Witajcie, u mnie już pi obiedzie, pedepcia śpi a ja mam pauzę. Nie wiem co jest, ale nosi mnie. Normalnie jakaś nabuzowana jestem. Pogoda jest, bo zawsze jest, tyle że nie lipcowa, a powinna

Muszę zaraz wyjść, pobiegać albo chociaż pomaszerować kilka kilometrów, bo energia mnie rozpiera. Pewnie dlatego, że ostatnie dwa dni to jakieś takie mało aktywne były. W środę miałyśmy całe popołudnie bezucha, siostra babci była. Było fajnie i wesoło, przeglądanie i przymierzanie garderoby babcinej ,ale to takie bardziej na stojąco czy siedząco ,wiec się nie "wychodziłam" . Wczoraj znów urodziny koleżanki babci,wiec kilka godzin siedzenia w restoranie. Nie powiem, nawet miło i nie nudno, a przede wszystkim bardzo smacznie i elegancko. Sama sobie dziwiłam się, że dałam radę tyle pochłonąć, a o pedepci to już lepiej nie wspominać. O matuchno, ile ona zjadła i wypiła

. Naprawdę martwiła się, czy nie zaszkodzi jej taka ilość na raz. Bo i przystawki, i poczekajki, i danie główne, i deser (3 gałki musu czekoladowego!),a wszystko lampką szampana i piwem popite. Wszyscy tak wcinali, bo to najlepsza włoska restauracja w okolicy,no to ja też, chociaż lżejsze danie główne sobie wybrałam-sandacz w pysznym sosie, ziemniaki pieczone z rozmarynem i warzywa grillowane. Pozostali, jakby się umówili ,poledwicę wolową ,ziemniaki i sos z borowików. Babcie i dziadki (dwóch było) jakby mogli ,to chyba talerze by wylizali

Za to po powrocie do domu babcia padła, ledwo się rusza na codzień, a pi tym obżarstwie to już tylko o drzemce marzyła. Ni to i ja przycupnęłam w salonie na kanapie ,zeby byc bliżej pedepci w razie czego,nawet ręczniki i wiaderko przygotowałam, bo po jej napomknięciach "mir ist schlecht ",to wszystkiego można się było spodziewać. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, babcia wstała i dała mi jeszcze chwilę pospać, bo nie wiem kiedy też zasnęłam. Wydawali mi się, że na chwilę przymknęłam oko,a to 40 min minęło. No i babcia pyta....czy będziemy jeść kolację, bo ona jest już trochę głodna. Dostała kromkę szwarcego brota z serkiem, herbatkę koperkowo-anyżowo-kminkową i basta. Powiedziałam że chcę abyśmy obie w nocy spokojnie spały, zatem koniec jedzenia. Nie bardzo zadowolona, ale przyznała mi rację

A mnie się ok 22

jeść zachciało. Dobrze że "u siebie "mam lodówkę i cis tam zawsze w niej chomikuję, bo byłoby mi wstyd, jakby babcia się obudziła i nakryła mnie na jedzeniu, bo zarzekałam się, że nic już nie będę jadła

A teraz lecę,bo dalej mnie nosi

Przyjemnego popołudnia