Psy, koty i inne nasze zwierzaki

22 grudnia 2012 19:43
Przyjechałam do domu w poniedziałek. Mój pies - kundelek ledwo ogonem merdnął. Ma 13 lat ale chyba powoli zbliża się jego koniec. Od ok roku prawie nie słyszy. Zgubił parę zębów. We wtorek środę trochę się ożywił. Ale widzę , że jest coraz słabszy, b, mało je i nawet na spacer ciężko go wyciągnąć, Bardzo mi go żal, bardzo lubił jak go drapałam , albo piłką się bawiliśmy. Bardzo lubił zabawy na śniegu. A teraz smutny i słaby.
25 grudnia 2012 15:45
dzis zdechl moj pies. Brdzie go nam brakowac.
25 grudnia 2012 15:58
eeewa - współczuję. Ja oczekuję tego każdego dnia. Mój pies w maju skończył 18 lat. każdego dnia jest słabszy.
25 grudnia 2012 16:04
Eeewa,wiem co czujesz.....ja też półtora roku temu pożegnałam moją kochaną suczkę.Była wręcz członkiem rodziny.Niestety tak to już jest,że psy żyją krocej niż ludzie i trzeba być przygotowanym na to,że kiedyś trzeba będzie się rozstać.
25 grudnia 2012 16:09
Benita - dziekuje.Dzieci mi mowia ze moj pies czekal az przyjade, Nie byl taki stary, w kwietniu skonczylby 13 lat. Ale trzeba sie z tym pogodzic. Twoj pies ma juz piekny wiek. ale jak kogos kochamy to chcemy, zeby zyl jak najdluzej i zawsze ciezko jest sie pogodzic ze smiercia.
25 grudnia 2012 16:29
Nasz Yogisław/Yogi/ dostal wczoraj po troszku wszystkiego z wigilijnego stołu plus oczywiscie opłatek,ktory mu sie do podniebienia przykleil ale mimo to szczekał po psiemu nie po naszemu i nadal nie wiemy co mysli o nas psisko:):):)
25 grudnia 2012 16:43
dziekuje Wam za słowa otuchy.
26 grudnia 2012 09:09
A moja Sabcia jeszcze sobie pochrapuje,ale pewnie zaraz powie "no pancia czas do toalety:))"Wspolczuje Ci eewa54......ja sobie nie wyobrażam co będzie dalej.......moja ma już 13 lat i coraz bardziej niedolęzna i ślepnie i głuchnie i jeszcze nie wiem co........ta rasa dlugo nie żyje ......ale jak się bardzo kocha to może dlużej??????mialam krolisia -miniaturkę,ktory odszedl 4 lata temu ,a do dziś nie mogę się z tym pogodzić(mial raka).Cóż ....
26 grudnia 2012 09:24
ach,bo to tak jest- bierzesz zwierzaka,przywiazujesz sie i zapominasz ,że on niestety krócej od ciebie żyje......moja mama,straszna psiara,zawsze mówi "nie nie zadnego psa wiecej" a za chwile kolejna znajdka u mamy ma domek:) ja tak samo,musi byc jakas zwierzyna w domu koniecznie.A pies to akurat dobra motywacja zeby sie z chałupy ruszyć jak zimno i pada,a juz dla starszych osób to wręcz wybawienie i recepta na dłuższe zycie i zdrowie.
26 grudnia 2012 10:48
No pewnie ,o zwierzaka trzeba dbać,ja tez mojemu piesu i kotu podzrzucam frykasy,zabaweczki.Z mojego kociska to się śmieję jak codziennie rano w nagłym przypływie energii zaczyna psocić ,skakać ,robić fikolki itp itd.Chce się z psem bawić po kociemu,a pies z nim po psiemu ,co wygląda przezabawnie.
Andrea,a twoja kotka też czasem takiego kociego fisia dostaje,czy tylko mój ma nie pokolei w łepetynce?
26 grudnia 2012 15:47
A mam psa...czarnego psa,przyniosłam go z podwórza:)))-ponad 10 lat temu przygarnęłam go porzuconego, także od trzech lat mamy króliczkę miniaturkę- podrzutka. Znudziła się komuś więc na "chwilę" nam ja podrzucono i nigdy jej już nie chcieli,Ale nie żałuje nigdy,że te skarby z nami zamieszkały

hosting
26 grudnia 2012 20:10
Fajne zwierzaczki Anno,ponoc przygarnięte pieski są najwierniejsze.Piesek to ma takie wyraziste spojrzenie,jakby był trochę niezadowolony z tego że jest fotografowany bez jego pozwolenia:)),a i króliczek słodki.
26 grudnia 2012 21:10
tina40-to były pierwsze dni zamieszkania króliczki z nami...był zazdrosny, bo myślał,że wylegiwanie się na moim łóżku to wyłącznie jego przywilej, stąd to niezadowolenie w oczkach.Masz rację tina,przygarnięte psiaki są nadzwyczaj wdzięczne i wierne.Polecam przygarnianie ze schronisk i innych niechcianych...odpłacą się wielką miłością
26 grudnia 2012 21:19
Ja mojego goldenka odkupilam za polowę ceny od właścicielki,ktora uważała ,że nic z niego nie będzie,taki był zalękniony,miał wtedy 7 miesięcy.Wlaścicielka twierdziła ,ze musi go sprzedać,bo nie ma możliwosci dopilnowania hodowli,a miała jeszcze dorosle psy.Jak go przywiozłam do domu,to prawie dwa dni przesiedział pod stołem,bał się własnego cienia.Po roku czasu zmienił się o 180 stopni.Teraz to pewne siebie wesole psisko ze zrównoważonym charakterem i bardzo wierny.
26 grudnia 2012 21:25 / 1 osobie podoba się ten post
Też bym chciała być "wesołym psiskiem ze zrównoważonym charakterem i bardzo wiernym", niestety...Może mnie Tina przygarniesz na domowa edukację? Będę codziennie latać po gazetę i streszczać co ciekawsze artykuły, tudzież przepędzać wałkoni spod domu głośnym szczekaniem...

My nie możemy mieć żadnego zwierzaka ze względu na teściów, którzy umrą najwcześniej za 10 lat, jako pochodzący z rodzin długowiecznych. Ale za to wtedy zaszalejemy jak Violetta Villas, która miała ponad 100 psów i kotów.