Witam
Nazywam się Hanna, mam 27 lat i pracuję jako opiekunka od początku bieżącego roku, do tej pory nie miałam doświadczenia w opiece, jestem po studiach kulturoznawczych i chcę odłożyć konkretną kwotę na rozwój własnej działalności w Polsce, stąd też decyzja o podjęciu tej pracy. Jestem aktualnie na trzecim kontrakcie (wspólpracuję z Promedicą24, bywa różnie, lecz ogólnie nie narzekam) u tego samego podopiecznego, nie mam zatem punktu odniesienia i porównania, dlatego chciałam podzielić się z Wami dylematem, który mnie trapi. Otóż po przepracowaniu pierwszego tygodnia trzeciego kontraktu postanowiłam nie wracać do swojego dziadka już więcej, bo choroba postąpiła do tego stopnia, że gdybym dostała tego pacjenta z początkiem roku, nie wytrzymałabym nawet miesiąca, a co dopiero czterech. Jednak trafiłam tu do Was, na forum, czytam kolejne wątki i jestem coraz bardziej przerażona: z dziadkiem jest coraz gorzej, nie ma się co czarować, ale co jeśli trafię z deszczu pod rynnę? Może w punktach streszczę sytuację, przedstawię za i przeciw i pomożecie mi podjąć decyzję.
Zalety mojego aktualnego miejsca pracy:
-dobrze dogaduję się z rodziną (dziadek ma 3 córki, jedna z nich mieszka w tym samym domu, nad nami, służy pomocą, interweniuje, gdy coś się dzieje, ale się nie wtrąca w to, jak prowadzę dom)
- dziadek jest jako-tako samodzielny. Jeszcze. Bo choroba jednak postępuje.
- piękna okolica (Aschaffenburg-Nilkheim)
-nie mam żadnych problemów odnośnie zakupów i jedzenia, nikt mi w talerz nie patrzy, mam do dyspozycji 50 euro +(poza tą kwotą) kawa, soki, napoje, mleko, dżemy, owoce z ogrodu i nie muszę sama prać
-dziadek zazwyczaj śpi w nocy
-personel medyczny (Caritas) przychodzi robić zastrzyki, więc mogę w każdej chwili zasięgnąć fachowej rady i pomocy
-wiem, że przed chorobą był dobrym, wdzięcznym człowiekiem, wciąż powtarza „danke” (pod warunkiem, że akurat nie ma ataku, ale o tym zaraz), bywa naprawdę wzruszający i rozczulający. Albo raczej bywał, bo teraz już coraz rzadziej mu się zdarza
-dostałam ostatnio podwyżkę (36euro/dzień+100%w dni świąteczne + 39euro podstawa, w sumie jakieś 1100-1200euro/mc)
Wady:
-Jak wyżej: choroba (demencja) postępuje strasznie. Dziadek ponadto ma cukrzycę, jest po udarze (niedowład lewej części ciała) i jest przeokropnym hipochondrykiem, w kółko, ale to w kółko wysłuchuję utyskiwania, jęczenia, marudzenia, ględzenia. Pół roku temu był komunikatywny, chciało mu się żyć, cieszył się spacerami (zabierałam go czasami z wózkiem inwalidzkim na trasę 5-6km, cieszyły go te wycieczki, opowiadał mi o swojej ukochanej Emmi – na cmentarzu aż się rozpłakałam, kiedy patrząc na niezapominajki powiedział „Vergisst mir nich … Nein, ich wird dich nie vergessen”, wciąż o niej mówił, Emmi zmarła 4 lata temu, byli parą 10 lat, po śmierci swoich małżonków, lecz dziadek nazywał ją niezmiennie „Eins und alles” Dziś prawie już o niej nie mówi W ogóle, mało co mówi, poza tym, że w kółko truje)
-Zaczął nosić pampersy. Jest jako tako sprawny, lecz zazwyczaj po wizycie w toalecie zastaję tam niespodziankę w postaci kałuży
-Coś nie gra z moim czasem wolnym. Niby mam 2-3h dziennie, kiedy dziadek śpi popołudniem, lecz w praktyce jestem uziemiona w mieszkaniu, do tej pory, na 3cim kontrakcie, miałam tylko 7h „prawdziwego” wolnego, chociaż jestem tu już prawie 3 tygodnie. To jest jednak rzecz do dogadania z córkami, węc Az takiej tragedii nie ma.
-Na spacery też możemy wychodzić tylko w najbliższa okolicę i raz dziennie, bo potem słyszę wciąż trucie o bolącym krzyżu i ramionach
-Mam problem z kąpielą, dziadek potrafi próbować uciec nago z łazienki, byleby jej uniknąć
-Bywa agresywny, rzadko, bo rzadko, ale bywa, kiedy na przykład próbuję go ubrać, a jemu ubzdura się, że wykręcam mu rękę. Drze się, wzywa pomocy, córkę, chce wzywać policję, no koniec świata
-Przez wzgląd na postępującą demencję gubi się we własnym domu, a że ma problem z chodzeniem, w każdej chwili może się zdarzyć wypadek, także w nocy. Mój zmiennik miał taką sytuację.
-Ja sama z początkiem roku miałam dużo większą motywację do pracy i znacznie łatwiejszego pacjenta, tymczasem w moim życiu prywatnym tez podziały się niedobre rzeczy, przez co miewam stany depresyjne, rzecz szalenie niewskazana przy zajmowaniu się pacjentem z demencją, do którego trzeba mieć baaaaaaaaaaaardzo wiele serca i cierpliwości. A mnie już ich chwilami brakuje
-córka zaproponowała, żebym zmieniala się ze swoim zmiennikiem co 6 tygodni, żeby odetchnąć od coraz trudniejszego ojca (tez ma oczy i widzi, co się z nim dzieje), ale to też przełoży się na moje zarobki … Nie chcę spędzić w Niemczech jako opiekunka kolejnych 3 lat, planowałam przyjechać na maksimum 2-2,5 roku, ale w sytuacji, jeśli będę pracowała po 6 tygodni ten okres silą rzeczy się przedłuży, nim uzbieram stosowna kwotę.
Przykład z dzisiejszego poranka: Wstałam wcześniej (z reguły wstaję ok. godziny przed dziadkiem, by na spokojnie ogarnąć swoją toaletę, umyć głowę etc), niestety, po 10 minutach dziadek już próbuje dostać się do WC. Szybko zatem mu otwarłam, stoi biedak półprzytomny, bez pieluchy, w jednej skarpetce, z koszulą w rękach, a tymczasem brudny pampers (w zasadzie pieluchomajtki, które sam może sobie zdejmować podczas załatwiania się – nawet nie wie, że to pampers, a nie zwykłe majtki) wala się zwinięty w kulkę w okolicach poduszki, w łóżku, wraz z ręcznikiem i rolką papieru. Nie wie człowiek, czy się śmiać, czy płakać i załamywać ręce. Z dziadkiem oczywiście batalia o ubranie, o przemycie („Was machst du den da! Das ist doch kalt! Ich wird erkaltet! Ich bin doch krank! Mir ist so schwindlich!“ itd, itp.), o mycie zębów („Ich habe schon Zahne geputz!“ – a zapach ust jednoznacznie wskazuje na konfabulację w tej kwestii). Już wolałabym chyba, żeby nosił po prostu pieluchę i nie korzystał z toalety, przewinęłabym go i nie była narażona na takie „niespodzianki“… Już nawet tych kwestii nikomu nie zgłaszam, no bo w sumie po co ? To stało się smutną codziennością, zdarza się coraz częściej i nikt nic na to nie poradzi…
Zapomniałam jeszcze dodać, że wiosną rodzina przedłużyła kontrakt z agencją, bo warunkiem była współpraca ze mną, a ja mam umowę z Pro do listopada. Nie chciałabym ich zawieść. Ale, jak mówię, wiosną mój podopieczny był zupełnie innym człowiekiem.
Dziewczęta drogie, nie wiem, co robić, jestem w kropce A co, jeśli trafię gorzej? Na podłą rodzinę, pacjenta w gorszym stanie, jakieś złośliwe babsko w zapadłej wsi bądź co gorsza na ponurym, podwielkomiejskim blokowisku ?Co mi radzicie?Bardzo proszę o Wasze zdanie w tym temacie
Pozdrawiam
Hellyspring