Jak to się mówi-obiecanki, cacanki a głupiemu... No, wiecie co. Antje obiecała, że podczas swojego pobytu będziemy gotowały na zmianę. Noo, ugotowała raz, potem ta chinska restauracja i na tym koniec. Po śniadaniu posiedzi trochę przy mamie, a potem zmyka na 2 godziny na basen i słyszę :Beate, mogę się spóźnić, to zacznijcie obiad bezrmnie, zjem jak wrócę... Nic nie powiedziała, że ma plany na wieczór w restauracji w Hamburgu. Poinformowała mnie tylko, że wróci późno, po 23 ciej i żebym przypilnowała mamę, mrugnawszy przy tym okiem. No wiadomo, mam pilnować, żeby czasem się nie przewróciła. Ja na to, że nie ma takiej opcji. Normalnie po 20 tej zdejmę jej sztrumfe, nakremuje stopy i szlus. Rano też mnie wkurzyła, bo mamusia nie wzięła wieczornych tabletek. Nosz mówię, wróciłaś przed 23 cia, razem jechalyscie do góry i nie mogłaś Jej podać? Uśmiechnęła się tylko głupio. A ja nie zapomniałam o tabletkach, tylko jak mówię seniorce, żeby je wzięła, to się obraża Że nie jest głupia, że pamięta itd. Więcej razy nie ryzykuje, bo włącza się Jej agresator. Tak też odpowiedziałam Antje, zaznaczając, że ja idę do siebie wie immer. Ale mi się nazbierało. Jeszcze dzwonili z firmy, czy nie chcę być dłużej. W żadnym wypadku, ewentualnie wymiany co miesiąc, o ile stan pdp się nie pogorszy. Zmienniczke już mam, rozmawiałyśmy i szczerze powiedziałam, jak to tutaj wygląda. Niby jest zdecydowana, tylko jeszcze rodzina musi Ją zaakceptować. Chyba sobie Melisę sparze :boi sie: