Jak to z tymi zakupami? Dla nas i pacjenta

11 września 2012 20:59 / 1 osobie podoba się ten post
Nie znalazłam tu chyba jeszcze takiego tematu, a to wydaje mi się dość istotną kwestią, dlatego postanowiłam założyć temat. Jak u Was wygląda ta sytuacja ? Robicie zakupy dla pacjentów same, czy robi je rodzina ? Jedne duże, czy codziennie- co drugi dzień uzupełniacie lodówkę ? Jaką kwotą dysponujecie i co obejmują wydatki, które muszą się w niej zmieścić ? U mnie rzecz wygląda tak, że mam do dyspozycji kwotę 50 euro, raz w tygodniu jedziemy z córką na zakupy do Aldika (ja tam preferuję Lidla, ale nie bedę zmieniać ich nawyków) i mogę kupować to, co uważam za stosowne, chociaż oczywiście przede wszystkim pod dziadka. W tej kwocie, poza jedzeniem, mieszczą się wydatki na środki czystości i kosmetyki dla dziadka, ale córka kupuje napoje (poza wodą),mleko, kawę, sama robi dżemy, mogę też korzystać z ogródka i owoców sezonowych, ziół oraz pomidorów. Nie musze też robić prania (córka ma pralnię), więc odchodza koszta proszków i płynow. 50 euro z reguły starcza chociaż, wiadomo, szału nie ma, foie gras nie wcinamy, nawet wołowinę raczej z rzadka, ale głodować nikt nie głoduje. Mniejsze zakupy robię w pobliskiej Edece, rachunki zostawiam w rodzinnym portfelu. Z innego forum wywnioskowalam,że 50 euro, to taka standardowa kwota. A jak u Was rzecz wygląda ? Podobnie ? Boję się, że trafię w nowe miejsce, gdzie sytuacja będzie wyglądała zupełnie inaczej, dlatego wolę sie przygotować na każdą ewentualność :)
11 września 2012 21:34 / 1 osobie podoba się ten post
hej, u mnie to wyglada tak ze co 2-3 dni robie przeglad w lodówce razem z babka i ustalamy co brakuje, robie zakupy w Edece, babka daje kase i mowi zebym wg uznania jeszcze cos kupiła co uwazam, czy cos tam dla siebie co lubie.Zwykle daje mi 50e, ale oczywiscie nie co 3 dni tyle wydaje, reszte jej oddaje i paragon
11 września 2012 21:39 / 3 osobom podoba się ten post
Ja nie mam wyznaczonej kwoty na zakupy... jak potrzebuję czegoś, to mówię dziadkowi, że muszę iść na zakupy i mi daje, ile potrzebuje... oczywiście kupuję dziadkowi jego ulubione alkohole, jak gin czy campari, a one kosztują :))) obiad czasem zamawiamy z pobliskiej restauracji, więc nie zawsze gotuję... nie potrafię określić dokładnej kwoty jaką wydałam odkąd jestem ( 3 tyg)...
11 września 2012 21:45
ja dzisiaj zakupilam produkty na barszcz czerwony, żeberka,mielone na papryki faszerowane, sery i wedliny,warzywa jakies kawe i zaplacilam w edece 36E
11 września 2012 21:59
pomyslcie drogie Panie troche o sobie! kielbaska z polskiego skepu prima! te sa w kazdym miescie-poszukajcie !
11 września 2012 22:01 / 1 osobie podoba się ten post
W poprzednim i w tym miejscu nie mialam wyznaczonej kwoty. W poprzednim wydawalam ok. 250 euro/miesiac. Rodzina kupowala i przywozila picie. Ja kupowalam reszte, lacznie z chemia, slodyczami, placalam tez fryzjerke do domu.

Teraz mam luz totalny - mam do dyspozycji 600 euro miesiecznie, z czego wydaje ok. 400. Ale place babcina fryzjerke raz w tygodniu, place za pranie i prasowanie (prasowanie poscieli, pranie chemiczne), place za dostawy picia do domu. W obydwu rodzinach robilam i robie zakupy sama. W obydwu domach mialam przykazane, zeby zglaszac potrzebe nastepnych pieniedzy przed wydaniem do zera, co w obecnym miejscu jest nierealne. Po prostu, jak rodzina przyjezdza w odwiedziny - to zabieraja kwitki i uzupelniaja stan kasy. Ze swojej prywatnej kasy kupuje tylko tyton i swoje kosmetyki. Reszta - kawa, cukier, jedzenie dla mnie (mam przykazane, ze mnie nie obowiazuje "jadlospis babci") - idzie z kasy domowej. Na wszelki wypadek pytalam, czy aby nie wydaje za duzo - no i rodzina stwierdzila, ze absolutnie jest wszystko w porzadku. Tu tez kupuje wszystko, co w normalnym funkcjonowaniu domu jest potrzebne. Babcia od czasu do czasu lubi sobie zdrowotnej naleweczki chlapnac - ale to familia przywozi. Ograniczen nie mam zadnych. Mam do dyspozycji Penny i Edeka, chemia - DM - innych sklepow tu, niestety, nie ma. A, na poczatku pokupowalam tez troche roznosci do domu - brakowalo mi malej patelni (kupilam ceramiczna), elektrycznego garnka do wody (gazu nie ma) i pare innych drobiazgow do wystroju mojego mieszkania - bez pytania, bo wiem, ze nie musialam pytac, sami mowili, ze jesli cos potrzeba - to po prostu mam to kupic.

Wiem jednak, ze nie wszedzie jest tak rozowo, to wszystko zalezy od rodziny. Napisalam to, co wiem ze swojego doswiadczenia.
11 września 2012 23:04
Ooooo... Czyli jednak te 50 euro na tydzień to takie minimum zdaje się ... No, jak wspomniałam, nie ma tragedii, ale na kiełbasę z polskiego sklepu nie mogę liczyć. Cholercia, nie mogę się nawet doprosić o głupi dywanik antypoślizgowy do łazienki, a przecież nie będę go kupowała z pieniędzy na jedzenie, bo w tym przypadku musiałabym dopłacić. Przyznaję, staram się oszczędzać i czasem kupić coś w promocji w Edece niż w Aldiku, 20% drożej. Dziadkowi alkoholu absolutnie nie wolno, więc to w przedbiegach odpada, lecz niestety mnie obowiązuje jego jadłospis i jakkolwiek lubię gotować, to mam raczej niewielkie pole do popisu... Hmmm, początkowo (tj wiosną) zdarzało mi się przekraczać limit, ale po dwóch tygodniach córka zwróciła mi uwagę, że poprzednie opiekunki wydawały mniej, więc zaczęłam się starać bardziej oszczędzać. Jednak słyszałam o przypadkach (na innym forum), gdzie zakupy przywozi rodzina i np. babci kupią wędlinę, a opiekunce nie, że nawet sami podopieczni wydzielają czy też po prostu żałują opiekunce jedzenia. Zdarzały się Wam takie przypadki ??

Wkurza mnie tylko chwilami, kiedy jedziemy na zakupy do Aldika i ja mam pełny wózek produktów na cały tydzień, a córka kostkę parmezanu, pudełko rukoli, parę specyficznych drobiazgów i płaci prawie tyle samo :/ No, ale cóż, nie moje pieniądze, nie mam prawa wnikać.
12 września 2012 06:49
cześc wszystkim , ja dostaję 70 euro na zakupy - ale z uwagi na kupowanie rzeczy drogich - te pieniądze starczają na jakieś 3-4 dni !!! najgorsze , że nie robia tu problemu o kasę - tylko te sprawdzanie paragonów - horror psychiczny - wiedza co kupuję np.codziennie ciasto tortowe z cukierni , świeże ryby , wołowina itd., a sprawdzaja te paragony dokładniej niz urząd skarbowy !!!
12 września 2012 07:33
Fiber, też to mam, mogę praktycznie kupić wszystko, na co mam ochotę, ale pod warunkiem, że mam na to rachunek. W tym domu jedzenie się marnuje i dużo wyrzuca, piję kawę bio , jest baaardzo dobra i niebotycznie droga, do tego kupił mi dzbanek do zaparzania kawy, bo nie lubię z ekspesu, ale na precla muszę mieć rachunek. I tyle. Przystosowuję się, są gorsze zwyczaje.
12 września 2012 07:40 / 1 osobie podoba się ten post
Andrea, Twoja dobra energia tak z Ciebie emanuje, że na ładne oczy Ci wierzą i ufają. Wszędzie gdzie jesteś! Tak trzymaj.
12 września 2012 07:50
Ale z tego co wiem, to akurat sprawdzanie paragonów jest normą; u nas te 50 euro idzie z pieniędzy dziadka, z których jego córka rozlicza się przed bodajże jego bankiem, bo jest chyba jego pełnomocnikiem, czy kimś w tym guście, więc dla mnie to oczywiste, że zbiera paragony, nie mam z tym najmniejszego problemu, choć przyznaję, że czasem 10-20 euro w tygodniu więcej by się przydało, jak przyjdzie tydzień, gdy na raz skończy się papier toaletowy, płyn do naczyń, szampon, mydło, słodzik i kawa bezkofeinowa (a córka nie zrobiła zapasu), to jest trochę krucho, niby zawsze mogę poprosić, ale krępuję się po tym, jak zwróciła mi uwagę. A jak mam ochotę na coś ekstra, to też wolę chyba sama sobie kupić, niby nie zwraca mi uwagi, kiedy kupuję jakieś owoce czy lody, ale jednak, skoro dziadek tego nie je (cukrzyca) to mi głupio ... Chociaż nigdy mi niczego nie wytknięto.
12 września 2012 09:45
Helly, ja wiekszosc jedzenia kupuje sobie sama, bo jem za 3 drwali i pije duzo napojow typu Cola i bardzo duzo slodyczy - musze sie w koncu zaczac ograniczac, bo wszystko jest takieee drogiee. Babka w prawdzie zawsze mi mowi zebym sie czestowala od niej, ale nie zawsze korzystam ( np. ja nie jem miesa, a babka prawie codziennie ). Na zakupy dla babki ok. 25 € na dwa dni. Dodam ze babbka jada tylko swieze bulki z piekarni lubi zawsze swieze ciasto / paczki popoludniu i wieczorem ... . Obiady tylko swieze, zadnych gotowych produktow...
12 września 2012 10:24 / 2 osobom podoba się ten post
Ja też sporo kupuję sama, ale podczas pobytu udało mi się zrzucić prawie 5kg (długie spacery! Teraz już niestety nie możemy tyle spacerować, bo dziadek nie ma siły :( ) i mam teraz wymarzona figurę, więc sie ograniczam, hihi :) Uwielbiam piec i gotować, więc ciasta (bezcukrowe) czy paluchy chlebowe robię sama, początkowo też wszystko, ale to wszystko robiłam sama nie korzystając w ogóle z półproduktów, nawet przyprawy z PL przywoziłam, jak miałam problem ze znalezieniem tutaj (albo za paczuszkę ziela angielskiego zapłacić 2 euro, jak u nas kosztuje złotówkę), lecz niestety, teraz Opie jest już powoli wszystko jedno, co je, a ponadto jak się starałam i pitrasiłam faszerowane bakłażany, ryby w sosie maślano-cytrynowym, etc, a on się krzywił i mówił, że ta ryba z zeszłego tygodnia to była wyśmienita (a były to paluszki rybne), to to cokolwiek zniechęca. No ale też umówmy się, za 50 euro/tydzień zaszaleć nie zaszaleję, zaczęłam po prostu kupować, co tanie. A zatem buliony nie z knorra, a z aldika, zamiast rolad wołowych stek wieprzowy z kością, bo trzy razy tańszy, na produkty Bio w ogole nie patrzę (zresztą i tak uważam, że z tym całym Bio to ściema :D ). A potem przychodzi córka, patrzy na moje spaghetti ze szpinakiem i się pyta, co do tego i czy na przykład nie dodam łososia. No chętnie, parmezanem też bym z przyjemnością posypała, jak mi go przyniesie :)



Ale nie narzekam, bo wiem, że gdzie indziej bywa duuuuużo gorzej i niektóre kobitki niedojadają, a pieniędzy im szkoda, bo na utrzymaniu mają całe rodziny w Polsce.
12 września 2012 15:43 / 1 osobie podoba się ten post
Helly, to prawda z tym ze czesto jest tak ze najlepiej byloby gdyby opiekunka jadla suche bulki. Moja frau akurat sama ma spory apetyt , ale wiekszosc staruszka jada malo i tak glupio jak dla opiekunki 2 razy tyle jedzenia wychodzi jak dla babki... .

Gratuluje schudniecia :) Ile teraz wazysz jesli moge spytac ? :)

Moja frau to lubi dobre produkty , jak kupie pizze np. w Edece to ona sie krzywi ze to nie to samo co z wloskiej pizzerii ( a w pizzeri 3 razy drozej
12 września 2012 16:00 / 1 osobie podoba się ten post
Teraz 48kg przy wzroście 167cm, więc jest super, ale dazyłam do tej wagi trzy lata, a był okres, gdy wazyłam prawie 20 kg więcej, więc jestem z siebie dumna :)

Właśnie wróciłam z zakupów, no i jak zwykle, głupio mi było dorzucić do koszyka cokolwiek ekstra, bo a nuż widelec przekroczę kwotę, no a wypadałoby, żeby tak na tydzień jeszcze z 5 euro zostało, na jakiś chleb czy masło, jak się skończą. Jeszcze córka kazala mi kupić dezodorant do skóry wrażliwej dla dziadka, za 3 euro, a tu się znowu płyny kończą, ścierki trzebaby wymienić, etc... No nic, trzeba kombinować, jak mówię, nie narzekam, w Polsce tez raczej oszczedzam na produktach, więc się pewnie będziemy żywić gotowanym kalafiorem i klopsikami :) Mogę do woli dysponować produktami spożywczymi, nikt mi na ręce ani do talerza nie zagląda, ale wiadomo, ze jak ma starczyć na cały tydzień, no to zrobię jakieś rozsądne menu, dziadek nie grymasi, a ja staram się jeść niedużo. Poza tym jak będę miała ochotę na krewetki, to je sobie kupię, a nie będę się nikogo prosiła, o! :)

Dziadek nie je pizzy, bo nie lubi ciepłego sera, ale jak mówię, stan choroby jest już niestety tak zaawansowany, że tak naprawdę wszystko mu jedno, co je :( No ale też, kurcze, jak dziadek miał urodziny i zabrała go na ten dzień inna córka, to zrobiła zakupy w cukierni, niby w jego imieniu i zwróciła się do siostry o zwrot kasy, 20 euro. To ja piekę, spinam się i głupio mi się odezwać, jeszcze piekę wszystko bezcukrowe, pod dziadka, na słodzikach, a oni tak lekką ręką, za 5 ciastek i 5 kawałków tortu 20 euro, ja bym jej takich frykasów napiekła, że by na trzy dni starczyło :)