Dawaj fotkę tej "maszyny" lub jakiej jest firmy bo przymierzam się kupić też ale ,która jest ok????:bezradny:

Dawaj fotkę tej "maszyny" lub jakiej jest firmy bo przymierzam się kupić też ale ,która jest ok????:bezradny:
Też mam elektryczną, ale w polskim Rossmannie kupiłem tareczki fajne
Zjadła, smakowało jej i potem pojechała:-)
Jedni piszą na kolanie jedni na komputerze czasem firmy dają specjalny kwestionariusz do wypełnienia żeby pod nos rodzinie podstawić pod koniec pobytu i tam już jest wiele konkretnych pytań tzn jaka była komunikacja z opiekunką czy dobrze wykonywała obowiązki czy dobrze gotowala takie tam różności
To gó....miano smakowało.
Jakby bardzo smakowało, to nie zostawiłaby ,przecież, reszty dla Was i zostałaby na noc. Taki gar zupy nagotowane,a ona do domu, chyba że coś z nią" nie teges ",
Ja ba ten przykład bym na noc została.
No żeby tej zupy jutro pojeść.
No chyba że było
zu mitnehmen?
Na wynos, znaczy się po naszemu.
No jeśli tak,to bardzo przepraszam,też bym "mitnejmeła" i do domku.
No bo po co by było zostawać, jak zupy dali na wynos.
Tylko, jak ha tak czytam, co Ty tutaj, na forum ogólnym, o sobie i dziadku wypisujesz, to tak sobie myślę, że u Was,to tylko bei mir essen, oder?
Pytam bo mówię do córki jak masz trochę czasu ty lub twoja siostra to potrzebuję na piątek referencje . Ona ok a jak to się pisze . Ja mówię nie wiem pewnie daty w jakich tu byłam jak wyglądała moja praca czy rodzina zadowolona aa ok napiszę ..
Po co miała zostawać na noc ? Jak mieszka kilka kilometrów stąd ? A po co zupę miała zabierać ze sobą ?
A gar garowi nierówny...Z podanych składników wychodzą cztery duże porcje zupy. A ostatniego zdania nie rozumiem:-)
To gó....miano smakowało.
Jakby bardzo smakowało, to nie zostawiłaby ,przecież, reszty dla Was i zostałaby na noc. Taki gar zupy nagotowane,a ona do domu, chyba że coś z nią" nie teges ",
Ja ba ten przykład bym na noc została.
No żeby tej zupy jutro pojeść.
No chyba że było
zu mitnehmen?
Na wynos, znaczy się po naszemu.
No jeśli tak,to bardzo przepraszam,też bym "mitnejmeła" i do domku.
No bo po co by było zostawać, jak zupy dali na wynos.
Tylko, jak ha tak czytam, co Ty tutaj, na forum ogólnym, o sobie i dziadku wypisujesz, to tak sobie myślę, że u Was,to tylko bei mir essen, oder?
No i teraz nie wiem czy Ty tak z wyrzutem do mnie rozmawiasz ,i jakby z lekka urażony, czy tylko tak mi się wydaje?
Luke, wczoraj jakaś głupawka mi się włączyła i wszystko w takim nastroju wieczorem,było napisane :-)
A że na temat zupy dziadkowej trafiło, to dlatego,że ostatnio dużo na temat jedzenia pisaliśmy wszyscy.
Na koniec zapytałam, czy u Was, to tylko na miejscu można zjeść czy np można wziąć na wynos
Miłego dnia :-)
Gusia u mnie to jak na wsi niby miasto a parę sklepów i pole dookoła jedna restauracja w której wiecznie serwują to samo zresztą prowadzi rodzina dziadka nawet kawiarni nie ma . No zadupie jak nic ..
A u mnie, jak zwykle babcia śpi po obiedzie,ja przy :pije kawe: i zaraz idę na zakupy.
Słońce świeci,lato się zrobiło, więc przedpopołudnie spędziłam w ogrodzie :-)
Może narażę się komuś, ale znów wyskoczyłam z czymś, co do opiekunów nie należy. Mianowicie popracowałam w tymże ogrodzie.
Margerytki,geranium i inne kwiatki, od 2 tygodni czekały, aby się nimi zająć. Ogrodnik przychodzi tutaj w każdą sobotę, tylko że ostatnie dwie soboty lało,więc nie przyszedł. A to on właśnie też zajmuje się sadzeniem kwiatów.
W te sobotę też nie przyjdzie, bo jest na urlopie, więc ja dzisiaj zamieniłam się w ogrodniczkę.
Sama z siebie, nie, żeby mi babcia kazała, ona nawet chyba nie miała odwagi mnie o to poprosić. Niestety, babcia z domu nie wychodzi, nawet do ogrodu, musiałaby pokonać schody ,a to jest poza jej możliwościami. W domu jest lift, na zewnątrz niestety nie.Powsadzałam więc te kwiaty,balkon od razu zaczął się uśmiechać, no i Pdp też, bo inne zasadziłam w ładnych misach i doniczkach i poustawiałam tak,żeby były w zasięgu jej wzroku,czy to kiedy siedzi na balkonie, czy kiedy wygląda przez okno. Z tego rozpędu, to jeszcze kawałek ogrodu,z panoszącego się między różami i piwoniami perzu,oczyściłam.
I chcę Wam powiedzieć, że ta praca w ogrodzie sprawiła mi wiele przyjemności. Miłośnicy ogrodów wiedzą na pewno, że jak się zacznie, to jakby w trans się wpada-jeszcze tylko to,a później jeszcze tamto.
Już nawet mam zamiar za innymi kwiatami się rozejrzeć i coś jeszcze posadzić.
Myślę, że z tymi dodatkowymi zajęciami, to nie jest tak, że wszystko za dodatkową kasę.
Oczywiście, gdyby tego ode mnie wymagano, to inna sprawa, ale jeśli mnie to sprawia przyjemność, robię to również dla siebie, aby cieszyć się ladniejszym otoczeniem, to nie jest to chyba chęć przypodobania się, czy pokazania nie wiem czego.
Sztela jest lekka, nie ma możliwości, żeby się fizycznie czymś naprawdę zmęczyć, więc tę dzisiejszą pracę, traktuję jako relaks i jakąś odskocznię od nużącego,na dłuższą metę, codziennego ,powtarzającego się programu dnia.
Ucieszyły mnie również podziękowania Pdp,po każdym jej zerknięciu na ogród.
Słonecznego i kwiatami pachnącego popołudnia.
:kwiatek dla ciebie1::kwiatek dla ciebie1::kwiatek dla ciebie1: