Moja aż taka chętna do miziania nie jest ale jakoś ją do siebie przyciągne :-)


Moja aż taka chętna do miziania nie jest ale jakoś ją do siebie przyciągne :-)
W dzień przyjazdy siadam z podopiecznymi i pytam co i jak . Nawet z mocnym P. uzgadniałam takie sprawy jak pora posiłków, pranie, prasowanie . Korzystałam przy tym tyle, że już wiedziałam z kim mam do czynienia . Ale przecież każdy robi tak jak mu pasuje .Nie uniwersalnego sposobu . Ja nie polecam swojego sposobu, tylko piszę jak robię :-)
Moja też nie :-)pacz może z jednego miotu som :-)
Kartkę z ogólnym planem zaczęłam zostawiać po tym, jak miałam zmienniczkę "świeżynkę" i bez języka. O wszystko się pytała, byłyśmy cały dzień razem. I okazało się, że była tak zestresowana, że nie pamiętała nic. I dzwoniła często potem. To teraz wolę napisać- przyda się, nie przyda- ale w razie czego jest gdzie zajrzeć. I tak, jak to teraz widzę, to byłabym zadowolona, gdybym taki plan po przyjeździe dostawała. Nawet tak bardzo szczegółowy, jak taki jeden, który dostałam na maila jako opis stelli- nie pojechałam tam jednak.
Jak pisze Tina, nie na zasadzie poleceń, tylko ułatwienia. Jak coś robię pierwszy raz (nie tylko w pracy w opiece), to nie zapamiętuję od razu, mam z tym problem. To takie plany są przydatne. Mój mąż np. nie potrzebuje czegoś takiego- jest spostrzegawczy i od razu wszystko pamięta. I jemu to na nic. Każdy działa inaczej:-)
A kto wi? Moja to brytyjka i charakter ma iście królewski - nie dotykaj i wykonuj polecenia hi hi
Taka fajna ozdoba u mnie na drzwiach wisi z napisem ,,Ja tu rządzę oni tylko płacą rachunki - kot ":smiech2:
Bo to samo sedno posiadania kota :hihi:
Taka fajna ozdoba u mnie na drzwiach wisi z napisem ,,Ja tu rządzę oni tylko płacą rachunki - kot ":smiech2:
W jednym miejscu mojej pracy wisiała tabliczka z namalowanym psem i kotem . Treśc była tez fajna .
Pies - Ja mam pana .
Kot - Pan ma mnie .
Ha dobre ja ostatnio w Zakopanem kupiłam było tego mnóstwo:-)
Ja nie wieszam tabliczek, bo nie mam na czym . Parkan zarosniety bluszczem łącznie z bramką a w domu nie mam gdzie :-) Juz pisałam o ostatniej szteli :-) . Rano gdy wychodziłam z podopiecznym na spcer, czytając tabliczkę u sąsiadów na bramce poprawiałam sobie humor . Napis brzmiał jak instrukcja obsługi . " Jesli wchodzisz na podwórko to na własna odpowiedzialność . Jesli cię pies zaatakuje, połóz sie na ziemu i krzycz pomocy . Leż, aż ktos z domowników uwolni ciebie . Napis jak napis, ale pies to był ratlerek :-):lol3:
Rozczarowałam się dzisiaj, bo pojechałam specjalnie do takiego "starociowego" komisu- niedawno się dowiedziałam, że tam jest. No i był, tyle, że na drzwiach kartka- "24-25 październik zamknięte z powodu choroby". No żesz ty! Nie wiem, czy za tydzień będzie mi się chciało jechać. Na pocieszenie kurtkę zimową sobie kupiłam...
Tutaj jedni sąsiedzi się wyprowadzili i teraz jest rodzina z kilkorgiem dzieci. I właśnie za moim oknem ktoś uczy się grać na trąbce... Ciekawe, jak często to będzie....