Witam z nowego adresu. Kod 48282

Na miejsce dojechałam ok 17:30 czyli ponad 16 godzin w drodze

.
Stres mały był, nawet zmęczenie podróżą przegonił. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebny. W domu razem z seniorką czekał na mnie komitet powitalny-obie córki, zięć a później dołączyła wnuczka, która wcześniej świeże pieczywo bezorgowała?
Zapoznalìśmy się, pogadali, pokazano mi dom i piętro przeznaczone dla mnie. Dom duży, stary, meble i cały wystrój staroniemiecki. Moja Wohnbereich czysta i przytulna. Dzisiaj byłam gościem, dbano o mnie i obsługiwano chociaż kolację jadłam tylko ja i seniorka.
Jutro mam jeszcze wolne, żebym się mogła spokojnie rozpakować, zaaklimatyzować i poznać okolicę. Wnuczka (18-19?),weźmie piesa i mnie oprowadzi po okolicy. Przy okazji pokaże gdzie z kijkami na pauzie można się wybrać. Ja tak gadu-gadu, pierdu-pierdu o drobiazgach jakichś , a przyjechałam przecież do pracy z niewidomą podopieczną. Jestem w szoku, bo pierwszy raz mam do czynienia z osobą zupełnie niewidomą.
Babcia nieduża, taka normalna i prawie całkowicie samodzielna. Po mieszkaniu porusza się z laską ,sama się myje, ubiera, szykuje do snu, tylko rzeczy czyste trzeba przygotować. Podczas prysznica potrzebuje tylko asekuracji i pomocy przy wycieraniu, kremowaniu itd. Nie potrafi przygotować sobie posiłków, ale kawę w ekspresie już tak. I naprawdę dobrą. Je też sama.
Sceptycznie podchodziła do pomysłu żeby zatrudnić opiekunkę, bo obawiała się, że ta zacznie ją we wszystkim wyręczać ,nie odstępować na krok, a ona do południa potrzebuje z kimś pogadać, ale po południu lubi pobyć sama, słuchać telewizora czy radia.
Zapowiada się spokojnie i miło, ale jak tak latali koło mnie dzisiaj, to tylko patrzyłam, czy przypadkiem jakieś peruki z loczkami nie pojawiają się na ich głowach

Trochę bez ładu i składu opisuję pierwsze wrażenia na Stelli, ale jestem zmęczona podróżą i wskakuję zaraz do łóżka. A,podoba mi się, że łazienkę mam przy sypialni, na żadne korytarze wychodzić nie trzeba. To tyle na dzisiaj, zobaczymy co jutro przyniesie.