Dzień dobry sobotnio. Dopijam kawę, ogarniam łóżko podopiecznego (jeszcze w nim leży) i na rower! Jadę zobaczyć, jak się ma ten mój ulubiony socialny sklep- nie byłam tam półtora miesiąca. Ale nie spodziewam się wielkich dostaw- tak jak nie było ich w drugim, tym droższym- po tym całym zamknięciu. Jestem leń, i przejechałabym się kawałeczek, usiadłabym na jakiejś ławce z czytnikiem i tyle. A jak mam cel, to bez problemu te kilkanaście kilometrów się przejadę. Właśnie to odkryłam- jak sobie wyznaczę jakiś punkt, to jadę- nawet daleko. A jak nie, to zaraz gdzieś przysiadam:-)
