Jak minął dzień 8

09 kwietnia 2020 15:24 / 5 osobom podoba się ten post
Bożesz jak to mało człowiekowi do szczęścia potrzeba. Wiadomo że nasi odp mają swoje wzloty i upadki, góry i kompletnie ciemne, cierniste doliny (moje biedne łydki) . Moja odp ma demencję, żyje w swoim pięknym świecie sprzed nastu lat. Nie wie kto jej podał śniadanie, gdzie jej syn, mąż ( który nie żyje od ilu lat).  Ale przez tych pare pierwszych dni byłam dla nie poprostu ty (nie żeby to mnie raziło) , tak było jej łatwiej. A dziś  poszłam do piwnicy po jakieś drobiazgi, po moim powrocie usłyszała że drzwi się zamknęły i krzyczy Aga, Aga tu jestem. To był ten okruch lepszego, fajniejszego życia. Myśle że jak ktoś nie pracował z tak chorymi ludźmi, to nie jest w stanie sobie wyobrazić jak taka oczywistość jak twoje imię w ustach tych ludzi może cieszyć. Taka na miasta jakiejś normalności, której w czasach zarazy nam brakuje do potęgi. Życze sobie i Wam oby było tylko lepiej
09 kwietnia 2020 15:35 / 5 osobom podoba się ten post
No tak, okruchy normalności. Akurat dla mnie teraz to kawa wypita w samotności, w swoim pokoju...
Gusia, tu nie jest aż tak, żeby musiało koniecznie być tak, jak ona chce. Dogramy się w końcu. Choć na powrót w to miejsce raczej ochoty nie mam. Wprawdzie to początek, ale nie sądzę, żeby tak się jej charakter zmienił i przestała być męcząca. Każdą swoją czynność- gdziekolwiek- musi przemyśleć i omówić. Nawet to, że chleb trzeba zanieść do jadalni- tak zaczęła nad tym deliberować, że już nie wiedziałam- pozanosić to na stół, czy kanapki w kuchni porobić i zanieść... A nic się w pierwotnym planie nie zmieniło jednak- tylko musiało to być omówione. I tak przeważnie.
09 kwietnia 2020 15:51 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

No tak, okruchy normalności. Akurat dla mnie teraz to kawa wypita w samotności, w swoim pokoju...
Gusia, tu nie jest aż tak, żeby musiało koniecznie być tak, jak ona chce. Dogramy się w końcu. Choć na powrót w to miejsce raczej ochoty nie mam. Wprawdzie to początek, ale nie sądzę, żeby tak się jej charakter zmienił i przestała być męcząca. Każdą swoją czynność- gdziekolwiek- musi przemyśleć i omówić. Nawet to, że chleb trzeba zanieść do jadalni- tak zaczęła nad tym deliberować, że już nie wiedziałam- pozanosić to na stół, czy kanapki w kuchni porobić i zanieść... A nic się w pierwotnym planie nie zmieniło jednak- tylko musiało to być omówione. I tak przeważnie.

Właśnie każda z nas chce mieć minimum swojego świata. Moja odp lubi spać (chwała Bogu że taki z niej leniwiec) ? ja jestem z tych co uwielbiają poranki, ona śpi do 9 -10 a ja wstaje o 6:30 (bo i tak spać nie mogę) i mam czas na poranne rozciąganie w ogródku i kawkę. Sąsiedzi się śmieją że mogę za zegarek robić. Ale to jest czas tylko i wyłącznie dla mnie. Gdzie nabieram  siły żeby tą moją babuszke podtszymać
09 kwietnia 2020 21:09 / 4 osobom podoba się ten post
Chyba się jednak z podopieczną nie dogadamy...
Pierwszego dnia rzuciła tekst, że duże okno przy wejściu trzeba umyć. Ja do niej, że opiekunki tego robić nie muszą, zrobię to, ale jutro. Nie w smak jej to było. A ja chciałam się w spokoju się rozejrzeć, zobaczyć co i jak. Dziś idziemy i ona, że to okno myć. Mówię, że słońce świeci i później to zrobię. Nie, trzeba teraz. Ok., od razu machnęłam też w jadlni, tam był cień. Wyszłyśmy do ogródka- a ona, że co, w ogródku też opiekunka nie pracuje? A ja na to, że nie musi. A czy mogę suche badyle usunąć- zrobiłam to, podlałam, posiedziałyśmy na słoneczku. Po kolacji dzwoni sąsiadka i mówi, że córka dodzwonić się nie może, coś z telefonem. I usiłuję jej wytłumaczyć o co chodzi, miałam wrażenie, że rozumiała, ale była zła, że nie zawołałam jej, jak ta sąsiadka przyszła. Się udało z telefonem, z córką porozmawiała. I spytała, co ze mnie za opiekunka, jaki egzamin przeszłam, bo się nie nadaje. Nic nie rozumiem, a inne opiekunki robią to, co im się mówi. I ona z synem musi porozmawiać, i z córką. Ja na to- proszę bardzo, niech szukają nowej opiekunki. Nie rozumiałam słowa 'egzamin' i bardzo ją to irytowało- mam wrażenie, że uważa, że jak parę razy słowo powtórzy, to zrozumiem. Zresztą, na proste rzeczy uzywa wielu zdań i miesza i się rzeczywiście gubię. Zobaczę co dalej.
09 kwietnia 2020 23:14 / 5 osobom podoba się ten post
Werska

Chyba się jednak z podopieczną nie dogadamy...
Pierwszego dnia rzuciła tekst, że duże okno przy wejściu trzeba umyć. Ja do niej, że opiekunki tego robić nie muszą, zrobię to, ale jutro. Nie w smak jej to było. A ja chciałam się w spokoju się rozejrzeć, zobaczyć co i jak. Dziś idziemy i ona, że to okno myć. Mówię, że słońce świeci i później to zrobię. Nie, trzeba teraz. Ok., od razu machnęłam też w jadlni, tam był cień. Wyszłyśmy do ogródka- a ona, że co, w ogródku też opiekunka nie pracuje? A ja na to, że nie musi. A czy mogę suche badyle usunąć- zrobiłam to, podlałam, posiedziałyśmy na słoneczku. Po kolacji dzwoni sąsiadka i mówi, że córka dodzwonić się nie może, coś z telefonem. I usiłuję jej wytłumaczyć o co chodzi, miałam wrażenie, że rozumiała, ale była zła, że nie zawołałam jej, jak ta sąsiadka przyszła. Się udało z telefonem, z córką porozmawiała. I spytała, co ze mnie za opiekunka, jaki egzamin przeszłam, bo się nie nadaje. Nic nie rozumiem, a inne opiekunki robią to, co im się mówi. I ona z synem musi porozmawiać, i z córką. Ja na to- proszę bardzo, niech szukają nowej opiekunki. Nie rozumiałam słowa 'egzamin' i bardzo ją to irytowało- mam wrażenie, że uważa, że jak parę razy słowo powtórzy, to zrozumiem. Zresztą, na proste rzeczy uzywa wielu zdań i miesza i się rzeczywiście gubię. Zobaczę co dalej.

Musiałam się zalogować bo mi Cię szkoda Ty się nie daj, roboty w De mnóstwo, to my im łaskę robimy, że przyjeżdżamy w tak trudnym czasie ! Nie ta to inna rodzina .Skoro kobieta miała już opiekunki to wie co mogą a nie mogą robić tylko udaje i kombinuje może lubi dyrygować .Pewnie ma taki władczy sposób bycia .Po świętach pogadaj z firmą jak się sytuacja nie zmieni .Bądź stanowcza w rozmowach z babką,powiedz co Ci przeszkadza co irytuje ,daj jej trochę czasu na przemyślenie tak jak Gusia pisała .Utwierdź ją w przekonaniu, że możesz opuścić jej dom bez żalu i wachania jeśli sytuacja się nie poprawi .Co to znaczy, że ona Ci powiedziała że się nie nadajesz .Jakoś w innych rodzinach byłaś chwalona i doceniana .Zaraz bym jej to powiedziała i nadmieniła bym o b.dobrych referencjach i doświadczeniu.Niech wie, że  sroce spod ogona nie wyskoczylas. .No kurde się fest zdenerwowałam.Amen 
09 kwietnia 2020 23:33 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

Dogadywanie się z obecną panią wygląda przeważnie tak. Mówi np., żeby z balkonu zdjąć wietrzący się sweter i powiesić w szafie (to wełna, i nie pozwala wyprać). Ok. Zrozumiałam. Ale jeszcze coś dodała do tego, i dopytuję się, o co chodzi, bo teraz już nie wiem, co z tym swetrem zrobić. Powiesić, położyć, zamknąć szafę, zostawić otwartą. I tak, ona coraz więcej słów używa, ja coraz bardziej nie rozumiem.
No i wyszło, że mam zrobić to, co zrozumiałam po pierwszym zdaniu- sweter zabrać z balkonu i w szafie powiesić...
I tak parę razy dziennie- łapię, o co jej chodzi, ale ona musi jeszcze coś pododawać, wtedy przestaję być pewna, czy dobrze zrozumiałam, dopytuję. I na koniec przeważnie okazuje się, że chodziło o to pierwsze. Męczące to jest. Jej się chyba wydaje, że jak użyje dużo więcej słów, to ja lepiej zrozumię. A, i przygłucha jest do tego.
 
 

A jeszcze tu napiszę Niektóre starsze panie Niemki myślą że my no nie wiem od pługa odciągniete czy co? Nie mamy swetrów w domu  ??? Czy może nie wiemy jak pralkę obsługiwać ? Raz i tylko raz babka tłumaczyła mi obsługę żelazka i pokrętła temperatury.Ps.Werska swoje wartości znasz i to jest punkt wyjścia .
10 kwietnia 2020 14:58 / 3 osobom podoba się ten post
... tak mija mi dzień
10 kwietnia 2020 17:32 / 3 osobom podoba się ten post
Konwalia08

A jeszcze tu napiszę :-)Niektóre starsze panie Niemki myślą że my no nie wiem od pługa odciągniete czy co? Nie mamy swetrów w domu  ??? Czy może nie wiemy jak pralkę obsługiwać ? Raz i tylko raz babka tłumaczyła mi obsługę żelazka i pokrętła temperatury.Ps.Werska swoje wartości znasz i to jest punkt wyjścia .

 Aż miło mi się zrobiło, jak czytałam swoje wpisy. Nie jest źle, ja się nią nie przejmuję. Jestem pierwszą opiekunką i myślała, że ma służącą na każde skinienie- a tu zonk Wczoraj się zirytowałam, trochę, ale mi przeszło. Mogę zostać, mogę pojechać gdzie indziej- każda opcja dobra.
Dziś była córka z zięciem, i ona się żaliła jej, a ja z nim w ogrodzie pogadałam. Mówił, że teściowa jest trudna, i możliwe, że żadna opiekunka jej nie dogodzi. Ja uważam, że to prawie pewne
A to, że jest marudna i męcząca- to trudno, taki mamejowaty charakter ma i zajmuje dużo czasu. Poza tym nie umiem się domyślić, że jak rano wstała i poszła do łazienki, to potem jeszcze chciała poleżeć- niech powie. Albo słowa "słońce świeci" mają oznaczać, że świeci za mocno i trzeba trochę rolety opuścić. I tak dalej...
Dużo czasu zajmuje to jej marudzenie, i to nie tylko starość, ale i charakter. Myślę, że córka z nią lekko nie ma...
11 kwietnia 2020 15:23 / 3 osobom podoba się ten post
Rano , potem ostatnie owocowe zakupy w zieleniaku i można powolutku świętować. Sałatkę i ciasto i żur wielkanocny zrobi żona,, więc znów się ponudzę, jak na ostatniej szteli
A jutro po obiedzie idziemy odwiedzić mojego teścia na cmentarzu. 
11 kwietnia 2020 17:48 / 3 osobom podoba się ten post
Salatka gotowa , żurek vtez , biała w lodówce , babka i sernik czeka . Tylko jeszcse i Wielkanoc może przybywać . 
11 kwietnia 2020 21:11 / 3 osobom podoba się ten post
Witam wieczorkiem,  jab robiąc zakupy w Edeka dostałam gratis jajko malowane  więcej jajek mi nie potrzeba spokojnego wieczorku życzę 
11 kwietnia 2020 21:34 / 6 osobom podoba się ten post
Nie pisałam wczoraj, a dzień był naprawdę fajny. Duża w tym zasługa pięknej pogody. Korzystając z tego, że nie ma tutaj tak wielu zakazów jak w Polsce, wybrałam się przed południem na spacer i tak przez 1,5 godziny pchałam przed sobą wózek z wnusią 
Jak każdego dnia, wybrałam się do pobliskiego lasku, ale tam ludzi więcej niż na ulicach, więc przechadzałam się uliczkami osiedli domków jednorodzinnych. Podobają mi się, bo wszystkie prawie drewniane, a przynajmniej drewnem wykończone. Każdy z balkonami otoczonymi drewnianymi balustradami ,schody i schodki, bo każdy prawie domek na innej wysokości, mniejsze i większe tarasy, a na nich obowiązkowo grille elektryczne i leżaki. I wszędzie narcyzy oraz czasami krokusy można zobaczyć. Cieszę się, bo juz za kilka dni syn z rodziną odbiorą klucze do mieszkania na jednym z takich osiedli. Co prawda to nie domek ,ale piętrowy dom czterorodzinny,z osobnym wejsciem do każdego  z mieszkań. Mieszkanie na parterze z dużym tarasem i kawałkiem jeszcze gruntu, już otoczone żywopłotem. Będzie więc prywatność i miejsce na piaskownicę czy huśtawkę.Wiosna dopiero nieśmiało wyziera, drzewa stoją jeszcze nagie, tylko na krzewach pojedyńcze listki się pokazują. Ale słońce już mocno grzeje.
Jakaś tutejsza organizacja, coś w rodzaju naszego PTTK fajną akcję wymyśliła dla  mieszkańców dzielnicy  -rodzaj zabawy podobnej do podchodów. Ściąga się aplikację, mapę, a na niej naniesione miejsca, które trzeba odnaleźć, zeskanować zaznaczone symbole i zbierać punkty. A to wszystko na rozległym terenie. 
Nasz 4,5 latek z takim entuzjazmem do tego podszedł, że przez kolejne dwa dni dzielnie maszerował w poszukiwaniu zaznaczonych miejsc. W czwartek razem z mamą zrobil 5 km, a w piątek z tatą 5,5! No powiem, że byłam pod wrażeniem. Zdobyli już 21 punktów, a wszystkich jest 55 . Wszędzie widać ludzi w różnym wieku, wielu seniorów, wpatrzonych w swoje smartfony albo "normalne "papierowe mapy. 
Wczoraj też już było malowanie jajek. 
Nastrój świąteczny już  jest, rzeżucha się zieleni, żółte tulipany dumnie się prezentują, kurczaczki i zajączki hasają to na półkach, to na komodzie, a i na taras też wyruszyły 
12 kwietnia 2020 01:17 / 3 osobom podoba się ten post
I tak  już mamy niedzielę. Ale wcześniej była Wielka sobota. Inna od wszystkich poprzednich, bez pośpiechu, ostatnich zakupów, bo zwykle, chociaż wszystko już zawsze było, to skoro sklep otwarty, to trzeba coś  tam dokupić, żeby przypadkiem nie zabrakło. Też pewnie to znacie ?.
Nie było też wyjścia z koszyczkiem do kościoła, zeby poświecić pokarmy 
Za to jutro,a właściwie już dzisiaj, szczególnej przygotujemy się do świątecznego śniadania-sami pobłogosławimy  pokarmy, objaśniając dziecku po  co to robimy i czego symbolem sa poszczególne potrawy.
Po piątkowej pięknej pogodzie, nie został nawet ślad. Niebo od rana zachmurzone, cały dzień deszcz i wiatr. 
W domu za to ciepło i pachnąco-ciastem,  pieczoną szynką , warzywami gotowanymi na sałatkę i żurkiem. No i jeszcze jeden zapach się unosił, dla mnie chyba najpiękniejszy-zapach pieczonego,domowego chleba na zakwasie. Synowa to już specjalistka od  chlebów i bułeczek wszelakich, nawet handel wymienny uskutecznia czasami-ona piecze chleb, a znajomy ciasto i się wymieniają. Dzisiaj był 1 chleb za jednego mazurka. Skończyło się na tym, że dwa mazurki dostała 
Muszę przyznać, że temat pandemi został z boku, po za tym, że nie wychodzimy do centrów handlowych, do żadnych innych miejsc publicznych ,nie spitykamy się  ze znajomymi ,tylko szybkie ,najpotrzebniejsze zakupy ,to zyje sie tutaj prawie normalnie .
20 kwietnia otwierają już szkoły. Jakie będą tego skutki, to się okaże za jakiś czas. 
 
12 kwietnia 2020 10:55 / 3 osobom podoba się ten post
Zjadłyśmy z podopieczną śniadanie, obejrzałyśmy w telewizji mszę. Duże wrażenie zrobił na mnie ten pusty kościół- aż się płakać chciało... Pogoda na razie ładna, może zdążę jeszcze na spacer wyjść.
Trudny czas ogólnie, i tutaj- z panią się nie dogadamy raczej. Życzę jej, żeby znalazła kogoś, kto będzie jej bardziej pasował. I to w miarę szybko.
Telefon się grzeje- tyle rozmów, ile teraz chyba nigdy nie było. Taka namiastka spotkań...
Całe szczęście wszyscy zdrowi, dają sobie radę, szukają pozytywów w tej sytuacji. Oby tak dalej!
 
12 kwietnia 2020 11:13 / 2 osobom podoba się ten post
Dzień dobry w niedzielę wielkanocną , my dziś zpdp później śniadanie jadły bo czekałyśmy na córkę,ona miała zrobić śniadanie świąteczne,u nas w Polsce to stół się ugina od potraw  a tutaj po jednym jajeczku nie malowanym,pasztetka i salami, jak w normalny dzień nie czuć świąt,nawet zajączka nie ma ale co kraj to obyczaj i myślę że też zależy od rodziny bo słyszę od znajomych że u nich jest trochę inaczej.Za to obiad oni przygotowują  ja mam w dziś wille od gotowania ciekawe co ugotują ?