Jak minął dzień 8

07 kwietnia 2020 16:22 / 5 osobom podoba się ten post
Trochę w domu. Trochę na ogrodzie 
Teraz rosół gotuję na skrzydle indyczym. Pies dostanie mięso a my z mężem jutro zupę pomidorowa będziemy mieli na  bazie tego rosolu. Od pewnego czasu moje dzieci stołują się osobno. No i bardzo dobrze 
Poodkurzac jeszcze mam zamiar dzisiaj i to chyba na tyle roboty. Jutro od rana do ogrodu idę robić bo w czwartek okna mam zamiar umyć a w piątek to tylko.pieczenie mi pozostanie 
07 kwietnia 2020 19:33 / 4 osobom podoba się ten post
Główny trakt z dworców do Rynku w moim Raciborzu, zawsze pełen ludzi
 
07 kwietnia 2020 21:09 / 6 osobom podoba się ten post
O 18 byłam na miejscu. Pani niby miła i słodka, a wszystkiego się czepia, musi przy wszystkim być  i wymagająca. Ciekawe, o której pójdzie spać... Zobaczymy. Warunki takie sobie, pokój bardzo ciemny, i parę innych rzeczy bywało lepszych. Ale nie jest tragicznie, da się przeżyć.
To tak pierwsze wrażenia...
07 kwietnia 2020 21:15 / 6 osobom podoba się ten post
Unikam robienia zakupów w dzień. Dziś wybrałem się do Kauflandu późnym popołudniem i o dziwo....zero kolejki. Pan ochroniarz podał mi wydezynfekowany wózek, założyłem rękawiczki (czego pilnują) i "na" sklep. Zdziwiły mnie ceny mięsa , tak niskich to nie widziałem dawno , a na mięsnym pustki. I dużo obniżek cen pełnowartościowych produktów. Fajne warunki do robienia zakupów. Teraz to tylko w piątek mi zostało kupić pieczywo, śmietanę i drobiazgi, bo tak to wszystko już w domu. Ale nie ma tego nastroju świątecznego. 
07 kwietnia 2020 21:23 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

O 18 byłam na miejscu. Pani niby miła i słodka, a wszystkiego się czepia, musi przy wszystkim być  i wymagająca. Ciekawe, o której pójdzie spać... Zobaczymy. Warunki takie sobie, pokój bardzo ciemny, i parę innych rzeczy bywało lepszych. Ale nie jest tragicznie, da się przeżyć.
To tak pierwsze wrażenia...

Skąś to znam , czy ta sztela jest przy Bethowenstrasse ?
 
07 kwietnia 2020 21:30 / 4 osobom podoba się ten post
Aniabeznazwy

Skąś to znam , czy ta sztela jest przy Bethowenstrasse ?
 

Nie. Jestem pierwszą opiekunką, pani po szpitalu rehabilitację miała i teraz osłabiona. Ne jest aż tak tragicznie, ale to chyba jedno z gorszych miejsc, jak tak wszystko zebrać do kupy- tak się zapowiada. Choćby spanie- jeszcze nie wyrusza do łóżka, a wstaje rano. Zobaczymy jak to się jutro potoczy.
Córka mnie najpierw zdziwiła, bo zmyła się szybko, nawet rozpakować się nie pomogła, choć wiedziała, że mama będzie chciała to zrobić, a ja nie wiem, gdzie co jest (sypialnia i łazienka na górze). Ale chyba po prostu ma dość wymagań mamusi...
07 kwietnia 2020 23:36 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

O 18 byłam na miejscu. Pani niby miła i słodka, a wszystkiego się czepia, musi przy wszystkim być  i wymagająca. Ciekawe, o której pójdzie spać... Zobaczymy. Warunki takie sobie, pokój bardzo ciemny, i parę innych rzeczy bywało lepszych. Ale nie jest tragicznie, da się przeżyć.
To tak pierwsze wrażenia...

Jak się przekona do Ciebie to  poluzuje
08 kwietnia 2020 13:10 / 6 osobom podoba się ten post
Się za panią nałaziłam, bo się rozpakowywała. Poza tym nie bardzo wiem, czego ode mnie oczekuje- chyba  jej się wydaje, że powinnam być w zasiegu wzroku od rana do wieczora... Zobaczymy.
Ona była do tej pory sama i się kręci wszędzie, niby ja robię, niby ona chce- ale nie bardzo może...
Musimy się dograć, powoli...
08 kwietnia 2020 14:19 / 7 osobom podoba się ten post
Mnie dzień upłynął na rozmowach z firmą a później że zmienniczką. Suma summarum na Wyspę nie jadę, bo niby promy nie kursują. Jadę do Cuxshaven, na miesiąc. Już funialam do siostry, czy użyczy mi mieszkania później na kwarantannę , bo i tak stoi puste. Hmm, ma przemyśleć. Jeśli nie, wrócę do domu i z Piotrusiem spędzimy 2 tygodnie w łóżku. Dobrze, że ciąża mi już nie grozi?☘️?
08 kwietnia 2020 15:23 / 3 osobom podoba się ten post
Maluda

Mnie dzień upłynął na rozmowach z firmą a później że zmienniczką. Suma summarum na Wyspę nie jadę, bo niby promy nie kursują. Jadę do Cuxshaven, na miesiąc. Już funialam do siostry, czy użyczy mi mieszkania później na kwarantannę , bo i tak stoi puste. Hmm, ma przemyśleć. Jeśli nie, wrócę do domu i z Piotrusiem spędzimy 2 tygodnie w łóżku. Dobrze, że ciąża mi już nie grozi?☘️?

???
08 kwietnia 2020 16:33 / 6 osobom podoba się ten post
Dogadywanie się z obecną panią wygląda przeważnie tak. Mówi np., żeby z balkonu zdjąć wietrzący się sweter i powiesić w szafie (to wełna, i nie pozwala wyprać). Ok. Zrozumiałam. Ale jeszcze coś dodała do tego, i dopytuję się, o co chodzi, bo teraz już nie wiem, co z tym swetrem zrobić. Powiesić, położyć, zamknąć szafę, zostawić otwartą. I tak, ona coraz więcej słów używa, ja coraz bardziej nie rozumiem.
No i wyszło, że mam zrobić to, co zrozumiałam po pierwszym zdaniu- sweter zabrać z balkonu i w szafie powiesić...
I tak parę razy dziennie- łapię, o co jej chodzi, ale ona musi jeszcze coś pododawać, wtedy przestaję być pewna, czy dobrze zrozumiałam, dopytuję. I na koniec przeważnie okazuje się, że chodziło o to pierwsze. Męczące to jest. Jej się chyba wydaje, że jak użyje dużo więcej słów, to ja lepiej zrozumię. A, i przygłucha jest do tego.
 
 
08 kwietnia 2020 16:59 / 5 osobom podoba się ten post
Werska

Dogadywanie się z obecną panią wygląda przeważnie tak. Mówi np., żeby z balkonu zdjąć wietrzący się sweter i powiesić w szafie (to wełna, i nie pozwala wyprać). Ok. Zrozumiałam. Ale jeszcze coś dodała do tego, i dopytuję się, o co chodzi, bo teraz już nie wiem, co z tym swetrem zrobić. Powiesić, położyć, zamknąć szafę, zostawić otwartą. I tak, ona coraz więcej słów używa, ja coraz bardziej nie rozumiem.
No i wyszło, że mam zrobić to, co zrozumiałam po pierwszym zdaniu- sweter zabrać z balkonu i w szafie powiesić...
I tak parę razy dziennie- łapię, o co jej chodzi, ale ona musi jeszcze coś pododawać, wtedy przestaję być pewna, czy dobrze zrozumiałam, dopytuję. I na koniec przeważnie okazuje się, że chodziło o to pierwsze. Męczące to jest. Jej się chyba wydaje, że jak użyje dużo więcej słów, to ja lepiej zrozumię. A, i przygłucha jest do tego.
 
 

Właśnie ja na początku każdego nowego zlecenia mam podobnie bo nam wystarczy powiedzieć kilka słów i domyślny się o co chodzi a jak oni mówią długimi zdaniami to my nie rozumiemy Dopiero po czasie człowiek się przyzwyczaja do tej osoby i nawet na migi już wie o co chodzi.Musisz przeczekać parę dni,będzie lepiej  Trzymaj się zdrowo Werska.
08 kwietnia 2020 17:47 / 4 osobom podoba się ten post
No coż u mojej pani babci popołudnie pod znakiem życia w świecie sprzed 15 lat. Kiedy wnuki były małe i trzeba było okiem rzucić co i jak. Niestety mocno dziś zafiksowany pod tym względem. Wydzwania do syna czy wszystko ok, gdzie dzieci, itp? Po chwili zapomina że z nimi rozmawiał i od nowa to samo. Oni się tylko uśmiechają, co o tyle mnie wkurza, że jak babcine przedszkole zamknięte to ja z nią non stop sama jestem. 
08 kwietnia 2020 17:51 / 5 osobom podoba się ten post
Dzień piąty powoli zmierza ku wieczorowo . Pracy sporo Obmyślanie menu też czasochłonne . Selfie porobione . Policjanci dzwonią ,że będą . Czekam 
Wątek wielkanocny zanikł  gdzieś . 
09 kwietnia 2020 13:57 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Się za panią nałaziłam, bo się rozpakowywała. Poza tym nie bardzo wiem, czego ode mnie oczekuje- chyba  jej się wydaje, że powinnam być w zasiegu wzroku od rana do wieczora... Zobaczymy.
Ona była do tej pory sama i się kręci wszędzie, niby ja robię, niby ona chce- ale nie bardzo może...
Musimy się dograć, powoli...

Werska, to mi przypomina moją pierwszą podopieczną. Dwa tygodnie żeśmy się dopasowywały. Też musiała mnie ciągle mieć na oku, przyglądała się co i jak robię w kuchni, początkowo wszystko było nie tak. Jak tylko znalazłam się poza  zasięgiem  jej wzroku, słyszałam-wo sind Sie, Was machen Sie, wohin gehen Si-,tragedia po prostu 
W końcu poprosiłam, żebyśmy usiadły i porozmawiały. Zapytałam czego ona ode mnie oczekuje i przedstawiłam jej moje wyobrażenie o pracy u niej i dla niej. Rozbieżności, między jej a moją wizją współpracy, były naprawdę duże. 
Powiedziałam, że w ciągłym stresie i widząc jej ciągłe niezadowolenie, ja pracować nie mogę i nie chcę, bo nie muszę. Poprosiłam, żeby to przemyślała i jeśli nie wypracujemy jakichś kompromisów, to ja rezygnuję. Dałam jej czas na przemyślenie do następnego dnia . Pomogło,chociaż podczas rozmowy powiedziała, że ona na kompromisy żadne nie pójdzie, bo zawsze było tak, jak ona chciała i tak ma zostać. Całe życie była szefową, bez wykształcenia, ale bogata z domu, bogato wyszła za mąż, i przez całe życie tylko się bogaciła jeszcze bardziej. Mimo swoich 93 lat, zero demencji i bardzo samodzielna. 
Spróbuj porozmawiać i ustalić z nią jakieś zasady. Mnie się udało. Wracałam do niej jako jedyna opiekunka 6 razy 
Bardzo dobrze wspominam to miejsce.
Powodzenia