka bardzo lubi pracować w ogrodzie swój duży na w kraju .I tu u dziadka gdzie jeździmy od prawie 4 lat też zaczęła coś tam w tym ogrodzie grzebać przeważnie trawę kosić kosiarką czy liście zgrabiac jesienią stwierdziła, że jak ona tego nie zrobi to nikt i że już nie może patrzeć jak ten ogród taki zaniedbany Ja natomiast w ogrodzie nie pracowałam nigdy ,ponieważ wolałam dbać o dziadka i o ład oraz porządek w domu .Zwróciłam jej uwagę że w pierwszej kolejności ważny jest pdp.i czystość w domu , za każdym razem muszę po niej doprowadac chałupę do porządku.Ale to nie sedno sprawy w zeszłym roku dostała opi........dantus od rodziny, że kategorycznie nie życzą sobie by zajmowała się ogrodem ! I wiesz co bardzo się z tego ucieszyłam .Kiedy tu przyjechałam pierwszy raz byłam zielona wiele rzeczy robiłam bo ona mówiła, że to robi... jaka ja byłam głupia matko jedyna .Nigdy nie było to docenione .Więc teraz się nie wychylam.Kazdy przypadek jest inny każda rodzina inna .Należy uważać bo można wyrządzic więcej złego niż dobrego:-)Też czasem się naginam oczywiście, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku:-)
Gusiu- masz czas i ochotę w ogródku sobie popracować i się rozerwać- pracuj. I nie musisz niczego nikomu wyjaśniać.
Każda z nas jest inna, postępuje inaczej. Mnie nigdy nie interesowało co tam robiła nadprogramowo osoba zmieniająca mnie. Pracowałam po swojemu- dbając o to przede wszystkim, aby pdp był zaopiekowany/a. Owszem tam czasem i były sugestie, ze ta czy ta robiły coś tam dodatkowo, ale na mnie nie miały wpływu. Kazdy z nas ma umowę z zakresem obowiązków, Niemcy też to mają i tego należy się trzymać. To wszystko. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy doszukiwac się winy wszystkich nieszczęść na szteli w zmienniczce czy zmienniku.
Babcia śpi a córka poi ja kawa brak mi słów a kobiecie kawa leci po brodzie :przeklina:
Dobrze ,że sugestie rodziny nie mają wpływu na Ciebie .Ale czasem koleżanki wybiegają przed orkiestrę a jak napisałaś każdy z nas na umowę i trzeba się jej trzymać .Z ostatnim zdaniem zgadzam się jak najbardziej .
U mnie bywa podobnie więc wychodzę sobie wtedy z domu za zgodą rodziny i nie widzę tego ,,,,,po co się mam denerwować
No, ale ja nie o wybieganiu przed orkiestrę pisałam. Jeżeli pdp jest zaopiekowany, w domu czysto- to co kto tam robi, aby sobie urozmaicić pobyt zwyczajnie mnie nie interesuje i tyle.
Wiem,wiem ja napisałam, chciałam zasugerować problem jaki był u mnie i to nie jeden raz :tak:
Czytałam Twój post. Oj tak, tak :-) no i było słuchać co zmienniczka gada? Teraz to już wiesz, ale sie płaci frycowe zwłaszcza na początku pracy- każda/y z nas to przechodziła. Ja też, choć nie jakoś strasznie. Twoja zmienniczka za to, że jej sie priorytety poprzestawiały , też dostała po łapkach. Może kosiarke popsuła, albo co...:hihi:
Zdroworozsądkowo myśląc, to trzeba wyczuć bez względu na sytuację bądź zapytać , czy rodzina czy pdp w ogóle sobie życzą takich prac- bo też się i boją , że opiekunka nagle zacznie sobie rościć pretensje do dodatkowej zapłaty. Chyba powinno być odwrotnie- jeśli ktoś chce zarobić dodatkowo- najpierw negocjacje- potem praca. Może twoja zmienniczka na coś liczyła.
Jest jeszcze jedna sprawa wiąząca się z uprawą ogrodu. Nie ma problemu, gdy naszą pracę przejmie ogrodnik, bądź zmienniczka co też lubi sobie porobić w ogródku. W innym wypadku szkoda pracy i roślin.Wtedy lepiej na własny, krótkoterminowy użytek wsadzić kilka cebul na szczypior do doniczki.
Czytałam Twój post. Oj tak, tak :-) no i było słuchać co zmienniczka gada? Teraz to już wiesz, ale sie płaci frycowe zwłaszcza na początku pracy- każda/y z nas to przechodziła. Ja też, choć nie jakoś strasznie. Twoja zmienniczka za to, że jej sie priorytety poprzestawiały , też dostała po łapkach. Może kosiarke popsuła, albo co...:hihi:
Zdroworozsądkowo myśląc, to trzeba wyczuć bez względu na sytuację bądź zapytać , czy rodzina czy pdp w ogóle sobie życzą takich prac- bo też się i boją , że opiekunka nagle zacznie sobie rościć pretensje do dodatkowej zapłaty. Chyba powinno być odwrotnie- jeśli ktoś chce zarobić dodatkowo- najpierw negocjacje- potem praca. Może twoja zmienniczka na coś liczyła.
Jest jeszcze jedna sprawa wiąząca się z uprawą ogrodu. Nie ma problemu, gdy naszą pracę przejmie ogrodnik, bądź zmienniczka co też lubi sobie porobić w ogródku. W innym wypadku szkoda pracy i roślin.Wtedy lepiej na własny, krótkoterminowy użytek wsadzić kilka cebul na szczypior do doniczki.