Kurs Euro na łeb, na szyję

14 września 2012 09:09
Cholercia, mój bank podaje dziś cenę kursu euro 3,9573 . Kiedy zakładałam konto walutowe, w grudniu zeszłego roku było 4,53 , do dziś mam kartkę z tamtymi danymi. Ciekawe, jak to dalej będzie ... No nieoptymistycznie mi się to widzi, oj :(
14 września 2012 10:13
Ja sprawdzam codziennie prawie kursy średnie w kantorach w Polsce, dziś poszło w górę...4,11 zł :))) żeby tylko poniżej 3,9 nie spadło, to nie będzie aż tak źle...
14 września 2012 10:20 / 1 osobie podoba się ten post
zauważcie ,że to francowate euro zawsze spada jak sie do domu zjeżdża..........:):):):)
14 września 2012 10:53
niektóre kantory dają u mnie dziś 4, 05, ale większość poniżej 4zł, banki też poniżej 4zł. Opinie co do euro fachowców z internetu są takie, że dopiero w okolicy grudnia ta waluta pójdzie w górę, ale niektórzy sądzą, że złotówka się ...umocni. Wszystkie waluty lecą, nie tylko euro, jeśli to kogoś pocieszy. Jeśli macie wypłatę w euro, to sprzedając w kantorach powyżej 300 euro można chcieć wyższą cenę, ja zwykle dostaję tak 5 groszy więcej, co przy sprzedaży większej ilości ma znaczenie.
14 września 2012 12:12
Ale mimo wszystko, jak człowiek porówna z kursem sprzed trzech kwartałów, gdy się decydował na konto walutowe, to go krew zalewa :(
14 września 2012 13:02
kurs internetowy Koszalin 4,03 i Wrocław-4,05 ,a Kołobrzeg dzis tylko 4,01..........byle sie na 4zł zatrzymało bo nas wszystkie chyba szlag trafi:):):):)
14 września 2012 15:57
kryzys w Unii z wysokim bezrobociem w wielu krajach odbija się na walucie. Mam we Wrocku fajnego faceta w kantorze, spytam go jak widzi przyszłość euro. Raz mi mądrze doradził, sprawdziło się, facet ma doświadczenie i napiszę Wam co powiedział, chyba już w poniedziałek nawet.
14 września 2012 18:19
Niech powie, że do dwóch lat (tak planuję otwierać działalność w Polsce) Euro skoczy do 5,5, żeby potem sukcesywnie acz powoli spadać :D Trzymajmy kciuki za taką prognozę i oby się sprawdziła :)
14 września 2012 18:33
czym chcesz się zająć?
14 września 2012 19:46
Połączyć branżę kulturalną (moje wykształcenie) z gastronomiczną (pasja), amrzy mi się malutka herbaciarnio-galeryjka z wegetariańskimi przekąskami (chociaz nie jestem wegetarianką), działająca tez jako antykwariat i second-hand.. Taki lokalik, gdzie będzie można się napić herbaty, zapalić tytoń smakowy, coś przekąsić, poczytać książkę, a następnie ją kupić, kameralnego koncertu posłuchać, film jakiś niszowy czasem obejrzeć i oddać w komis nietypowe ciuchy... Mam już nawet miejsce, ale przy moim stylu "oszczędzania" to może potrwać dłużej niż 2 lata :D



No i studia skończyć. Magister się sam nie zrobi :)

14 września 2012 20:17
Wiesz, w moim mieście Wrocławiem zwanym, prawie wszystkie księgarnie padły, oprócz molochów typu empik, utrzymują się jedynie takie, które są właśnie małymi ośrodkami kulturalno-gastronomiczno-oświatowo-ciekawostkowymi. Ostatnio hitem stała się herbaciarnia bardzo ciasna, gdzie zwykle od rana są już goście, mająca szisze do palenia oczywiście (to teraz modne) i dwa pomieszczonka z poduchami i wystrojem w stylu indyjskim. W nich nigdy nie ma wolnego, czasem siedzi jedna osoba choć miejsc jest 4-5. W całości odbywają się tam czasem imprezy typu koncert czy wernisaż, a syn mi mówił, że są zmiany, bo i na podwórko się rozmnożyli krzesełkami ze stolikami.

Ja się do biznesu nie nadaję, ale gdybym była innym człowiekiem, zrobiłabym lokal, gdzie leci tylko muzyka klasyczna skomponowana przez kobiety, bo niewiele osób wie o istnieniu kompozytorek już od antyku i robiłabym popularyzacje poprzez różne nietypowe działania sztuki kobiet. Drugi pomysł to knajpa z muzyką tylko romską, ale nie z tym ohydnym disco polo z Ciechocinka. Znam zespoły z duszą, nie zjedzone jeszcze przez komercję. Niestety, oprócz pomysłu na biznes w kraju trzeba też mieć sporo pieniędzy i cierpliwości.Czego Ci serdecznie życzę!
14 września 2012 20:28
Romana,pomyśl nad czymś w rodzaju "babskiej"knajpeczki - do ktorej chłopaki wstępu nie mają,gdzie można zabrać bachorki bez obawy ,że komuś przeszkadzają - czytałąm o czyms podobnym ,b na czasie teraz.
14 września 2012 20:52
u nas jest już taka dla babeczek z dziećmi, ale od przybytku głowa nie boli. mój brat miał knajpę i 5 lat bez urlopu, bo jak pojechał, to wracał do dziwnego miejsca, którego nie poznawał. Własny biznes wymaga dużo energii i pomyślunku, naprawdę, wiem coś o tym. Wolę niemieckich, nieabsorbujących emerytów, przynajmniej na razie.
16 września 2012 10:46
A to ja nieeeee, mnie sie ta knajpka marzy już od dawna, pomysł zakiełkował cztery lata temu i rozrasta się :) Niestety, Wrocław to rynek chłonny i otwarty na nowości, moje piękne Tarnowskie Góry są piękne i to w zasadzie tyle, a chciałabym działalność otworzyć właśnie tam, jako patriotka lokalna i rdzenna tarnogórzanka. Czy się przyjmie - zobaczymy. Tylko że ja tchórz straszny jestem i sierota przeokropna, mocna w gębie, ale asertywna jak żelazko. Pracy się nie boję, a jestem przygotowana na to, że takie miejsce, tworzenie go i praca w nim na pewno byłoby ogromnie absorbujące, ale robiłabym to co lubię, więc robiłabym to z przyjemnością.



Zdecydowanie większą, niż zmienianie pampersów obcym emerytom.

Zwłaszcza, że mój podopieczny jest akurat wyjątkowo mocno absorbujący :)
16 września 2012 11:34
No i euro spada powoli, 4,05 dzisiaj :)