Super, dzięki, bo tyle różnych rzeczy się już nasłuchałam, że aż strach pomyśleć, a co dopiero jechać , a mam jechać do Essen, tj Ok. 800 km od mojego miejsca w Polsce , wiec bardzo daleko jak na pierwszy wyjazd , choć oferta wydaje się Ok. W tym straszeniu przoduje moja siostra, choc nigdy nie była w takiej pracy. "Zapłakana, na kolanach wrócisz, wykończą cię , będziesz niewolnicą dla Szwaba przez 24 godziny na dobe ... itp." Tak codziennie wbija mi do głowy moja siostrunia, choć wie, że mam bardzo ciężką sytuacje materialną od czasu nagłej śmierci męża , a na utrzymaniu studiującą stacjonarnie córkę . Do swojego zawodu ( nauczyciel ) wrócić nie mogę , bo strutny głosowe odmówiły współpracy. No cóż, punk widzenia zależy od punktu siedzenia, ale nie powiem, że moja siostra dość skutecznie mnie wystraszyła, bo coraz bardziej się boje jechać. Nie ma jak to liczyć na zrozumienie rodziny. Pozdrawiam Cię ciepło i wszystkiego najlepszego . I jak tylko możesz to pisz proszę .
Gusia- jak tak lubię, mogę przerwy nie mieć, jeśli jest jakiś wyjazd w fajne miejsce z pdp. Ale np. moja zmiennniczka z poprzedniego miejsca wolała w domu odpocząć i męczyły ją wyjazdy z rodziną- każdemu co innego pasuje

Jak jechałam pierwszy raz to z tej niewiedzy i obawy, żeby nie zrobić czegoś nie tak- siedziałam na dole w kuchni, kombinowałam, co mam robić, żeby nie było do mnie pretensji. Teraz inaczej na to patrzę- skoro przy leżącej żonie był sprawny mąż, i np. mówił, kiedy wychodzi, to poza tymi czynnościami, które były stale, mogłam iść do swego pokoju. Zawołałby w razie potrzeby.