Ło matko, ale się złaziłam, aż w łydkach czuję, oby skurcze mnie nie łapały.
Jak już wyszłam, to 9500 kroków szafnęłam

. Tak na raz, po zasiedzeniu się trochę, to chyba za dużo jak dla mnie,co to ani przy stole "pimpongowym "nie podryguję,ani po kortach nie biegam. Wróciłam,bo zgłodniałam, ale zaraz jeszcze wybędę,żeby nie zasnąć, a czas wolny do 20-tej. Pogodą piękna, to szkoda w domu siedzieć, ale co tu robić?
Żadna ze znanych mi tutaj opiekunek ,nie ma wolnego poza 2 godzinami

. Szkoda, bo jedna z nich bardzo fajna i na wspólne wycieczki by się nadawała, ale co z tego, jeśli ona nie może. Nawet z tej samej agencji jesteśmy. Obeszłam miasteczko z jednej strony, to teraz chyba wybiorę się w drugą Mańkę, kierunek Lidl i Rossmann,zawsze to jakaś rozrywka

A za kilka dni, to już będę się z babcią prowadzać. Będzie jazda, rezept już jest na tron z kółkami, w czwartek przyjedzie syn, to odbierze pojazd.

Oby tylko babcię udało się namówić, żeby chciała z niego korzystać, bo jak wspominam o tym Rollstűhle, to absolutnie nie, to dla starych i chorych, a nie dla niej

Miłego jeszcze i do potem,za płotem, jak mawia Clio
