Z serami było fajnie, jak byłem na wycieczce w Paryżu.
Ostatniego dnia były zakupy w ogromnym, trzypiętrowym(!) Carrefour w La Defense. Sporo osób kupiło właśnie sery, w tym różne francuskie "śmierdziuchy" /notabene, uwielbiam je/. Jednak niektórzy, zamiast dać je do bagażnika zatrzymali w bagażu podręcznym. Po godzinie jazdy trzeba było zrobić przystanek, przepakować sery i wietrzyć autobus. A i tak zalatywało tymi serami do końca podróży.
Z serami było fajnie, jak byłem na wycieczce w Paryżu.
Ostatniego dnia były zakupy w ogromnym, trzypiętrowym(!) Carrefour w La Defense. Sporo osób kupiło właśnie sery, w tym różne francuskie "śmierdziuchy" /notabene, uwielbiam je/. Jednak niektórzy, zamiast dać je do bagażnika zatrzymali w bagażu podręcznym. Po godzinie jazdy trzeba było zrobić przystanek, przepakować sery i wietrzyć autobus. A i tak zalatywało tymi serami do końca podróży.