Wiesz, w moim mieście Wrocławiem zwanym, prawie wszystkie księgarnie padły, oprócz molochów typu empik, utrzymują się jedynie takie, które są właśnie małymi ośrodkami kulturalno-gastronomiczno-oświatowo-ciekawostkowymi. Ostatnio hitem stała się herbaciarnia bardzo ciasna, gdzie zwykle od rana są już goście, mająca szisze do palenia oczywiście (to teraz modne) i dwa pomieszczonka z poduchami i wystrojem w stylu indyjskim. W nich nigdy nie ma wolnego, czasem siedzi jedna osoba choć miejsc jest 4-5. W całości odbywają się tam czasem imprezy typu koncert czy wernisaż, a syn mi mówił, że są zmiany, bo i na podwórko się rozmnożyli krzesełkami ze stolikami.
Ja się do biznesu nie nadaję, ale gdybym była innym człowiekiem, zrobiłabym lokal, gdzie leci tylko muzyka klasyczna skomponowana przez kobiety, bo niewiele osób wie o istnieniu kompozytorek już od antyku i robiłabym popularyzacje poprzez różne nietypowe działania sztuki kobiet. Drugi pomysł to knajpa z muzyką tylko romską, ale nie z tym ohydnym disco polo z Ciechocinka. Znam zespoły z duszą, nie zjedzone jeszcze przez komercję. Niestety, oprócz pomysłu na biznes w kraju trzeba też mieć sporo pieniędzy i cierpliwości.Czego Ci serdecznie życzę!